co powinienem napisać? film genialny? nie. film zły? nie.
jedni się zachwycają, piszą, że to jeden z najmądrzejszych filmów roku 2003, inni, że jest prymitywny i obrzydliwy, jedni piszą, że jest koszmarnie nudny, a inni, że jest przerażający.
ja osobiście uważam, że film jest całkiem niezły, straszny, niepokojący, są fałszywe alarmy, jest brud, jest pustka. część tej pustki, pasuje do reszty, bo to pustka w nas, to pusta część życia. ale część tej pustki, to niestety pustka filmu. dłużyzny i nuda. wg mnie ten film nie powinienem trwać 2 godzin.
inny francuski film pt "nad morzem" z 1997 również ma podobny klimat i tam również reżyser bawi się w niepokojenie widza. ale tamten film trwa niespełna godzinę i nie nudzi ani przez chwilę... może ten też powinien?
jeśli chodzi o treść, w istocie można tu się doszukiwać głębszych myśli o naturze człowieka, o naturze mężczyzny i kobiety, o ich relacjach. ale czy to jest takie znowu odkrywcze? czy to jest genialne? chyba nie do końca.
wg mnie to dobry film, dla bardzo wąskiej grupy odbiorców, film nie mający absolutnie nic wspólnego z rozrywką. dobry, oryginalny film. i to wszystko... tylko tyle... a może aż tyle?
7/10