PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 510
ocen
6,8 10 1 149510
6,8 44
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Jeden seans, drugi seans, moja opinia raczej nie uległa zmianie ale wielu widzów rozczarowanych pewnymi aspektami "Przebudzenia mocy" po ponownym obejrzeniu VII epizodu zaczęło dostrzegać wiele zalet tego, co zrobili twórcy. Przeważnie świadomie, czasem zupełnie przypadkiem. Moim zdaniem ta część to fundament, na którym pobuduje się gigantyczny sukces VIII epizodu. Czemu?

1. Kalka z Nowej Nadziei. Ta powtórka ze scenariusza pierwszego filmu to strzał w dziesiątkę, pogodzenie wszystkich możliwych nurtów. Z jednej strony cały czas coś się dzieje, świetne tempo akcji, a z drugiej ta fabuła jest na tyle przewidywalna, że cała uwaga kieruje się ku bohaterom. Którzy są nakreśleni bardzo dobrze, równie dobrze zagrani i jest między nimi fajna chemia, tak między nową a starą gwardią, jak i w młodszej ekipie bohaterów. Ich odbiorcy już zdążyli polubić i się zżyć, będą śledzić ich losy. Zarazem odświeżenie wielu wątków nie pozwala się wynudzić nawet temu wyliniałemu, staremu wyjadaczowi gwiezdnej serii a aktualne sprawunki w galaktyce kierują nas w innym kierunku niż kierowała Nowa Nadzieja. Jest sentyment, jest akcja, a ta powtórka pozwoliła dobrze rozgrzać zmurszałą po 40 latach maszynę poimperialnej galaktyki. Krótko - akcja w epizodzie 8. powinna od razu ruszyć z kopyta i dać nam nieźle popalić.

2. Skoro już o bohaterach mowa. Wreszcie będziemy mieć do czynienia - po raz pierwszy, odzwyczajeni od postaci i zdecydowanie jeszcze nie przyzwyczajeni do jego nowej odsłony - z Luke'iem Skywalkerem. Twórcy wyjaśniali, że przesuwali wprowadzenie go do filmu na możliwie najdalszy moment, bo za każdym razem kiedy się pojawiał to kradł uwagę wszystkich. Jest kreowany na wielkiego mistrza jasnej strony, na mix Obi-wana, Yody i Anakina. Jego epickość może wyprzeć z odbioru ewentualne błędy czy głupotki twórców. Jego blask przy szkoleniu dodatkowo spłynie na już obdarzoną dużą dawką sympatii Rey.

3. Kylo Ren. O ile przez połowę fanów został opluty i skreślony, to trzeba przyznać, że głównym źródłem krytyki jest źle odebrana walka finałowa i to, że jest po prostu ładny. W ten młodzieńczy, nastoletni sposób przystojny, jeszcze na dodatek akurat podświetlało mu źrenice kiedy zdjął hełm, niektórzy stwierdzili że oczy miał... wymoczone. Na mnie scena zdjęcia maski zrobiła świetne wrażenie - to było coś nowego, zaskakującego, dostajemy rozwiązanie tajemnicy którego w ogóle się w tym momencie (bez fanfar itd) nie spodziewamy. Mało tego, ta twarz Kylo - i absolutnie mam na myśli jego 'urody' - była fascynująca. Spojrzenie i dziwne zadowolenie przywiodły mi na myśl jakiś przebłysk nadchodzącego szaleństwa. Ale dość o tym.
Ta postać ma ogromne perspektywy i setki możliwych dróg poprowadzenia. Mam nadzieję, że nie sklepią tego jakimś banałem. Tym, co Rey w nim zauważa, jest strach. A jak wiemy już od mistrzów Jedi, strach prowadzi do gniewu, gniew do nienawiści. Mamy otwartą historię bohatera który ma zarazem potęgę i rozchwiany charakter. Nie wiemy, czy obróci się w stal, najbardziej złego i nieprzewidywalnego potwora w galaktyce, czy stanie się dobermanem na smyczy, czy może raczej wybierze samodzielną drogę środka, bo jasna strona jest już stosunkowo mało prawdopodobna. Prawie każde z jego rozwinięć może być widowiskowe i absorbujące.

4. Muzyka. John Williams zrobił dobrą robotę, ale niestety w tym epizodzie muzyka to podkładka, która nie współtworzy klimatu, nie zapada w pamięć, jest właściwie niesłyszalna. Taka opinia często przewija się wśród komentujących i domyślam się, że do następnej części zostaną mu przekazane pewne uwagi i kierunki rozwoju tej muzyki będą nieco odmienne. Co oznacza, że prawdopodobnie dostaniemy kilka solidnych dźwięków, które jak marsz imperialny staną się kolejnym nieodzwonym elementem serii.

5. To jeden z ostatnich filmów, przy których będzie pracował Kasdan, być i Williams czy niektórzy z posuniętych w latach aktorów. Prawdopodobnie ostatni, który będzie w jednym miejscu zrzeszał udaną fabułę, udane postaci, nowe miejsca, genialną muzykę i wszystkie najbardziej ukochane przez wielbicieli twarze, jak Luke Skywalker, Leia czy droidy. A to wszystko w nowoczesnej oprawie, na gigantycznym budżecie z potężną dystrybucją i ze znajomością błędów, które odbily się czkawką w trylogii prequeli.

6. Wbrew pozoru wielu krytykantów sięgnie po tę część, bo będzie chciało wiedzieć czy tam znajdzie się wyjaśnie wszystkich niedomówień SWE7. Dojdą wszyscy sceptycy, którzy nie wybrali się do kina i Przebudzenie obejrzą w domu - bez emocji, na chłodno, w korzystnych warunkach.

Trochę schodzę na merytoryczny bełkot, więc tu kończę.
Jak prognozujecie?

ocenił(a) film na 7
Ryloth

W jaki sposób TFA wywala części 1-6 do kosza? :DDDDD

ocenił(a) film na 2
loukas321

Poprzez bycie w praktyce rebootem.

ocenił(a) film na 7
Ryloth

Owszem, TFA jest bardzo podobne do TNH, ale wciąż w żaden sposób nie neguje innych części sagi.

ocenił(a) film na 2
loukas321

Nie remakiem (choć to też), tylko rebootem. Zachowuje się tak jakby części 1-6 nie miały miejsca. Wszystko wróciło do punktu wyjścia sprzed Nowej nadziei.

użytkownik usunięty
Ryloth

Jak ktoś nie wie co to dobre kino to będzie wylewął płacze nad sw.

Lucas już je ubił prequlami. Także sie nie martwić, to podówjny trup/

ocenił(a) film na 3

prequele to NIE żaden podwójny trup , tylko wszystko zniszczyło mierne TFA .

użytkownik usunięty
Gokussb

Cichaj babo

ocenił(a) film na 3

nie jest babką tylko facetem , i jest jak pisze ; prequele to NIE żaden podwójny trup , tylko wszystko zniszczyło mierne TFA .

ocenił(a) film na 2
Gokussb

To trollkonto/multikonto jakieś, nie odpisuj.

ocenił(a) film na 3
Ryloth

ok dobrze że mnie uprzedziłeś NIE wiedziałem tego .Na serio tego nie wiedziałem .

Choć myśle że to multitrolo konto loukas321

ocenił(a) film na 2
Gokussb

Nie wiem, ale to na pewno jakieś fejkowe konto.

ocenił(a) film na 3
Ryloth

Skąd to przepuszczenie masz ?

ocenił(a) film na 3
Ryloth

chyba znalazłem zwiastun już realny do filmu solo star ars story . Dałem ci linka na innym portalu

ocenił(a) film na 3
Ryloth

Byłem już na seansie sw 8 dziś rano i zobacz na mój opis

ocenił(a) film na 3
loukas321

już wróciłeś z psychiatryka ??

ocenił(a) film na 7
Gokussb

"już wróciłeś z psychiatryka ??" - spytała mama gokussb gdy zastała go w mieszkaniu.

ocenił(a) film na 3
loukas321

Nie było to pytanie mej starej , tylko moje do ciebie

ocenił(a) film na 7
Gokussb

Szanuj mamę.

ocenił(a) film na 3
loukas321

to już NIE twoja sprawa czy to robie

ocenił(a) film na 9
Enterraz

najlepsza nie bd bo najlepsze sa stare ale bardzo dobra moze byc:D

Enterraz

Chylę czoła za tak wnikliwą analizę ;-) Jesteś najprawdziwszą fanką.
Na każdego Sylwka przebierasz się za Stormtrooper'kę? Mam plan wybrać się na narty przebrany za Vader'a ;p

ocenił(a) film na 5
Enterraz

Wydaje mi się że ta część nie będzie najlepsza, ale i tak będzie będzie świetna, podobne jak i zresztą :)

ocenił(a) film na 9
Enterraz

Zgadzam sie,szkoda ze ludzie nieodbieraja tej części tak jak ty to przedstawilas...Hype byl zbyt wysoki Abrams niemial wyjscia musial wylac na film sos nostalgi,a z drugiej strony odrobil zadanie i dal swietny grunt pod nowa historie i bohaterow,kolejny epizod wkoncu pojdzie w nowym kierunku bo niema co juz powtarzac cala stara trylogia zostala umieszczona w 7,liczyc tylko ze R.J wie co robi.Jesli chodzi o najwiekszy hejt czyli Kylo Ren to przyznam ze na poczatku tez go niekupilem i zabawne bo zapewne sami tworcy chcieli właśnie takiej reakcji,teraz uwazam ze od czasow Jokera z DK jest to najlepszy czarny charakter jakie wyplulo Hollywood,Pozdrowionka

ocenił(a) film na 5
Joleke22

Najlepszy czarny charakter od czasów Jokera? Bluźnisz.
Anton Chigurh, ten czarnoskóry z Kapitana Philipsa, Crowe z Nędzników, Banderas u Almodóvara czy CAlvin Candie. A to tylko kilka przykładów na szybko.

A i Przebudzenie Mocy jest słabe, ale do odratowania, zobaczymy co z tego wyjdzie.

ocenił(a) film na 9
Zielony2009

Hej opinia jest jak dupa kazdy ma swoją ;]

ocenił(a) film na 5
Joleke22

Opinia to wolenie zupy pomidorowej od ogórkowej albo komedii od dramatów. Jeśli ktoś stawia postać Kylo Rena ponad wymienionymi to albo nie ma rozeznania albo gustu.

ocenił(a) film na 6
Zielony2009

Kylo Ren to zakompleksiony chłoptaś i zarazem nieudacznik, któremu ubzdurało się bycie nowym Vaderem i który co minutę zdejmuje maskę, by cała tajemniczość prysła jak najszybciej. O jego marnym poziomie świadczy fakt, że nie umiał sobie poradzić z nowicjuszką... ;p

Enterraz

Temat rozumiem napisany dla przekłucia uwagi.. (no i działa). Jednak Ciężko żeby stara trylogia została przebita.. zwłaszcza że jedyne co disney robi to żeruje na marce.. Dalsza opowieść (w sensie po powrocie Jedi) całkowicie nie jest potrzebna.. Jednak nie ma co udawać że epizod VII nie przewyższa takich np prequeli w wszystkim..
Odnosząc się do Twojego postu bardziej bezpośrednio to TFA spisało się w najważniejszym aspekcie jeżeli chodzi o budowanie trylogii.. czyli postaci. Zatrudniono charyzmatycznych aktorów których ciężko nie polubić i napisano im ciekawe role..

1. Rozumiem argument że epizod VII to powtórzenie "Nowej Nadziei" , jednak moim zdaniem jest to zlepek całej oryginalnej trylogii i wątków tam występujących.. Disney wybrał tutaj bezpieczną grę.. aby utworzyć pewny ramy na których oprze nowe postaci..
2. Odsunięcie Luka od fabuły chociaż z perspektywy tworzenia filmu właściwe..jeżeli chodzi o sam film i jego fabułę.. było całkiem głupie.. Fabuła tak naprawdę opiera się na jego nieobecności.. co z jednej strony rani go jako postać a z drugiej irytuje część fanów..
3. Co do Kylo Rena to całkowicie się zgadzam.. Ludzie go nie lubią bo nie podpada pod typowy schemat sitha..
4. Co do muzyki to uważam że jest całkiem przyzwoita... Oczywiście to nie Ot..ale też rzadko się zdarza żeby coś dorównało tym filmom.. Są zdecydowanie dobre elementy soundtracku które da się zapamiętać..(jak śmierć hana solo)
5. Trochę dziwny argument.. "Ten film będzie dobry bo osoby które będą go tworzyć pewnie zaraz umrą" xD
6."Wbrew pozorom.."? Jakim pozorom?? Czyli jest jakaś szansa że filmowi krytycy nie sięgną po kolejną część "Gwiezdnych Wojen".. Kontynuacji serii mającej na całym świcie miliony fanów i będącej ważnym elementem współczesnej zachodniej popkultury??
Nie da się ukryć że część VII będąca dobrym filmem..Miała w sobie wiele błędów.. zwłaszcza jeżeli chodzi o niedopowiedzenia w fabule.. Mam nadzieję że kontynuacja się do tego odniesie oraz że nie zepsuje postaci które zostały wcześniej przedstawione..

Enterraz

Popieram Cię i zgadzam się z Tobą w stu procentach.Mam 46 lat i wychowałem się na Gwiezdnych Wojnach.Każda część śledziłem przed powstaniem w gazetach typu Film czy Ekran.Kiedyś nie było wujka Google ani cioci Wiki.Może nie którym nie przypadła do gustu 7-ma część​? Ale po tym jak Lucas spier.1.2.i3? To chylę nisko głowę przed J.J.Moj syn 16 lat, lubił Star Wars ale jednak bardziej 4,5,6 po obejrzeniu 7-demki szczęka mi opadła jak mnie kiedy miałem ok.9-ciu lat oglądając po raz pierwszy Nową Nadzieję.To co robi Disney że Star Wars to mistrzostwo świata.A tyle było śmiechu z Wadera z uszami Myszki Miki? Ci wszyscy krytycy niech się bodną.Niech dupki spróbują coś sami wymyślić? Wierzę w nową trylogię plus seqele (Rogue One) Tak trzymać.

ocenił(a) film na 5
roberthorniatko

Zauważyłem, że "krytycy" przebudzenia to ludzie bardzo młodzi.l, a ludzie dojrzali bądź wychowani na starej trylogii wyrażają pozytywne opinie na temat 7części. Myślę, że kierują nami inne wartości, bardziej dojrzałe, oceniamy film nie na podstawie bezdusznego GCI, wartkiej akcji, jatki pozbawionej sensu, byle się działo...Doceniamy klimat, trochę sentyment, kunszt techniczny świata, który można przedstawic bez użycia niebieskiego ekranu. I przede wszystkim fabułę która znów nadaje ducha gwiezdnym wojnom, ducha wspaniałej aczkolwiek prostej basni.

ocenił(a) film na 4
nillvo

Aha, to ty nawet nie wiesz ile CGI i niebieskiego czy tam zielonego ekranu do TFA naładowali? xD
GW nie są proste, chyba że ktoś prosto patrzy. Fabuła TFA woła o pomstę do nieba, ale jeśli ktoś ma bardzo niskie wymogi to zapewne będzie usatysfakcjonowany.

ocenił(a) film na 5
WhiteDemon

Wiem ile GCI zostało użytego, w porównaniu do preqeli, praktycznie nic:)

ocenił(a) film na 4
nillvo

Bzdury, jak widać zaślepienie 40 letnim filmo -schabem posypanym dla niepoznaki świeżą kolendrą zrobiło swoje.

