wspaniała wprawka, poniekąd pionierska, paniczna i w miarę klarowna metaforycznie wizja podróży przez to co wyryte pomiędzy dwiema cyferkami na kamiennej płycie..
hell of a trip przez szaleństwo miłości własnej, miłości personalnej i zbiorową hipnozę dookolnej anomalii tolerowaną i nazbyt łatwo usprawiedliwianą ostatecznym celem wszystkich celów - dotarciem do krainy wiecznego szczęścia - mitycznym miastem tar (czyli zwanym przebudzeniem jaźni z jej wyczekiwanym, obiecanym i natychmiastowym zrozumieniem wszystkich aspektów życia, które jak się okazuje jest jeszcze jednym mamidłem albo coś źle czytam..)