Trintignant, Schneider i historia uciekinierów przed Niemcami w 1940-tym, spotykających się w pociągu. Ona na dodatek jest Żydówką z Niemiec, on żonaty i dzieciaty (z tym że kobiety z dziećmi jadą w lepszych wagonach, reszta towarzystwa w towarowych, z czasem wagony zostają rozdzielone) i wiadomo że coś zaiskrzy.
Ot, prosta historia, wstawki z kronik filmowych pretensjonalne (jedna była dobra – ludzie śmieją się dziko w wagonie, a zaraz potem Hitler śmieje się podobnie w wagonie w Compiegne).
Dlaczego wciąż ogląda się to lepiej, niż współczesne filmidła o podobnej tematyce (znaczy się, miłość w czasach zarazy;)?
No, bez przesady. Przynajmniej jeszcze jeden wpis tu jest ;) Fiilm bardzo dobry, bo Romy jak zwykle bardzo
dobra. Podczas gdy doskonale wyobrażam sobie innego aktora w roli Juliena (zdecydowanie...), nie wyobrażam
sobie innej aktorki w roli Anny. Ode mnie ma ten film 9/10. A w temacie braku zainteresowania tzw. "starym"
kinem francuskim, to sprawdź co się dzieje również na innych forach. Np. na forum Michela Piccoli... No cóż...
Kiedy pisałem, to nie było ;D
U mnie 8,5/10 bo, jak pisałem, żadne arcydzieło to nie jest. Ale już sama obecnośc Romy na ekranie automatycznie daje filmowi pałer (T. też nie był zły, bez przesady). Też nie wyobrażam sobie w tej roli nikogo innego.
Wyjątkowo ładnie jej było w tej fryzurze :)
W Romy to niejeden się kochał i jestem w stanie to zrozumieć. Zwłaszcza, iż sam się w niej kochałem :) Ale film beznadziejny. Nie zostawia żadnej nadziei, bohaterowie z góry skazani na porażkę, co by nie zrobili, to wiadomo, że zginą. Dodatkowo jeszcze film pochwala zdradę małżeńską dobrej i kochającej żony, jeśli tylko kochanka wygląda jak Romy. Główny bohater to osoba amoralna i nie kocha żony, zostaje z nią jedynie przez resztki przyzwoitości, w zasadzie nawet nie wiadomo, czemu ożenił się z nią, skoro jej nie kochał. A potem ginie sobie jak ostatni idiota romantyczną śmiercią, zostawiając żonę i dziecko na pastwę losu. Widać, że to francuski film. Tylko Francuzi umieją obrzydliwe historie o takich gnojkach ubrać w tak romantyczną otoczkę i ludzie to kupują, głupio wierząc, że niby tak wygląda prawdziwa miłość. Ten film to jedno wielkie dno pod względem fabuły. Tylko Romy jest tam warta obejrzenia.