PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671051}

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Star Wars: Episode VII - The Force Awakens
7,2 240 955
ocen
7,2 10 1 240955
7,4 41
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Takie były stare gwiezdne wojny i właśnie o to chodzi. Takie mają być też nowe części. Jeśli komuś się nie podoba to NIE JEST FANEM GWIEZDNYCH WOJEN bo one ZAWSZE TAKIE BYŁY. Nie róbcie z Gwiezdnych Wojen jakiegoś dramatu albo wielce filozoficznego filmu. Macie wygórowane wymagania. To jest prosta wartka przygodówka tak jak stare części. Do widzenia.

użytkownik usunięty

Kylo chce być taki jak dziadek bo zafascynowała go historia o jego potędze, to bohater który w zasadzie nie jest zły, on chce być zły bo widzi w tym szansę na stanie się kimś potężnym, to zagubiony człowiek i wierz mi nie trzeba być wieloletnim krytykiem filmowym by to dostrzec, wystarczy trochę pomyśleć

użytkownik usunięty

Kompleksy jedno, motywacje drugie. W filmie nie ma o nich mowy, a to o potędze to taka klasyczna filmowa kliszowa sztampa.

użytkownik usunięty

jego motywacje na razie się nie liczą, zaczną dopiero później na razie liczył się on sam, ta postać będzie jeszcze rozwijana w kolejnych epizodach więc radzę go nie skreślać bo nie jednej rzeczy o nim nie wiesz

użytkownik usunięty

Skoro tak, to na co mu przynależność do First Order?

użytkownik usunięty

Bo innej złej organizacji nie było w pobliżu

skończ już wreszcie

użytkownik usunięty

Ale dlaczego złej? Dlaczego Kylo chce być zły?

użytkownik usunięty

przeczytaj jeszcze raz to co napisałem wcześniej

użytkownik usunięty

To co napisałeś to hipoteza, która nie ma żadnego pokrycia w filmie. Brzmi zupełnie tak, jakbyś siedział mu w głowie.

użytkownik usunięty

aha czyli to wszystko trzeba powiedzieć bezpośrednio do widza ? wystarczy to zasugerować

użytkownik usunięty

Nie, wystarczy pokazać czego on chce i dlaczego, co go skusiło, krótkie backstory. Anakina poznawaliśmy przez 3 filmy. Sama postać Vadera bez prequeli jest niemniej płaska.

użytkownik usunięty

Dostaliśmy to przecież, Kylo chce być jak Vader ale jego wewnętrzny konflikt mu to uniemożliwia

Jezu, czy naprawdę trzeba tłumaczyć takie oczywistości ?

użytkownik usunięty

Właśnie nico nie dostaliśmy. Jego backstory równa się temu ile dowiedzieliśmy się o Vaderze z OT i co go skusiło na ciemną stronę - czyli nico ;)

użytkownik usunięty

Vader i bez nowej trylogii jest ciekawą postacią, prequele pokazywały go jako Anakina w złym świetle jako wiecznie narzekającego i płaczliwego buca

Też kiedyś nie przepadałam za Anakinem... ale mi się odwidziało. XD
Polecam nowelizację "Zemsty Sithów", to może zmienisz zdanie. ;)

użytkownik usunięty

W TFA otrzymaliśmy zakompleksionego gimbusa w znaczeniu pejoratywnym, więc na jedno wychodzi, a i tak na przejście Anakina na CSM złożyło się więcej czynników niż samo "chcę być potężny i zły".

użytkownik usunięty

Nie zakompleksionego Gimbusa tylko Skonfliktowanego i zagubionego człowieka, tak się dzisiaj mówi na takich ludzi

a co złożyło się na przejście Anakina ? chciał ratować ukochaną, potem ją dusił, potem znowu stwierdza że mu na niej zależy i się jeszcze dziwi że umarła, a potem o tym zapomina i wraz z Imperatorem patrzy jak tworzy się pierwsza gwiazda śmierci, aha i jeszcze dał się łatwo zmanipulować przez Palpatine'a

użytkownik usunięty

Skonfilktowany był jeszcze przed faktem? Bo nadal nie wyjaśniono przyczyn jego zdrady.

Niespełnione wygórowane ambicje, ciągła chęć niesienia pomocy, które z czasem zmieniają się na gniew, niepohamowane chęci zemsty i chęć wysokiego stanowiska w społeczeństwie, co dodatkowo naznaczane jest przez przepowiednię, brak ojca i nieudolny ratunek matce, hipokryzja Zakonu czy jego restrykcyjne zasady, a także brak zaufania wśród swoich braci-Jedi, którzy wyczuwali w nim ciemność, ale nie chcieli/ nie potrafili/ bali się mu pomóc, a on nie miał wśród nich wsparcia. Szantaż emocjonalny ze strony Palpatine'a podjudzany kasandrycznymi wizjami o śmierci Padme ostatecznie zadecydował o jego upadku.

ocenił(a) film na 2

"dał się łatwo zmanipulować przez Palpatine'a"
W jaki sposób? Palpatine właśnie w ten sposób nim manipulował ze mówił mu prawdę.
"chciał ratować ukochaną, potem ją dusił, potem znowu stwierdza że mu na niej zależy i się jeszcze dziwi że umarła, a potem o tym zapomina i wraz z Imperatorem patrzy jak tworzy się pierwsza gwiazda śmierci"
To trochę bardziej skomplikowane.
Najpierw po tych wizjach i ich konsekwencjach z "Ataku Klonów" Anakin zaczyna "być pod presją". Ale chce działać jak trza, mówi Mace Windu że Palpi to Sith, chce pojmać Palpiego. To Mace Windu działa wbrew ścieżce Jedi -co obraca się przeciwko niemu. Anakin odruchowo broni Palpiego, ze względu na Padme - ale należy powidzieć jasno - to Mace Windu zawalił sprawę, nie Anakin. Gdyby Windu podążał w tej sytuacji scieżką Jedi Anakin nigdy by z niej nie zszedł.
Następnie podczas rzezi na Mustafar widzimy że to wciąż jest Anakin (a nie Darth Vader) podczas gdy Yoda wciska kit (aczkolwiek pewnie w to wierzy) Obi Wanowi że Anakin już przepadł (co jest, jak widzimy, nieprawdą).
Gdy Padme leci do Anakina namawia go by z nią odszedł - i widzimy że właściwie jej się to udaje - i wtedy wkracza Obi (który zakradł się tam podstępem) i niszczy wszystko. Anakin przekonany że Padme go zdradziła zwraca się przeciwko niej (jest też już dość niestabilny) - ale jednak nie tak aby naprawdę zrobić jej krzywdę (co jest później w filmie zaznaczone dwa razy).
Następnie rozmawia z Obim - i to nie on sięga po miecz, mimo że jest "na haju". To Obi otwiera ostrze i chce walczyć na śmierć.
A na końcu dowiaduje się że Padme i jej nienarodzone dziecko nie żyje.
Ankinowi zależało na Zakonie Jedi, Republice, Obi Wanie (mistrzu, ojcu i przyjacielu), Padme i dziecku.
Próbował ratować jedne rzeczy kosztem innych, ale ostatecznie stracił absolutnie wszystko.
Pozostał mu tylko Imperator i Imperium.I to jest właśnie, dopiero wtedy, Darth Vader.
Dobrze to też tłumaczy czemu w Starej Trylogii tak zależało mu na Luke'u.
Także przejście Anakina to dość skomplikowana sprawa, Palpatine wcale nie jest akurat w tej sprawie takim czarnym charakterem a największa odpowiedzialność spada na Windu, Yodę i - przede wszystkim - Obi Wana.
Jedyną osobą która była naprawdę "czysta" - i omal nie ocaliła Anakina - była Padme.
Wszystko to jest w filmie przedstawione, jednak nie łopatologicznie, trzeba się chwilkę zastanowić nad tym wszystkim.

Rozgdz

Zgadzam się niemal ze wszystkim, prócz tego, że ja najbardziej bym obwiniała Mace'a Windu, a nie Obi-Wana. Obi-Wan co prawda strasznie się przymilał do Rady i w dość młodym wieku tam zasiadł (wiadomo dlaczego), a niestety takich myślących Jedi jak Qui-Gon olewali.... Ale Kenobi mimo wszystko najczęściej bronił Anakina. (dodam jeszcze, że w serialu Clone Wars to dzięki niemu Anakin został pasowany na rycerza, czym część Rady była oburzona). Kenobi go wspierał i kochał. Dlaczego w niego zwątpił i potem widział w nim jedynie maszynę? Może przez to, że zauważył na hologramach jak młody Vader morduje dzieci w świątyni. Uznał, ze rzeczywiście w takiej osobie nie może być dobra...

Ale co ciekawe, ani Obi-Wan, ani Yoda nie powiedzieli Luke'owi prawdy o ojcu. Młody Skywalker dowiedział się o nim od niego samego: słowa Vadera "I am your father".
I teraz można się zastanowić, dlaczego Jedi nie powiedzieli Luke'owi prawdy. Możliwe, że Jedi naprawdę uważali, że Anakin przechodząc na ciemną stronę i stając się Vaderem był już innym człowiekiem pozbawionym wszelkich uczuć i chcieli oszczędzić Luke'owi cierpień oraz chronić go, bo "bez krztyny dobra nieludzka maszyna" Darth Vader mógł go zabić (co się okazało nieprawdą). Ale też mogło być tak, że Jedi bali się, iż niewinnego Luke'a Skywalkera będzie ciągnęło do złego ojca. Nie będzie chciał go pokonać ze względu na pokrewieństwo i współczucie do niego. A z tego różne rzeczy mogłyby wyniknąć (w przypadku nieszczęśliwego scenariusza Luke mógłby przyłączyć się do ciemnej strony i razem z ojcem "władać galaktyką: w przypadku szczęśliwszego scenariusza: Luke mógłby chcieć nawracać ojca, co jednak byłoby niebezpiecznym krokiem, a jak wiadomo Obi i Yoda uznali, że nie ma szans, by Vader mógłby być kiedykolwiek dobry)

Warto też zauważyć, że Luke chciał pokonać Vadera tylko dlatego, że ten mu "zabił" ojca. Gdy dowiedział się, że Vader jest jego ojcem, Luke zaczął mu współczuć. Zmienił do niego podejście, czuł, że jest w nim dobro i że Vader (ma obsesję na punkcie jego odnalezienia) i, że go rozpaczliwie potrzebuje. Sam Vader zaś o wiele wcześniej dowiaduje się o synu, szuka go i sami oficerowie imperialni są mocno zdziwieni jego zachowaniem. Co ciekawe, każdy oficer, który popełnił błąd był uduszony... a potem po spotkaniu z synem nagle przestał ich zabijać, mimo byków jakie popełniali (końcówka TESB, gdzie admirał Piett jako jedyny na swoim stanowisku nie został uduszony, mimo, że nie złapał Luke'a a jego dwójka poprzedników za ten sam wybryk została zabita). Darth Vader również zataił wiedzę o swoim synu przez Imperatorem. Kiedy Palpatine sam dowiaduje się, że Luke to syn Anakina i informuje Vadera - ten już o wszystkim wcześniej wiedział, a przed nim udawał zaskoczonego i robi wszystko, by przekonać go do "niezabijania" Luke'a.

Wydarzenia z "Zemsty Sithów" nieco zmieniają obraz Klasycznej Trylogii i chyba to sprawiło, że wielu osobom Prequele nie pasują. Choćby to, że Stara Republika (o której przywrócenie walczy "Kryształowo dobra" Rebelia) była skorumpowanym kolosem skazanym na porażkę i nawet nie ma się co dziwić tym Separatystom, mimo, że ci są "tymi złymi"... A Jedi przestali być szlachetnymi rycerzami walczącymi o pokój i sprawiedliwość, a stali się dogmatyczną, indoktrynacyjną i pełną hipokryzji instytucją (czyżby wzorowanie na KRK?). A narracja całej sagi Star Wars cały czas chce pokazać Jedi jako tych dobrych, choć nie pozbawionych wielu wad. Na korzyść zarówno Starej Republiki jak i Jedi z tamtego okresu przemawia fakt, że mogą pojawić się o wiele straszniejsze i gorsze siły (Imperium, Sithowie)

Anakin miał okropnie negatywny stosunek do Rady, Jedi musieli go słabo do siebie zjednać, co Sith Palpatine świetnie wykorzystał manipulując go na swoją stronę wmawiając mu rzeczy typu "Sithowie i Jedi to to samo, Jedi cię nie lubią, więc zostań Sithem, bo ja cię lubię, a to się lepiej ci opłaca".