ocenił(a) film na 5
WhiteDemon

Dam Ci radę, weź głęboki oddech i spróbuj pozbyć się nieuzasadnionej nienawiści do innych ludzi, zwłaszcza do tych których wydaje Ci się że nie znasz, bo internet nie jest już anonimowy. Wmawianie innym swoich racji to charakterystyczne dla komunistycznego ustroju. Film jest dobry i tego nie zmienisz swoją małą opinią. Po co Ci to? Czarne nie jest białe i nie będzie. Nie podoba Ci się, masz pełne prawo do takiej opinii, tak jak wspomniałem kierują tobą jakieś inne wartości, niezrozumiałe dla dojrzalszych osób. Wyloguj się i zajmij czymś co przyniesie jakieś korzyści .. komukolwiek. No, chyba że Ci płacą za flamewar. Jeśli tak, na mnie nie zarobisz, mnie nie ruszają takie zaczepki, czasem lubię jednak odpowiedzieć i przywołać człowieka do porzadku - jeśli to nie skutkuje, olewam. Taki użyszkodnik Gokussb chodzi za mną i wmawia mi że jestem zakochany w Przebudzeniu Mocy. A sam wyczekuje momentu jak będzie można wystawić ocenę 1 kolejnej części, aby prowadzić swoją nieuzadnioną walkę z nową trylogią. Zakochany jestem w swojej dziewczynie, a przebudzenie jest po prostu bardzo dobrym filmem, który lubię i pewnie nie raz do niego wrócę. Ahoj

ocenił(a) film na 4
nillvo

Żadnej nienawiści tu nie ma, co najwyżej wielka niechęć do obrzydliwie słabego tworu, niszczącego markę. Przykro mi jednak że ktoś tak bardzo potrafi się utożsamiać z korpoproduktem, nie rozumiem tego, i nie muszę. I nie nie zarabiam na tobie ani nikim innym tutaj, cóż za absurd!

ocenił(a) film na 3
nillvo

Co ma ilość CGI do rzeczy?


W pierwszej chwili pewnie zechcesz napisać, że CGI szybko się starzeje, że praktyczne efekty "mają duszę" itd. Wszystko fajnie. Ale...


CGI jak i practical effects to TYLKO narzędzie. W obecnej chwili nie da się nakręcić filmu o kosmosie polegając na "nagrywaniu na żywo". Po prostu wciąż żyjemy na ziemi, ludzie jeżdzą starymi volkswagenami, z natury SW nie nakręcisz. Gdzie zatem możemy zobaczyć tak fantastyczne plenery, statki, technologie, które rodzą się w głowach artystów? Jakie medium pozwala nam zobaczyć wizjonerski obraz odległej galaktyki...? Wyłącznie kino.

Ten świat powstał od podstaw. Tak wszystko jest dziełem artystów koncepcyjnych, którzy kreślą nam to uniwersum. Nie ma tam rzeczy przypadkowych. Nie zobaczysz w tle kubka ze starbucksa, nie ujrzysz też trampek converse na nogach Lukea czy Hana Solo. Bohaterowie nie wożą się mercedesem, tylko correliańską fregatą. Nie mieszkają tylko na naszej nudnej planecie Ziemi, odwiedzają światy, jakie można znaleźć tylko w Star Wars.

Nie da się pokazać pełnej egzotyki i fantastyki zarówno fauny jak i flory, ras i cywilizacji i technologii, planet, ich środowisk, bez użycia efektów specjalnych.

Efekty praktyczne dłużej działają niż cyfrowe, ale co z tego? Nawet praktyczne mają swój termin przydatności. Dzisiaj stara trylogia, kręcona głównie praktycznymi efektami, nie uchroniła się przed kurzem, efektem kartonu i rustykalnej toporności. Efekty cyfrowe z czasem się rozwijają, więc ich wersja sprzed kilku lat może też przegrać z czasem.

Przyjmijmy hipotetycznie, że efekty cyfrowe urywają zad przez dekadę, a praktyczne przez półtora. OK. Ale co się dzieje w momencie, kiedy minie te kilkanaście lat, i efekty praktyczne też już się pakują do lamusa? Czym wtedy broni się film pod względem wizualnym? Wizjonerstwem. Skoro jedno i drugie narzędzie w końcu sparcieje, jedyną ich obroną zostaje to, co one sobą wniosły na rzecz uniwersum. Skoro starzeje się wykonanie, zostaje sam obraz, sama wizja. CGI potrafi rzeczy, jakich practical effects nigdy nie osiągnie. Cyfrowo można ukazać takie pejzaże, jakich nie ogarniesz za pomocą kartonu, kleju i nożyczek. Można pokazać wielkie i niszczycielskie bestie, tak żywiołowe i dynamiczne, tak bogate w szczegóły, czego nigdy nie osiągniesz za pomocą pacynek na linkach, czy kilku kolesi przebranych w worek i animujących ruch kończyn.

Wydaje się, że stawianie na efekty praktyczne jest patrzeniem w przód, bo się wolniej starzeją. Błąd. Prawdziwe patrzenie w przód jest wtedy, kiedy zdajesz sobie sprawę, że efekty praktyczne również stracą z czasem wyżej wymieniony atut, i jedyne w czym będą ze sobą konkurować efekty cyfrowe i praktyczne w danym filmie, to to, jak wiele wniosły na rzecz rozwoju fantastyczności tego bogatego i wspaniałego uniwersum.


Serio, to ciepłe uczucie, jakie towarzyszy Ci w momencie, kiedy oglądasz kukiełkowego Yodę czy Jabbę to nie obiektywnie oceniony efekt praktyczny, to sentyment. Każdy człowiek posiada tą cechę, która działa jak filtr na snapcatch, którego zadaniem jest zakryć faktyczne defekty danego obiektu. Wtedy obiekt na zdjęciu wydaje się ładniejszy, niż ten sam obiekt bez filtru w rzeczywistości. Tak działa sentyment. "Upiększa" w naszych oczach rzeczy nam bliskie, pokazuje nam subiektywny obraz, który jest lepszy niż faktyczny stan danej rzeczy.

To tak, jak stare babcie wyciągają albumy rodzinne, i zachwycają się zdjęciami z młodości. "Ahh, wtedy to była moda, i młodzież taka inna wtedy była..." Każdy zna ten tekst. Każdy siedział obok swojej babci/dziadka/cioci, którzy urodzili się jeszcze w czasach, kiedy Syberia była jeszcze ciepła. Patrzysz na to zdjęcie, które wzbudza w nich tyle wspomnień i emocji, ale Ty nie widzisz tego, co oni. Nie widzisz "super mody", widzisz wielkie, ciężkie bryle w stylu generała Jaruzelskiego, zwykłe koszule i marynarki z grubego, gryzącego materiału we wzorki zdarte z kanapy, i płaszcze rodem z filmów noir, które cuchną naftaliną ( kto stał obok dziadków w tramwaju, wie o czym mówię, bleh... ).


Sentyment jest zatem zwodniczy. To tylko suma wspomnień, subiektywny obraz z przeszłości, przedefiniowany przez lata przez umysł człowieka, nic obiektywnego. Kiedy coś takiego staje się punktem wyjścia dla Star Wars, to marka w sensie rozwojowym po prostu leży.


Sequele nie prezentują się dobrze, bo przypominają OT. Sequele prezentują się źle WŁAŚNIE dlatego, że przypominają OT. Czas OT był, i minął. To rdzeń SW, ale nie da się iść dalej, jeśli wciąż będziemy trzymać się matczynej ręki. OT było kręcone na maksimum, jakie dawały możliwości techniczne w latach 70 i 80-ych, PT tak samo, opierając się o najlepsze możliwości, jakie oferował przełom XX i XXI wieku. Każda trylogia miała swój czas. Każda była odbiciem swoich czasów. Każda w chwili premiery była nowatorska, wizjonerska, przełomowa. Każda obierała za cel przecieranie szlaków. Żadna nie zdecydowała się na wspominanie "jak to fajnie kiedyś było"... Niestety, dostajemy trylogię nie sequeli, a coverów. To suma waszych miłych wspomnień ulepiona w kolejny twór. Niestety, to nie jest wasza prywatna sentymentalna podróż w zaciszu domowym, przy miliardowym seansie na dvd, a kto jest koneserem oldskulu, to i na vhs. Nie, to oficjalna ( niestety ) kontynuacja, część uniwersum, ciąg teoretycznie dalszy.

To źle, że największe uniwersum zaczyna cytować samo siebie. Ten strach przed nowością, ten kult retro, dokąd ten świat, nawet fikcyjny, zmierza..?

Co jest NAPRAWDĘ ważniejsze, co powinno być zatem priorytetem?

Co jest dla was ważniejsze jako fanów, wasza sentymentalna podróż, czy rozwój uniwersum...? Co jest dla waszego małego prywatnego dobra, a co dla dobra uniwersum? Skoro ktoś kocha star wars, co powinien zrobić dla jego dobra? Pozwolić mu się rozwijać, pozwolić mu być samodzielnym, czy zachowywać się jak babcia, która nie dopuszcza do siebie faktu, że jej wnuk już od dawna jest pełnoletni, i z uporem maniaka dalej kupuje i wciska na siłe ciuszki kupione w sklepie dla dzieci...? Zbyt mocne przywiązanie do tego co było wiąże się z zabiciem szansy na przyszłość. Kurczowe trzymanie się przeszłości nie jest dobrym ani zdrowym objawem.


Wiek też nie ma nic do znaczenia. To, że ktoś jest starszym widzem nie daje mu z automatu punktów racji. Argument z cyklu "starsi wiedzą lepiej, bo są starsi" to nic innego, jak niemoc w argumentowaniu, to desperacki tekst starszych, kiedy młodsi ich zgaszą w dyskusji. Wiek nie przekłada się na gust, nie wyrabia się też lepsze zrozumienie star wars.

Jedyne, co się wzmacnia z wiekiem, to starzenie się poglądu, i zmniejszenie otwartości na nowości. Zatem,to tylko ukostniony, dogmatyczny pogląd, przeradzający się w fanowski konserwatyzm.


ocenił(a) film na 5
sznapsiarz

Oczywiście, Gwiezdnych wojen w plenerze w całości nakręcić się nie da. Ale wszystko to o czym piszesz,
można oprzeć na praktycznych efektach, na modelach statków, kosmitów, rekwizytów oraz ... teł!
Tak, wszystko to można stworzyć przy znikomym użyciu GCI.
Lucas zapomniał o tym tworząc nową trylogię. Zrobił to z pełnym zamysłem - to miała być rewolucja GCI i była.
W nowej trylogii nawet ubrania były tworzone komputerowo...efekt jaki jest każdy widzi. W porównaniu do
starej trylogii, nowej brakuje duszy - między innymi przez wszędobylskie GCI.

"Nie da się pokazać pełnej egzotyki i fantastyki zarówno fauny jak i flory, ras i cywilizacji i technologii, planet, ich środowisk, bez użycia efektów specjalnych."

Właśnie dlatego się z tym nie zgadzam. Ileż kolorowych egzotycznych i fantastycznych miejsc i technologii miałeś w starej trylogii? Pustynna i skuta śniegiem planeta, zielony księżyc,
wnętrze gwiazdy śmierci...i najbardziej skomputeryzowane miasto w chmurach na Bespin. I co, mało? Gwiezdne Wojny to nie Avatar...Tutaj nie ma miejsca
na tworzenie przepięknego świata o niezwykle czarującej naturze, bijącej po oczach blaskiem swojej niezwykłości i pomysłowości.


Zobacz co wydarzyło się w przypadku gwiezdnych wojen. Ile lat ma Stara Trylogia a ile nowa? Co bardziej razi w oczy? Efekty kartonu i nakładanego obrazu, czy rozmazany zupełnie nierzeczywisty
background? Gdzie w tej calej dyskusji o efektach, to co w filmie najistotniejsze? Klimat i wciągająca fabuła.
Pamiętaj że dyskutujemy o Gwiezdny Wojnach, bestie o których piszesz a które kojarzą mi się z Atakiem klonów na arenie były...koszmarne. Bardziej rzeczywista była Wampa albo tautany. O czym tutaj w ogóle dyskutujemy?


Jestem sentymentalistą to fakt (jak większość z nas) ale gdy zobaczyłem w Przebudzeniu Mocy tego jeźdzca porywającego BB8 na Jakku to opadła mi szczenia. Wiesz dlaczego? Bo to był fenomelanie naturalny efekt. I zawsze takim pozostanie.
Bo świat żywych istot się nie zmieni. Dzięki za obszerny komentarz, jednak z przedstawionych tutaj powodów kompletnie się z Tobą nie zgadzam.

ocenił(a) film na 6
nillvo

Miałem napisać bardzo długą odpowiedź, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu. Kolega wyżej wszystko wyjaśnił. Nie mogę jednak pozostawić bez komentarza krytyki zwierząt na arenie w "Ataku Klonów", bo sekwencja z ich udziałem jest jedną z najlepszych rzeczy w Gwiezdnych Wojnach w ogóle. Właśnie pod względem efektów, klimatu, kolorystyki. Ciebie zachwyca w SW to:
https://cdn1.thr.com/sites/default/files/imagecache/NFE_Landscape/2015/11/swe7fo rceawakens2015_13.jpg

Cóż... proszę bardzo. Ja ZDECYDOWANIE wolę co innego. Mnie w Gwiezdnych Wojnach zachwyciły własnie takie elementy:
http://starwarsblog.starwars.com/wp-content/uploads/2015/12/CBSW_Geonosis2.jpg

http://starwarsblog.starwars.com/wp-content/uploads/2014/07/obiwan-acklay-1536x8 64-393998466106.jpg

A owa arena była modelem, a nie wykreowana komputerowo. Taka informacja. To są Gwiezdne Wojny:
https://lumiere-a.akamaihd.net/v1/images/databank_mustafar_01_169_5b470758.jpeg? region=0%2C0%2C1560%2C878&width=768

https://img00.deviantart.net/4e58/i/2014/134/e/b/coruscant__2_by_daroz-d7idgv0.j pg

Nie zamieszczę linków z tym, co was w SW zachwyca. Po co? Wystarczy pojechać do lasu albo na wycieczkę do Afryki Północnej :( Jeden link dla przykładu:
https://vignette.wikia.nocookie.net/starwars/images/9/99/Jakku.png/revision/late st?cb=20141211224012

To NIE JEST fajne.

użytkownik usunięty
nillvo

Ale dusza filmu to nie realne ubrania. To nie efekty praktyczne czy CGI. Dusza filmu to opowieść. To ona pozostaje na zawsze taką jaka była, ona się nie zmienia i nie starzeje. Starzeją się efekty czy to praktyczne czy CGI. Ale opowieść zawsze zostaje. Szczególnie taka, którą pokazały epizody 1-6. Czyli tak na prawdę o nas, o tym co jest dla nas najważniejsze.

ocenił(a) film na 3
nillvo

Ehh, z każdego Twojego zdania wylewa się.... sentyment.


Właśnie dlatego nie mogę się z Tobą zgodzić.

Akurat plenery z OT nie urywają pupy. Pustynia to pustynia, Tatooine wyglądało fajnie, jeszcze Dagobah było fascynujące, ale reszta...? Sorry, kiedy próbujesz zestawić Coruscant, które wręcz błyszczy milionami iglic fantastycznych wieżowców sięgających nieba z Bespinem, który był szałowy w dniu premiery, ale dzisiaj wygląda jak zestawione ze sobą i sfotografowane z wielkiej odległości stare, PRL-owskie czajniki, to wygrywa Coruscant.


Endor to nuda. Taki plener to ja widzę jak jadę na mazury i łażę po lesie.



Nie pokażesz efektami praktycznymi pełnego ogromu tego świata. Nie pokażesz fantastyki, egoztyki, oszałamiających wizji światów o jakich śnią artyści którzy powołują je na ekranie do życia. Nie pokażesz leju krasowego, zamieszkałego przez dziwne rasy na planecie Utapau. Nie pokażesz piekielnego, zabójczego klimatu Mustafar z pełną jego grozą i topografią z szalejącą lawą bez efektów cyfrowych. Nie dasz rady też za pomocą pacynek pokazać roju obcych ze skrzydłami, jak to było w ataku klonów. Nie zrobisz też gigantycznych miast na odwróconych łukach, których wieżowce zamiast piąć się górę, skierowane są w dół, jak na Cato Neimoidia.


Akurat mylisz się z porównaniem Star Wars do Avatara. Avatar to nic innego jak wydmuszka, prosta historia o kalekim Johnie Smith i niebieskiej Pocahontas na jakiejś obcej planecie. Rdzeń tego filmu polegał JEDYNIE na kroku w przód w technologii 3D. Ten film to tylko festiwal kolorów. Ładna wydmuszka, nic więcej.


Star Wars to coś zupełnie innego. To suma naszych własnych kultur, wierzeń, religii, mitologii ( moc, niepokalane poczęcie wybrańca, skąd my to znamy... ), archetypów bohatera niczym Luke będący wzorem w stylu średniowiecznych podań i baśni o bohaterze o czystym sercu.... To tysiące lat istnienia kosmicznych cywilizacji rozsianych po całej galaktyce, od krańca do krańca ichniej drogi mlecznej. To setki bohaterów swoich czasów, różne epoki, ustroje polityczne, miliony frakcji od tych legalnych przez szare po nielegalne... Republika, Mandalorianie, Czarne Słońce, imperium, Jedi, Sithowie, Huttowie, Gildie łowców nagród, Centrum galaktyki, Wewnętrzne Rubieże, Zewnętrzne Rubieże, a nawet Nieznane Regiony... A to i tak tylko wierzchołek góry lodowej, wymieniony na szybko w kilku przykładach.


To, co wyróżnia Star Wars, to właśnie to, że zostało wymyślone od podstaw. To jeden z nielicznych wyjątków, ale WYJĄTKÓW, w których akurat sama kreacja świata jest równie ważna, co sama fabuła i bohaterowie. Tam każdy, nawet najmniejszy detal został umyślnie zaprojektowany z dbałością o szczegół, z myślą o rozwoju tego świata. Tam punktem wyjścia do tej pory nie były autocytaty, tylko WIZJONERSTWO. Star Wars do tej pory, wizualnie prześcigały nawet takiego Avatara, który jest ciekawy estetycznie, ale jest niczym w porównaniu z ogromem Gwiezdnych Wojen. Nie tylko tym fabularnym, ale również tym wizualnym.

Możesz zachwycać się starymi efektami, możesz narzekać na nowe, ale chyba uciekasz przed faktem. Obydwie technologie parcieją, więc i tak i tak film się zestarzeje. To, czym one się bronią po latach, co jest najważniejszą, bo BEZTERMINOWĄ wartością, czyli taką w zupełnej opozycji do ograniczonych czasowo efektów specjalnych, to wartość wizjonerska. To stanowił siłę absolutną, ale próbujesz to umniejszyć twierdząc, że to nie Avatar, żeby była piękna kreacja świata. Nie dostrzegasz w tym pewnego uniku, wręcz wyparcia...?


Co z tego, że kostiumy były cyfrowe? Niektóre rzeczy powinny być praktyczne jak kostiumy, ale tylko humanoidalnych postaci. To sie zgadza. Ale cała reszta już nie. Plenery, które mogą zaistnieć wyłącznie na ekranie, i wyłącznie jako część uniwersum Star Wars nie powinny być ograniczane takim krótkodystansowym myśleniem, którego paradoks polega na tym, że to niby "długodystansowe myślenie". O tym, co naprawdę jest patrzeniem w przód, pisałem powyżej, powtarzać się nie będę. Nie pozbawiajmy Star Wars możliwości, pozwólmy aby ten potencjał tkwiący w Star Wars eksplodował z pełną mocą jego możliwości. Postawa, jaką prezentujesz jest identyczna jak w przypadku wożenia się Ferrari, ale z prędkością deskorolki. Po terenie zabudowanym - owszem, ale nawet na niemieckiej autostradzie balibyście się depnąć gazu, strach zamyka przed wami to, co można osiągnąć z taka maszyną.



Sentyment to dobra rzecz, kiedy siedzi się na kanapie i z kubkiem gorącego kakao ogląda fotki z dzieciństwa, ale nie wtedy, kiedy bierze się za coś nowatorskiego. Żaden wynalazca i prekursor przecierający szlaki nigdy nie odważyłby się zmienić świata, gdyby tak mocno celebrował technologię jaką zastał w chwili swoich narodzin. To samo dotyczy kina. A co za tym, i Star Wars. Nostalgia w temacie nowości nie jest zaletą, tylko kulą u nogi.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
sznapsiarz

Nazywanie Avatara wydmuszką...cóż, świadczy to o Twojej wiedzy na temat kinematografii i daje mi obraz Twoich ram gustowych. Teraz wiem, że nie zgodzimy się w wielu kwestiach i nie ma sensu ciągnąć tej dyskusji :)
Nie za bardzo mam co komentować, bo praktycznie mało treści w tym długim poście - powtórzyłeś to co napisałeś już wcześniej. Jesteś fanem GCI, błyszczących ale odrealnionych efektów specjalnych, które MNIE zwyczajnie się nie podobają i dziwie się ludziom którzy się nimi zachwycają. Ja doceniam kunszt, wizjonerstwo, artyzm i przede wszystkim pasję (to wszystko co towarzyszyło Cameronowi podczas pracy nad Avatarem) .. ale oczywiście to wszystko schodzi na drugi plan, jeśli forma przerasta treść...ale nie można o tym mówić w przypadku Gwiezdnych Wojen. To wszystko jest faktem, świat jaki otrzymaliśmy jest niezwykły, szybko się w nim zadamawiamy i wierzymy każdej postaci jaka w nim się pojawia, noo, przynajmniej do momentu w którym nie pojawiają się latający Geonisianie złożeni z digitalizowanej masy. Wtedy czar pryska. Ty tego nie czujesz i już nie poczujesz, bo będziesz doszukiwał się sentymentu w wypowiedziach ludzi, których gustu, poczucia estetyki, wrażliwości ,....nie zrozumiesz. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 3
nillvo

Może to zabrzmi egocentrycznie, ale mój post ocieka treścią i argumentami, a Twój zachwyt filmem o kosmicznej pocahontas, który jedynie smędzi truizmami na poziomie edukacji ze szkoły podstawowej o dbaniu o środowisko również mi podpowiada, że nie dojdziemy do porozumienia. Avatar ładnie wygląda, ale jego przesłanie jest tak proste, tak oklepane, że najlepsze momenty tego filmu to pejzaże, bo bardziej sztampowych postaci z tym żołnierzem z typową szramą na twarzy długo w kinie szukać. Cameron zdecydowanie bardziej błysnął, kręcąc Terminatora. To jest film, który zbił się wysoko na szczyt filmów Sc-Fi , jednak Avatar to nie jest jego najlepszy tytuł w jego CV.

Nie zrozumiem nigdy stawiania wyżej sentymentu, który ukształtował gust do tego stopnia, że ugrzązł w XX wieku, ale ludzie są różni. Zawsze będą dwie strony medalu.

Cóż, życzę dobrej zabawy w kinie na VIII, pozdrawiam również. ;)

ocenił(a) film na 6
sznapsiarz

Piękny tekst. Świetną robotę odwalasz na forum ;) Szanuję. Oczywiście się zgadzam.

ocenił(a) film na 3
szymon0018

Hah piona! XD

użytkownik usunięty
sznapsiarz

"Dzisiaj stara trylogia, kręcona głównie praktycznymi efektami, nie uchroniła się przed kurzem, efektem kartonu i rustykalnej toporności." to fakt, wczoraj oglądałam Powrót Jedi. I mimo iż była to wersja odnowiona to efekty specjalne, mimo iż tzw. praktyczne to bardzo kuły w oczy. Bardziej, niż te w PT (choć i te się zestarzały). Ja to rozumiem, że każde absolutnie każde efekty się starzeją. I nie zamierzam wychwalać jakiś bo są praktyczne i pluć na CGI bo wiem, właściwie to widzę po właśnie OT, że i jedno i drugie się zestarzeje.

Zgadzam się. A do fanów nostalgii jest recepta... Skoro uwielbiają styl OT, to niech oglądają ep 4-6 w kółko... Ale niech na narzucają toru, że reszta części SW ma być identyczna. Bo to szkodliwie działa na rozwój uniwersum. Ja jak mam ochotę na practical effects to oglądam OT, ale do kina chcę iść na nową część, a nie odgrzewany kotlet.

ocenił(a) film na 3
WhiteDemon

nillvo to fanatyk TFA zrozumieć nie chce że ,wśród nas krytyków 7 części są starsi widzowie .

użytkownik usunięty
nillvo

Lol, wartościowanie ludzi na podstawie tego czy zachwycają się tekturowymi droidami, gumowymi maskami itp. Tego jeszcze nie grali :D
.Co wincyj, wszystko czego tak nienawidzisz w prequelach znajduje się w TFA. No ale to wymaga zapoznania się ciut z tym kunsztem niż ślepego nabierania się na slogany marketingowców. Swoją drogą TFA ma ponad 2100 ujęć z użyciem komputerowych VFX, tymczasem takie "Mroczne widmo" zawierało ich 1900.

ocenił(a) film na 5

Nie zamierzam Cie karmić. :)

ocenił(a) film na 4

Fakty nie przemówią do zakochanych w Star Wars według Myszki Miki, nic nie poradzisz...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones