Uważacie, że film to czysta manipulacja o stosunkach polsko-rosyjskich, czy też Tadeusz
Chemielewski zrobił ten film tak jak pozwalała na to ówczesna sytuacja polityczna?
Zrobił tak, jak mu pozwalała sytuacja polityczna. Niestety, PRL to nie był czas do kręcenia filmów, w których pokazywano jak to wyglądało na prawdę. Tym niemniej, w niczym to nie przeszkadza w dobrej zabawie.
Bez przesady - tzw. "braterstwo broni" na co dzień było, nie wszyscy rosyjscy żołnierze to były prymitywne kanalie (przynajmniej na terenach dawnej II Rzeczypospolitej - dopiero na przedwojennym terytorium Niemiec "spuszczono ich ze smyczy").
Nie mieszajmy do wszystkiego polityki. To komedia, a nie film dokumentalny czy historyczny. Poza tym ludzie ludźmi, a polityka polityką. Więzy przyjaźni między szeregowymi żołnierzami się zdarzały. Decyzje polityczne to zupełnie inna bajka.
I mimo tej cenzury, a może właśnie dzięki niej, robiono lepsze komedie niż obecnie. Niestety. To jest po prostu zabawna komedia mieszcząca się w ramach wyznaczonych przez cenzurę, ale wiele innych, genialnie wyśmiewających tamten system, było tak genialnych dlatego, że ich twórcy naprawdę musieli się wysilić, żeby przemycić treści w jakiś sposób niepoprawne politycznie, ale tak, żeby cenzura tego nie zauważyła albo uznała za nieszkodliwe. Jedyne polskie komedie, które powstały po obaleniu socjalizmu i nie są głupie, to "Ciało" i "Operacja Dunaj". "Rewers" specjalnie mnie nie śmieszył, ale też nie jest głupi. Innych tytułów nie kojarzę. Inne operują są po prostu głupawe. Niektóre są przy tym śmieszne, a inne nie.
Zgadzam się, że stare polskie komedie są na prawdę dobre, ale cenzura nie odgrywa tutaj "pozytywnej roli". Obecnie chodzi przede wszystkim o to, by filmy puszczane w kinach przynosiły zyski. Pomija się fabułę oraz scenariusz. W efekcie powstają gnioty, jednak swoją rolę spełniają bo z założenie mają być komercyjne. Dawniej tak nie było, a przynajmniej nie w takim stopniu. Budżet danej ekranizacji był niewielki, a co za tym idzie film musiał przyciągnąć widza czymś więcej niż tylko efektami specjalnymi, które ograniczała także współczesna technika.
Najprostszym przykładem katastrofalnej "działalności" cenzury jest film "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Całość to raczej zlepek zabawnych absurdów z PRL, niż film w 100% znaczeniu tego słowa. Winna temu jest wyżej wymieniona cenzura, ponieważ Bareja sporo scen musiał wyciąć, a tutaj już nietrudno się domyśleć, że odbiło się to na scenariuszu.
Czasem pełniła rolę pozytywną, a czasem negatywną, ale trzeba przyznać, że cenzura też nie pozwalała zejść poniżej jakiegoś poziomu. Dlatego w tamtych czasach wiele współczesnych gniotów nie zostałoby dopuszczonych do emisji. Teraz można powiedzieć wszystko, więc po co się wysilać. Każdy kij ma dwa końce.
Myślę, że zrobił najlepiej jak mógł - np. scena, w której sierżant żegna się przed każdym strzałem do Niemców. Poza tym, nie u świąd żyłem żadnych ideologicznych wstawek, ani napuszonych politycznych deklaracji, jak to zdarza się w innych filmach z tamtego okresu. Po prostu - takie były czasy, nie wybieraliśmy sobie towarzyszy broni, a Tadeusz Chmielewski zrobił o tym udaną i zabawną komedię, a nie film historyczny.
Był taki czas, że walczyliśmy ramię w ramię z ZSRR. Manipulacja to współczesne wypaczanie faktów historycznych. Ponadto ten film jest komedią.
Współcześnie coś wypaczamy?! Że spod ulic odkopujemy zwłoki pomordowanych przez Sowietów lub ich przyd..asów największych bohaterów Polski, że opisujemy gwałty i nawet porwania w głąb ZSRR Polaków (porywano ich do kopalń w ZSRR, zupełnie przypadkowe osoby, z ulic ), że opisujemy wreszcie bez cenzury historię relacji polsko-sowieckich, czyli najpierw zniewolenia, a potem przyznania swoistej autonomii w zamian za wierność ZSRR i komunizmowi?
a nie można po prostu, najzwyczajniej w świecie nie dorabiać do tego żadnej ideologii, polityki i tym podobnych pierdół, tylko popatrzeć na to jak na fantastyczną komedię? Nie lepiej? Fajny film i tyle,
Dorabiać nie trzeba, bo ta ideologia wpisana była w ten film, a inna sprawa, że na szczęście nie zaszkodziło to jego wartości. Warto sobie zdać sprawę z tego, dlaczego określone historie i określeni bohaterowie funkcjonowali w ówczesnych wiodących filmach, a inne historie i inni bohaterowie nie mogli zafunkcjonować.
Jak niżej. Jak chciałeś kręcić film o wojnie, to sowieccy żołnierze mieli być bratnimi przyjaciółmi Polaków. Mieli mieć gołębie, słowiańskie serca. Vide "Czterej pancerni i pies". Tak samo film Wajdy z Cybulskim "Popiół i diabeł".
Wiadomo, że w czasach PRL-u nie wolno było oficjalnie nadawać na ZSRR i trzeba było Sowietów pokazywać w dobrym świetle (jako wyzwolicieli), ale też nie można wykluczyć, że na froncie jakieś polsko-rosyjskie przyjaźnie czy romanse się zdarzały. W końcu byliśmy "sojusznikami", a ludzie są tylko ludźmi.