W Oryginalnej Trylogii Jedi byli nieskazitelnie dobrymi istotami, a w pryzmacie Prequeli Jedi zostali ludźmi osłabionymi przez własne błędy, zaniechania i pogardę wokół Skywalkera. Dlatego oglądając chronologicznie można zauważyć, że Luke Skywalker to dla nich "druga nadzieja" na odbudowanie zakonu, ale już w lepszy sposób. Ben i Yoda troszczą się o Luke'a najlepiej jak potrafią, szkolą go na nieco innych, bardziej praktycznych zasadach (a nie na regułkach z podręcznika czy z kodeksem), bo już pierwszy Skywalker jako niedoceniony tak się wściekł, że go popamiętali na dobre. Inną sprawą jest jeszcze fakt, że w TESB Yoda i Obi-Wan i do Skywalkera juniora stracili wiarę... byli poniekąd świadomi, że jak Luke poleci do ojca, to uczeń wścieknie się na nich i być może przejdzie na ciemną stronę... uznali go za straconego, bo ju zaczynali gadać o "trzeciej nadziei" - Lei.

To już bardziej nadinterpretacja, ale wydaje mi się, że "równowaga mocy" było wybiciem obydwóch zakonów religijnych przez Wybrańca: zarówno Jedi w "Zemście Sithów", jak i Sithów w "Powrocie Jedi"... Z tym, że Jedi jako ci niosący światło dostali drugą szansę i Luke miał przeznaczenie, by odbudować zakon na nowo, ale na innych już zasadach...

(No i cała robota Luke'a poszła w diabły, bo Ben Solo się wściekł... i znowu Jedi zostali zniszczeni...)

ocenił(a) film na 2
cloe4

"Dlaczego w niego zwątpił i potem widział w nim jedynie maszynę? Może przez to, że zauważył na hologramach jak młody Vader morduje dzieci w świątyni. Uznał, ze rzeczywiście w takiej osobie nie może być dobra..."
Ale Padme w niego zawsze wierzyła. Mimo że wiedziała o tej masakrze na Tuskenach w "Ataku Klonów" (o czym chyba Anakin nigdy Obiemu nie powiedział). Nawet gdy umierała.
Obi najpierw przeszkodził Padme, potem wyzwał Anakina do walki a na końcu pozostawił go by spłonął żywcem. Uważał że postępuje słusznie (zresztą tak jak i Windu) - ale zawalił potrójnie. W przeciwieństwie jednak do Windu czy Yody on znał Anakina bardzo dobrze.
Gdyby nie oszukał Padme (albo chociaż nie pozwolił się wykryć i zamiast "bohatersko" wkraczać pozwolił Padme "działać") - Anakin odszedłby z nią i nie byłoby Dartha Vadera.
Gdyby zamiast łapać za mieczyk dalej rozmawiał - albo wskazał też że należałoby się zająć Padme - Anakin być może dałby się przekonać, w końcu groził, ale do broni się nie rwał. Gdyby to Anakin wystartował z mieczem to byłaby inna sprawa
http://www.youtube.com/watch?v=Wx5BTKoXRRA
Gdyby też na końcu dobił Anakina zamiast pozwolić mu umierać w bólu i cierpieniu - też by nie było Dartha Vadera.
Także uważam ze jednak największą odpowiedzialność ponosi Obi Wan.

"Wydarzenia z "Zemsty Sithów" nieco zmieniają obraz Klasycznej Trylogii i chyba to sprawiło, że wielu osobom Prequele nie pasują."

Och, z prequelami to temat-rzeka. Myślę że to dlatego że prequele nie są "Star Wars movie". Stara Trylogia to było kino lekkie, familijne, przygodowe i dość proste (jest to "złamane" przez Imperium Kontratakuje, ale trylogia - jako całość taka właśnie jest). Imperium było złe bo było złe i byli tam Źli Ludzie, w Rebelii byli Dobrzy Ludzie, złym nic nie wychodziło bo są źli a dobrzy wygrywali bo byli dobrzy i przez to zawsze się znalazł jakiś słaby punkt czy cuś :)
W prequelach Republika i Imperium są już wyraźnie wzorowane na Republice i Imperium Rzymskim (czy Imperium Rzymskie było "złe"?) , polityka jest w centrum i trzeba się na niej naprawdę skupiać (a nie na Jar Jarze, midichlorianach, piasku czy innych nieistotnych rzeczach...) głównym bohaterem jest przyszły villain i wiadomo że wszystko skończy się bardzo, bardzo źle i nie będzie happy endu - dobro nie zostanie nagrodzone, zło nie zostanie ukarane.
Pomijając nazwę prequele to są zupełnie inne filmy i jak ktoś chce znaleźć w nich coś w stylu Starej Trylogii to nie dziwota że są takie opinie.
Jeśli natomiast ktoś np chce obejrzeć coś jak "Game of Thrones" zmiksowane z "House of Cards" w naprawdę ogromnej oprawie space opery i z walkami na miecze świetlne - to prequele są dla niego ^_^

"To już bardziej nadinterpretacja, ale wydaje mi się, że "równowaga mocy" było wybiciem obydwóch zakonów religijnych przez Wybrańca: zarówno Jedi w "Zemście Sithów", jak i Sithów w "Powrocie Jedi"..."
Mi się, szczerze mówiąc też coś podobnego wydaje. Że "równowaga mocy" polega na.. podobnej ilości Jedi i Sithów.

Rozgdz

Padme, a Obi-Wan to jednak pewna różnica...

Akurat co do ukochanej Anakina, to zawsze miałam pewne wrażenie, że ona chciała opiekować się nim. Trzeba wziąć pod uwagę, że w momentach, gdy Anakin miewał załamania (po zabiciu Tuskenów, w momencie gdy przychodzi do niej w gabinecie, po zabiciu Jedi i Separatystów), jej zachowanie było zawsze opiekuńcze. Wystarczyło, że go przytuliła, ucałowała, a Skywalker już był spokojniejszy, co sam jej mówi "Działasz na mnie kojąco". Amidala była dla niego troskliwa i kochająca. Dawała mu to, czego "nieuczuciowi" mnisi nie mogli mu ofiarować. Była jego oparciem. Aczkolwiek w momencie, gdy Anakin przeszedł na ciemną stronę i ona zobaczyła jego podłe oblicze na samej sobie (zaczął ją dusić) biedaczce pękło serce (dosłownie XD). Nie zwątpiła w niego, ale ciemna strona jej męża wyniszczyła ją psychicznie.
A zresztą w przeciwieństwie do Obi-Wana nie widziała, jak on morduje. Zawsze słyszała, że morduje, ale nie widziała oblicza ukochanego gdy wykonywał te zbrodnie.
https://www.youtube.com/watch?v=HHuqKMHGpHM
Gdyby to widziała, to padła by na zawał. XD

Natomiast jeśli chodzi o Obi-Wana. Anakin chciał go traktować jak zastępczego ojca i chronić go przed niebezpieczeństwem. Prawda jest taka, że gdyby nie Anakin Kenobi dawno kopnąłby w kalendarz. Narzekał na niego, czasami jakby chciał się rozpłakać. Może za dużo Obi od niego oczekiwał. Za dużo wyrzeczeń i Anakin na ówczesnego rycerza zwyczajnie się nie nadawał. Może jakby to Qui-Gon miałby go szkolić, to uczyłby go na innych warunkach. Bo to co wymagał od 9-10 letniego Anakina Yoda to było chore. Oni mieli pretensje, że dziecko chce do matki... Chore...

A Obi-Wan, mimo, że narzekał na Anakina, bo oczekiwał od ucznia więcej pokory, to i tak mu pobłażał. Zataił prawdę o jego uczuciu do Padme przed Radą. Był na 95% pewny, że między nimi jest coś więcej, (faktem, że Padme była z Anakinem w ciąży, jakoś nie był wcale zaskoczony) ale mimo swojej lojalności wobec Rady nie zgłosił jej tego. Jako przyjaciel niestety zawiódł i chyba sam czuł się też winny za to do końca życia... Ale cóż... Przynajmniej jego synem zajął się jak trzeba.

ocenił(a) film na 2
cloe4

Tak, ale.. hmm. chodzi o konstrukcję samego Anakina/Vadera.
To jest postać dla której najważniejsze są bliskie osoby (których jest bardzo mało).
On ma te emocje, uczucia które prowadzą go zarówno na Ciemną Stronę jak i na Jasną.
http://www.youtube.com/watch?v=91_G8iaokk8
Poszedł do Piekła i z powrotem. Do Piekła dla Padme, z powrotem dla Luke'a.
Obi Wan był ta osobą która zwróciła się przeciwko niemu. Padme i Luke nie.
Podobny motyw wykorzystano w serialu "Rebels". Gdy się dowiedziałem że postać Vadera konsultowano z Lucasem wiedziałem już czego szukać :P
http://www.youtube.com/watch?v=Nr7ufR7utEo
Ciekawe że tak mało osób to zrozumiało - jedni uważali że Vader powinien zabić Ahsokę, inni że był pozbawiony emocji, albo po prostu "zły".
A Vader na widok Ahsoki chowa broń, próbuje rozmawiać, to ona sięga po broń i atakuje pierwsza (jak Obi Wan), Vader ją pokonuje ale oszczędza.
Ale gdy okazuje się że to Anakin, Ahsoka deklaruje lojalność, nie chce walczyć, chce z nim zostać . Nie widzimy co się stało, ale.. przeżywa :)
O to chodzi w tej postaci. O te bliskie, ważne osoby. Matka, Padme , Luke, Obi Wan czy w serialu - Ahsoka.
To dla tych osób, przez te osoby - dokonuje rzeczy strasznych lub wielkich.
W odróżnieniu od Kylo Rena, gdyby Palpi kazał Anakinowi zabić matkę dla Ciemnej Strony (gdyby żyła) to z miejsca dostałby kopa w twarz :)
Obi Wan znał Anakina, z tych wszystkich osób chyba najlepiej. Miał na niego ogromny wpływ. Był też z tych wszystkich postaci - postacią "najmądrzejszą".
W "Zemście Sithów" były dwie najbliższe postacie które walczyły o duszę Anakina.I nie chodzi tutaj o Palpatine'a. Padme, która chciała go ratować i Obi Wan który postanowił go zabić.
No i Obi postawił na swoim i dostał co chciał.
Padme umarła, Yoda zawalił walkę i przegrał z Palpatine, Imperium trwało dalej a u boku Imperatora powstał potężny Darth Vader.
Brawo Obi.
http://www.youtube.com/watch?v=Wsgmxn4c6vY#t=209.06754

Rozgdz

Późno odpowiadam, ale co tam. ;)

Muszę ci przyznać rację. I dlatego nie do końca mogę zaakceptować sens kręcenia trylogii sequeli. Części 1-6 skupiały się na Wybrańcu Mocy (tak, wiem, że w 4-6 to Luke był głównym bohaterem, ale i tak dla mnie Vader najbardziej przekuwał uwagę)... Poznawaliśmy jego dzieciństwo, młodość, upadek, a potem życie po ciemnej stronie, nawrócenie i śmierć. Taka biografia Anakina Skywalkera/Dartha Vadera... Człowieka, który wszystko stracił (poniekąd ze swojej winy, choć nie tylko), był wiecznie czyimś niewolnikiem, ale w końcu zerwał kajdany i wypełnił przeznaczenie pokonując tego, który zniszczył mu życie, oraz tego, który opanował sobie całą Galaktykę i dokonał ludobójstwa na Jedi..

Trzeba zauważyć, że większość bliskich mu osób bardzo chce z nim być. Każdy pracuje o jego względy (Palpatine i Obi-Wan, który przegrał), albo zwyczajnie chcą mu pomóc, bo czują, że potrzebuje miłości, gdyż bez niej nie może być sobą (Padme, Luke)... Swoją drogą polecam ci do przeczytania "Zemstę Sithów" Matthewa Stovera. Ona świetnie opisuje te relacje między Anakinem, a resztą ludzi, którzy są mu bliscy i jak o niego walczą.

Im częściej oglądam serie, tym bardziej zdecydowanie nie cierpię zakonu Jedi sprzed upadku i jakoś wcale się nie dziwię, że Anakin czuł się zagubiony. Dlatego też moim ulubionym rycerzem Jedi zawsze będzie Luke Skywalker. Nie bał się konfrontacji z Palpatinem i jako jedyny z nich wierzył, że w jego ojcu jest dobro, czego "wielcy mistrzowie" nigdy nie potrafili dostrzec i docenić. Drugie miejsce ma Qui-Gon za to jego zdecydowane zdanie i brak podlizywania się Radzie... Szkoda, ze umarł, może gdyby żył, to Anakin nie byłby Vaderem...

ocenił(a) film na 1
Lukininho

Zgadza sie to jest średnie nieusprawiedliwienie ,by Kylo Ren był następcą Vadera .

ksyku262

Jest praktycznie tak jak powinno być. Żadnych cukierków i głębszej filozofii. Brakuje tylko troszkę tego co miały filmy z lat 70/80. Może zbyt wiele oczekuję a może stetryczałem na stare lata. Jest w każdym razie moc i nowa nadzieja na lepsze Gwiezdne Wojny. Peace

ocenił(a) film na 9
ksyku262

Proste. Idealnie podsumowane. Jak dla mnie najlepsza część.

ocenił(a) film na 4
ksyku262

słaby . przypomina kopie powrót jedi. Jedyne co jest fajne w GW to sokół milenium, wiecznie żywy :) dlatego ocena 4, bo powrót jedi już było i jak nie maja pomysłu na nic nowego , świeżego to niech spuszcza to do klopa.

ksyku262

Stare części miały odpowiednie tempo, miały ciekawszych bohaterów, były zrobione pieczołowicie z planem rozłożonym na trzy konkretne części, które same w sobie przedstawiają spory wycinek całej historii. Stara Trylogia ustrzegła się masy nielogiczności i głupot, które w Przebudzeniu Mocy są widoczne już przy pierwszym podejściu. Epizody IV-VI to arcydzieła zrobione ze stylem, a EPVII to jakieś popłuczyny - marna kopia "Nowej Nadziei" zrobiona w sposób niechlujny i pospieszny - zagranie czysto pod nostalgię, a nie pełnoprawna odsłona Star Wars. Wolałbym próby jakichkolwiek zmian, jak to było w Nowej Trylogii i ewentualnej porażki, niż zwykłej porażki, w której nikt się nawet nie starał.

użytkownik usunięty
Birdlike

Batman v Superman 7/10 - tobie już podziękujemy

Co to ma do rzeczy? Tu jest mowa o całkiem innym filmie niż BvS, więc się wypchaj.

użytkownik usunięty
Birdlike

to że wytykasz błędy Epizodowi VII nie widząc w ogóle w BvS, zresztą na forum tamtego filmu wielokrotnie pisałem dlaczego tamten film ssie więc nie mam zamiaru powtarzać tego także tutaj

Epizod VII wraca do korzeni serii i mimo podobieństw jest bliższa Starej Trylogii, wreszcie mamy postacie z krwi i kości a nie drewniane manekiny jak w Nowej Trylogii (może poza Rey), mamy wreszcie naturalne dialogi, mamy praktyczne efekty specjalne, Ciekawego i Niejednoznacznego Złoczyńcę i przede wszystkim film nie wywołuje uczucia zażenowania, nie obchodzi mnie to że Nowa Trylogia ma parę oryginalnych pomysłów, liczy się to że sposób w jaki je wykorzystuje jest poniżej wszelkiej krytyki

rzygam już tym ciągłym i wręcz maniakalnym chwaleniem Nowej Trylogii, jest to równie pożałowania godne co narzekanie na poprawność polityczną

Tak i przy okazji jest to kalka Epizodu 4, która na domiar złego zaprzecza temu, co było we wcześniejszych częściach (magiczne umiejętności walki mieczem Rey + zapoznanie się z mocą w ciągu kilku minut). BvS to całkiem inny film, który oglądało się przyjemnie, mimo takiego sobie scenariusza, poza tym ma znacznie mniej dziur niż Przebudzenie Mocy + nie są one widoczne aż tak wyraźnie jak przy Epizodzie VII. Do tego 7/10, które wystawiłem umocniło się po rozwinięciu BvS w Extended Cut - to bardzo klimatyczny i przyjemny film. Przebudzenie Mocy natomiast jest pełne losowych zdarzeń, sytuacji w których adept mocy nie jest w stanie poradzić sobie z byłym szturmowcem oraz dziewczyną, która ledwo co poznała moc (nie do końca wiadomo w jaki sposób), lub momentów, gdzie Han znajduje się akurat nad dokładnie tą samą planetą, nad którą znajdował się Sokół i to w momencie wzbicia się w przestrzeń - ale jak on się tam znalazł i dlaczego? Nie wiadomo. Podobnie jak fakt, skąd to coś z dużymi oczami miało miecz Luke'a. Największy zarzut to to, że Epizod VII nie jest spójny w takim sensie, że nie przedstawia wycinka całości, tylko zarzuca wątkami i zostawia widza z wieloma niewiadomymi - to nie jest serial, że za tydzień dowiemy się reszty, to pełnometrażowy film, na którego kontynuację trzeba czekać kolejne 2 lata, jak nie lepiej. Ocena to nadal otwarta kwestia - jeśli kolejne części rozwieją moje wątpliwości, to nie omieszkam jej podnieść - w aktualnym stanie Przebudzenie Mocy to dla mnie ogromne rozczarowanie - bo oczekiwania miałem duże. Natomiast BvS w tym przypadku był filmem na doczepkę, bo poszedłem jak na ścięcie, a dostałem przyjemne kino, które mnie się podobało.

Zobacz jak oceniłem Starą Trylogię - i co to zmienia, że BvS dostaje ode mnie 7, a Ep7 jedynie 5?

Nie wiem tylko, czemu mówisz mi o chwaleniu Nowej Trylogii? Kto ją chwali? Może chodziło Ci o Starą Trylogię?

użytkownik usunięty
Birdlike

Tu nie chodzi nawet o dziury fabularne, błędy w The Force Awakens jestem w stanie wybaczyć bo film rekompensuje te wady innymi rzeczami - tak jak mówiłem mamy ciekawych bohaterów, złoczyńcę i jasny kierunek, BvS to film źle napisany, źle zmontowany zlepek kilku innych filmów ściśniętych w jeden przez co żaden z nich nie ma dość czasu dla siebie do tego w ogóle nie poświęca czasu bohaterom (podczas gdy Przebudzenie to robi) i grzebie filmowe uniwersum DC zanim te się na dobre zaczęło

"tylko zarzuca wątkami i zostawia widza z wieloma niewiadomymi - to nie jest serial, że za tydzień dowiemy się reszty, to pełnometrażowy film, na którego kontynuację trzeba czekać kolejne 2 lata, jak nie lepiej." - to samo tyczy się BvS, nie wiemy dlaczego Batman zabija, dlaczego Wayne Manor jest zniszczone, co się stało z Alfredem że jest taki jaki jest, o co chodzi z tymi snami Batmana a do tego nic nie wskazuje na to że zostanie to wyjaśnione w kolejnych filmach

"adept mocy nie jest w stanie poradzić sobie z byłym szturmowcem oraz dziewczyną, która ledwo co poznała moc" - nie mam zamiaru (znowu) tłumaczyć rzeczy oczywistych więc wyręczę się tym http://imgur.com/gallery/7EhqwbF

dobra niech będzie, ten film ma sporo wad ale i tak jest lepszy od tego syfu Snydera

Nie wiem, co tam jest napisane, bo jest już trochę późno, ale kwestię, że Kylo był zdenerwowany po zabiciu ojca i fakt, że był ranny odłóżmy na bok, okej? Rey pieprznęła o drzewo i runęła na ziemię, aby po paru minutach się pozbierać i pokonać gościa szkolonego w mocy od dziecka - świetne wyjaśnienie z tą kuszą, którą klejono odkąd ukazał się film. Finn natomiast odkąd został znokautowany to przez dłuższy czas leżał z twarzą w śniegu - nie zabiło go to na szczęście. Jakie to w ogóle porównanie? Jakie BvS ma nie wiadome? Takie które rujnują odbiór i spójność? Ani trochę, bo kwestia Wayne Manor nie jest kluczowa dla aktualnych wydarzeń, Batman zabija, bo tak została napisana postać - po co się w to zagłębiać? "Co się stało z Alfredem, że jest taki jaki jest?" - co to ma w ogóle znaczyć? Sen Bruce'a dla widza akurat jest niezrozumiały, ale raz jeszcze - nie ma to znaczenia dla wątku w filmie - można porównać to do Starej Trylogii GW - historia Bena Kenobiego nie jest ważna dla aktualnych wydarzeń, więc o ówczesnych pustelniku wiemy nie wiele. Natomiast w Przebudzeniu Mocy ważne jest to w jaki sposób Rey osiągnęła jakikolwiek poziom mocy, skoro kilkadziesiąt minut wcześniej sądziła, że to tylko legenda, kiedy Han wyjaśniał jej te rewelacje? Skąd właściwie nabyła takie umiejętności walki mieczem świetlnym, skoro walka tym orężem wymaga sprawnego operowania mocą? Dlaczego i skąd wpadła na pomysł, że moc można użyć akurat w ten sposób, aby omamić szturmowca pilnującego jej w celi? Tak, może wyczytała to z głowy Kylo - ale jak? Nie powiedziano. Może jest silna w mocy? Ale czemu? No to może skoro jest silna w mocy, to udało się jej to wszystko wyczytać w myślach? No ale psuje to całkowicie spójność, bo takich rzeczy należało się uczyć - Kylo był w tym szkolony i mimo, że szkolenie przerwano wcześnie, to wciąż z mocą był związany w przeciwieństwie do Rey. Anakin jako posiadacz największej ilości midichlorianów wcale z tej mocy nie korzystał będąc dzieckiem, a już na pewno nie w sposób tak świadomy, w jaki to robiła Rey, nie wiadomo skąd. Kiedy to Luke szkolił się przez trzy części, bo w VI nadal zaglądał do Yody, a później i tak dostał po tyłku, nasza wielka panna osiągnęła niezwykły poziom w przeciągu kilkunastu minut. To są wątki, które działy się tam i teraz i były bardzo ważne, bo wpływały na odbiór. Może zostaną one poprawione. Może następne części przyniosą rozwinięcie tego wszystkiego, ale teraz to są ogromne dziury - a film powinien być jednak spójną całością, nawet jeśli jest to przeznaczone na trylogię. ST też miała trzy części, ale poruszały to, co było ważne, zamykały to, co było ważne i płynnie przechodziły do kolejnych epizodów - mając czas na rozwój postaci. Co do postaci, skoro o nich wspominasz - po co wprowadzać Poe Damerona, skoro nic o nim nie wiadomo, mimo że jawił się jako główna postać, to prawie w ogóle go nie ma.

To dwa różne filmy, bez sensu porównywać ocenę jednego i drugiego. Oceniłem Ep7 bo na tyle zasługuje w kwestii sc-fi i w kwestii tego, co wnosi do uniwersum Star Wars oraz jak się jaki jako kolejne Gwiezdne Wojny. Świeży temat u mnie to nowe Star Treki - tam każda kolejna część to spójna, zamknięta całość i ogląda się to wszystko fantastycznie - jest zdecydowanie lepiej niż to, co miało miejsce w Ep7.

użytkownik usunięty
Birdlike

"Batman zabija, bo tak została napisana postać - po co się w to zagłębiać?" - chciałbym wiedzieć dlaczego zabija skoro wcześniej tego nie robił, wcześniej znaczy że zakładając że Batman jest postacią która nie zabija i nie powinna zabijać bo przecież znamy to z filmów, seriali, gier, komiksów itd. i to nawet nie był Keaton który a Batman Returns włożył komuś dynamit do spodni

"Co się stało z Alfredem, że jest taki jaki jest?" - co to ma w ogóle znaczyć?" To że chciałbym wiedzieć co się stało, wygląda jak wrak człowieka, jak ktoś kto dawno pogodził się że swoim losem i się poddał ale nie mamy pojęcia dlaczego

Może i spalone Wayne Manor nie ma wpływu na fabułę ale chciałbym wiedzieć co się stało że jest teraz spalone, jesteśmy w punkcie uniwersum od którego nie powinno się zaczynać, wszystko byle odnieść się do komiksu "Powrót Mrocznego Rycerza" Franka Millera

A Rey na pewno wcześniej miała jakieś kontakty z mocą ale pewnie jej to wymazano z pamięci (kłania się KOTOR) i być może pod wpływem tortur Kylo moc obudziła się w Rey i ta zaczęła sobie wszystko przypominać - jak działa mindtrick i w ogóle no i przede wszystkim jest bardzo wrażliwa na moc a moc pomaga w walce mieczem świetlnym (poza tym Rey miała doświadczenie w broni białej więc nic dziwnego że jakoś tam sobie radziła)

użytkownik usunięty
Birdlike

Zresztą co ja się tu produkuje te materiały powiedzą ci dlaczego BvS jest nędznym filmem

https://m.youtube.com/watch?v=oCoCS_SOQcU

https://m.youtube.com/watch?v=a38RkjxTfr4

https://m.youtube.com/watch?v=Ukdt1izGNYg

Ten sam Pan również wytyka liczne pomyłki, podobne do moich przy okazji Przebudzenia Mocy.

użytkownik usunięty
Birdlike

Ale dlaczego Przebudzenie ocenia lepiej już wyjaśniał

Ale już trzeci raz Tobie mówię, że to dwa różne filmy - o co Ci w ogóle chodzi w takim razie? Oceny filmów daję na podstawie osobistych odczuć - nie zawsze zgadzają się one z tym, co mówią inni. Jestem widzem popcornowym i jeśli dana produkcja dostarczyła mi dobrej zabawy, to tak też ją oceniami - BvS mnie zaskoczył pozytywnie i dostał 7/10, TFA natomiast zawiodło mnie jako już nieco zardzewiałego fana Gwiezdnych Wojen i dostało 5/10 w aktualnym stanie - bez pozostałych filmów i dopełnień, które być może w przyszłości się pojawią, epizod 7 ogląda się nieprzyjemnie.

użytkownik usunięty
Birdlike

Dobra skoro jesteś taki ślepy to twoja sprawa

Ok

Daj spokój przyjacielu, co ma jedno do drugiego? XD
UncleMroowa też nieźle skrytykował "Przebudzenie Mocy", a Prequeli też nie znosi... Pogódź się z tym, że TFA NIE JEST dobrym filmem dla uniwersum Star Wars...

I (mówię to w żarcie, nie gniewaj się) będziesz musiał się jeszcze wyrzygać, bo ja dla odmiany Prequele będę bronić i wychwalać przy każdej okazji. Nie są idealne, swoje błędy mają (wyliczane przez antyfanów w nieskończoność) ale moim zdaniem wybitnie niedocenione i wręcz oczerniane... ;D
http://whatculture.com/film/10-reasons-youre-wrong-star-wars-prequels

PS. BvS też nie był aż tak zły jak wszyscy go malują, choć zbyt nudny... Taki średniak...
Recenzentów mam w gdzieś, 92% dla TFA, a 27% dla BvS?
Jak oni te filmy oceniają? Są ślepi?

użytkownik usunięty
cloe4

Unclemroowa powiedział jedynie że jest przeciętny i lepszy niż jakikolwiek film z nowej Trylogii, wcale po nim nie pojechał, tylko konstruktywnie skrytykował

Nie nie pogodzę się z tym, dla mnie Przebudzenie jest lepsze od Prequeli bo ma lepiej napisanych bohaterów, dobry humor który nie ogranicza się do wyraźnego z kontekstu slapsticku, praktyczne efekty specjalne (Nowa Trylogia pod względem wizualnym szybciej się starzeje biorąc pod uwagę ile CGI jest tam nawalone) i przede wszystkim nie wywołuje uczucia zażenowania.

A co do krytyków Przebudzenia to najzwyczajniej większość zrobił fakt że te stare Gwiezdne Wojny wróciły, znów są awanturniczym przygodowym kinem itd. a jeśli chodzi o BvS to krytycy w większości mają racje - film jest nie poukładany i źle napisany i który w zasadzie nie jest niczym więcej niż preludium do całego filmwego uniwersum DC

Szczerze jestem już zmęczony tymi dyskusjami, chyba zejdę na jakiś czas

Nie uraź się moimi wpisami, ja po prostu chcę wiedzieć jak mi odpowiesz, chcę wiedzieć jak mam myśleć na temat tego epizodu z twojej strony i tyle. Jak możesz to odpowiedz mi na te argumenty. ;)

Ja nie powiedziałam, że Unclemroowa nie lubi TFA, tylko mimo swojej nienawiści do Prequeli potrafił jednak (o dziwo!) obiektywnie spojrzeć na "Przebudzenie Mocy"... Choć zależy co kto widzi, w odróżnieniu od Ichaboida Unclemroowa nie wyglądał na entuzjastę, ja widziałam tam dość dużą negatywna krytykę. Mam nadzieję, że Plinkett również nie będzie dłużny i prędzej czy później zrecenzuje epizod 7, bo coś za dużo ochów i achów się narobiło wokół tej części, a jest dość słaba. Ja też byłam entuzjastą TFA przez pewien czas, ale przejrzałam na oczy, gdy odświeżyłam całą sagę od nowa i zauważyłam, że "Przebudzenie Mocy" jakoś jest inne, a starych bohaterów sprofanowano. Efekty sztuczniejsze, widoki i tła ubogie, CGI też o wiele gorsze niż u poprzedników, mimo, że tamte mają już dobre parę lat i miały prawo się zestarzeć. Tutaj już widać sztuczności.

Fabuła strasznie oklepana, tak samo jak mój argument, więc chyba sobie daruję... Ale nie to jest najgorsze. Mnie wisi mi to czy jest Gwiazda śmierci czy nie, owszem, nie było to dobre rozwiązanie, ale nie to mnie razi najbardziej. Dla mnie TFA zwyczajnie zhańbiło zakończenie "Powrotu Jedi", czyli po prostu cały sens sagi, właśnie dlatego, że powieliło zwroty wydarzeń z IV epizodu. Dlaczego znowu mamy pustynnego bohatera, który ratuje roboty i niby jest nikim, ale ma zdolności? Dlaczego ciągle obserwujemy te same planety, ale inaczej nazwane? I najgorsze! Dlaczego Jedi znowu zostali wymordowani? Jeśli wg ciebie "Przebudzenie Mocy" nie zhańbiło ROTJ to wyjaśnij mi jak! XD

Zachwycasz się postaciami, a ja nie... (no może poza Finnem, ten jest OK) Dla mnie są płaskie, naprawdę! Wyrwane niczym z przeciętnego fanfika. choć z drugiej strony, takie TFA chyba można nazwać fanfiction, bo do części 1-6 ma się jak jak pięść do nosa...
- Rey to typowa Mary-Sue, jest idealna, perfekcyjna, wszystko umie bez nauki, ze zdolnościami to już dawno przegoniła Luke'a i Anakina razem wziętych... Ratuje wszystkich dookoła... Sceny, w których objawia się jako ta "wyjątkowa", choćby w przypadku naprawy Sokoła (niczym C3-PO ze starej trylogii, ale zgaduję, że robotem to ona nie jest XD) są irytujące i jeszcze przesadzony, przemądrzały "britisz englisz", który w ogóle nie powinien pasować do żywiołowej kloszardki z planety "trzeciego świata", co też irytuje. Ten akcent pasował do stonowanych postaci jak Obi-Wan/Ben, Tarkin czy Dooku... nawet z udającym brytyjskim akcentem Leia miała swój urok, bo bądź co bądź była to księżniczka... Kurde, mówię to od siebie, ale musi być coś jest nie tak, jeśli bohaterka, która ma zbliżony do mnie wiek, a nawet podobnie do mnie wygląda, jest tak źle napisana, że nie chcę się z nią utożsamić...
- Kylo... hmmm.... byłoby dobrze, gdyby nie przegrał pojedynku... Taki Mistrz zakonu Ren, 30-latek, który swoje się wyszkolił, a zachowuje się jak uczniak... Naprawdę choćby nie wiadomo jak był osłabiony przez ranę i zwichrowany po ojcobójstwie, nie miał żadnego prawa pokonać nowicjuszki. I nie przeszkadza mi to, że zdjął maskę. przeszkadza mi to, że od tamtego momentu jego zdolności, gdzieś się zapodziały... W Star Wars istnieje coś takiego jak szkolenie... A co do jego "cierpienia"... cóż chcę znać powody, bo te co mi pokazano się g*wno warte. Uwierz mi w przeciętnym blogasku pisanym przez nastoletnią aŁtoreczkę istnieje na pęczki takich "niejednoznacznych" i "skonfliktowanych" złoczyńców...
- Hux, ehhh zapowiadał się fajnie, taki trochę odpowiednik młodego Tarkina... Ale "hitlerowska" przemowa wszystko spieprzyła. Szczerze? To było sto razy śmieszniejsze i o wiele bardziej idiotyczne niż dialogi miłosne w "Ataku Klonów"...
- Poe Dameron..... był ktoś taki? Nie no żartuję. XD Pokazali go za mało, na tyle za mało, że mnie nie obchodzi...

Bądźmy szczerzy to najmniej innowacyjny z najgorszą muzyką i fabułą epizod z tej sagi, a recki dostał dobre, bo NIE JEST filmem "lucasowskim" i tyle, a do tego dość poprawnym politycznie (baba z jajami, chłopy bez jaj) co też dużo zyskuje (patrz na nowe Ghostbusters).

Czekam na odpowiedź... jeśli będziesz chciał. XD

użytkownik usunięty
cloe4

ech, czemu ja się w ogóle tu wypowiadam

chyba zejdę na razie z forum

użytkownik usunięty
cloe4

PS: niedługo wybieram się na nowej Star Treka więc będę trochę zajęty

użytkownik usunięty
ksyku262

Spodziewałeś sie,że ; Przebudzenie Mocy każdemu sie,spodoba ?

ocenił(a) film na 4
ksyku262

Nie chodzi o to by robić jakies filozoficzne dywagacje, tylko o to że w tym filmie przekroczona została ilosć debilizmów i braku jakiegokolwiek kontaktu z prawdziwą/realną postacią - jedynie Rya grała wyśmienicie - ludzko po prostu. Reszta to sztuczny beton i drewniane klocki. Nie porównuj do tego 3 pierwszych cześci. Co prawda tam geniusze aktorstwa też nie występowali ale i tak było o wiele lepiej i film miał zresztą inną konwencje bo to były inne czasy.

ksyku262

Powiem krótko-gówno wiesz o Gwiezdnych Wojnach.

użytkownik usunięty
ksyku262

Disney zniszczył SW tworząc mierne TFA . Jeżeli fani starszych części chcieli by klimat sw sie z tego trzymał, to lepiej by zrobili dając sobie z sw spokój .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones