PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=889}

Element zbrodni

Forbrydelsens Element
7,1 2 376
ocen
7,1 10 1 2376
6,7 11
ocen krytyków
Element zbrodni
powrót do forum filmu Element zbrodni

Pora stanąć w szranki z uosobieniem kontrowersyjności i "wielkim artystą".
Trier debiutuje jak wielu młodych, ambitnych - po studencku, z masą notatek z wykładów, teorią warsztatową w małym palcu i z brakiem scenariusza.
No i to po prostu widać w jego filmie, który stoi przede wszystkim formą. Post apokaliptyczna wizja świata, w którym wszędobylska woda i brud wdziera się do mieszkań i głęboko w duszę ludzi, ujęta została w sepii. Dobry zabieg, maskuje wiele niedoróbek, a sama wizja dekadenckiej i zniszczonej Europy daje możliwość kręcenia filmu w byle rupieciarni - i tak będzie klimatycznie. Mimo to Trier ujmuje warsztatem. Krata umieszczona tuż przed nosem widza drży, wprawiona ruchem z drugiego planu, wiatr odgarnia zasłony, a truchło konia powoli zanurza się w odmętach ścieku. Nawet jeśli większość inscenizacji nie ma żadnego umiejscowienia w czasie rzeczywistym i nie posiada wpływu na fabułę, wygląda fajnie. Amatorski sznyt jedynie podwaja wrażenia wizualne.
Reszta to typowe, artystyczne bzdury z filmówki. Eksperymentalna oś fabularna, opierająca się o łatwy i do niczego nieobligujący zabieg hipnozy oraz surrealistyczny charakter - w ten sposób można bawić się nie tylko narracją, ale samym ciągiem przyczynowo-skutkowym i wciskać w fabułę coraz większe bzdury. Dialog z kinem noir, który polega na pokazywaniu samotnego detektywa w strugach deszczu, z prostytutką w jednej ręce i flaszką alkoholu w drugiej. Samo śledztwo czy też jakiekolwiek popychanie wydarzeń do przodu nie istnieje. Właściwie po co, skoro można pokazać jeszcze kilka wnętrz zalanych wodą. Aktorskie mielizny, naturszczyki deklamujące dialogi. Brzmią świetnie, dzięki swoim naturalnym talentom, takim jaki np. barwa głosu, ale prędko stawiają widoczną ścianę między widzem a filmem: "Uwaga, oni nie istnieją, to wytwory umysłu Triera".
Ciężko w to wszystko wsiąknąć, a początkowa fascynacja nienagannym warsztatem, który rokował bardzo dobrze, ustąpiła frustracji, że to kolejny freak-debiut. Tym filmem się nie oddycha, nie chłonie się go, raczej dusi i chce prędko wypłukać z żołądka. Oczywiście nie przez atmosferę dekadencji i zepsucia, lecz przez snucie i festiwalowe aspiracje.Trier nie wiedział, co chce powiedzieć, ale wiedział, że jak zabawi się z kolorami i zacznie od klasyków przez wielkie K - ktoś go zauważy. Opłaciło się, zauważono go, ale jakim kosztem...

ocenił(a) film na 8
katedra

Skońćz lewaku pier...To lepsze dzieło niz te popłuczny, pod które spuszczająsię głupie baby i feministki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones