PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=261959}

Przeczucie

Premonition
7,1 83 684
oceny
7,1 10 1 83684
5,0 8
ocen krytyków
Przeczucie
powrót do forum filmu Przeczucie

Zakładam ten nowy wątek, choć tak naprawdę dyskusja o tym rozwinęła się już w innym temacie pod tym filmem. Ale z założenia tamten temat dotyczył jedynie końcówki filmu. A ja mam duuużo do napisania, więc dla porządku zakładam nowy temat traktujący o rozumieniu/postrzeganiu treści tego filmu.

No, obejrzałam drugi raz i w koncu mi się wszystko wyklarowało;P Nadal pozostaję przy swoim rozumowaniu i zaraz je tu objaśnie, bo faktycznie po drugim obejrzeniu pare rzeczy mi się uświadomiło, coś tam też zauważyłam czego wcześniej nie widziałam, także teraz lepiej rozumiem. Fakt faktem, ta końcowa scena jest bardzo jasna i zupełnie niepogrzebowa więc faktycznie to o tej scenie co pisałam w innym było bardzo bez sensu, ale to koniec filmu więc byłam przemęczona;P Natomiast sam sens - rozumienie co film pokazuje mam takie jak na początku, czyli nadal przy nim obstaje (bo ta scena końcowa i tak nie wpływa na rozumienie tych wcześniejszych dni i zdarzeń).


I teraz ogólnie jak to wygląda:

1. wstęp w postaci wspomnienia o tym jak mąż pokazał Lindzie ten domek (zanim się wprowadzili). Nie ma znaczenia czy jest to wspomnienie przypominane w danej chwili, wspomnienie we śnie, czy zabieg filmowy - pokazanie scenki z okresu wcześniejszego. Grunt gruntów ma to sens wprowadzenia, pokazania, że małżeństwo Lindy było w przeszłości udane i że tworzyli z mężem kochającą się parę, a dopiero później z czasem się to popsuło. A oni się od siebie oddalili.

2. [SEN] NR 1 - później opiszę zdarzenia z niego
3. [JAWA] PONIEDZIAŁEK
4. [SEN] NR 2
5. [JAWA] WTOREK
6. [SEN] NR 3
7. [JAWA] NIEDZIELA - to jest taki zabieg filmowy, najpierw ukazanie dwóch dni (i nocy) po kolei, a przed kulminacyjnym dniem wypadku pokazanie dnia, który poprzedzał te wszystkie sny i dziwne wydarzenia kończące się wypadkiem. Dnia, który w zasadzie miał spory wpływ na zaistnienie tych wydarzeń i snów.
8. [JAWA] ŚRODA
9. [JAWA] kilka miesięcy później


Czyli w filmie mamy pokazane 4 faktyczne dni z tego kluczowego tygodnia i trzy sny. Zaburzenie chronologii (na jawie) polega jedynie na pokazaniu najpierw poniedziałku i wtorku i nocy przed nimi i po nich (to wszystko w kolejności chronologicznej) przed niedzielą. Potem leci następny dzień tygodnia czyli środa. W snach chronologia jest poplątana, tak jak to faktycznie ma miejsce w snach i w ten sposób, że w jednym śnie pojawiają się przebłyski różnych przyszłych dni (nie tylko jednego!).

-------------------------------------

_____________ NIEDZIELA
I teraz zaczynając opis od niedzieli żeby naświetlić sprawę. Minęło ileś lat od ślubu Lindy z Jimem i ich małżeństwo zaczęło się psuć. Niby nadal odgrywają swoje role, są dla siebie mili, troszczą się o dzieci (oboje!), ale coś się wypaliło - nie ma już między nimi uczucia. Prawdopodobnie Linda już jakiś czas przed tym dniem zastanawiała się żywo nad swoim związkiem, a na pewno doszło do wniosku, że obumarł. Prawdopodobnie też miała już jakąś świadomość/przeczucie, że zbliża się coś złego i prawdopodobnie już jej się coś przyśniło, co zinterpretowała jako zapowiedź śmierci męża. Z tymże te jej sny, czy sen jakie miała wcześniej (niepokazane w filmie) były raczej bardziej chaotyczne, pomieszane i wyrywkowe niż te sny później przeżywane. Dlatego Linda jest nieco zdezorientowana. Dzień rozpoczyna się tym, że budzi się przy mężu i mówi mu, że może by spędził dzień z dziewczynkami, pobawił się z nimi. Mąż chętnie to robi. W gruncie rzeczy wygląda na to, że jego więzi z dziećmi są całkiem dobre. Zepsuło się tylko coś między rodzicami. Jim robi dzieciom naleśniki, zabiera je na plac zabaw i gdzieś tam jeszcze. Linda natomiast jedzie do kościoła. Całkiem zrozumiała na to chwila, zwłaszcza, że to niedziela. Ksiądz widząc Lindę stwierdza, że dawno nie było jej w Kościele. Linda to wie i czuje się przez to nieco niewierna/grzeszna. Jednocześnie życie jej się niezbyt układa i przychodzi po wsparcie duchowe. Ponieważ miała już jakiś sen, czy sny o śmierci męża zaczyna rozmawiać z księdzem na temat przeczuć i przepowiedni. Ksiądz mówi jej iż istnieje pogląd, że takie przeczucia występują szczególnie łatwo u ludzi z pustką duchową. Których wiara się osłabiła itd. Linda czuje, że jest taką osobą. To wszystko ją utwierdza w przekonaniu, że to co jej się śni jest prawdziwym przeczuciem i że w ogóle będąc duchowo pustą (niezbyt już wierzącą) jest bardzo podatna na posiadanie tych przeczuć. Ksiądz przytacza jej różne opowieści, niezbyt optymistyczne i mogące wywołać w Lindzie jeszcze pewniejsze przekonanie, że jest w ten sposób 'przeklęta'. Linda znajduje się w sytuacji kiedy chce walczyć o rodzinę, odzyskać utracone więzi, ale stara się 'za bardzo' i w końcu dochodzi do tragedii. To jest bardzo naturalne zjawisko niestety - z tym niweczeniem sukcesu zbyt intensywną chęcią.
Następnie Linda jedzie samochodem. Zatrzymuje się przy 220 mili. Myśli o słowach księdza, myśli o snach, myśli też o możliwych złych zdarzeniach, przekleństwach, karach. I można na to patrzeć w dwojaki sposób. Albo tak, że faktycznie wyczuwa znaczenie tej 220 mili i zatrzymuje się tam i ma pewnego rodzaju wizję, wpada w pewien trans. Albo można też pomyśleć, że zatrzymuje się przypadkowo w tym akurat miejscu, a gdy wysiada z samochodu myśli o tym wszystkim, ma tą wizję i łączy to z tą 220 milą niejako na siłę. Natomiast potem tak intensywnie myśli, że tam dojdzie do tego wypadku, że w końcu do niego właśnie tam doprowadza. Oba pomysły sa dopuszczalne i oba dobrze funkcjonują. To, że Linda wpada w ten trans od tych wszystkich myśli, że przemiatają jej się przed oczami te wszystkie rzeczy to można rozumieć, że to elementy przyszłych dni i nocy, ale tylko bardzo, bardzo fragmentaryczne. Można też potrosze myśleć, że to urojenia powstałe w głowie pełnej tych przypowieśni od księdza, przypowieści zasymilowanych do sytuacji Lindy, a później po prostu podświadomie ona się wprost stara, żeby zdarzenia pasowały do tych widzeń. W każdym razie prawie potrąca ją samochód i trąbiąc klaksonem wybudza ją z tego 'transu'. Później wraca do domu, mąż też wraca z córkami. Później dziewczynki idą spać i na dobranoc ściskają ojca, a Linda każe go pościskaś dodatkowo (extra uściski i całusy). Przez cały dzień mąż ma świetny kontakt z córkami, a Linda jest zamyślona, przez co mąż nieco dziwnie na nią patrzy. Następnie ona wychodzi z domu. Nadchodzi burza. On ją namawia do wejścia do wnętrza. Kłócą się o to, że się oddalili od siebie. Piorun uderza w linie wys. napięcia. Spada ptak. Linda z mężem wracają do domu. Godzą się, kochają. Jim pyta Lindę co znaczyło 'tamte spojrzenie' i wtedy ona mówi mu, że śniło jej się, że on umrze. W tym całym dniu tak naprawdę jest to jedyny moment, kiedy otwarcie jest powiedziane, że Lindzie już się coś śniło na temat jego śmierci. I należy podkreślić, że ona sama mówi, że _śniło_się_.

I to jest pierwszy chronologicznie dzień. Po nim jest noc ze snem nr 1, a później poniedziałek. Początkiem filmu jest sen nr 1.

_____________ SEN NR 1
Linda budzi się. Młodsza córka podbiega do jej łóżka. Pyta gdzie pojechał tatuś, a Linda mówi, że pojechał w nocną podróż. Przychodzi starsza córka i mówi, że muszą jechać bo się spóźnią do szkoły.
Linda zawozi córki do szkoły. Wychodzą z samochodu. Linda pyta Brigette czy pamięta jak literować słowa i sięga do tyłu samochodu po drugie śniadania dziewczynek i woła, że o nim zapomniały.
Jedzie do domu. Uprawia jogging. Bierze prysznic.
Nakleja naklejki. Idzie robić pranie, przegląda ubrania do prania i pierwszy jest sweterek w paski. Ogląda go i stwierdza, że nie jest brudny.
Idzie na piętro. Przegląda się w lustrze. Rozmawia z koleżanką przez telefon (o facecie koleżanki). W rozmowie pada stwierdzenie, że już jest CZWARTEK. Linda zauważa wiadomość na automatycznej sekretarce, odsłuchuje ją. To wiadomość od męża - że kocha ją i mówił wtedy do dziewczynek na poważnie..nagrywa się też, że do męża ktoś dzwoni i on pyta 'czy to ty?'. Linda przegląda jedzenie, ktoś dzwoni do drzwi. Jest to szeryf Reilly. Informuje Linde, że mąż miał wypadek samochodowy. Ona pyta kiedy, a on odp. WCZORAJ (=> czyli w środę). Ona mówi, że przed chwilą odsłuchała wiadomość z sekretarki i to niemożliwe. On na to, że nie mogli wcześniej do niej dotrzeć.
I ten moment jest bardzo ważny!!! Linda zastyga w bezruchu i słychać stłumione głosy dwóch mężczyzn - rozmawiających (dwa męskie głosy z echem)
- drugi kierowca jechał cięzarówką
- jesteś pewien, że to był wypadek?
- był na autostradzie w okolicy 220 mili
Następnie Linda się otrząsa na dzwięk głosu szeryfa -a on pyta czy może coś dla niej zrobić i zostawia wizytówkę.
Linda wraca do domu, patrzy na zegar, jest 14:20
Jedzie po córki, przywozi je, mówi im o wypadku ojca
Następnie jest scenka - dziewczynki i babcia przy stole układają puzle
Potem dzieci idą spać, matka L. mówi jej o konieczności zorganizowania pogrzebu, L. mówi że nie jest gotowa. L. zasypia na kanapie tuląc zdjęcie ślubne.

_____________ PONIEDZIAŁEK [JAWA]
Linda budzi się w łóżku. Wstaje, idzie do pokoju matki, puka, ale pokój jest pusty, nie ma matki (inaczej niż we śnie). Schodzi na dół, w kuchni siedzi mąż i je. Dialog:
-Jim?
-Co się stało?
-Nie wiem. Miałam dziwny sen.

Czyli znowu wyraźnie jest powiedziane, że to _sen_. Zbiega starsza córka i mówi, że się spóźnią do szkoły (tak jak w tym śnie) i że jak się _znowu_ spóźnią to trafią do kozy. Mąż mówi, że musi iść - ważne poniedziałkowe spotkanie, trenowanie nowego wicedyrektora. (=> jest poniedziałek)
Dziwnie patrzy na żonę, bo ona się dziwnie zachowuje. Dzieci jedzą. Linda zawozi je do szkoły. Wysiadają z auta i Linda pyta Bidgette, czy pamięta jak literować słowa (tak jak we śnie) i sięga do tyłu wozu i woła, że córki zapomniały drugiego śniadania (tak jak we śnie).
Wraca do domu. na zegarze 8:55. Sprawdza wiadomości - nic nie ma. Jedzie samochodem i o mało nie ma wypadku, zatrzymuje ją policjant i jest nim ten szeryf, który się jej przyśnił. I stąd pewnie we śnie ta postać (która zresztą pojawia się też później) splątana z informacją o śmierci męża. Policjant mówi "Nie chcielibyśmy, żeby komuś stało się coś złego", czyli podobny tekst jak ze snu.
L. rozmawia z koleżanką o jej facecie. Uprawia jogging (jak we śnie). Bierze prysznic (jak we śnie). W ubraniach do prania zauważa sweterek w pasy (ten sam co we śnie). Wiesza prześcieradła przed domem. Potyka się i wpada na martwego ptaka. Na drzwiach NIE MA NAKLEJEK.
Wszyscy jedzą kolację. Idą spać. Linda z mężem.

Szereg wydazeń z tego dnia to 'powtórki' tych ze snu. Ważne jest, aby już teraz uświadomić sobie, że te sny z przebłyskami przyszłości nie mają wcale spełniać się dokładnie całe, że w snach jest pewien chaos, przeinaczenia, poplątanie chronologiczne. I w śnie nr. 1 mamy poplątanie przebłysków następnego dnia, rzeczy które Linda ma do zrobienia (naklejenie naklejek) i przebłysków dnia późniejszego (czwartku).

_____________ SEN NR 2
Linda budzi się w koszuli męża, męża nie ma obok. Na szawce stoi butelka wina i kieliszek. Linda idzie do łazienki, w umywalce są rozsypane tabletki. Zamyka fiolkę i stawia na brzegu umywalki. Idzie dalej porozglądać się po mieszkaniu i widzi zasłonięte lustro. Schodzi po schodach i słyszy rozmowy ludzi. Na dole są goście, którzy przyjechali na pogrzeb męża. Linda upiera się, że mąż żyje. Matka przekonuje ją, że nie. Inni także. Linda pyta o dziewczynki, idzie do nich. Widać, że na drzwiach SĄ NAKLEJKI (mogą być bo to sen) Starsza córka siedzi na huśtawce. Kiedy się obraca Linda widzi rany. Krzyczy skąd się wzieły i kto jej to zrobił. Na to młodsza córka mówi, że siostra jest idealna, jak śliczna księżniczka. Linda ją przytula, córka pyta jak tatuś umarł. Linda mówi "Nie wiem kochanie, nie było mnie tam" (to jeszcze jeden moment w którym jest podkreślenie, że nie należy tych dni-snów interpretować jako dni prawdziwych, czy wiernie przepowiadających dni przyszłe). Następna scena - wysiadają z samochodu przed kościołem. Linda robi awanturę i rozwala trumnę. Następnie chowanie trumny do grobu. Linda zauważa blondynkę czającą się z dala. Podbiega do niej i dopytuje się kim ona jest, a tamta się przedstawia i mówi, że rozmawiały wczoraj. Wracają do domu. Linda ogląda fiolkę z tabletkami. Bierze z niej nazwisko lekarza i szuka w książce telefonicznej. Strona jest wydarta. Patrzy na kosz na śmieci i odnajduje tam tą stronę. Dzwoni do lekarza. Obraz się zaciemnia.
Linda siedzi z córkami na kanapie, dzwonek, przychodzą lekarze zabrać Lindę. dr Roth pyta Lindę czy ona go pamięta, ona na to że nie. W tle zupełnie bez sensu stoi ten szeryf - jest to typowy bezsens występujący w snach (!). Matka L. krzyczy żeby powiedziała co się stało z twarzą córki. Linda nie wie. Nic nie pamięta. Matka na to 'no właśnie o to mi chodzi!' Zabierają Lindę do szpitala. I teraz ważne!!! - słychać rozmowę dwóch lekarzy:
- Wcześniej nie miała takich objawów. Jej mąż zginął w wypadku w środę. Wypiszemy ją we czwartek.
-Chwila. W środę?? To dziwne, była w moim gabinecie we wtorek twierdząc, że jej mąż już nie żyje.
-Naprawdę? Powiedziała, że zginie jeszcze przed wypadkiem?
-Tak.
-Jesteś pewien, że to był wypadek?

I to jest rozmowa dwóch mężczyzn (lekarzy) słyszana przez Lindę z oddali (ona na jakimś krześle czy gdzieś, a oni na korytarzu czy gdzieś - no trochę oddaleni jakoś) i jest typowy szpitalny pogłos - echo. I ważne jest to, że w pierwszym śnie kiedy Linda dowiaduje się o śmierci męża na chwilę zamiera i słychać właśnie tą rozmowę i to zdanie "Jesteś pewien, że to był wypadek?". Jest to takie typowe dla snów pomieszanie różnych zdarzeń. Taki bardzo typowy dla snu styl zdarzeń.
Robią jej zastrzyk. Odlatuje.

_____________ WTOREK [JAWA]
Budzi się w swojej sypialni. Sprawdza rękę - brak śladów po zastrzykach (bo były we śnie). Idzie do łazienki i zastaje tam męża biorącego prysznic. Wchodzi pod prysznic, przytula się. Schodzi do kuchni, woła córki, jest szczęśliwa nie widząc ran u starszej. Zawozi je do szkoły i każe przyrzec tej starszej, że będzie uważać, nie będzie się bawić, ani biegać (bo L. nie chce, aby te rany ze snu stały się faktem)
Wraca do domu. W koszu ze śmieciami odnajduje padlinę ptaka (ma to sens bo wczoraj-w poniedziałek tego ptaka tam wrzuciła). Biegnie do domu, szuka pigułek. Nie ma. Szuka w książce dr Rotha, _wydziera_ kartkę. Idzie do lekarza. Pyta go czy ją zna, on nie zna. Opowiada mu, że raz się budzi i mąż żyje, a następnie jak się budzi mąż nie żyje. Dostaje receptę na węglan litu. Jedzie do męża do pracy. Namawia go na wspólny wyjazd, on nie chce. Pojawia się blondynka, przedstawia się. Linda wyczuwa jakiś romans. Wraca do domu. Przy zlewie wysypuje tabletki na rękę, ale rozmyśla się i wrzuca je i fiolkę też do zlewu. Powstały widok wygląda tak jak ten który jej się przyśnił.
Burza. Linda woła dziewczynki, robi się zamieszanie, one biegają i starsza wpada na szklane drzwi. Na drzwiach NIE MA NAKLEJEK. Jedzie do szpitala. Przybywa tam też mąż. Ona mówi mu co się stało.
Potem ta mała już leży w łóżku i jej siostra też. Młodsza pyta, czy siostra będzie mieć blizny.
-Nie chcę rozmawiać o bliznach.
-Dobrze.
-Jak dla mnie nie ma żadnych blizn i nie obchodzi mnie co powiedzą inni. Rozumiesz? Jesteś śliczna.
-Jak księżniczka?
-Tak, jak księżniczka. Śliczna księżniczka.

