Obejrzyj jeszcze film ze dwa razy..ja za pierwszym razem byłem zdruzgotany, za drugim skupiłem się już na fabule, gdyż wulgaryzmy, sceny wulgarnego seksu i ogólny burdel w wprzenosni i doasłownie już nie robił na mnie aż takiego wrażenia. Za trzecim razem skupiłem się na ciekawych szczegółach, które mi umknęły wcześniej. Wadą filmu jest jego montaż, zbyt dużo ujęć kamerą z komórki, fatalny dźwięk i niepoetrzebny przesyt wulgaryzmów, które trzeba umiejętnie dawkować, by się podobało (Psy, Demony Wojny, Wesele, Dom Zły). Smarzowski trochę przegiął, a może taki był zamysł reżysera? Ja filmowi dałem ocene "8". Gadanie, że Tarantiono to, a tamto i Smarzowskiemu do niego daleko..a cholera kim jest Tarantino? Dlaczego ma mi się on podobać bardziej od Smazowskiego? Ja wole Smażola i tyle! Bo jest taki właśnie POLSKI. Bo Kill Bill 2 czy Benkarty Wojny to było dno, a Pulp Fiction czy Kill Bill 1 nie przebiją Wesela czy Domu Złego i to jest moja osobista opinia...

Twoja wypowiedź jest równie chaotyczna co omawiany film, więc nie dziwię się że ci się podobał. Mam lepsze rzeczy do roboty niż oglądanie miernego filmu więcej niż raz i to jest moja osobista opinia.

Jestem po 4letnim liceum, nie miałem wątpliwej przyjemności uczęszczać wczesniej do gimnazjum, a moja matura z j. polskiego to było normalne wypracowanie na kilka stron, więc jeśli masz problem z przeczytaniem kilku zdań i uważasz, że moja wypowiedz jest chaotyczna to oznacza, że jesteś zwyczajnym gimbusem, co zamiast lektur czytał opracowania z netu, filmy ogląda na przyspieszonych obrotach i świat odbiera na "pierwszy rzut oka". Prosto ma być i na talerzu. Tak? Otóż niemal każdy film Smazowskiego wymaga obejrzenia go 2-3 razy by zauważyć drugie dno i szczególy, z których się składa. Zrozumiesz, że Wesele to nie komedyjka tylko najprawdziwszy dramat o komediowym zabarwieniu, Dom Zły i Drogówka to nie tylko przerysowany obraz MO/Policji, a Róża jest nie tylko filmem o gwałtach...

Trochę bawi, a trochę smuci mnie chwalenie się znajomością języka polskiego ze strony człowieka, który nie wie jak napisać "bękart" ani nie jest pewien, jak właściwie nazywa się reżyser którego tak wychwala. W dalszym ciągu uważam, że dobre filmy bronią się same, a słabych muszą bronić anonimowi internauci, którzy na szczęście/nieszczęście nie są dla mnie żadnym autorytetem.

Pocieszę Cię, Ty również nie jesteś autorytetem, czego najlepszym dowodem jest całkowite niezrozumienie filmu. Nawet tak prosty motyw, jak "żarty starsze od internetu" - one pokazują poziom wyrobienia przeciętnego policmajstra.