I przebitki tych słów są we śnie nr 2.

Mąż sprząta szkło. Mówi do L. że miała nakleić naklejki. Ona, że przykleiła, a potem poprawia się, że jej się wydawało, że przykleiła.
Mąż trochę się wkurza lub przeraża (w stlu co się dzieje z tą kobietą). Mówi, że przyjedzie matka Lindy. Linda nie chce by matka przyjeżdzała. Być może nie chce też dlatego, że w jej życiu pojawia się coraz więcej elementów ze snów. Coraz więcej się spełnia, a Linda pamięta, że matka także była w tych snach. Nie chce żeby ta jawa była tak podobna do snów, bo nie chce, żeby doszło do śmierci męża.
Kłócą się, potem ona idzie na piętro, wyjmuje z kieszeni spodni kartkę z książki telefonicznej, mnie i wrzuca ją do kosza na śmieci. I łapie się na tym, że już to widziała we śnie. Następny element snu się spełnił.
Wpada na pomysł narysowania PLANU.
PLAN:
Pn- Jim żyje
Wt- wizyta u dr Rotha, wypadek córki
Śr- wypadek Jima
Cz- poinformowanie o śmierci Jima
Pt- rozmowa z Claire (ale to uzupełnie później)
So- pogrzeb Jima, hospitalizacja

Wchodzi Jim i pyta co robi. Chowa plan pod obrus. Wychodzi jej, że mąż zginie w środę, czyli jutro. Prosi go, żeby nie jechał. On nie ulega. Potem prosi go żeby jeśli jutro będzie środa to niech ją obudzi przed wyjazdem. On dziwnie na nią patrzy (bo przecież jest wtorek, no to wiadomo, że jutro będzie środa).
Zmierzcha.

_____________ SEN NR3
Linda budzi się na kanapie. Wstając zrzuca tulone zdjęcie ślubne. Idzie i wyciąga PLAN spod obrusu. Na obrusie leżą puzle. Zastanawia się co ma być w piątek i dochodzi do tego, że spotkanie z Claire. Linda jedzie do Claire. Pyta o męża i dowiaduje się o niedoszłej zdradzie. Dochodzi do wniosku, że mąż był kłamcą i nic ich nie łączyło - byli jak sublokatorzy mieszkający z dwiema dziewczynkami - i w sumie lepiej, że zginął zanim zranił ją i dziewczynki. Linda jedzie do banku, dowiaduje się, że Jim tuż przed wyjazdem (rano) potroił polisę.
Czyli mamy tu przebłysk przyszłości dotyczący środy (zdarzeniowo, bo informacyjnie z piątku), natomiast wcześniej w tym śnie był przebłysk z piątku - w postaci wizyty u Claire. Czyli znów wymieszanie tego wszystkiego we śnie.

Następnie scenka z patrzeniem na jezioro i rozmową z jakimś facetem o rozpoczynaniu nowego życia w jakimś domku nad jeziorem. Może to być przebitka przyszłości. A może też być jakieś miejsce, które Linda wcześniej widziała i o którym myślała i jej się przyśniło. Ma to znaczenie tylko takie, że później na końcu się wyprowadza.
Linda jedzie do domu pogrzebowego, załatwia sprawy, organizuje pogrzeb. Później w domu siedzi na łóżku i mówi do matki "Jeśli pozwolę Jimowi zginąć to tak jakbym go zabiła". Matka odpowiada "Kochanie Jim już nie żyje".
Linda zasypia w koszuli męża.

Następnie w filmie pokazana jest NIEDZIELA poprzedzająca te wszystkie zdarzenia, opisałam ją już wcześniej.

_____________ ŚRODA [JAWA]
Budzi się, dzwoni do koleżanki i pyta jaki jest dzień. Środa. Szuka Jima, a on pojechał odwieźć córki do szkoły. Wsiada do samochodu, probuje go dogonić, odszukać. Mąż potraja polisę. Do męża dzwoni blondynka - on jej odmawia romansu. Mąż dzwoni do domu i nagrywa się na sekretarkę (wiadomość której przebłysk Linda ma w śnie nr.1) Linda dodzwania się do Jima i pada to pytanie 'czy to ty?'. Rozmawiają. Wyznają sobie miłość. Lindzie wydaje się, że uratuje Jima, ale w końcu dochodzi do wypadku. Jim ginie.

_____________ KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Linda leży w sukience. Wokół kartony - szykują się do przeprowadzki. Przybiegają dziewczynki i wołają, że przyjechali - prawdopodobnie ludzie od przeprowadzki. Linda jest w ciąży. Rany córki prawie zagojone.
Linda wspomina męża. Pogodziła się już sytuacją.

----------------------------------
I całość wygląda w ten sposób. I nie widzę żadnego słabego punktu filmu. Poza tym często jest tam mowa, że jej się śni i są typowe dla snów sytuacje, typowy styl i mieszanie chronologii oraz sennej fantazji z przebłyskami przyszłości. Tak naprawdę - w rzeczywistości - kiedy są takie sny z przebłyskami przyszłości to też właśnie są to niewielkie przebłyski, a reszta to marzenie senne. Tak więc film jest nawet realistyczny do tego stopnia, że mógłby zajść w rzeczywistości.

Eleonora

po prostu cie podziwiam;> twoja teoria pasuje do tytulu snu;P prZeczucie, jedno wielkie przeczucie rozlozone na kilak snow... ma to sens
ale wole wersje z poplatanych dni i poplatanego toku lindy, przemysle to jak bede miala trzezwiejszy umysl, bo niedawno wrocilam i mam mozg przegrzany od slonca;)

ocenił(a) film na 5
Eleonora

Imponująca i niewątpliwie najlepsza jak dotąd analiza:-).
Jest w niej jednak słaby punkt, punkt który zresztą sama zauwazyłaś i dokonałaś w związku z nim małej "manipulacji".
Punktem tym jest NIEDZIELA.
Opisałaś ją na poczatku, bo tylko tak podana pasowałaby do twojej interpretacji. Niestety w obecnej wersji jej lokalizacja w środku filmu, po śnie nr 3 i po wtorku jest niewytłumaczalna.
Otóż Linda w tę niedzielę zachowuje sie tak, jakby ona naprawdę była po wtorku i po snach. Zbliża dzieci do męża (siebie też - pożeganlny seks), jedzie na 220 milę, mówi księdzu a potem mężowi, że śniło jej się że umrze! (ten sen był przecież później). Próbujesz to tłumaczyć jakimiś wczesniejszymi przeczuciami, ale jest na to za duzo zbiezności!
No i dlaczego rezyser wstawił tę niedzielę w to miejsce filmu? Tym samym zamieszał zupełnie. Moim zdaniem "zabił" Towją interpreatację i zrobił film niezrozumiałym. gdyby było jak u Ciebie - byłoby o niebo lepiej:-).
Jeszcze dwa zastrzeżenia. Słynne rany - w 1 śnie ich nie ma bo jest jeszcze przed wypadkiem, ale dlaczego są głównym wątkiem 2 snu, skoro nadal jest przed wypadkiem? Logicznie, gdyby pojawiły się we snie po wypadku.
No i na koniec nadal twierdzę, że Linda nie zrobiła tak naprawdę nic, aby wypadkowi zapobiedz - wręcz przeciwnie - powielała sceny ze snów. Myslę, że każdy na jej miejscu próbowałby na jawie robić coś innego niż było we śnie, a sen ten powielać.
Także sam wypadek jest bardzo nieprzekonujący i naciągany. Gdyby po prostu cysterna wpadła w poslizg a on pod nią - byłoby wiarygodnie, ale ta historia z zawracaniem w takim miejscu - przecież to absurd. Każdy kierowca wie czym to grozi. Niczego gorszego nie mogli doprawdy wymyslić.
Późno już więc na tym kończę i pozdrawiam.
S.


ocenił(a) film na 10
Skylla

Skylla opisałam niedzielę na początku po to żeby pokazać jak było chronologicznie. Opisanie jej później (w porządku takim jak na filmie) nic nie zmienia - nie wiem dlaczego napisałeś, że by nie pasowało do mojej interpretacji? Poza tym jak pierwszy raz oglądałam ten film to oglądałam tą niedziele patrząc na Lindę tak jakby ona miała już te wszystkie przeżycia pokazane w filmie za sobą (chodzi mi o przeżycia pokazane w filmie do momentu pokazania niedzieli). Jednak jak oglądałam ten film poraz drugi to zobaczyłam, że ona wcale nie ma tych przeżyć za sobą, żadnej wiedzy o nich - nic. Że ona faktycznie jest na początku 'drogi'. Co więcej zobaczyłam, że ten mąż miał bardzo dobry kontakt z córkami i w zasadzie wina za ich oddalenie od siebie (rodziców)mogła leżeć bardziej po stronie Lindy. Przy czym Linda mogła sobie nawet uroić, że on jest złym ojcem, choć przecież widać, że jest bardzo dobrym. Nie mówiąc już o tym, że możliwe jest nawet, że Linda podświadomie sama doprowadziła do wypadku męża. Że chciała żeby się coś wydarzyło, coś zmieniło w ich życiu. Albo, że nie chciała, ale obawiała się czegoś złego i tą obawą ściągnęła te wydarzenia. Akurat film jest o tyle udany, że pewne rzeczy/intencje/winy można tłumaczyć na kilka sposobów. Tylko zauważ - nie chodzi mi o wydarzenia - bo ich za bardzo nie można interpretować różnie, bo są konkretne, ustalone. Pierwsze odczucie kiedy patrzy się na taką sytuację jak w tym filmie jest takie, że Linda jest taka cudowna i biedna, a mąż raczej już nie taki cudowny. Jednak tak naprawdę kiedy się mocniej filmowi przypatrzeć to można zobaczyć, że niekoniecznie ona taka wspaniała i niekoniecznie on zły (czy gorszy od niej). I myślę, że to jest dużą zaletą tego filmu. Że nie jest czarno-biały w sensie charakterów postaci.

Co do tego co napisałeś to jeśli masz możliwość to obejrzyj ten film jeszcze raz, a jeśli Ci się nie chce całego, to obejrzyj samą tą niedzielę (to jest dosyć krótkie). I zrób to bez nastawienia, że to jest po tych snach i poniedziałku i wtorku. Poza tym pamiętaj, że to że ona potem ma 3 sny to nie znaczy wcale, że nie miała już jakiegoś podobnego snu wcześniej. Przecież po każdym jednym śnie ona może powiedzieć 'miałam sen' - nie musi to być po wszystkich snach. W niedziele wieczorem mówi, że miała sen i w poniedziałek, budząc się po nocy mówi, że miała sen. To, że jedzie na tą 220 milę, że się tam zatrzymuje to też jest kwestia dyskusyjna czy ona się tam zatrzymuje przypadkowo i potem chce na siłę uwieżyć, że to miejsce jest takie szczególne. Czy też faktycznie coś tam czuje i dlatego się zatrzymuje. Trzeba pamiętać o tym, że w gruncie rzeczy Linda sama choć nie chcący pomaga w zajściu tego wypadku w tym miejscu drogi, w którym wierzy że jest on najbardziej prawdopodobny.

"No i dlaczego rezyser wstawił tę niedzielę w to miejsce filmu?"
Dlatego, że to był dzień, który bardzo wpłynął, a być może nawet zaważył na tym, że wszystkie te wypadki nastąpiły. Być może Linda miała jakiś sen/sny, ale może wcale nie takie ważne. Natomiast rozmową z księdzem wzmocniła to wszystko. Bardziej się otworzyła na istnienie samych przeczuć, ale też bardziej uwierzyła, że się spełnią i że zasługuje na taką swoistą karę/doświadczenie mając w sobie ta pustkę duchową. Niedziela jest dniem w którym wszystko zaczęło nabierać kształtu. Został nadany kierunek wydarzeń. Na początku pokazane są dni i noce dość zagadkowe, a potem ten pierwszy ważny dzień, od którego to się niemal (lub dosłownie) zaczęło, a następnie pokazany jest dzień ostatni - dzień wypadku, czyli koniec. Tak się niekiedy robi i w filmach i książkach. Opowiada się coś, potem wraca do początku 'od czego się wszystko zaczęło', wtedy następuje jakby olśnienie, a następnie trach! - kulminacja - koniec.

Co do ran to ich obecność jest przebłyskiem przyszłości. Gdyby ona o nich śniła po wypadku no to byłby to normalny sen taki jak zwykłe sny kiedy się śni o przeżytych w ciągu dnia rzeczach, oglądniętych filmach itd.

Co do wypadku. Bo wiesz, Ty w tej chwili zakładasz, że ten wypadek miał być - że i bez działań Lindy by się wydarzył więc powinien być bardziej prawdopodobny itd. Haczyk jednak jest w tym, że w zasadzie można ten wypadek odbierać tak, że Linda sama nie chcący do niego doprowadziła. Niby go nie chciała, ale go oczekiwała. I w końcu w gruncie rzeczy sama go wywołała. Można też zastanowić się nad tym, że w tym pierwszym śnie w filmie kiedy ona dowiaduje się o wypadku kołaczą jej się te słowa z tej rozmowy tych lekarzy (z tego późniejszego snu) "Jesteś pewien, że to był wypadek?". Później także we śnie znowu pojawia się to zdanie. Czyli można powiedzieć, że chodzi jej to pogłowie na poziomie podświadomości - snu. Czyli można się zastanawiać czy to naprawdę był wypadek i czy na pewno ona tego nie chciała - choćby na poziomie podświadomości. Na ile ona chcąc lub nie chcąc sama go wywołała. Do tego jeszcze ta 220 mila. W niedziele ona się tam zatrzymuje, a potem śni sobie w nocy, że to właśnie tam nastąpi wypadek. No, a w środę po prostu w tej okolicy faktycznie doprowadza do wypadku. Patrząc na ten film można się całkiem fajnie pobawić w takie psychologiczne gierki.

Eleonora

że Ci się chciało to pisać ja mam takie pytanie jak myślisz czemu potroił polise... czy wiedział że L. jest w ciazy /? czy przestraszył sie snu i myslal o 2 corkach izonie dlatego potrojnie czy tez tylko o trojce dzieciakow myślał?

ocenił(a) film na 10
__agunia__

__agunia__ myślę, że potroił polisę dlatego, że Linda już w tą niedziele po kłótni jak później się godzili (spali ze sobą) powiedziała mu, że śniło jej się, że on umrze. Wieczorem tego dnia kazała dziewczynkom go ściskać, mówić o tej miłości itd., ogólnie zachowywała się na tyle dziwnie i wymownie, że on w końcu właśnie zapytał co znaczyło jej dziwne spojrzenie i ona mu powiedziała o tym śnie. Później w te kolejne dni po niedzieli też była taka nieswoja i powtarzała żeby nie jechał i że może mu się cos stać. On zaprzeczał, ale trochę zrobiło to na nim wrażenie. Myślę, że on nawet nie myślał, że tego dnia mu się coś stanie, ale pomyślał, że może w ogóle i po prostu na wszelki wypadek chciał jednak je zabezpieczyć.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

No i widzisz. Sama teraz napisałaś, że ta niedziela zaważyła. Jednak Linda nie mogła wtedy być już po snach, bo nie odbierałaby tak tych bieżących snów (pokazywanych w filmie), gdyby miała je już wcześniej. Jej zachowanie w tę niedzielę ewidentnie wiąże się ze snami z dni w filmie poprzednich, a tak naprawdę następnych. Zwróć uwagę, że w tej krótkiej sekwencji występują prakytycznie wszystkie wątki poprzednie, które miały się dopiero wydarzyć. Fakt ten bardzo myli widza, wprowadza zamęt.
Gdyby reżysert rozpoczął film (tak jak ty opis) od tego dnia, film byłby znacznie lepszy. Oczywiście musiałby zmienić też zdarzenia z tej niedzieli, bo niektóre z nich nie miały jeszcze prawa się zdarzyć.
Robiąc to co zrobił, zaburzył chronologię, spowodował zamęt u widza, skutkiem czego powstały interpretacje, że Linda przeżywa ten tydzień tak jak w filmie, czyli nie po kolei.
Twoje tłumaczenie tej niedzieli jest, wybacz, ale bardzo naciągane...
S.

ocenił(a) film na 5
Skylla

P.S. Zwróc jeszcze na zachowanie Lindy w poniedziałek. Czy ono wskazuje, że jest po niedzieli? Dla mnie na pewno nie:-).

ocenił(a) film na 10
Skylla

Niedziela prawdopodobnie zaważyła, ale w niedziele poza pogadanką z księdzem i poza tym zatrzymaniem się tam na drodze i 'transem' Linda zachowuje się właśnie podobnie jak w poniedziałek. I właśnie nie zachowuje się tak jak po tych snach i dniach (poniedziałku, wtorku). To, że ma tą wizję/trans na tej drodze o niczym nie świadczy, dlatego, że tak samo w śnie nr1 ma przebitkę ze snu nr2. I generalnie nie jest wcale powiedziane, że te przebitki się spełnią na jawie, bo akurat mogą dotyczyć tego co jej chodzi po głowie, czy podświadomości. Linda ma więc tą wizję, ale nie ma jeszcze świadomości co ta wizja zawiera - ogólnego pojęcia jeszcze nie ma. Zresztą tak prawdę mówiąc to zazwyczaj ze snami i takimi błyskami przyszłości widzianymi w transie (czyli plus minus na jawie) to bardzo trudno skojarzyć jakieś konkretne wydarzenia, dopiero po ich przeżyciu nabiera się pewności co oznaczała/czego dotyczyła jakaś dziwna scena, czy symbol. Także to jest nadal ok, że to tak pokazali. Przy czym była to wizja Lindy więc było w niej poza rzeczami faktycznie mogącymi się później zdarzyć, czy zdarzającymi się, także to co miała w podświadomości, co jak najbardziej mogło mieć i miało wpływ na jej sny po tej wizji następujące. I pamiętaj, że te sny też wcale nie mają się spełniać w całości - zawierają elementy przyszłości, ale jako całość są mieszanką i tych elementów (i to z różnych przyszłych dni) i podświadomych myśli Lindy kołaczących się jej po głowie. Zauważ też, że w niedziele, poza pewnym zmartwieniem, poza tym, że każe tym córkom jeszcze raz się przytulić, jemu powiedzieć o miłości, to poza tym ona nie zachowuje się tak jakby już była pewna, że ten mąż zginie, podczas, gdy zarówno we wtorek jak i w środę rano Linda jest pewna, że mąż zginie. W niedzielę ona ma pewne przeczucie, miała już jakiś sen (najprawdopodobniej jeden) o tym, że mąż zginie lub że jest po prostu martwy, traktuje ten sen poważnie, choć raczej był bardzo mocno fragmentaryczny (nie tak jak te sny następne) i prawdopodobnie nie było w tym śnie jeszcze nic o tym w jaki sposób on zginie. Więc Linda jest po tym śnie i poza niepokojem zachowuje się normalnie, nie stara się zmienić jakichś planów męża, nawet jeszcze nie panikuje. Rozmawia tylko z księdzem, a później po kłótni z mężem mówi mu, że śniło jej się, że on nie żyje. Co ciekawe kłócą się o to, że oddalili się od siebie - nie o coś innego. Gdyby Linda była po tych wszystkich snach i dniach, to raczej nie o to by się kłóciła, tylko o to, żeby jakoś ratować męża, żeby namówić go do wyjazdu na przykład. Tak jak to robiła we wtorek. I tak samo gdyby to było po śnie nr3 także próbowałaby go ratować (ostatecznie na końcu tego snu dochodzi do wniosku, że jak nie będzie się starać zapobiedz wypadkowi to tak jakby sama go zabiła).
W niedziele także jedzie na 220 milę i prawdopodobnie jest to jej pierwszy 'kontakt' z tym miejscem. W śnie nr 1 - śnie z niedzieli na poniedziałek Linda śni, że mąż właśnie tam zginie. W poniedziałek Linda budzi się po śnie nr1 (nr1 z przedstawionych w filmie!) i jest poddenerwowana, mówi Jimowi, że miała dziwny sen. Myśli o tym śnie, o przeczuciach ogólnie, ale nadal robi w tym dniu rzeczy, które zazwyczaj robi - w tym sensie, że nie wybija jej to z rytmu dnia tak jak w przypadku dni późniejszych. I tak samo nie była wybita z rytmu dnia w niedzielę i zauważ, że budząc się w niedzielę ona po przebudzeniu wie, że to niedziela - nie ma tak żeby miała to pomieszanie i niepewność w jakim dniu się budzi, tak jak ma tą niepewność po tych trzech snach (przedstawionych w filmie). Nawet sam brak tej niepewności odróżnia ten dzień i przyporządkowuje do dni przed tymi trzema snami.

No, a co do Twojego P.S. to jeszcze raz mówię - jak masz możliwość to obejrzyj ten dzien jeszcze raz (niedzielę), ale bez założenia z góry, że jest po tych trzech snach.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

chcialabym zauwazyc ze (o ile sie nie myle. do tej pory ogladalam tylko raz) linda w niedziele rano pyta meza czy dzisiaj jest niedziela, a on odpowiada ze przez caly dzien. w pierwszy dzien w filmie czyli czartek nie pyta o dzien i w nastepny tez dopiero potem zaczyna jakos zwracac uwage na dni - pyta o dzien, robi "kalendarz", staje sie podejrzliwa pod tym wzgledem. gdyby niedziela byla "normalnym" dniem to by nie pytala. w czwartek sprawia wrazenie ze tak naprawde nie zwraca uwagi na dni przez telefon dowiaduje sie ze jest czwartek i podchodzi do tego z zupelnym spokojem, co by moglo swiadczyc o tym ze czesto jej sie zdarza nie wiedziec jaki jest dzien. a w niedziele nagle sie dopytuje ledwie sie obudzi. mysle ze to troche nie pasuje ale tak poza tym twoja interpretacja jest calkiem wiarygodna i rowniez jestem pod jej wrazeniem.

ocenił(a) film na 10
MartynaD

Dziękuję Ci bardzo za pochwalenie:) Co do niedzieli to ona po przedzuniu mówi 'dziś niedziela', a mąż na to 'tak, cały dzień' - jakoś w tym stylu. Nie dopytuje się za bardzo o tą niedzielę, jeśli w ogóle uznać to za pytanie. Co do czwartku to od samego rana wie, że jest to czwartek. W poniedziałek jest lekko niepewna dnia, od wtorku ma problemy z orientacją. Dziwi więc coś takiego, że ktoś budzi się po sobocie i zamiast myśleć, że jest niedziela, od samego rana doskonale wie, że jest czwartek. To między innymi poruszaliśmy w dyskusji - napisałam teraz, bo jest na temat, a nie sądze by Ci się chciało wszystko czytać, więc pewnie nie trafiłaś na tą kwestię.
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa, miło jak ludzie po prostu chcą podyskutować o filmie, a nie piszą o tym jak ich dziwi pisanie długich tekstów;P pozdrawiam Cię serdecznie!!!

Eleonora

"Jednak tak naprawdę kiedy się mocniej filmowi przypatrzeć to można zobaczyć, że niekoniecznie ona taka wspaniała i niekoniecznie on zły (czy gorszy od niej). I myślę, że to jest dużą zaletą tego filmu. Że nie jest czarno-biały w sensie charakterów postaci."

"poniedzialek" jawa
Czyli znowu wyraźnie jest powiedziane, że to _sen_. Zbiega starsza córka i mówi, że się spóźnią do szkoły (tak jak w tym śnie) i że jak się _znowu_ spóźnią to trafią do kozy. Mąż mówi, że musi iść - ważne poniedziałkowe spotkanie, trenowanie nowego wicedyrektora. (=> jest poniedziałek)
Dziwnie patrzy na żonę, bo ona się dziwnie zachowuje. Dzieci jedzą. Linda zawozi je do szkoły. Wysiadają z auta i Linda pyta Bidgette, czy pamięta jak literować słowa (tak jak we śnie) i sięga do tyłu wozu i woła, że córki zapomniały drugiego śniadania (tak jak we śnie).


To Jim odwiozl dzieci do szkoly, a Linda zostala przy stole w kuchni. Tak mi sie cos wydaje, bo ogladajac ten film pierwszy raz, a swoja druga jak ty obejrzalas to ja tez sie w koncu zmusze zeby w calosci obejrzec drugi raz;) wiec ogladajac ten film, nie mialam wrazenia ze Jim jest niedobrym ojcem, ani ze Linda taka wspaniala, wcale nie trzeba tak jak napisalas mocniej sie przyjrzec, "ze ona taka wspaniała i niekoniecznie on zły (czy gorszy od niej)"

bardzo wyraznie widac, ze oboje bardzo kochaja dzieci i dbaja o nie raze, ale nie widac zadnych czulosci miedzy nimi, to dzieki Lindy przeczuciom, zblizaja sie do siebie, wyraznie widac, ze Jim jest zaskoczony, jak linda wchodzi pod prysznic, czy jak sie przytula do neigo, tak jakby po prostu zyli jak lokatorzy obok siebie i lacza ich tylko dzieci,

gdyby nie przeczucia Lindy, dalej tak by zyli, maz znalazly sobie te kochanke i umarlby a Linda mialaby przekonanie ze jej nie kochal.

zmieniala dzieki przecuzciom, to wsyztsko co najwazniejsze, ale nie mogla uchronic go od smierci, walczyla z czyms czego wygrac nei mozna, wiec nie zgadzam sie jak ktos pisze, ze nic nie zrobila, a wrecz szla wg przeczuc, zeby taks ie stalo jak sie stalo,


i nie zgadzam sie z Eleonora, ze ona jest na poczatku drogi po rozmowie z ksiedzem, amm wrazenie ze jak jedzie na 220 mile, to jedzie po to aby pogodzic sie ze wszystkim i zeby wszystko zrozumiec, dlatego potem probuje robic wszystko zeby zapobiec wypadkowi, trzeba tez pamietac, ze jak jedzie za Jimem( czy to jest wg Eleonory, sen czy jawa? jak jedzie, wiem ze napisalas ze jawa, ale napisalas ze rozmawiaja przez telefon, a nei ze jedzie za nim i rozmawia z nim przez telefon)

wiec jak jedzie za Jimem to jeszcze nie wie, ze i tak bedzie w okolicy 220 mili, dokladnei w tym miejscu ze snu tak?


wiec, czy przyczynila sie do wypadku, czy nie przyczynila, tak czy inaczej chciala zapobiec i robila wszystko, zeby go nei bylo,


i wiesz Eleonoro, pojmuje twoj tok rozumowania, i ajk sobie przypomne dzien pogrzebu, jak podchodiz do chustawki i widzi twarz corki, to tutaj najbardziej mialam wrazenie ze to musi byc koszmar,ze to sie nei dzieje naprawde

i jak teraz mysle, ze jak piszesz, ze to byly tylko sny z przeczuciami przyszlosci, to tym bardziej nie jestem za twoja teoria

sny to sny, jakkolwiek by nie byly realistyczne, czlowiek wie ze to sny, a Linda naprawde BYLA zagubiona zdezorientowana i NAPRAWDE NIE WIEDZIALA jaki dzien i w ktorym dniu sie obudzi, ona nei wiedziala, prosila przyajciolke zeby ta zadzwonila, jak bedzie sroda rano, mowila cos mezowi, ze jesli bedzie jutro sroda to cos tam....


ona rozumowala logicznie,a le nei wiedziala jaki dzien bedzie jak sie obudzi, nie przyjmuje dalej ze to byly sny
i ten grafik, po co robilaby ten grafik we snie, dzialajc jak najbardziej przytomna logicznie myslac osoba? to sie dzialo naprawde

twoja teoria co do niedzieli, dla mnei tez jest latwa do podwazenia.. nie pasuje mi po prostu do calosci...

comatose

i jeszcze jdno, piszesz ze linda sama mowila, ze miala sen, ze cos jej sie snilo,a co ona miala im mowic? jesli dla nich wszystko bylo po koleii, to co miala powiedziec, ze dla niej dzein wczorajszy byl inny niz dla reszty? ze gubi sie w czasie, ze nie wie jaki ma dzien? Linda nie jets tylko rozstrojona snami jakkolwiek dziwne by one nei byly, linda naprawde ma dziwne dni...
dalej tak to widze

no i potwierdza to jej stan i w snach jak je okreslasz i na zywo, to jest jeden ciag, ona a ni w snach nei wie ani na jawie nie wie jaki bedzie dzien pozniej, a wczoraj szy dzien jej nie pasuje do tego co ma dzisiaj


teoria ze snami, ok moze dla ciebei Eleonoro jest dobra, ale ja dalej widz e tu mnostwo niescislosci


pamietam ze ta scena kiedy przyjezdza szeryf i mowi o wypadku,faktycznie tam cos z glosami bylo...
musze to jeszcze raz obejrzec i wypowiem sie dokaldniej

tak cyz inaczej caly czas jestem pod wrazeniem twoich notatek i dokladnosci, ale jakos nie kupuje tej wersji ze to naprawde sny z przeczuciami
i ze tak naprawde polowa filmu sie nie wydarzyla naprawde


ocenił(a) film na 10
comatose

"i jeszcze jdno, piszesz ze linda sama mowila, ze miala sen, ze cos jej sie snilo,a co ona miala im mowic? jesli dla nich wszystko bylo po koleii, to co miala powiedziec, ze dla niej dzein wczorajszy byl inny niz dla reszty? ze gubi sie w czasie, ze nie wie jaki ma dzien? "

ale kiedy ona mówi dwa pierwsze razy, że miała sen to to jest w niedzielę i drugi raz - w poniedziałek. Ani nie ma powodu, żeby się komuś tłumaczyć z tego co to było, bo nie opowiada nikomu o tych zdarzeniach, ani nie ma też jeszcze zaburzonej chronologii. W niedzielę wie, że jest niedziela. W poniedziałek też wie, że jest poniedziałek. Po co by miała szukać jakichś argumentów, żeby tłumaczyć jakąś dziwaczność typu brak chronologii w tych wizjach skoro tego braku jeszcze nie odczuwa? Później ma więcej snów i faktycznie ponieważ mają te przebłyski, czyli odczuwa je silnie realistycznie, to w końcu gubi się w dniach.

"i w snach jak je okreslasz i na zywo, to jest jeden ciag, ona a ni w snach nei wie ani na jawie nie wie jaki bedzie dzien pozniej, a wczoraj szy dzien jej nie pasuje do tego co ma dzisiaj "

W snach oczywiście, że nie wie co się jej przyśni - jaki dzień. Zwłascza, że w pierwszym śnie wyraźnie nie śni się konkretny dzień, ale są elementy i poniedziałku i czwartku (przy czym obydwa elementy dotyczące czwartku dotyczą wydarzeń środy - bo i nagranie na sekretarce i śmierć Jima). Na jawie na początku ma pewność jaki jest dzień (w poniedziałek i wtorek). Później im więcej snów tym większa jej dezorientacja - logiczne.

"teoria ze snami, ok moze dla ciebei Eleonoro jest dobra, ale ja dalej widz e tu mnostwo niescislosci "

No na razie nie ma żadnej nieścisłości. Ale napisz jeszcze jak coś inaczej widzisz, chętnie podyskutuję. Ostatecznie tyle pasji i zaangażowania już włożyłam w ten film;P że teraz kiedy już mam pełną jasność - po obejrzeniu drugi raz - dużo chętniej się wypowiadam. Bo jednak po miesiącu od obejrzenia filmu (a pierwszy raz oglądałam jakoś ponad miesiąc temu) to nie pamięta się szczegółów i łatwo coś przekręcić.

ocenił(a) film na 10
comatose

"To Jim odwiozl dzieci do szkoly, a Linda zostala przy stole w kuchni. Tak mi sie cos wydaje, bo ogladajac ten film pierwszy raz, a swoja druga jak ty obejrzalas to ja tez sie w koncu zmusze zeby w calosci obejrzec drugi raz;) wiec ogladajac ten film, nie mialam wrazenia ze Jim jest niedobrym ojcem, ani ze Linda taka wspaniala, wcale nie trzeba tak jak napisalas mocniej sie przyjrzec, "ze ona taka wspaniała i niekoniecznie on zły (czy gorszy od niej)" "

Nie, to ona zawozi tego dnia dzieci do szkoły. On ją pyta czy ona da radę, bo widzi, że ona jest taka nieswoja, ale ona mówi, że da radę, że zawiezie i zawozi. Natomiast co do charakterów no to wiesz to jest kwestia odczucia. Po prostu po pierwszym obejrzeniu miałam wrażenie, że on miał pare grzeszków na sumieniu typu ten niedoszły romans, a ona tych grzeszków nie miała. No i miałam wrażenie, że ona bardziej go namawia w tą niedzielę do pobycia z córkami (że tylko ona wpadała na takie pomysły), i później do tego tulenia i wyznań miłości. Natomiast jak obejrzałam ten drugi raz to stwierdziłam, że on miał świetny kontakt z tymi córkami i w zasadzie facet się naprawdę starał w tym małżeństwie. Był świetnym ojcem spędzającym sporo czasu z dziewczynkami i mającym świetny z nimi kontakt i jednocześnie pracował na cały dom i rodzinę. A Linda przy tym wszystkim tak łatwo podejrzewała go o zdradę i stwierdziła, że był kłamcą i że byli sublokatorami mieszkającymi z dwoma dziewczynkami. A przecież nawet jeśli im dwojgu nie wychodziło to nie powinna umniejszać wspaniałości jego kontaktu z dziećmi. Wiesz, to są po prostu moje przemyślenia, mój odbiór. Oczywiście mogłaś od razu mieć taki odbiór - że oni oboje są świetnymi rodzicami - po pierwszym obejrzeniu. Mi się nieco zmienił po tym drugim obejrzeniu i o tym pisałam.

"...ze jak jedzie za Jimem( czy to jest wg Eleonory, sen czy jawa? jak jedzie, wiem ze napisalas ze jawa, ale napisalas ze rozmawiaja przez telefon, a nei ze jedzie za nim i rozmawia z nim przez telefon) .."

To jest jawa. No oni jadą samochodami oboje - tak jak na filmie. Napisałam w opisie tak skrótowo, bo wiesz już tyle tego napisałam, że nie miałam siły tak szczegółowo tego opisywać, zwłaszcza, że zakładałam, że akurat te wydarzenia wszyscy dosyć dobrze pamiętają więc wystarczy opisać po łepkach.

"..wiec jak jedzie za Jimem to jeszcze nie wie, ze i tak bedzie w okolicy 220 mili, dokladnei w tym miejscu ze snu tak?.."

Jak jedzie za Jimem to ona nie chce dopuścić by on dojechał do tej 220 mili. Chce żeby się zatrzymał, czy zawrócił gdziekolwiek indziej. No i skoro próbuje no to nie tyle wie, co się obawia, że wypadek się własnie tam zdarzy. No i wypadek się tam zdarza, tylko że niestety z dużą jej pomocą.

"..wiec, czy przyczynila sie do wypadku, czy nie przyczynila, tak czy inaczej chciala zapobiec i robila wszystko, zeby go nei bylo.."

Ja nie neguję tego, że ona usiłowała zapobiec wypadkowi. Wręcz przeciwnie - piszę, że chciała zapobiec.

"..sny to sny, jakkolwiek by nie byly realistyczne, czlowiek wie ze to sny, a Linda naprawde BYLA zagubiona zdezorientowana i NAPRAWDE NIE WIEDZIALA jaki dzien i w ktorym dniu sie obudzi, ona nei wiedziala, prosila przyajciolke zeby ta zadzwonila, jak bedzie sroda rano, mowila cos mezowi, ze jesli bedzie jutro sroda to cos tam.... "

Wiesz, jest mocna różnica z tym jak się odbiera sen zwykły, a jak się odbiera sen z elementem przyszłości, a ściślej jak się odbiera sam fragment tego snu będący tym przebłyskiem przyszłości. Z własnego doświadczenia powiem Ci, że miałam bardzo mało takich sytuacji żeby mieć taki przebłysk we śnie i był to naprawdę mały przebłysk - tylko jakieś wydarzenie, jakby scena i jakieś odczucia. Ale różnica między zwykłymi snami a takim przebłyskiem jest taka, że masz absolutną pewność po przebudzeniu, że to było coś innego, pamiętasz to jak normalne realne przeżycie, a nawet mocniej i pamiętasz to latami. Możesz nie wiedzieć o co chodzi w tej scenie i zazwyczaj nie wiesz, często nie traktujesz jej nawet jako 'przepowiedni' więc nawet nie myślisz o niej, nie szukasz tłumaczenia. Jednak jak w realu dochodzisz do tej chwili to doznajesz zrozumienia, że była w tym śnie. W sytuacji Lindy te przebłyski są łatwe do zinterpretowania, dotyczą np. śmierci Jima, czy obecności ran, czyli jest sytuacja 'są rany' - nie wiadomo od czego itd. po prostu tylko tyle, że są rany - taki przebłysk łatwo zrozumieć. No i tak jak wcześniej pisałam jak się ma przebłysk przyszłości we śnie to jest on wkomponowany w zwykły sen, na drugi dzień po śnie pamiętasz jeszcze cały sen (o ile od razu nie zapomnisz, jak w przypadku zwykłych snów), później jednak bardzo szybko zapominasz wszystko poza tym jednym elementem będącym przebłyskiem przyszłości. Różnica jest po prostu kolosalna i jestem przekonana, że gdyby ktoś miał sen z wieloma przebłyskami przyszłości, w dodatku dość zrozumiałymi i związanymi z bliską przyszłością (a nie oddaloną np. o pare miesięcy, tak jak ja miałam) to jak najbardziej mógłby nie mieć pewności co jest jawą, a co snem.

"ona rozumowala logicznie,a le nei wiedziala jaki dzien bedzie jak sie obudzi, nie przyjmuje dalej ze to byly sny
i ten grafik, po co robilaby ten grafik we snie, dzialajc jak najbardziej przytomna logicznie myslac osoba? to sie dzialo naprawde"

W snach także rozumuje się logicznie. I skoro sny były z przebłyskami przyszłości to odczuwała je super mocno i realistycznie, i stąd też uległa dezorintacji jaki dzień nastąpi nazajutrz. I podkreślam tu też, że dezorientacja ta była silniejsza im więcej snów przeżyła. W poniedziałek jeszcze nie jest zdezorientowana. W niedzielę także wie, że to niedziela. W środę natomiast musi pytać jaki jest dzień. Musi zadzwonić do koleżanki i zapytać.
Grafik robiła na jawie (we wtorek). Po to, że mając te przeczucia/przeblyski chciała ustalić co się wydarzy w przyszłe dni. Zauważ też, że w grafiku wypełnia dni przyszłe. Odgaduje kiedy będzie wypadek Jima. Gdyby przeżywała dni po kolei (w tym niechronologicznym porządku jaki sugerujesz), co i tak jest nierealne, no ale gdyby - to w zasadzie miałaby te swoje przeżyte dni i informacje z nich i nie potrzebowałaby ich ustawiać chronologicznie, zważywszy na to, że i tak żyłaby przecież niechronologicznie.

"twoja teoria co do niedzieli, dla mnei tez jest latwa do podwazenia.. nie pasuje mi po prostu do calosci..."
No, ale nie da się podważyć zdarzeń przedstwionych w filmie, bo nie można powiedzieć, że mają inny przebieg i jednocześnie faktycznie trzymać się filmu.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

Więc obejrzałem raz jeszcze:

Czwartek ? możliwe, że to sen, choć zaczyna się od snu, trochę to dziwne sen we śnie? ale powiedzmy, że tak jest. W sumie też uważam, że to jedyne rozsądne rozwiązanie.

Poniedziałek ? pierwszy na filmie dzień realny. Linda jest rano tak zaskoczona widokiem męża i całą tą sytuacją, że na pewno nie mogła mieć wcześniej podobnych snów! Gdyby je miała, zachowywałaby się inaczej (np. tak jak w niedzielę:-). Zresztą cały ten dzień Linda jest totalnie rozbita i zagubiona. No i myślisz, że po niedzielnym seksie tak by się przywitali rano i tak zachowywali? (W każdym razie on?)

Sobota (sen) ? pogrzeb.

Wtorek ? po wszystkim co opisałaś robi plan, wypełnia wszystkie dni, ale bez niedzieli!

Piątek (sen) ? tylko jedna uwaga ? zachowanie matki (córka już ma blizny) nie wskazuje na to, że wezwie psychiatrę. Ponadto Linda jest spokojniejsza niż w sobotę. Dni ze snu przezywa zdecydowanie w kolejności jak w filmie!

Niedziela ? kluczowy moment ? chyba jawa? Linda budzi się wyciszona już, wygląda, że jest już po tamtych przeżyciach, zachowuje się jak w piątkowym śnie. Rozmawia z księdzem o przeczuciach! Jeszcze nie było środy, więc chyba chce wiedzieć, czy może przeszkodzić wypadkowi. Mówi: ?Ojcze, stanie się coś złego, potrzebuję Ojca porady i pomocy?.
Potem jedzie na autostradę i dojrzewa do znaku mila 220.
Wie o tym miejscu! Słyszy nawet głos policjanta ze snu czwartkowego! Widzi sceny z pogrzebu i wszystkich innych snów. Także sceny ze wszystkich poprzednich dni rzeczywistych! Ona sobie te sceny przypomina! Widzi nawet scenę wypadku! Ewidentnie przezywa tę niedzielę po wszystkich dniach! A to niemożliwe! Mówi też kolejny raz mężowi, że miała sen, że zginie. Ale ten sen był następnej nocy!
To jest kompletnie niespójne. Bo z drugiej strony w tę niedzielę ginie od pioruna ptak, który pojawia się w kolejnych dniach rzeczywistych!
Ta niedziela nie pasuje do całości i tyle! Zaburza chronologię wydarzeń.
Z jednej strony przezywa w niej wszystkie wcześniejsze dni i sny, z drugiej przecież w 1 snie przed poniedziałkiem dowiaduje sie o wypadku!
Tego się racjonalnie nie da wytłumaczyć. To powoduje zamęt. To jest niedoróbka!

Środa ? powinien być sen, a jest jawa? Gdyby nie niedziela byłoby jasne, ale tak?
Cały wypadek i okoliczności naciągane (ot chocby Linda próbuje się dodzwonić tylko raz, gdy mąż odprowadza córki, potem już nie? O wypadku już pisałem.
Skylla

Skylla

Nie wnikalem jeszcze tak bardzo jak wy w film, ale moze poprostu to bylo tak ze maz zginal i od tego momentu bohaterka zaczela miec serie dziwnych snow, dotyczace przeszlosci, nie przyszlosci, w ktorych probowala naprawic/zmienic pewne rzeczy, taakze zapobiec smierci meza. Zapisywala ustawiala dni ze snu na jawie aby sie w tym polapac, majac nadzieje ze jesli pokieruje odpowiednio tymi snami, zmieni tez rzeczywista przeszlosc a co za tym idzie przyszlosc czyli jej terazniejszosc:P
Czy to ma sens??????? Niby najprostsze ale moga byc jakies powazne niescislosci...

ocenił(a) film na 10
Skylla

"Poniedziałek ? pierwszy na filmie dzień realny. Linda jest rano tak zaskoczona widokiem męża i całą tą sytuacją, że na pewno nie mogła mieć wcześniej podobnych snów! Gdyby je miała, zachowywałaby się inaczej (np. tak jak w niedzielę:-). Zresztą cały ten dzień Linda jest totalnie rozbita i zagubiona. No i myślisz, że po niedzielnym seksie tak by się przywitali rano i tak zachowywali? (W każdym razie on?)"

Ja zakładam, że Linda zaczęła swoją przygodę ze snami tylko od jakichś małych przebłysków przeczuć - z pierwszego snu, czy snów obczaiła jedynie tyle, że mąż zginie, ale nie miała pojećia jak i ten jej pierwszy sen czy sny (nie pokazane na filmie) były raczej bardziej chaotyczne i bardziej odróżnialne jako sny. Wystarczy nawet, że przyśniła jej się jedna minuta podczas, której była przekonana, że mąż nie żyje. I tylko takie przeczucie już jej wystarczyło, żeby żywo się nad tym zacząć zastanawiać, rozmawiać z księdzem o tym, zastanawiać się jak by do tego mogło dojść w sytuacji kiedy Jim jest młody i zdrowy. Natomiast potrosze też od tego myślenia o tym jakby ogólnie mogło wyglądać jej życie, gdyby Jim miał wypadek, śni się jej w nocy z niedzieli na poniedziałek taki 'dzień' w którym jest bez Jima (bo początkowo po prostu myśli, że on wyjechał, ale żyje), a później dowiaduje się, że on nie żyje. Czyli wyobraża sobie i częściowo doznaje w tym przebłysków przyszłych faktów jak by to było, gdyby on zginął.
Ponieważ sen jest taki bogaty w wydarzenia i taki realistyczny, kiedy Linda się budzi to w pierwszej chwili czuje się tak jakby to był real. Po normalnych snach też można się tak czuć, o ile wydarzenia w nich są realistyczne. Ale i tak już na samym początku tego dnia na pytanie Jima co się stało odpowiada, że miała dziwny sen. Druga sprawa - zachowanie Jima w poniedziałek - no dla mnie jest bardzo ok, on się bardzo troszczy o Lindę. Pyta ją coś w tym stylu 'kochanie co się dzieje?', no nie wiem jak można było się nią bardziej zająć. Dla mnie to jest okazywanie czułości. Później pyta ją czy ma odwieźć dzieci do szkoły, czy ona odwiezie - czy sobie poradzi. To też jest bardzo opiekuńcze. Jak by miał ją gdzieś, czy choćby traktował neutralnie to by olał sprawę i po prostu poszedł do pracy, a on jednak pyta czy ona czuje się na siłach odwieźć córki, bo wygląda nieswojo.

"Wtorek ? po wszystkim co opisałaś robi plan, wypełnia wszystkie dni, ale bez niedzieli!"
Niedziela nie jest dla niej ważna. Nie ma tam żadnej wskazówki. Jedynie może pierwszy raz pojawia się ta 220 mila, ale i tak konkret odnośnie tego miejsca pojawia się dopiero w śnie pierwszym. Z niedzieli nie ma nic szczególnego do zanotowania, a poza tym zgubiła orientację po tym pierwszym śnie i jednocześnie w pierwszym śnie 'otrzymała' konkretne wskazówki co do wydarzeń ze środy i czwartku (poniedziałku także, ale akurat te rzeczy z poniedziałku nie były istotne dla sprawy). W niedziele tylko przeczuwała, że Jim zginie, a przed niedzielą w poprzednim śnie czy snach także była jedynie ta informacja. Robiąc plan robi go bo zakłada, że właśnie Jim zginie więc samo zanotowanie tego, że miała wcześniej tą informację nie ma żadnego sensu.

"Piątek (sen) ? tylko jedna uwaga ? zachowanie matki (córka już ma blizny) nie wskazuje na to, że wezwie psychiatrę. Ponadto Linda jest spokojniejsza niż w sobotę. Dni ze snu przezywa zdecydowanie w kolejności jak w filmie!"
No ale jak by się miała ta matka zachowywać żebyś uważał, że jej zachowanie wskazuje na to, że wezwie psychiatrę? Moim zdaniem zachowuje się właściwie. Nie będzie przecież jeszcze bardziej denerwować Lindy, która i tak co chwila ma 'ataki' szału. To jest jedna sprawa, a druga jest taka, że to jest sen - sen nie musi być jakiś racjonalny. To, że tam w pokoju stoi ten szeryf - obcy przecież człowiek i to jest przecież już po pogrzebie więc skąd on by się tam wziął skoro nie jest krewnym, ani przyjacielem domu? Jeszcze rozumiem, że byłby na samym pogrzebie, choć też to mało prawdopodobne, żeby jeździł na pogrzeb każdej osoby o której wie śmierci, ale skąd w tym domu on tam? No to takie typowo senno-urojeniowe. I cała ta scena zresztą jest taka typowa dla snu - jak się człowiek obawia, że go wezmą za wariata to i łatwo żeby się to przyśniło. Pomijając to, że akurat i tak jest to zupełnie realistycznie jak dla mnie - w tym sensie, że widzę sens wzięcia Lindy na obserwację w sytuacji jak ona się tak zachowuje, ma zaniki pamięci, histerię i jest agresywna.
A tego zdania "Dni ze snu przezywa zdecydowanie w kolejności jak w filmie!" to nie rozumiem za bardzo.

"Niedziela ? kluczowy moment ? chyba jawa? Linda budzi się wyciszona już, wygląda, że jest już po tamtych przeżyciach, zachowuje się jak w piątkowym śnie. Rozmawia z księdzem o przeczuciach! Jeszcze nie było środy, więc chyba chce wiedzieć, czy może przeszkodzić wypadkowi. Mówi: ?Ojcze, stanie się coś złego, potrzebuję Ojca porady i pomocy?.
Potem jedzie na autostradę i dojrzewa do znaku mila 220. "

Tak, niedziela to jawa. Linda budzi się smutna, strapiona. Nie powiedziałabym żeby była wyciszona. Na pewno nie jest spokojna - jest konkretnie zmartwiona. Nie wpadła jeszcze w panikę, tak jak w dni późniejsze, bo na razie miała tylko sen, że mąż po prostu zginie. Sen był dość silny skoro ją zmartwił. Jednak nie jest pewna czy jest w ogóle sens mówić o tym mężowi (na początku dnia). W gruncie rzeczy wcale nie jest pewna czy takie przeczucie się spełni - jak często się spełnia. Dlatego jedzie do księdza i rozmawia o tym. Bada sytuację. Mówi mu że się boi, że ma tą pustkę duchową, że jej życie się zrobiło takie bezpłciowe (oczywiście innych słów używa, no ale o to chodzi). Dla mnie to jest bardzo dobrze przedstawione. I jeszcze raz przypomnę, że jak kłóci się z mężem to kłóci się o oddalenie, o to, że nie jest tak 'fajnie' jak kiedyś. W ogóle to, że mówi tym dziewczynkom żeby ojca jeszcze raz przytuliły i to, żeby on powiedział o tym kochaniu to też jest trochę taka zaczepka w stosunku do niego. W tym dniu ona jest głównie zajęta myśleniem o tym, że między nimi się popsuło, za co w gruncie rzeczy obwinia bardziej jego niż siebie. Zastanawia się jakie mogą być tego konsekwencje. O śnie o śmierci męża myśli, ale bardziej w tym sensie, że może oznaczać śmierć ich związku, albo coś podobnego. Po prostu coś złego. Wcale nie jest tego dnia tak święcie przekonana, że on na pewno zginie i prawie na pewno nie wie jeszcze w jaki sposób. Dopiero po pierwszym śnie wszystko jej się wyklarowuje - na tyle, by zacząć się tym mocniej przejmować i próbować coś działać.

"Potem jedzie na autostradę i dojrzewa do znaku mila 220.
Wie o tym miejscu! Słyszy nawet głos policjanta ze snu czwartkowego! Widzi sceny z pogrzebu i wszystkich innych snów. Także sceny ze wszystkich poprzednich dni rzeczywistych! Ona sobie te sceny przypomina! Widzi nawet scenę wypadku! Ewidentnie przezywa tę niedzielę po wszystkich dniach! A to niemożliwe! Mówi też kolejny raz mężowi, że miała sen, że zginie. Ale ten sen był następnej nocy!"

No po pierwsze to mówi pierwszy raz (nie kolejny) mężowi, że miała sen, że on nie żyje. A jeszcze raz Ci mówię, że jaki masz dowód i dlaczego niby nie miałaby mieć wcześniej takiego snu? Tylko dającego jej tą informację i to nawet nie super mocno, że mąż nie żyje - takie przeczucie tylko tego. Taka idea.
Po śnie nr1 czyli w poniedziałek także mówi mężowi, że miała dziwny sen no i ma na myśli sen, który miała w nocy, no to przecież logiczne, że kiedykolwiek to mówi ma na myśli sen z nocy przeżytej, a nie z przyszłości. Nie wiem dlaczego tego się czepiasz.
Co do tej wizji na tej 220 mili no to już pisałam o tym. Albo ona się tam zatrzymuje przypadkiem i doznaje wizji i przez to, że akurat się tam zatrzymała to jest przekonana, że to miejsce ma tak wielkie znaczenie i później je wplata w sen (po prostu ma to w podświadomości juz i w świadomości), a na końcu w zasadzie doprowadza do wypadku w tej właśnie okolicy, choć nie chcący, ale wierząc, że jesli coś złego się stanie to właśnie tam. Albo zatrzymuje się tam bo faktycznie czuje, że to miejsce jest szczególne (czyli nie przypadkiem się tam zatrzymuje). Są takie dwie możliwości - obydwie realistyczne. Natomiast co do tej wizji na drodze to faktem jest, że Linda w ogóle ma wizje - czy to w snach, czy to w tym 'transie' na tej szosie, czyli faktem jest, że widzenie/przeczuwanie czegoś co się wydarzy później u niej występuje. Z kolei elementy ze snów w tej wizji też nie są dziwne dlatego, że taka wizja opiera się po częsci na tym o czym ta osoba myśli - jakie ma w danej chwili szczególnie uporczywe myśli, wyobrażenia, problemy. Nic dziwnego więc, że pewne rzeczy pojawiają się jej i w tej wizji i potem w tych snach. Co więcej może też śnić pewne rzeczy właśnie dlatego, że zaszczepiły jej się tą wizją (wyobrażeniem/majakiem jaki miała w tym momencie). Na tej zasadzie jak się w ciągu dnia obejrzy jakiś film, a potem śni się o wydarzeniach z tego filmu z tymże zasymilowanych do jakiejś przygody w której samemu bierze się udział. Także można się zastanowić w tym momencie ile w tej wizji było faktycznych przyszłych wydarzeń (takich na jawie - w realu), a ile było wydarzeń ze snów, czyli wyobrażeń 'chodzących jej po głowie'. A odrębna sprawa jest taka, że doznając takiej wizji to człowiek poza zdenerwowaniem to raczej by nie wpadł na to jaki przebieg miały wypadki pokazane w wizji więc informacyjnie taka wizja za bardzo jej nic nie dała więc po niedzieli ona w zasadzie jakichś innych informacji bo za tym, że mąż zginie to nie miała.

"Bo z drugiej strony w tę niedzielę ginie od pioruna ptak, który pojawia się w kolejnych dniach rzeczywistych! "
No bo niedziela jest jawą przecież. Ptak ginie w niedzielę. W poniedziałek ona się potyka i wpada na jego zwłoki. Wyrzuca go. We wtorek sprawdza kosz na śmieci i ten ptak się tam rozkłada w tym koszu.

"Środa ? powinien być sen, a jest jawa? Gdyby nie niedziela byłoby jasne, ale tak?"

To nie tak. To jest ok, że jest środa i jawa, bo idziemy po kolei - chronologicznie. Wcześniej był sen z wtorku na środę i następna musi być ta środa. Niedziela - również jawa - została wtrącona jako cofnięcie się do przeszłości. Wiesz w wielu filmach jest w ten sposób. Np. ktoś kogoś poznaje, coś tam robią, ktoś o coś pyta, np. o dzieciństwo i ktoś - ten drugi - przypomina sobie jakieś zdarzenie z dzieciństwa - widzimy scenkę czy jakiś ciąg scenek z dzieciństwa. To jest normalny zabieg i w książkach i w filmach, tylko po prostu tutaj w tym filmie, ponieważ pokazywane są w kółko jakby całe dni, to po prostu ten efekt mocno miesza. Nie wiem czy to źle czy dobrze. Z jednej strony miesza, a z drugiej strony film jest dzięki temu bardziej zakręcony i głębszy psychologicznie, dlatego, że można spekulować na ile Linda podświadomie chciała śmierci męża, czy na ile ją wywołała itp. Przy oglądaniu filmu za pierwszym razem, kiedy człowiek tak bardzo nie zwraca uwagi na to z których dni są elementy w tych snach, tylko patrzy na wszystko ogólnie, to ma wrażenie, że to taki film o przeczuciach/proroczych snach, a biedna Linda po prostu usiłuje walczyć z nieuniknionym. Jednak kiedy widzi się tą niedzielę zwłaszcza właśnie kiedy ogląda się film po raz drugi i obiektywnie patrzy się na tą dzielę jako na dzień poprzedzający wszystko - to można odnieść wrażenie, że Linda dużo nabroiła sama i dużo, jeśli nawet nie wszystko wywoła sama. I to jest ciekawe.

"Cały wypadek i okoliczności naciągane (ot chocby Linda próbuje się dodzwonić tylko raz, gdy mąż odprowadza córki, potem już nie?"

Ona cały czas próbuje się dodzwonić, ale kiedy on wraca do samochodu to dzwoni do tej Claire - tej blondynki - by odwołać ich spotkanie. I wtedy Linda ma sygnał zajętości. Potem on dzwoni do domu i nagrywa się na sekretarce i Linda też nadal ma sygnał zajętości. W końcu nagrywając się na sekretrce on widzi, że ma drugi telefon. Odbiera go i pyta "czy to ty?" no i to jest ona - Linda. I od tej chwili rozmawiają, a potem jest wypadek.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

Droga Eleonoro,
obejrzyj niedzielę jeszcze raz, a zobaczysz, że mam rację :-).
Po takiej niedzieli z tymi wszystkimi wizjami przy drodze, Linda inaczej przezywałaby kolejne dni - zwłaszcza poniedziałek.
Twierdzisz, że ta wizja to superprzeczucie wszystkiego co nastapi w pigułce? Nie żartuj proszę... Pomysl, jak wyglądałby film, gdyby zaczął się od tej niedzieli...
Najzabawniesze jest to, że sama zuwazyłaś, że z niedzielą coś nie gra juz w pierwszym tekscie i przeniosłaś ją na poczatek opisu, co pozwoliło mi od razu spostrzec tę sprzeczność :-).
Pozdrawiam,
Skylla

Skylla

powiem tak;)
jak pisalismy wszyscy na tamtym watku NIKT nie stwierdzil, ze niedziela jest bez sensu, natomias do teorii Eleonory, niedziela nie ma sensu zadnego;p
juz nie mowilmy o bliznach,r anach naklejkach, a o tym ze NIE PASUJE niedziela, neidziela miala duzo wyjasniac, pokazywac i tlumaczyc, a tutaj zupelnei do niczego nie pasuje....
wiec co z nia jest
obiecuje ,z e dzisiaj obejrze od poczatku do konca a potem napisze co mi przychodzilo do glowy w trakcie ogladania;p

ocenił(a) film na 5
comatose

Ależ wyjaśnię co jest z niedzielą :-).
Twórcy postanowili zbudować na niej kulminację filmu.
Potrzebowali czegoś spektakularnego przed środą, a nie mieli juz czego tam wsadzić.
Wstawili więc niedzielę (pustą na diagramie Lindy! - wierzy ktoś, że byłaby pusta, gdyby wtedy tyle się stało?) i dali tam superizję (retrospektywa wszystkich wątków filmu) przed 220 milą, plus księdza, aby podlac sosem transcendentalnym, a zaraz potem dali środę, gdzie był wypadek (powtrórka wizji z niedzieli).
W ten sposób niedziela nieważna na poczatku (tak twierdzi Eleonora) stała się nagle kulminacyjna.
Tyle, że to zgabne zagranie montażowe zgubiło sens i spójność akcji.
Bo Linda w tę niedzielę zna już pon i wt oraz sny między tymi dniami.
S.

ocenił(a) film na 10
comatose

comatose, no i niedziala właśnie dużo wyjaśnia bo pokazuje początek. Tak naprawdę to Tobie nie pasuje niedziela bo nie chce Ci się pomyśleć jak by to wszystko mogło wyglądać w inny sposób niż już zasymilowałaś. Natomiast w filmie jest tak jak jest - panuje normalna chronologia i są sny - wszystko jak w naturze - nie ma co udziwniać i wymyślać jakichś pseudoteorii o tym, że ktoś najpierw coś wie, potem nie wie, potem wie, a na samym końcu nie wie już kompletnie nic. A tak własńie jest według Ciebie, dlatego, że sama się zastanów jak wygląda stan wiedzy Lindy na Twój czwartek, albo na sobotę, czyli pogrzeb - przecież ona wtedy już kompletnie nic nie wie. Wszystko jest kompletnie bez sensu, a Ty mówisz, że cokolwiek tam pasuje jak tam nic nie pasuje. Następna sprawa - taki prosty przykład, o który już tu pytałam - jak wytłumaczysz identyczność całego fragmentu dnia (dość sporego fragmentu) z tego według Ciebie czwartku (początek filmu) i poniedziałku? Dla Ciebie to są normalne dni, więc Linda robi to samo w poniedziałek i te cztery dni później? Nawet na tym Twoja teoria się wykłada, a jest jeszcze masa innych rzeczy równie bezsensownych. Nawet z tym niby nie widzeniem ran - myślisz, że jakikolwiek normalny ojciec pozwoliłby wieźć do szkoły córkę świeżo po wypadku?

ocenił(a) film na 10
Skylla

Skylla, jeszcze raz Ci piszę, że opisałam niedzielę jako pierwszą tylko po to żeby opisać chronologicznie. Nie mów mi, że zauważyłam, że coś z nią nie gra, bo właśnie bardzo dobrze gra i dodaje filmowi charakteru. Możesz ten opis niedzieli przenieść tam, gdzie występuje w filmie i tak samo będzie pasować. Co więcej pisząc, że ta niedziala - mój opis - pasuje własnie umieszczona tak na początku sam potwierdzasz, że wszystko jest prawidłowo, że niedziela pasuje przed poniedziałkiem itd. Wiesz przecież, że w filmach używa się retrospekcji i wiesz, że pokazuje się też wcześniejsze przeżycia/dni/wydarzenia kiedy po prostu chce się pokazać co poprzedziło dane wydarzenia najpierw pokazane. A potem wraca się z powrotem do pokazywania tych bieżących wydarzeń. Nie rozumiem dlaczego nie potrafisz tego prostego zabiegu zauważyć w tym filmie. Co więcej nie wiem jak Ty sobie wyobrażasz przeczucia, wizje, jasnowidzenie, sny z przebłyskami jasnowidzenia. Bo jak tak to wszystko wydaje Ci się dziwne - tak jak piszesz, no to po prostu w ogóle wszystko to dokładnie traktujesz jak zupełnie nieralistyczne rzeczy, które mogą się rządzić jakimś nierealistycznymi prawami. Natomiast tak jak jest w filmie przedstawione to jest właśnie dosyć realistycznie i podobnie do rzeczywistości. Następna sprawa, to to, że nie rozumiem dlaczego upierasz się, że niby po tej całej dezorientacji kiedy Linda budziła się i nie wiedziała jaki jest dzień i kiedy praktycznie już mocno panikowała - to nie rozumiem jak możesz po tym wszystkim uważać, że ona nagle na tą niedzielę (według Ciebie po tamtych dniach i przeżyciach) nagle osiąga orientację - po przebudzeniu wie, że jest niedziela, nie panikuje, jest smutna, ale w ogóle nie nawiązuje w rozmowie z mężem do wyjazdu, do niczego konkretnie związanego z tym wypadkiem (a Ty uważasz, że ona już zna wszelkie szczegóły wypadku). Następnie znowu budzi się w środę (według Ciebie bezpośrednio po tej niedzieli) i znowu nie wie jaki jest dzień (tak jak we wtorek) i znowu jest w panice i goni za tym mężem. A mąż z kolei nagrywając się na sekretarkę dlaczego mówi, że to co mówił 'wtedy' do dziewczynek? dlaczego nie mówi po prostu, że to co mówił do dziewczynek? Nie sądzisz, że gdyby to było tak bliskie wydarzenie to nie byłoby słowa 'wtedy'? Ale to taki szczegół i tak maksymalnie Twoje rozumowanie podważa zachowanie Lindy.
No i też dziwi mnie jak widzisz ten pierwszy sen jako nie sen w sytuacji kiedy występuje w nim wiele wydarzeń z poniedziałku. Nadal uważasz, że to nie jest sen tylko Linda identycznie zachowuje się w poniedziałek i czwartek?? a po wypadku ma zanik pamięci i wraca do domu i nie wie nic ani o mężu, ani o córce, ani o blondynce? wiezie do szkoły tą ranną córkę jak gdyby nigdy nic? przecież to jest bzdurne.

Eleonora

wlasnie skonczylam ogladac....
ta niedziela.. w niedziele ona wie wszystko
ma wizje calego wypadku, widzi sama siebie jak biegnie za mezem, w sukeince i swetrze chcac, zapobiec wypadkowi...

ty twierdzisz, ze neidziela jest jawa..... czyli ze jedzie do ksiedza i mowi ze stanei sie cos bardzo zlego... nie mowi konkretnie, ze jej maz umrze, mowi ze stanei sie cos zlego..... w niedziele rozmawia z mezem i kochaja sie

teraz poniedzialek maz mowi, ze ma ważne poniedziałkowe spotkanie, trenowanie nowego wicedyrektora, wtorek linda jedzie do pracy meza i poznaje blondynke, ta mowi ze "Jim jest od kilku tygodni bardzo pomocny", sroda linda budzi sie jedzie za jimem, ktory juz wyjechal w podroz..., czwartek dowiaduje sie od szeryfa, ze nie zyje, piatek jedzie do blondynki, a ta mowi, ze juz jej powiedziala..... ( wtedy we wtorek, w biurze ze jim jest bardzo pomocny od kilku tygodni) nie wiem czy zauwazyliscie, ze maz sie dziwnie zachowuje, wtedy w biurze, nie tyle z obecnosci tam zony, ale ogolem, ze te dwie panie sie poznaly... jakby mu bylo glupio..., sobota pogrzeb,

i teraz tak... Eleonora twierdzi, ze niedziela byla jakby poczatkiem.. linda ewidentnie kochala sie wtedy z mezem, zasneli razem...
w poniedzialek, obudzila sie sama zeszla na dol i zobaczyla meza zywego,

pierwsza scena filmu, czyli caly czwartek jest wg eleonory snem..
nie robilam na biezaco notatek jak Eleonora i dlatego chyab wszystko jest nieco chaotyczne, niemneij jednak absolutnie nie uwazam, aby cos tutaj bylo snem

po pierwsze stroj lindy, w jakim zasypai i sie budzi, po drugie motyw z krukiem, ktory moze byc swego rodzajem wyznacznikiem czasu,

coraz bardziej sklaniam sie do tego, aby myslec, ze to wsyztskoto ciag dni pokazanych w odwrotnej kolejnosci, z tymze ta niedziela niby poczatkowa, pokazana w dzien przed wypadkiem, widac wyraznie ze Linda dziala najbardziej logicznie i wsyzstko wie, wsyztsko uklada jej sie w calosc..

absolutnie nie widze tu snow...
dla mnei to sa normalne dni ktore sa logicznie powiazane, juz nawet te naklejki, mi pasuja i brak blizn na twazry corki w czwartek....

wytlumacz eleonoro, motywy z krukiem, motyw z tym, ze linda miala wizje na trasie 220, jesli normalnie miala sny dziwne, a w dzien byla normalna...

jakby obejrzec ten film ustawiajac wsyztskie dni po kolei to jasno widac, ze linda wie o wypadku wczesniej, a potem po prostu caly film jest pokazany nie po kolei i tyle,
i jesli jes jasno mowione ze jakis dzien jest czwartkiem a Eleonora nazywa tos nem, to dlaczego potem na jawie sa jakies konsekwencje wizualne tych jej snow? efekt tego co robi w "snach" dniach zwanych tak przez Eleonore?

ide juz spac bo mi sie zle pisze o tej porze, tak czy inaczej nie zagdzam sie ze czwartek byl snem i inne dni tez byly tylko snami, jesli potem sa efekty tych dni...
bez sensu jak dla mnie

comatose

pogrzeb byl w sobote, zakladajac, ze w dniu po pogrzebie, zabieraja ja do szpitala, a tam jest taka rozmowa: Wcześniej nie miała takich objawów. Jej mąż zginął w wypadku w środę. Wypiszemy ją we czwartek.
-Chwila. W środę?? To dziwne, była w moim gabinecie we wtorek twierdząc, że jej mąż już nie żyje.
-Naprawdę? Powiedziała, że zginie jeszcze przed wypadkiem?

przeciez to wszystko jest bez sensu...
maz zginal w srode, wypisza ja w czwartek a to niby sobota bo dzien pogrzebu...

wiecie co teraz to juz w ogole widze coraz mniej sensu;)

myslalam za pierwszym razem ogladania filmu, ze jak szeryf przychodzi i mowi jej o smierci, to te glosy w tle to wizja Lindy, ze ona widzi ten wypadek i slyszy te glosy...

jesli niedziela jest jawa to Linda powinna wszystko juz wiedziec, bo w "wizji" ma wszystkie wydarzenia i to co bedzie i to co bylo,

przez te wsyztskei dni ktore Eleonora nazywa jawami, widac wyraznie, ze w malzenstwie Lindy nei ma ani czulosci ani bliskosci, nie caluja sie na pozegnanie, spia jak obcy... to wszystko co mowila przyjaciolce jest prawda

jesli poniedzialek tez jest jawa, to Linda wpada na martwego mtaka, w ktorego piorun trafil w niedziele, we wtorek, ktory jest jawa wg Eleonory w smietniku jest ptak, ktorego tam wrzucila, sroda wypadek, czwartek dowiaduje sie o wypadku, i ma przyblysk z wypadku, piatek jedzie do claire, pytanie skad wiedziala gdzie ta mieszka, sobota pogrzeb, wg mnei jest tu caly tydzien realnych zdarzen, ktore maja swoj ciag....

a nie jest tak ze linda jedzie w niedziel po smierci meza na autostrade, i wspomina ze biegla za nim? bo ma wizje ze leci za nim w tej sukience ze srody a jest niedziela... tylko czy ta niedziela nie byla zebrana lacznie? ze niedziela przed wypadkiem kiedy gada z ksiedzem i niedziela po wypadku kiedy juz ma wszystko poukladane bo caly tydzien sie wydarzyl i sobie wspomina wsyztsko?
ma to sens?

ocenił(a) film na 10
comatose

odnośnie comatose (29 maja 2007 9:35)
odnośnie rozmowy w szpitalu - tej między lekarzami - to jest ok, dlatego, że przywożą ją w tą sobotę no i rozmawiają o jej stanie - poobserwują ją i wypuszczą, no i ten jeden mówi, że w czwartek ją wypuszczą - chodzi o ten czwartek po tej sobocie - że za pięć dni ją wypuszczą do domu.

"jesli niedziela jest jawa to Linda powinna wszystko juz wiedziec, bo w "wizji" ma wszystkie wydarzenia i to co bedzie i to co bylo"

ale w niedzielę ona ma taką krótką wizję z takimi bardzo nikłymi przebłyskami, przy czym dużo w tej wizji jest też po prostu tego o czym ona rozmyśla, tego co jej siedzi w głowie, co później wychodzi dobitniej w snach. Gdyby mieć taką wizję jak ona ma na tej 220mili w tą niedzielę, nie wiedząc nic o czym ta wizja jest, to człowiek by się nie połapał. Mógłby zajarzyć, że chodzi o śmierć męża, o wypadek, ale całości przebiegu zdarzeń w życiu by się nie domyślił - za mało danych. Poza tym też trzeba wziąć pod uwagę, że jakoś musieli to pokazać - to co ona ma w głowie w danej chwili więc nawet jeśli chcieliby powiedzieć, że ona ma jakieś uczucie, jakąś myśl o czyms to na filmie mogą to pokazać jedynie w postaci obrazu, więc tak pokazują.

"przez te wsyztskei dni ktore Eleonora nazywa jawami, widac wyraznie, ze w malzenstwie Lindy nei ma ani czulosci ani bliskosci, nie caluja sie na pozegnanie, spia jak obcy... to wszystko co mowila przyjaciolce jest prawda "

No ja bym się nie zgodziła. Przecież ten mąż ciągle się o nią troszczy - i w niedziele i w poniedziałek, troszczy się czy ona da rade odwieżć dzieczynki, nie budzi jej rano, żeby sobie pospała. No ogólnie jest kochany powiedziałabym. Jak by to był taki 'obcy człowiek' to by ją obudził rano i nie pytając o samopoczucie kazał przygotować śniadanie;P i nie pytałby się 'co się stało kochanie?' i nic by nie zauważył - przemian w jej zachowaniu, tego, że się czymś denerwuje itd. Natomiast co do Lindy to szczerze mówiąc z niej trochę jędza, żeby powiedzieć coś takiego, że lepiej że ten mąż nie żyje niż by miał zranić ją i dziewczynki. Ja bym w życiu tak nie powiedziała mając takiego męża i jeszcze tak troszczącego się o córki. Można przecież zrozumieć, że małżeństwo się rozpada, często tak jest, ale żeby powiedzieć, że lepiej że ten małżonek zginął, czy pomyśleć, że lepiej żeby zginął niż zdradził, to jednak świadczy o wredności. Nawet jeśli ją by zdradził, nawet gdyby się rozwiedli, to i tak lepiej dla tych córek by było gdyby miały żywego ojca, bo tak je kochał przecież. Linda w tym momencie wcale nie myśli o córkach, podpiera się tylko tym 'ranieniem córek', żeby nie przyznawać się, że chodzi jej tylko o ranienie jej. W ten sposób wychodzi na jaw jej nizbyt przyjemny charakter.

"a nie jest tak ze linda jedzie w niedziel po smierci meza na autostrade, i wspomina ze biegla za nim?"

No nie może być tak, bo w niedzielę dzieją się rzeczy, do których odwołują się wydarzenia późniejszych dni, czyli np. ginie ten kruk i jest ta scenka, że Linda każe dziewczynkom pościskać ojca jeszcze raz i mówić o miłości. Ja myślę, że istotne jest nawet to, że Linda mówi mężowi późno w niedzielę, że śniło jej się, że on nie żyje, a w poniedziałek po przebudzeniu mówi mu juz tylko, że miała właśnie dziwny sen. Bo jak by tak zasunęła mu, że znowu jej się śniło, że on nie żyje to by go mocno zdenerwowała, więc ona na wszelki wypadek nie wdaje się w szczegóły. Nie wie jak on zareaguje, choć prawde mówiąc dziwne jest, że w ten poniedziałek wypuszcza go do pracy. Może dlatego, że we śnie była mowa, że mąż zginął poprzedniego dnia więc w poniedziałek nic mu nie grozi skoro w niedziele Linda wie, że on żył i w poniedziałek rano też żyje. W każdym razie ona najprawdopodobniej miała przed tą niedzielą jakiś sen, ale tylko taki że mąż nie żyje i już - bez wdawania się w szczegóły.
Gdyby iść dalej w domysły i brać pod uwagę także nieco negatywny charakter Lindy to można też przypóścić taką hipotezę, że Linda przed niedzielą nie miała snu o śmierci męża i nawet innych snów proroczych, natomiast czuła, że w związku jest nienajlepiej i że w końcu dojdzie do 'czegoś złego'. Pojechała do księdza, nasłuchała się o tych przebłyskach, przepowiedniach, o różnych złych rzeczach. I po prostu wydumała sobie, że to coś złego to będzie jakiś wypadek, a później, że śmierć męża i później tak się nad tym zastanawiała, obserwowała go, popadała w urojenia, że kazała mu przyciskać te córki powtórnie itd. a potem badała jak on zareaguje na stwierdzenie, że śniło jej się, że on nie żyje. Z tymże podkreślam w tym momencie, że nie mówię, że tak było, ale ten film jest o tyle fajny, że jest możliwa i prawdopodobna taka właśnie interpretacja. I to mi się podoba - wieloznaczność i bujanie na poziomie podświadomości Lindy.

ocenił(a) film na 10
comatose

odnośnie comatose (29 maja 2007 1:37) - nie wiem czy jak piszesz, że Linda w niedziele kochała się z mężem, a w poniedziałek budzi się sama w łóżku, to to uważasz za dziwne, czy nie? Bo dla mnie to nie jest dziwne, bo oni się kochają, idą spać, no a na drugi dzień jest poniedziałek, więc no cóż - takie życie - trzeba iść do pracy;P Dlatego mąż wstaje i przygotowuje się do pracy, a Lindzie daje dłużej pospać, żeby sobie odpoczęła. Dlatego jak ona już wstaje on już jest na nogach.
Co do wizyty Lindy u męża w pracy, no to było to specjalnie tak pokazane, żeby się domyślać, że między Jimem a Claire coś iskrzy i do tego, że Linda to zauważa. Aczkolwiek tak prawdę mówiąc to on się całkiem ok zachowywał, ale specyfika sfilmowania tego i reakcji Lindy nie pozostawiała żadnych wątpliwości o co chodzi. Także z tym się zgadzam.
Co do kruka to także uważam, że ma być pomocny w wyznaczaniu czasu - ptak ginie w niedziele, w poniedziałek Linda się o niego potyka i wyrzuca zwłoki, we wtorek znajduje padlinę w śmietniku. Także nie wiem dlaczego o nim piszesz, jakby był sprzeczny z moim wywodem.

O tej wizji na 220 mili pisałam już między innymi w poście z 28 maja 2007 17:13 i chyba coś wcześniej jeszcze. Także nie wiem, czy jest sens jeszcze raz na ten temat choć wiesz - ja jestem w stanie jeszcze raz;P

"jakby obejrzec ten film ustawiajac wsyztskie dni po kolei to jasno widac, ze linda wie o wypadku wczesniej, a potem po prostu caly film jest pokazany nie po kolei i tyle"

No więc właśnie - jak się ustawi chronologicznie te dni na jawie (bez snów) to wszystko trzyma się kupy i rozwój wiedzy odbywa się w kierunku chronologicznym. Kiedy natomiast sny traktuje się jako normalne dni i ustawi się wszystkie te dni w kolejności chronologicznej, tak jak normalnie występują, to wychodzi bez sensu, dlatego, że np. we wtorek Linda wie więcej niż w sobotę i jej wiedza tak kilkukrotnie cofa się i idzie do przodu, co w normalnym życiu nie zachodzi. Ona by musiała wędrować nie tyle w czasie, co w światach równoległych, żeby otrzymać taki efekt i jednocześnie za każdym razem jak pojawia się w jakiejś równoległej rzeczywistości musiałaby przejmować rolę swojego odpowiednika z tego równoległego świata. I jednocześnie te równoległe światy miałyby być bardzo podobne do naszego, czyli prawie lub w ogóle nie różnić się niczym poza upływem czasu (tym, że w danej chwili jest w nich inny dzień). No i do tego te podróże Lindy nie miałyby nawet żadnego powodu wywołującego (nie używa żadnego pojazdu, ani czegoś innego) - musiałyby być spontaniczne. No po prostu nie da się tak, nawet w fantastyce jest bez sensu.

" jesli jes jasno mowione ze jakis dzien jest czwartkiem a Eleonora nazywa tos nem, to dlaczego potem na jawie sa jakies konsekwencje wizualne tych jej snow? efekt tego co robi w "snach" dniach zwanych tak przez Eleonore?"
Nie ma konsekwencji tego typu żeby np. ktoś złamał coś we śnie i na jawie byłoby to złamane. Dlatego też naklejone tylko we śnie naklejki na jawie nie są naklejone. Jedyne konsekwencje snów to rozwój wiedzy Lindy. A poza tym związek snów z jawą jest na zasadzie przebłysków przyszłej jawy (przyszłych dni) pojawiających się w snach ponieważ są to sny prorocze.

Eleonora

"I ten moment jest bardzo ważny!!! Linda zastyga w bezruchu i słychać stłumione głosy dwóch mężczyzn - rozmawiających (dwa męskie głosy z echem)
- drugi kierowca jechał cięzarówką
- jesteś pewien, że to był wypadek?
- był na autostradzie w okolicy 220 mil"


te glosy w tle to to co sie lindzie przypomnialo z pobytu w szpitalu
tam miala miejsce taka rozmowa lekarza, a to byl dzien pogrzebu...

ja uwazam, ze jak linda odsluchuje szeryfa, to spodziewalas ie tego, przeciez, w niedziel miala pelna wizje wsyztskiego, ludzila sie jeszcze moze, ze to sie nie spelni, a jak przyjechal szeryf to jej sie tamta rozmowa przypomniala

no pisz cie cos bo rozmowa zamarla;p

ocenił(a) film na 5
comatose

Kiedy wszystko już zostało powiedziane.
Wydarzenia biegną tak jak w filmie (sen i jawa na zamianę, przy czym we śnie Linda najpierw śni sobotę a potem piątek, dni na jawie idą chronologicznie). Pierwszy tekst Eleonory to dokładnie analizuje.
Popnieważ tylko teoria snów tłumaczy blizny - inaczej blizny są pomylone - więc zostajemy przy tej wersji.

Niedziela została przeniesiona przed środę.

Ja uważam, że została skopana, bo Linda ją przezywa jakby już była po wczesniejszych dniach i snach z filmu, Eleonora, że nie, że Linda o niczym jeszcze nie wie :-).
Możesz przyłączyć się do któregoś z nas lub wymyślić 3 opcję...
S.

ocenił(a) film na 10
comatose

"te glosy w tle to to co sie lindzie przypomnialo z pobytu w szpitalu
tam miala miejsce taka rozmowa lekarza, a to byl dzien pogrzebu... "

comatose i w tym miejscu obalasz swoje rozumienie filmu, dlatego, że według Twojego rozumowania Linda przeżywa wszystko nie po kolei i kierunek jej rozumowania jest nie po kolei, czyli dzień pogrzebu i pobyt w szpitalu jest później niż ta scenka z policjantem. Jednym słowem nie można przypomnieć sobie czegoś czego się jeszcze nie przeżyło, a według Twojej interpretacji Linda jeszcze nie przeżyła pogrzebu itd. Co więcej według żadnej interpretacji - także normalnej - chronologicznej - Linda nie mogła przeżyć pogrzebu męża przed jego wypadkiem. W tej chwili napisałać, że ona dowiadując się o śmierci męża jest już po pogrzebie.

Ja nie odpisuje bo dziś nie mam czasu, ale jeszcze tu poodpisuje;P nie bój sie;P

Eleonora

moze zle sformulowalam, ale mialam na mysli, ze to jest ta sama rozmowa, ktora byla w szpitalu, tak czy inaczej jesli w czwartek sluchajac szeryfa miala wizje rozmowy z soboty a jedno i drugie jest wg was snem, to jak do tego wszystkiego ma sie kruk;)))

ocenił(a) film na 10
comatose

comatose, ja wiem, że to ta rozmowa ze szpitala i pisałam o tym już w tym pierwszym wpisie, tylko teraz chodziło mi o to, że napisałaś, że Lindzie się ta rozmowa przypomniała, a przecież to było przed tą rozmową więc nie mogła się przypomnieć.
A z tym krukiem to się wygłupiasz, no nie?;P ...bo jeśli nie to nie wiem o co chodzi;P

ocenił(a) film na 10
Eleonora

Ciesze sie ze zanim przeczytalam Wasza interpretacje,obejrzalam film,bo ...strasznie zamieszałyście:D

ocenił(a) film na 10
Marli_2

Marli, po to jest uwaga w tytule tego tematu, żeby właśnie nie przeczytał ktoś kto jeszcze nie oglądał. A tak poza tym to nie wiem co zamieszałyśmy skoro przecież ten pierwszy wpis zawiera po prostu wypisane wydarzenia z filmu. Potem jest trochę interpretacji i mile wydziane nowe wpisy;) także wiesz - jeśli już Ci się chciało tyle przeczytać i jeśli masz jakieś zdanie na ten temat i chciałoby Ci się wypowiedzieć to będzie to mile wydziane.

Eleonora

Eleonora oczywiscie, ze jestem powazna, o co chodzi z krukiem? czekam na twoja interpretacje;)

patrzac na dni tygodnia nazywane dniami tygodnia nie snem lub jawa, jak to nazywasz..... kruk jest i w niedziele i w poniedzialek i we wtorek i w srode.... co o tym sadzisz? myslisz,z e moze to byc jakis zegar czasowy? i jeszcze jedno w pierwszej scenie czwartek, zwany snem przez ciebie... Linde budzi dzwiek dzwonow, te same dzwony slychac przed pogrzebem, i tak samo brzmi dzwonek w ich drzwiach;) co o tym sadzicie;) film pelen tematow;) do smierci mozemy dyskutowac;)))

ocenił(a) film na 10
comatose

No co do kruka to przecież chyba wszystkim się zgadza - zwierzak zdycha i rozkłada się chronologicznie;P Moje zdanie jest takie, że ptak służy jedynie jako pomoc w połapaniu się w czasie - świetnie ułatwia - w taki prosty sposób - załapanie, który dzień jest wcześniej, który później i jeszcze można pokazać 'straszne' momenty bycia upapraną krwią;P i posiadania roju much w śmietniku;P Pytanie co gorsze, no nie?;P
Także ten ptak to żadna zagadka, ani mistyka - po prostu piorun w niego trafił (no chyba, że ten kruk kłamał i dlatego ten piorun w niego;PPP ) w niedziele, w poniedziałek trzeba sprzątnąć padlinę, we wtorek muchy mają ucztę na śmietniku;P

A wiesz na te dzwony to nawet nie zwracałam uwagi, i na ten dzwonek u drzwi. Myślę, że sprytnie ten film skonstruowano, żeby były właśnie też takie ślepe dróżki. Tak samo te puzzle - specjalnie patrzyłam w których są momentach i jak ułożone i muszę stwierdzić, że nic nie wnoszą do filmu, także samo ich pojawianie się - poza jedynie tą symboliką chaosu i elementów układanych w całość.

No możemy tak do śmierci;P ja wiem, nawet już się przyzwyczaiłam;P
A tak na poważnie to jak sobie obejrzysz "Mechanika" to polecam "Przepowiednię". Najlepiej na dvd taki film. Wiesz nie wiem czy teraz jest na allegro, ale kiedyś była, bo była dołączana do czasopisma. No, albo najpierw divxa, a jak się spodoba to dvd - jak sobie wolisz;)

comatose

zle to ujelam;) kruk byl w niedziele, w poniedzialek, wtorek, sroda jest tez jawa wg Leonory (ale kruka juz chyba nei ma) potem go juz chyba nie bylo, ale kruk wyraznie pokazuje, ze jesli trafil w niego piorun w niedziele;) w poniedzialek linda go znajdue i wrzuca do kosza, a w srode dalej on tam lezy jak ona sprawdza czy jest, to Linda dzieki niemu widzi kolejnosc dni;p i my tez;p czyli jakby pomaga nam w chronologii dni;p potem jest ten kruk czy juz go nie ma? ;p bo nie pamietam, ale mozna zakladac, ze kruk wystepuje na jawie, jesli przyjac teorie Eleonory ze reszta dni to sny....
mialby kruk sens do teorii Eleonory, a co z dzwonami, ktore kilka razy budza linde? przeciez nikt nie ma takiego budzika;p jeszcze troche i stwierdzem, ze te snione dni faktycznie mogly byc snami;p


jeszcze jedno....
niedziela jest jawa i te jej wizje jak puzzle przemykaja jej przez glowe... zakladajac ze to prawda, poniedzialek tez wtorek i sroda jawa, to czwartek piatek i sobota to sa sny.. czyli info o smierci meza sen, wizyta u kochanki sen, pogrzeb sen....


sroda jest niby jawa tak?
czyli, ze linda pojechala za nim i przyczynila sie pieknie do jego smierci.... tak jak ten facet o ktorym gadal ksiadz, ktory zastrzelil dzieci chcac je uchronic przed dzuma, czy jakas zaraza, a potem okazalo sie ze nei byly zarazone;p

jeszcze troche i serio pomysle ze czwartek piatek i sobota to tylko sny;p

albo dnie ze swiata rownoleglego;p
przeciez tak moglo byc przyjmujac kolejnosc tych dni w oderwaniu od jawy, linda zegna sie z mezem jak z wrogiem i z ulga ze nie zyje, ze przynajmniej nie zniszczyl rodziny i ze moze lepiej ze zmarl niz ze ja zdradzil... ;p

teraz dzwony;p
temat dzwonow chcialabym abyscie poruszyly;p zamiast naklejek
dzwiek dzwonow slychac jako cos co 'budzi" linde w pierwszej s cenie czyli w czwartek, pozniej tez kilka razy w tle slychac te dzwony;p i dzwonek u drzwi tez brzmi identycznie jak dzwony, czy tylko w snach czy na jawie tez;p

comatose

bo moze ten kruk jest celowo do dni rzeczywistych
a w snach linde budza dzwony... ;p i te dni kiedy budza ja dzwony to sny
tylko jesli mnie pamiec nie myli to w ostatniej scenie kiedy linda spi sobie juz w ciazy na lozku i wbiegaja dziewczynki, to tez budza ja te dzwony....
ale to juz moze byc dzwonek do drzwi
co do puzzli, zgadzam sie ze nic nie wnosza, patrzac na nie widac tylko kolejnosc dni, najpierw jest malo potem wiecej ale odwrotnie;p

i jeszcze jedno to niby sen wg eleonory kiedy linda poznaje pania Quinn jak jedzie zalatwiac pogrzeb i tamta sie przedstawia a Linda mowi tak wiem...
to bylo w dniu zwanym snem numer 3 nie moglas Eleonoro nazwac tego dnia byloby prosciej;p


tak czy inaczej dni realne maja swoj ciag i te dni nienormalne zwane snami tez maja swoj ciag,


jeszcze mam pytanie...
zakladajac, ze linda byla przy tym wypadku, bo sroda to jawa, to dlaczego we snie mowi corce, ze nie bylo jej tam? jak byla przy tym?

tak jakby te 2 rownolege swiaty moglyby miec miejsce, ale nie mialy, w dniach snach linda, dowiaduje sie o polisie prawda? moze to wcale nie prawda? i maz wcale nei potrail tej polisy? a to lindy pobozne zyczenia byly ze potroil, ze je kochal, a prawda byla zupelnie inna;p


i jeszcze jedno Eleonora pisze...

"odnośnie rozmowy w szpitalu - tej między lekarzami - to jest ok, dlatego, że przywożą ją w tą sobotę no i rozmawiają o jej stanie - poobserwują ją i wypuszczą, no i ten jeden mówi, że w czwartek ją wypuszczą - chodzi o ten czwartek po tej sobocie - że za pięć dni ją wypuszczą do domu.

ok rozumiem, ze wypuszcza ja w czwartek, wsyztsko jej sie sni, bo ta sobota to i tak sen nie jawa, a chodzi o nastepny czwartek


tylko dziwne jest to, ze tak sobei wymyslili robiac ten film, ze nie dosc ze pomieszali chronologie dni realnych niedziela poneidzialek wtorek sroda.... to te neirealne czwartek piatek i sobota... tez sa pomieszane
polowa tygodnia jest realna druga polowa nie...
takie dziwne troche i tak ogolem wsyztsko ze wszytskim pomeiszane,
bo nei ma np ze sni jej sie np jakas sroda i budzi sie np i jest sroda inna, tylko wszystko zebrane do kupy tworzy tydzien, z tymze te kilka dni bedacych "snami" maja swoje nazwy w filmie i w samych snach...

ale pogmatwali;p

comatose

takie pogmatwanie bedace jednoczesnie porzadkowaniem;p bo jakby nei bylo jest to jednak swego rodzaju "tydzien" z zycia Lindy;p

ocenił(a) film na 10
comatose

No wiesz w końcu śmieciarze też pracują, to tego kruka z tymi śmieciami zabrali, a nawet gdyby on dalej w tą środę leżał w tym koszu, pożerany przez muchy, to Linda raczej miała ważniejsze sprawy niż tam do niego zaglądać.
"potem jest ten kruk czy juz go nie ma?" - znaczy kiedy potem? bo potem to jest już tylko środa - z tych dni, które nazywam jawą, a w snach nie ma kruka. Z tymże nadal bym go nie przeceniała, bo nawet, gdyby ktoś pokazał jakiś późniejszy dzień - po środzie - to co można z tej śmierci kruka wydusić jeszcze - ewentualnie tylko scenkę, że śmieciarze zabierają śmieci. Także nic atrakcyjnego chyba, że któryś śmieciarz jest nekrofilem zoofilem:>

Tak, jawa to są niedziela, poniedziałek, wtorek, środa (reszta sny) Z tymże w tych snach są różne rzeczy i tak jak były elementy tych dni jawy pokazanych (czyli np. poniedziałku, czy środy) to tak samo prawdopodobnie w tych dniach w filmie nie pokazanych też będą jakieś elementy, które Linda zobaczyła we śnie.

"sroda jest niby jawa tak?
czyli, ze linda pojechala za nim i przyczynila sie pieknie do jego smierci.... tak jak ten facet o ktorym gadal ksiadz, ktory zastrzelil dzieci chcac je uchronic przed dzuma, czy jakas zaraza, a potem okazalo sie ze nei byly zarazone;p "

No, dokładnie. No i wiesz - faktycznie tak bywa, że jak się czegoś chce, albo chce się czemuś przeciwstawić to otrzymuje się przeciwny efekt. Poza tym jest samo zjawisko polegające na tym, że jak się o czymś dużo myśli to można to ściągnąć na siebie. Np. jak ktoś się boi napaści/gwałtu to często to go spotyka.

hehe - dzwony - dobre, dobre - temat zamiast naklejek... no nie wiem.. ja polubiłam te naklejki no...
Nie wiem jak ten dzwonek u drzwi brzmi i nie wiem czy coś w tym jest głębokiego. Jeśli we śnie brzmi jak te dzwony no to może być większe podkreślenie senności tego wszystkiego - znaczy atmosfery snu. Z kolei może być też tak, że śniąc ona śni dzwięk tych dzwonów taki jaki ma dzwonek u drzwi...... hmm... ale tak jak o tym piszesz, że są takie same to tak myślę, że może jak ona śni ten pierwszy sen (pierwszy pokazany w filmie) to ta wieść o śmierci męża przychodzi do niej z tym dzwonkiem do drzwi (no bo on dzwoni do drzwi i potem jest wiadomość o śmierci), czyli ten dzwonek do drzwi ma podobny sens jak dzwony ogłaszające pogrzeb, czy dzwony na trwogę, czy coś w tym stylu. I wtedy byłaby to symbolika typowa dla snu - taka symbolika związana z podświadomością - skojarzenie tragicznej wiadomości z samą śmiercią i z dzwonami na trwogę/pogrzeb.
Nie chce mi się szukać tych scen z tymi dzwonami, ale może na dniach zerknę do tego filmu i posłucham tych dzwonów;P

Eleonora

jest tak...
linda lezy na lozku i slychac dzwony
wpadaja corki i pytaja o tate..
ona je wiezie do szkoly jak codzien, biega bierze prysznic i znowu slychac dzwony i okazuje sie ze to dzwonek do drzwi
jakos mi sie rzucilo to w uszy bo muzyka przykuwa uszy w tym filmie
tak samo nei wiem czy tylko ja odnioslam takie wrazenie, ze w poniedzialek jak linda sie obudzila i maz byl zywy, to nie bylo w niej radosci ze on zyje, tak jak byla radosc jak sie obudzila i zobacyzla ze corka ma ladna twarz bez blizn po snie z bliznami;p


maz pil kawe i slychac bylo siorbanie i widac bylo mine lindy, i ona sprawiala wrazenie jakby ja iwele rzeczy irytowalo w mezu;p

moze tak naprawde, to ona byla sfrustrowana nudzaca sie kura domowa i miala juz wsyztskiego dosc i tak naprawde to chciala sama ze soba skonczyc;p nawet przyjaciolce mowila, ze wsyztsko po staremu jest.... i nei bylo tam entuzjazmu radosci itp...

jeszcze skomentuje komentarz;P eleonory odnosnie tego ze sie kochali niby w niedziele, a w poniedzialek byl taki zimny dzien;p chodzilo mi o reakcje lindy na widok meza, ta muzyka grozy w tle, potem widok meza pijacego kawe, to bylo nie jak mile zaskoczenie, tylko takie jakies znudzenie, zirytowanie czy cos w tym stylu;p

tak cyz inaczej nei pamietam filmu, ktory nioslby ze soba taa dyskusje;p

ocenił(a) film na 10
comatose

odp. do comatose 31 maja 2007 22:59

No więc właśnie - fajnie, że to wszystko zauważyłaś, bo o to też mi chodziło jak pisałam o tym wrednawym charakterze Lindy. To dotyczy oczywiście interpretacji zachowania Lindy, psychologii tego - nie samych wydarzeń, bo jakkolwiek odbiera się charakter Lindy to wydarzenia i tak pozostają cały czas takie same (piszę to do tych osób, które doszukują się w tej dyskusji zmienności podejścia do zaistniałych wydarzeń - same wydarzenia cały czas tak samo widzę jak i wcześniej - wydarzenia w sensie co się zdarza, dyskutujemy jednak psychikę Lindy).

Tak więc w poniedziałek Linda schodzi i jest zaskoczona bardziej niż ucieszona i ja to jeszcze mogę zrozumieć, choć można się dopatrzeć w jej zachowaniu pewnej asekuracji od męża, tak jakby trzymała go na odległość, podczas gdy on bardzo miło i ciepło się w stosunku do niej zachowuje. Zdaje się, że Skylla pisał coś o tym, że mąż niezbyt ciepło się zachowuje - tak to rozumiałam - nie chodziło o Twoje słowa comatose. No, ale poniedziałek można jeszcze zrozumieć, bo można jej zachowanie odbierać jako bycie zaskoczoną po prostu. Jednak jak się ogląda niedzielę to mocniej widać, że Linda robi problemy na siłę. Ma do tego męża pretensje o oddalenie. Samo to jak wstają, budzą się w tą niedzielę i ona patrzy na niego jak na zło konieczne. Mówi mu o tym, że może by spędził dzień z dziewczynkami i on to przyjmuje entuzjastycznie jako dobry pomysł, a ona zachowuje się tak jakby spodziewała się, że on odmówi, czy będzie się wykręcać. Jednocześnie zachowuje się tak jakby była w konspiracji przed tym mężem, jakby musiała go oszukiwać, gdzieś wyprawiać poza dom, żeby sama pojechała do tego księdza. Ja rozumiem, że może ona nie chce mu powiedzieć, że jedzie do księdza, czy ogólnie co chce w tym dniu robić, no ale troche dziwnie się zachowuje. Potem cały czas myśli w taki sposób jakby żyła w jakimś strasznym związku. I w tej rozmowie z księdzem i potem jak siedzi z rodziną przy posiłku. Potem kłóci się z mężem tak jakby tylko on był odpowiedzialny za to, że między nimi coś nie gra, a przecież nawet jak coś nie gra w związku to o ile w ogóle ktoś jest odpowiedzialny to raczej dwie osoby niż tylko jedna. Przynajmniej w takiej sytuacji jak tu pokazano - czyli, że obie strony się starają. Albo też nie ma niczyjej winy, miłość po prostu zanika. Ale Linda ma pretensje do męża i nie wygląda na to, aby widziała jakieś błedy ze swojej strony. I właśnie o to mi chodziło. Oglądając ten film za pierwszym razem nie zauważyłam tego. Wydawało mi się, że oni się kochają, ale on zaczął, czy zaczyna ją olewać, skręca w kierunku skoku w bok. Linda wydawała mi się 'taka dobra'. Jednak jak obejrzałam za drugim razem i właśnie ze szczególnym zwróceniem uwagi na niedzielę, dlatego, że w niedzielę tak naprawdę można zobaczyć stosunek Lindy do męża, to już zauważyłam, że ona w tym związku nie jest taka idealna. Że traktuje tego męża niezbyt miło, że mówi o tym małżeństwie jakby było super nieprzyjemne (do koleżanki, czy do księdza) podczas, gdy jak pokazują jakąś scenkę ich pożycia, albo samego tego męża z córkami to wygląda praktycznie sielankowo. No i właśnie Linda sprawia wrażenie znudzonej żony i wszystko wygląda tak jakby ona z tej nudy wymyśliła sobie, że mąż taki zły, jakby na siłę dopatrywała się w nim negatywnych zachowań i była na tyle znudzona, że chciałaby żeby coś 'wielkiego' się wydarzyło - jakaś duża zmiana. A duża zmiana często wcale nie jest pozytywną zmianą - i wypadek córki był dużą zmianą i śmierć męża także. Linda chciała dużej zmiany, nastawiała się na nią i jednocześnie była tak przekonana o złym zachowaniu męża, że przez pewien czas nie miała nawet nic przeciwko temu żeby tą dużą zmianą była śmierć męża - bo był taki zły, że sobie na to zasłużył. Ściągnęła to wszystko prawdopodobnie już od dłuższego czasu myśląc w ten sposób - w końcu to wywołała. A, że w trakcie kluczowych dni chciała jednak wrócić do tego, że są kochającą rodziną i ona jednak chce, żeby było po staremu, to też nic dziwnego. Bo pytanie jest takie na ile ona faktycznie chciała przeciwdziałać czemuś złemu, a na ile czuła, że powinna tak robić. To jest podobna sytuacja jak ktoś nie zabija, czy nie robi czegoś innego, nie dlatego, że moralnie czuje, że to jest niedobre (niezgodne z jego przekonaniami) tylko dlatego, że boi się ponieść kare. I dlatego stwierdziłam wcześniej, że pokazanie tej niedzieli nieco później (po poniedziałku, wtorku i tych snach) jest całkiem mądrym zabiegiem, dlatego, że po tych pierwszych dniach widz wie tyle, że ona sobie żyje i ma te sny i przeczucia i że chce zapobiec tej śmierci męża - ogólnie odbiera się Linde jako taką biedną, dobrą istotę walczącą z losem, nawet wybacza się jej te paskudne słowa, że może lepiej żeby ten mąż zginął niżby miał ją zdradzić. Potem jednak - po obejrzeniu niedzieli - okazuje się, że wszystko wygląda inaczej, a sama Linda nie ma cudnego charakteru. A potem widzimy środę, kiedy Linda chce zapobiec temu co nabroiła, a w końcu wszystko pieczętuje doprowadzając do wypadku. To jest takie rozumienie tego filmu może trochę okrutne dla Lindy;P ale przynajmniej film ma świetną głębię psychologiczną i bardzo ciekawy wydźwięk - taki właśnie na temat ludzkiej psychiki, a nie taki prosty w stylu, że była sobie Linda, przeżyła co przeżyła (straszne rzeczy), aż się w koncu z losem pogodziła;P

Eleonora

Eleonora: jedno pytanie, mialas kiedys deja vu ?
Albo zdazylo ci sie ze pamietasz cos nieliniowo - czyli gdy chronologia zdarzen we wspomnieniach jest inna niz rzeczywiscie bylo?

Eleonora

Eleonora: jedno pytanie, mialas kiedys deja vu ?
Albo zdazylo ci sie ze pamietasz cos nieliniowo - czyli gdy chronologia zdarzen we wspomnieniach jest inna niz rzeczywiscie bylo?

ocenił(a) film na 10
Axis

Axis cała rzecz w tym, że tutaj ( w "Przeczuciu") chronologia nie jest zaburzona więc nie wiem dlaczego to piszesz. I co mają wspomnienia do "Przeczucia" w sytuacji, gdy Linda nie wspomina o czymś, tylko bierze na bieżąco udział w tych wszystkich wydarzeniach. Wspominać oczywiście można w porządku niechronologicznym i chyba w większości przypadków się tak wspomina. Raczej rzadko ma się chęć i umiejętność dokładnego wspomnienia wydarzenie po wydarzeniu całego dnia. Tylko, że wspominając wspomina się swoje zachowanie w tym dniu, w danym momencie - jest się obserwatorem, a nie aktywnym uczestnikiem zdarzenia. Aktywność, czy udział w tym wydarzeniu (po fakcie - po jego zaistnieniu - czyli wtedy, gdy się je wspomina) ogranicza się jedynie do tego, że albo sobie coś uświadamiamy, przypominamy itp. albo wypieramy to ze świadomości, nie możemy przypomnieć itd.

Eleonora

Z całym podziwem dla wszystkich teorii w tym temacie nadal nie widzę powodu naklejać na kolejne dni etykiet "jawa"/"sen". Linda zwyczajnie (choć to słowo dziwnie tu brzmi akurat) przeżywa cały tydzień nie po kolei i to ma być cały koncept tego filmu. Jak dla mnie nie ma większych niejasności kiedy ustawi się wszystko chronologicznie. A cała dyskusja na temat stanu jej wiedzy w danym momencie jest bardzo naciągana. Tak samo ta o jej reakcjach. Najlepiej się to zauważa kiedy zwróci się uwagę jak dużo treści do filmu trzeba dodać, żeby tworzone tu teorie wypaliły. Ostatecznie wg mnie najprostsze rozwiązania są właściwe i dlatego:
Nie ma sensu doszukiwać się np. problemu w tym że Linda nie wie skąd wzięły się blizny na twarzy córki. Ten dzień zwyczajnie dla niej się jeszcze nie wydarzył. Po co to wszystko prostować na siłę. Nie rozumiem.

ocenił(a) film na 10
brasu

brasu ja nie widzę w swoim objaśnieniu nic na siłę. Podaj może jakiś przykład. Dni w filmie nie są poplątane - układają się chronologicznie, czyli tak jak w życiu, nie ma żadnych nieprawidłowości (których przykłady zaraz Ci podam) i do tego Linda sama mówi, że ma sny, a te sny nie rządzą się takimi prawami jak jawa. Chyba więc zaprzeczaniu temu co Linda sama mówi jest jakimś naginaniem na siłę, bo musimy w takiej sytuacji ignorować i jej stwierdzenia i szereg zdarzeń filmu.

W sytuacji kiedy przyjmujesz, że Linda przeżywa wszystko nie pokolei robi się zamęt. Po pierwsze powstaje sytuacja, że jak się ułoży te wszystkie dni chronologicznie, traktując te sny jako dni rzeczywiste to film robi się bez sensu. Może się zgadzać np. ciągłość pewnych zdarzeń (choć też tylko części), natomiast zupełnie nie zgadza się zachowanie i stan wiedzy Lindy. Stan wiedzy Lindy rozwija się w kierunku rozwoju zdarzeń takim jaki jest przedstawiony na filmie i to jest ok dopóki wie się, że są w tym sny - ze snów także wynosi się wiedzę i wszystko jest w porządku. Natomiast dni na jawie ułożone są chronologicznie. W momencie, gdy przyjmujesz, że wszystkie dni są na jawie to kiedy ułożysz je chronologicznie wyjdzie Ci, że Linda jednego dnia wie więcej niż następnego, potem znowu mniej, potem znowu więcej. Przykładowo w środę (dzień wypadku) Linda rozumie już praktycznie wszystko, w czwartek (to co rozumiesz jako czwartek) Linda nie wie nic - ani o ranach córki, ani o wypadku męża (dopiero się o nim dowiaduje), w piątek wie znowu więcej (prawie wszystko), w sobotę - dzień pogrzebu - nie wie kompletnie nic, ani o śmierci męża, ani o niedoszłej kochance, ani o wypadku córki. Taki efekt daje Twoje rozumowanie - robi się zupełnie bez sensu.

Następna sprawa - zdarzenia, które się nie zgadzają przy traktowaniu wszystkiego jako jawy. Przykładowo: Linda nakleja naklejki na początku filmu (co przyjmujesz jako czwartek) mimo, że już jest po wypadku córki - zachowanie conajmniej bez sensu, ale jeszcze małe piwo. Większy problem jest taki, że córka nie ma ran na twarzy w Twój czwartek, a jest już przecież po wpadnięciu na szybę. Jeszcze inny przykład dziwności wszystkiego przy patrzeniu na te dni jak na jawe to np. to, że w tym pierwszym śnie, który rozumiesz jako czwartek Linda przeżywa kawał dnia w taki sam sposób jak w poniedziałek (tak samo odwozi córki do szkoły - scenki przed szkołą wyglądają tak samo - z tymi samymi gestami, sytuacjami, słowami - zapomnienie drugiego śniadania, pytanie o literowanie wyrazów itd., później po powrocie do domu robi te same rzeczy łącznie z natrafieniem na ten sam sweterek w praniu). Przy takim rozumieniu jakie proponujesz Linda musiałaby całkowicie powtarzać pewne fragmenty dni, a część dni musiałaby wyglądać dość abstrakcyjnie, np. w Twoją sobotę obecność szeryfa w pokoju (już po pogrzebie, kiedy wszyscy gości wyszli, nagle w pokoju stoi szeryf).
Także wiesz, takie podejście, że traktuje się wszystkie dni jako jawe jest bardzo na siłę (zwłaszcza, że wbrew słowom Lindy) i jeszcze owocuje szeregiem nieprawidłowości. Wyjaśnij chociaż brak ran na twarzy dziewczynki w 'Twój' czwartek.

Eleonora

Po pierwsze Linda mówi że ma sny bo jakoś trudno się spodziewać, żeby komukolwiek powiedziała, że dla niej jutro wydarzyło się wczoraj, choćby nie wiem jak zaufanemu. Poza tym sama nie wie co się z nią dzieje do czasu aż tworzy grafik. Myślę z resztą, że moment stworzenia grafiku jest kluczowy i sam przez się tłumaczy w czym był cały problem. Analizowanie zachowania i stanu wiedzy Lindy jest zwyczajnie śmieszne. A najbardziej Twoja teoria niedzieli, która jest na samym początku i w której Linda jest po jakichś mniej drastycznych snach i przeczuciach itd. Nie mam własnej wersji filmu, więc nie sprawdzę, ale mam wrażenie, że niedziela pokazana była zaraz po dniu, w którym Linda dowiaduje się o romansie i zwyczajnie ponoszą ją nerwy. Potem cały czas zachowuje się tak jakby na swój sposób "torturowała" męża tymi ekstra całuskami od dzieci i wymuszonymi wyznaniami. Na koniec odpuszcza i się kochają. Ostatecznie ma świadomość wypadku i straty więc gniew jej przechodzi. Co jeszcze warto zauważyć to Linda sama budzi się i analizując sytuację w domu stwierdza, że jest niedziela (widzi, że mąż śpi mimo, że nie jest wczesny ranek i słyszy bawiące się dzieci). Ja jakoś nie mam w zwyczaju wsłuchiwać się w otocznie, żeby stwierdzić w jaki dzień się obudziłem. A zakładając, że bohaterka stąd zaczyna to dopiero dziwnie się zachowuje.

To, że Linda nakleja naklejki po wypadku córki nie byłoby raczej bez sensu; sama przyznasz. Też zaczniesz brać witaminy, jak już w końcu zachorujesz :) Ale nawet nie w tym sęk. Linda nakleja naklejki bo w jej odczuciu jest jeszcze przed wypadkiem. Trudno, żeby postępowała logicznie względem otoczenia które idzie innym biegiem.
Nie wytrzymam z tym Linda wie więcej w środę niż w czwartek itd. Co więcej w całym filmie Linda wspomina poprzednie w jej odczuciu dni. A najważniejsze, że jedzie do kochanki kiedy okazuje się w grafiku, że jest dzień, w którym to miały podobno rozmawiać.

Jeśli chodzi o powtarzalność to jej dni raczej nie były zbyt od siebie różne co potwierdza już w pierwszej rozmowie z przyjaciółką. A sweterek bierze do ręki i odkłada z powrotem do koszyka. Dlatego leży tam we czwartek. Kwestię lunch'u można potraktować jak de ja vu, bo sama bohaterka tak to traktuje. Co do szeryfa zwyczajnie przyszedł z lekarzem zabrać ją do szpitala gdyby stawiała opór. Nie widzę nic dziwnego w obecności przedstawiciela prawa. Do tego nie ma go w pokoju przed wejściem lekarzy.

Jedyną nieścisłością jest brak blizn na twarzy dziecka w czwartek. reszta się zgadza. Przypuszczam, że nie ich bo to początek filmu i zwyczajnie rzuciłyby się na widza jako coś bardzo istotnego od początku i nie pozwoliłyby zszokować tak bardzo śmiercią męża. Stosując Twoją swobodę interpretacji można snuć przypuszczenia, dlaczego Linda ich nie widzi. Ale tu się nie wysilam bo uważam, że logika nakazuje im tam być i tyle. Ogólnie wszystkie dni są ze sobą połączone na tyle, że nie widzę powodu któregokolwiek z nich uznawać za wyśniony.

Nie wiem czemu, ale jakoś tak wychodzi mi bez przerwy, że Cię atakuję. Muszę się przyznać, że po przeczytaniu Twojej interpretacji byłem zdziwiony poziomem determinacji żeby wszystko wyjaśnić. I w ogóle mnie to nie drażniło. Ale po tych wszystkich "Linda wie tu więcej tam mniej" stwierdziłem, że przede wszystkim należy pamiętać że TO TYLKO FILM. Dodatkowo traktujący o dość już oklepanym prawie, które głosi, że igranie z czasem nic nie daje a konsekwencje ewentualnych wtrąceń okazują się być w końcowym efekcie uwzględnione. Tu kończę i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
brasu

"Po pierwsze Linda mówi że ma sny bo jakoś trudno się spodziewać, żeby komukolwiek powiedziała, że dla niej jutro wydarzyło się wczoraj, choćby nie wiem jak zaufanemu.

No, ale pierwszy raz ona mówi o tym, że miała sen w niedzielę, drugi raz mówi w poniedziałek. Nie jest jeszcze zdezorientowana co do kolejności dni więc nie ma co ukrywać, także nadal Twoja argumentacja jakoby ona specjalnie mówiła nieprawdę jest bez sensu. Poza tym ona tylko mówi, że miała sen - nie musi niczego tłumaczyć, bo nawet nie zwierza się w tych momentach z jakichś innych przeżyć. Czyli według Ciebie to by było tak, że ona ot tak sobie kłamie bez powodu.

"Myślę z resztą, że moment stworzenia grafiku jest kluczowy i sam przez się tłumaczy w czym był cały problem."

No więc co dla Ciebie tłumaczy ten grafik? Linda tworzy grafik we wtorek przy czym grafik obejmuje dni od poniedziałku do soboty. I sugerujesz, że Linda informacje o przyszłych dniach ma skąd? że przeżyła już te dni? Bo nie możesz powiedzieć, że ogólnie na filmie pokazane są wspomnienia, dlatego, że Linda bierze w wydarzeniach udział na bieżąco - nie wspomina co robiła jakiegoś dnia, co się wydarzyło przed czym itp. Czyli wspomnienia odpadają. Czyli zostaje przeżywanie nie pokolei, tak? Ale jaki ma sens przeżywanie nie pokolei? Nawet w sensie science-fiction takie spojrzenie nawala, ale gdyby nie nawalało no to jak to wyjaśnisz? że ona spontanicznie wędruje w czasie? Dla mnie to jest bardzo na siłę i całkowicie pozbawione sensu. A powiedz po co w tym filmie dni wypadające co drugi Twój dzień pokazywane są w porządku chronologicznym? przypadkowo?

"Analizowanie zachowania i stanu wiedzy Lindy jest zwyczajnie śmieszne."

No to powiedz co jest w tym śmieszne? Śmieszne raczej jest to, że Ty wierzysz, że realne jest przeżywanie dni nie pokolei i nie zauważasz, że przy Twoim spojrzeniu Linda w sobotę wie mniej niż w piątek, albo środę. Czyli olewasz jakikolwiek sens.

"A najbardziej Twoja teoria niedzieli, która jest na samym początku i w której Linda jest po jakichś mniej drastycznych snach i przeczuciach itd."

Nie jest moją teorią to, że niedziela jest przed poniedziałkiem. I jeśli ona w niedzielę mówi, że miała sen, ale jeszcze nie jest zorientowana co do szczegółow przyszłego wydarzenia, no to chyba jest rzeczą oczywistą, że się to rozumie tak jak jest pokazane na filmie, a nie udziwnia w jakimś szalonym kierunku. Specjalnie dali ten motyw ptaka, żeby sobie łatwo skojarzyć, że w niedzielę trafia w niego piorun, a w poniedziałek leży martwy na trawie. Jak nie zauważasz takich rzeczy i dziwne wydaje Ci się następowanie poniedziałku po niedzieli no to masz problem.

"Co jeszcze warto zauważyć to Linda sama budzi się i analizując sytuację w domu stwierdza, że jest niedziela (widzi, że mąż śpi mimo, że nie jest wczesny ranek i słyszy bawiące się dzieci). Ja jakoś nie mam w zwyczaju wsłuchiwać się w otocznie, żeby stwierdzić w jaki dzień się obudziłem. A zakładając, że bohaterka stąd zaczyna to dopiero dziwnie się zachowuje. "

No więc właśnie akurat jest tak, że Linda się budzi i stwierdza, że jest niedziela. Nie ma problemu z określeniem dnia, podczas, gdy w środę nie ma pojęcia jaki jest dzień i musi zadzwonić do koleżanki i ją o to zapytać i jeszcze pare razy się dopytuje czy faktycznie na pewno jest środa. Pytanie jak byś pokazał taką scenkę, że ktoś się budzi, za oknem bawią się dzieci (albo cokolwiek innego), obok ktoś leży? Chyba pokazuje się to w ten sposób, że pokazuje się te rzeczy i tyle. I wcale to nie znaczy, że ktoś się wsłuchuje w otoczenie. Poza tym jak się ktoś budzi i coś słyszy po przebudzeniu to chyba to jest normalna kolej rzeczy. Po co nadinterpretowywać to tym, że ktos nie wie jaki jest dzień itp. zwłaszcz, że jeszcze sam mówi po przebudzeniu jaki jest dzień? Już pomijając fakt dlaczego niby po poniedziałku, wtorku i tych według Ciebie późniejszych dniach, Linda nagle miałaby przeżywać niedzielę sprzed poniedziałku. Co więcej we wtorek na koniec dnia Linda doszła do wniosku, że musi jednak ratować męża, a według Ciebie później przeżywa niedziele, podczas której jakoś już nie robi nic żeby ratować męża tylko odgrywa się na nim. I temu też brakuje sensu.

"To, że Linda nakleja naklejki po wypadku córki nie byłoby raczej bez sensu; sama przyznasz. Też zaczniesz brać witaminy, jak już w końcu zachorujesz :) Ale nawet nie w tym sęk. Linda nakleja naklejki bo w jej odczuciu jest jeszcze przed wypadkiem. Trudno, żeby postępowała logicznie względem otoczenia które idzie innym biegiem. "

Doprawdy? Jak by Ci dziecko wpadło na szybę to z powrotem wstawiłbyś przejrzystą szybę i radośnie naklejał na nią naklejki? Nie jest bardziej logiczne wstawić w takie miejsce szybę kolorową lub z fakturą żeby raz na zawsze zapobiec takim wypadkom? Natomiast co do logiki Lindy to zauważ, że w dniu wypadku - we wtorek - Linda jest świadoma tego wypadku (po jego zaistnieniu rzecz jasna), w środę Linda jest świadoma tego wypadku, a w czwartek według Ciebie nagle nie pamięta, że nastąpił wypadek??

"Co więcej w całym filmie Linda wspomina poprzednie w jej odczuciu dni."

Tyle, że jak się wspomina to się wspomina co się robiło danego dnia, odnajduje się jakieś zagubione w sensie zapomniane elementy, ale nie uczestniczy się aktywnie w tych wspominanych dniach, nie tworzy się na bieżąco ich wydarzeń.

"A najważniejsze, że jedzie do kochanki kiedy okazuje się w grafiku, że jest dzień, w którym to miały podobno rozmawiać."

Nie wiem co przez to rozumiesz, bo piątek Linda wypełnia później - nie w tym momencie kiedy sporządza grafik. Zastanawia się co może stać się w piątek i jedzie do Claire. Ani nie kłóci się to z tym co pisałam, ani nie dowodzi jakiejś logiki czegoś co Ty piszesz.

Jeśli chodzi o powtarzalność dni to dni Lindy są na swój sposób podobne, ale nie do tego stopnia, żeby powtarzały się scena po scenie. Natomiast co do szeryfa to ja nie wiem skąd Ty bierzesz takie pomysły:) Jak zabierają kogoś na obserwację do szpitala to nie biorą przedstawiciela policji na wypadek oporu:) Taki pacjent nie jest przestępcą. Lekarze nie jeżdżą razem z policją co kolwiek byś sobie dziwacznego wyobrażał.

"Jedyną nieścisłością jest brak blizn na twarzy dziecka w czwartek. reszta się zgadza. Przypuszczam, że nie ich bo to początek filmu i zwyczajnie rzuciłyby się na widza jako coś bardzo istotnego od początku i nie pozwoliłyby zszokować tak bardzo śmiercią męża. Stosując Twoją swobodę interpretacji można snuć przypuszczenia, dlaczego Linda ich nie widzi. Ale tu się nie wysilam bo uważam, że logika nakazuje im tam być i tyle. Ogólnie wszystkie dni są ze sobą połączone na tyle, że nie widzę powodu któregokolwiek z nich uznawać za wyśniony. "

Rozwla mnie Twoja dowolność interpretacji w stylu nie pokazujemy czegoś co już powinno być żeby nie odciągać uwagi widza od czegos innego. W ten sposób to w ogóle można sobie olewać wszelkie szczegóły (i nie tylko szczegóły), bo po co logika w filmie? Jednocześnie Linda kłamie, że miała sny, choć nie ma żadnego powodu żeby kłamać - ale co tam - grunt, żeby było bez sensu. Najciekawsze jest to, że nawet nie umiesz wytłumaczyć tego pomieszania dni mimo, że tak wytrwale się go trzymasz. Natomiast mój opis przebiegu zdarzeń nie ma nic wspólnego ze swobodą interpretacji. Wypunktowałam po prostu po kolei co jest w filmie. Swoboda interpretacji występuje w opisie charakteru i pobudek Lindy, co i tak nie wpływa na bieg wydarzeń (w tym sensie, żeby różna interpretacja charakteru Lindy mogła zmienić przebieg wydarzeń).

"Nie wiem czemu, ale jakoś tak wychodzi mi bez przerwy, że Cię atakuję. Muszę się przyznać, że po przeczytaniu Twojej interpretacji byłem zdziwiony poziomem determinacji żeby wszystko wyjaśnić. I w ogóle mnie to nie drażniło. Ale po tych wszystkich "Linda wie tu więcej tam mniej" stwierdziłem, że przede wszystkim należy pamiętać że TO TYLKO FILM. Dodatkowo traktujący o dość już oklepanym prawie, które głosi, że igranie z czasem nic nie daje a konsekwencje ewentualnych wtrąceń okazują się być w końcowym efekcie uwzględnione."

Oczywiście wiem, że to tylko film, a dyskusje często oscylują wokół kłótni. Jednak widzę same plusy w wynoszeniu jakiejś wiedzy, czy mądrości z filmu i sprawia mi przyjemność dyskutowanie o nim. Zwłaszcza jeśli dany film ma sporo podtekstów psychologicznych. A ten ma i dodatkowo jeszcze opisuje zjawisko przeczuć, które wcale nie jest tak często opisywane w filmach. Zwykle chodzi o takie rzeczy jak w "Oszukć przeznaczenie" czyli o nieuchronność pewnych zjawisk, a to mnie nie bawi, dlatego, że nic ciekawego nie wnosi. Film dla filmu - przewidywalny i nudny. Wiesz ja się nie dziwię, że nie masz jakiegoś określonego pomysłu na rozumienie "Przeczucia", bo łatwo się domyślić, że wielu osobom po prostu nie będzie się chciało pomyśleć nad tym filmem. To jest bez żadnej ujmy dla Ciebie, bo wcale nie widzę nic złego w tym, że ktoś ogląda film tylko dla rozrywki więc chce mieć tą rozrywkę od razu podaną, a nie dochodzić do jakichś przemyśleń po filmie. I wtedy taki film może się nie podobać, albo się podoba, ale bez głębszego weń wnikania. Z tymże takie podejście wyklucza wyciągnięcie z tego filmu jakichś innych przesłań poza bardzo prostym i oklepanym o niemożności przeciwstawienia się losowi. A kolejny film o tym, że nieuniknie się nieuniknionego to jak dla mnie nuda. I ten konkretny interesuje mnie dlatego, że nie jest właśnie kolejnym 'Oszukać przeznaczenie'.

Eleonora

pozabijajmy sie;) powiem wam, ze naprawde nie pamietam, kiedy ostatnio tak mi po glowie chodzil jakis film jak to przeczucie, caly czas, jak nei mam o czym myslec to znowu wracam do tych watkow i probuje znalezc jakies argumenty dla samej siebie czy to byly tylko sny czy cale dni, i o ile na pocztaku obstawalam ze dni, to teraz widze ze moze byc tyle interpretacji co i ludzi;p

jedno jest pewne, linda ksiedzu sama powiedziala, ze ona juz chyba nie ma w sobie ani wiary ani milosci, naprawde widac w tym filmie wyraznie, ze ona czuje sie w tym zwiazku wypalona, codziennie robi to samo i watpie czy aby naprawde kocha tego meza, o co ona ma walczyc, moze tak naprawde, jak facet spotkany nad jeziorkiem powinna zmienic wszystko rozwiesc sie i zaczac od nowa...


Eleonora ostro neguje mozliwosc aby te wsyztskie dni byly jawa? a ja ciagle nie wiem dlaczego;p

"3. dzień 4 - Wtorek - budzi się i słyszy jak Jim bierze prysznic, dołącza do niego. Odwozi córki do szkoły, ostrzega Bridget, prosi ją o ostrożność. Wraca do domu i znajduje martwego ptaka w koszu na śmieci. Po czym szuka tabletek od dr Rotha, ale ich nie znajduje, wiec szuka jego ogłoszenia w książce tel. Jedzie do jego gabinetu i opowiada o swoich przeżyciach. Dostaje od lekarza receptę na węglan litu. Odwiedza męża w pracy i poznaje Claire. Po powrocie do domu wyrzuca tabletki do zlewu. Tego dnia ma też miejsce wypadek Bridget."


powiedzcie mi dlaczego ona szuka niby tabletek od doktora rotha?
przeciez jeszcze nie byla u doktora a jest wtorek tak?
;p

comatose

ok juz wiem, bo "snilo jej sie niby" ze w zlewie widziala tabletki... zanim nastapil dzien w ktorym je dostala od lekarza...
po tym filmie mozna zwariowac;p'

tak czy inaczej jesli uznac, ze te dni ze maz nie zyje sa snami, to wyraznie widac, ze to linda go zabila;p przeciez w zyciu by nei zadzownila do niego i nie kazalaby mu zawracac

ja juz nic nie pisze bo jak przyjme wersje Eleonory ze to byly sny, to mam jakis niedosyt;p a jak zaczne myslec ze to nei byly sny to znowu wracam do braku blizn na twarzy corki;p

wiec juz chyba lepiej przyjac wersje snow, ale dlaczego w tym snie o czwartku dziecko ma cala twarz;p naprawde tylko po to zeby potem zrobic taka fajna scene z hustawka i dzieckiem jak z horroru i muzyka grozy w tle;p

zreszta muzyka grozy byla za kazdym razem jak sie "budzila" i widziala meza;p

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones