PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=261959}

Przeczucie

Premonition
7,1 83 693
oceny
7,1 10 1 83693
5,0 8
ocen krytyków
Przeczucie
powrót do forum filmu Przeczucie

Zakładam ten nowy wątek, choć tak naprawdę dyskusja o tym rozwinęła się już w innym temacie pod tym filmem. Ale z założenia tamten temat dotyczył jedynie końcówki filmu. A ja mam duuużo do napisania, więc dla porządku zakładam nowy temat traktujący o rozumieniu/postrzeganiu treści tego filmu.

No, obejrzałam drugi raz i w koncu mi się wszystko wyklarowało;P Nadal pozostaję przy swoim rozumowaniu i zaraz je tu objaśnie, bo faktycznie po drugim obejrzeniu pare rzeczy mi się uświadomiło, coś tam też zauważyłam czego wcześniej nie widziałam, także teraz lepiej rozumiem. Fakt faktem, ta końcowa scena jest bardzo jasna i zupełnie niepogrzebowa więc faktycznie to o tej scenie co pisałam w innym było bardzo bez sensu, ale to koniec filmu więc byłam przemęczona;P Natomiast sam sens - rozumienie co film pokazuje mam takie jak na początku, czyli nadal przy nim obstaje (bo ta scena końcowa i tak nie wpływa na rozumienie tych wcześniejszych dni i zdarzeń).


I teraz ogólnie jak to wygląda:

1. wstęp w postaci wspomnienia o tym jak mąż pokazał Lindzie ten domek (zanim się wprowadzili). Nie ma znaczenia czy jest to wspomnienie przypominane w danej chwili, wspomnienie we śnie, czy zabieg filmowy - pokazanie scenki z okresu wcześniejszego. Grunt gruntów ma to sens wprowadzenia, pokazania, że małżeństwo Lindy było w przeszłości udane i że tworzyli z mężem kochającą się parę, a dopiero później z czasem się to popsuło. A oni się od siebie oddalili.

2. [SEN] NR 1 - później opiszę zdarzenia z niego
3. [JAWA] PONIEDZIAŁEK
4. [SEN] NR 2
5. [JAWA] WTOREK
6. [SEN] NR 3
7. [JAWA] NIEDZIELA - to jest taki zabieg filmowy, najpierw ukazanie dwóch dni (i nocy) po kolei, a przed kulminacyjnym dniem wypadku pokazanie dnia, który poprzedzał te wszystkie sny i dziwne wydarzenia kończące się wypadkiem. Dnia, który w zasadzie miał spory wpływ na zaistnienie tych wydarzeń i snów.
8. [JAWA] ŚRODA
9. [JAWA] kilka miesięcy później


Czyli w filmie mamy pokazane 4 faktyczne dni z tego kluczowego tygodnia i trzy sny. Zaburzenie chronologii (na jawie) polega jedynie na pokazaniu najpierw poniedziałku i wtorku i nocy przed nimi i po nich (to wszystko w kolejności chronologicznej) przed niedzielą. Potem leci następny dzień tygodnia czyli środa. W snach chronologia jest poplątana, tak jak to faktycznie ma miejsce w snach i w ten sposób, że w jednym śnie pojawiają się przebłyski różnych przyszłych dni (nie tylko jednego!).

-------------------------------------

_____________ NIEDZIELA
I teraz zaczynając opis od niedzieli żeby naświetlić sprawę. Minęło ileś lat od ślubu Lindy z Jimem i ich małżeństwo zaczęło się psuć. Niby nadal odgrywają swoje role, są dla siebie mili, troszczą się o dzieci (oboje!), ale coś się wypaliło - nie ma już między nimi uczucia. Prawdopodobnie Linda już jakiś czas przed tym dniem zastanawiała się żywo nad swoim związkiem, a na pewno doszło do wniosku, że obumarł. Prawdopodobnie też miała już jakąś świadomość/przeczucie, że zbliża się coś złego i prawdopodobnie już jej się coś przyśniło, co zinterpretowała jako zapowiedź śmierci męża. Z tymże te jej sny, czy sen jakie miała wcześniej (niepokazane w filmie) były raczej bardziej chaotyczne, pomieszane i wyrywkowe niż te sny później przeżywane. Dlatego Linda jest nieco zdezorientowana. Dzień rozpoczyna się tym, że budzi się przy mężu i mówi mu, że może by spędził dzień z dziewczynkami, pobawił się z nimi. Mąż chętnie to robi. W gruncie rzeczy wygląda na to, że jego więzi z dziećmi są całkiem dobre. Zepsuło się tylko coś między rodzicami. Jim robi dzieciom naleśniki, zabiera je na plac zabaw i gdzieś tam jeszcze. Linda natomiast jedzie do kościoła. Całkiem zrozumiała na to chwila, zwłaszcza, że to niedziela. Ksiądz widząc Lindę stwierdza, że dawno nie było jej w Kościele. Linda to wie i czuje się przez to nieco niewierna/grzeszna. Jednocześnie życie jej się niezbyt układa i przychodzi po wsparcie duchowe. Ponieważ miała już jakiś sen, czy sny o śmierci męża zaczyna rozmawiać z księdzem na temat przeczuć i przepowiedni. Ksiądz mówi jej iż istnieje pogląd, że takie przeczucia występują szczególnie łatwo u ludzi z pustką duchową. Których wiara się osłabiła itd. Linda czuje, że jest taką osobą. To wszystko ją utwierdza w przekonaniu, że to co jej się śni jest prawdziwym przeczuciem i że w ogóle będąc duchowo pustą (niezbyt już wierzącą) jest bardzo podatna na posiadanie tych przeczuć. Ksiądz przytacza jej różne opowieści, niezbyt optymistyczne i mogące wywołać w Lindzie jeszcze pewniejsze przekonanie, że jest w ten sposób 'przeklęta'. Linda znajduje się w sytuacji kiedy chce walczyć o rodzinę, odzyskać utracone więzi, ale stara się 'za bardzo' i w końcu dochodzi do tragedii. To jest bardzo naturalne zjawisko niestety - z tym niweczeniem sukcesu zbyt intensywną chęcią.
Następnie Linda jedzie samochodem. Zatrzymuje się przy 220 mili. Myśli o słowach księdza, myśli o snach, myśli też o możliwych złych zdarzeniach, przekleństwach, karach. I można na to patrzeć w dwojaki sposób. Albo tak, że faktycznie wyczuwa znaczenie tej 220 mili i zatrzymuje się tam i ma pewnego rodzaju wizję, wpada w pewien trans. Albo można też pomyśleć, że zatrzymuje się przypadkowo w tym akurat miejscu, a gdy wysiada z samochodu myśli o tym wszystkim, ma tą wizję i łączy to z tą 220 milą niejako na siłę. Natomiast potem tak intensywnie myśli, że tam dojdzie do tego wypadku, że w końcu do niego właśnie tam doprowadza. Oba pomysły sa dopuszczalne i oba dobrze funkcjonują. To, że Linda wpada w ten trans od tych wszystkich myśli, że przemiatają jej się przed oczami te wszystkie rzeczy to można rozumieć, że to elementy przyszłych dni i nocy, ale tylko bardzo, bardzo fragmentaryczne. Można też potrosze myśleć, że to urojenia powstałe w głowie pełnej tych przypowieśni od księdza, przypowieści zasymilowanych do sytuacji Lindy, a później po prostu podświadomie ona się wprost stara, żeby zdarzenia pasowały do tych widzeń. W każdym razie prawie potrąca ją samochód i trąbiąc klaksonem wybudza ją z tego 'transu'. Później wraca do domu, mąż też wraca z córkami. Później dziewczynki idą spać i na dobranoc ściskają ojca, a Linda każe go pościskaś dodatkowo (extra uściski i całusy). Przez cały dzień mąż ma świetny kontakt z córkami, a Linda jest zamyślona, przez co mąż nieco dziwnie na nią patrzy. Następnie ona wychodzi z domu. Nadchodzi burza. On ją namawia do wejścia do wnętrza. Kłócą się o to, że się oddalili od siebie. Piorun uderza w linie wys. napięcia. Spada ptak. Linda z mężem wracają do domu. Godzą się, kochają. Jim pyta Lindę co znaczyło 'tamte spojrzenie' i wtedy ona mówi mu, że śniło jej się, że on umrze. W tym całym dniu tak naprawdę jest to jedyny moment, kiedy otwarcie jest powiedziane, że Lindzie już się coś śniło na temat jego śmierci. I należy podkreślić, że ona sama mówi, że _śniło_się_.

I to jest pierwszy chronologicznie dzień. Po nim jest noc ze snem nr 1, a później poniedziałek. Początkiem filmu jest sen nr 1.

_____________ SEN NR 1
Linda budzi się. Młodsza córka podbiega do jej łóżka. Pyta gdzie pojechał tatuś, a Linda mówi, że pojechał w nocną podróż. Przychodzi starsza córka i mówi, że muszą jechać bo się spóźnią do szkoły.
Linda zawozi córki do szkoły. Wychodzą z samochodu. Linda pyta Brigette czy pamięta jak literować słowa i sięga do tyłu samochodu po drugie śniadania dziewczynek i woła, że o nim zapomniały.
Jedzie do domu. Uprawia jogging. Bierze prysznic.
Nakleja naklejki. Idzie robić pranie, przegląda ubrania do prania i pierwszy jest sweterek w paski. Ogląda go i stwierdza, że nie jest brudny.
Idzie na piętro. Przegląda się w lustrze. Rozmawia z koleżanką przez telefon (o facecie koleżanki). W rozmowie pada stwierdzenie, że już jest CZWARTEK. Linda zauważa wiadomość na automatycznej sekretarce, odsłuchuje ją. To wiadomość od męża - że kocha ją i mówił wtedy do dziewczynek na poważnie..nagrywa się też, że do męża ktoś dzwoni i on pyta 'czy to ty?'. Linda przegląda jedzenie, ktoś dzwoni do drzwi. Jest to szeryf Reilly. Informuje Linde, że mąż miał wypadek samochodowy. Ona pyta kiedy, a on odp. WCZORAJ (=> czyli w środę). Ona mówi, że przed chwilą odsłuchała wiadomość z sekretarki i to niemożliwe. On na to, że nie mogli wcześniej do niej dotrzeć.
I ten moment jest bardzo ważny!!! Linda zastyga w bezruchu i słychać stłumione głosy dwóch mężczyzn - rozmawiających (dwa męskie głosy z echem)
- drugi kierowca jechał cięzarówką
- jesteś pewien, że to był wypadek?
- był na autostradzie w okolicy 220 mili
Następnie Linda się otrząsa na dzwięk głosu szeryfa -a on pyta czy może coś dla niej zrobić i zostawia wizytówkę.
Linda wraca do domu, patrzy na zegar, jest 14:20
Jedzie po córki, przywozi je, mówi im o wypadku ojca
Następnie jest scenka - dziewczynki i babcia przy stole układają puzle
Potem dzieci idą spać, matka L. mówi jej o konieczności zorganizowania pogrzebu, L. mówi że nie jest gotowa. L. zasypia na kanapie tuląc zdjęcie ślubne.

_____________ PONIEDZIAŁEK [JAWA]
Linda budzi się w łóżku. Wstaje, idzie do pokoju matki, puka, ale pokój jest pusty, nie ma matki (inaczej niż we śnie). Schodzi na dół, w kuchni siedzi mąż i je. Dialog:
-Jim?
-Co się stało?
-Nie wiem. Miałam dziwny sen.

Czyli znowu wyraźnie jest powiedziane, że to _sen_. Zbiega starsza córka i mówi, że się spóźnią do szkoły (tak jak w tym śnie) i że jak się _znowu_ spóźnią to trafią do kozy. Mąż mówi, że musi iść - ważne poniedziałkowe spotkanie, trenowanie nowego wicedyrektora. (=> jest poniedziałek)
Dziwnie patrzy na żonę, bo ona się dziwnie zachowuje. Dzieci jedzą. Linda zawozi je do szkoły. Wysiadają z auta i Linda pyta Bidgette, czy pamięta jak literować słowa (tak jak we śnie) i sięga do tyłu wozu i woła, że córki zapomniały drugiego śniadania (tak jak we śnie).
Wraca do domu. na zegarze 8:55. Sprawdza wiadomości - nic nie ma. Jedzie samochodem i o mało nie ma wypadku, zatrzymuje ją policjant i jest nim ten szeryf, który się jej przyśnił. I stąd pewnie we śnie ta postać (która zresztą pojawia się też później) splątana z informacją o śmierci męża. Policjant mówi "Nie chcielibyśmy, żeby komuś stało się coś złego", czyli podobny tekst jak ze snu.
L. rozmawia z koleżanką o jej facecie. Uprawia jogging (jak we śnie). Bierze prysznic (jak we śnie). W ubraniach do prania zauważa sweterek w pasy (ten sam co we śnie). Wiesza prześcieradła przed domem. Potyka się i wpada na martwego ptaka. Na drzwiach NIE MA NAKLEJEK.
Wszyscy jedzą kolację. Idą spać. Linda z mężem.

Szereg wydazeń z tego dnia to 'powtórki' tych ze snu. Ważne jest, aby już teraz uświadomić sobie, że te sny z przebłyskami przyszłości nie mają wcale spełniać się dokładnie całe, że w snach jest pewien chaos, przeinaczenia, poplątanie chronologiczne. I w śnie nr. 1 mamy poplątanie przebłysków następnego dnia, rzeczy które Linda ma do zrobienia (naklejenie naklejek) i przebłysków dnia późniejszego (czwartku).

_____________ SEN NR 2
Linda budzi się w koszuli męża, męża nie ma obok. Na szawce stoi butelka wina i kieliszek. Linda idzie do łazienki, w umywalce są rozsypane tabletki. Zamyka fiolkę i stawia na brzegu umywalki. Idzie dalej porozglądać się po mieszkaniu i widzi zasłonięte lustro. Schodzi po schodach i słyszy rozmowy ludzi. Na dole są goście, którzy przyjechali na pogrzeb męża. Linda upiera się, że mąż żyje. Matka przekonuje ją, że nie. Inni także. Linda pyta o dziewczynki, idzie do nich. Widać, że na drzwiach SĄ NAKLEJKI (mogą być bo to sen) Starsza córka siedzi na huśtawce. Kiedy się obraca Linda widzi rany. Krzyczy skąd się wzieły i kto jej to zrobił. Na to młodsza córka mówi, że siostra jest idealna, jak śliczna księżniczka. Linda ją przytula, córka pyta jak tatuś umarł. Linda mówi "Nie wiem kochanie, nie było mnie tam" (to jeszcze jeden moment w którym jest podkreślenie, że nie należy tych dni-snów interpretować jako dni prawdziwych, czy wiernie przepowiadających dni przyszłe). Następna scena - wysiadają z samochodu przed kościołem. Linda robi awanturę i rozwala trumnę. Następnie chowanie trumny do grobu. Linda zauważa blondynkę czającą się z dala. Podbiega do niej i dopytuje się kim ona jest, a tamta się przedstawia i mówi, że rozmawiały wczoraj. Wracają do domu. Linda ogląda fiolkę z tabletkami. Bierze z niej nazwisko lekarza i szuka w książce telefonicznej. Strona jest wydarta. Patrzy na kosz na śmieci i odnajduje tam tą stronę. Dzwoni do lekarza. Obraz się zaciemnia.
Linda siedzi z córkami na kanapie, dzwonek, przychodzą lekarze zabrać Lindę. dr Roth pyta Lindę czy ona go pamięta, ona na to że nie. W tle zupełnie bez sensu stoi ten szeryf - jest to typowy bezsens występujący w snach (!). Matka L. krzyczy żeby powiedziała co się stało z twarzą córki. Linda nie wie. Nic nie pamięta. Matka na to 'no właśnie o to mi chodzi!' Zabierają Lindę do szpitala. I teraz ważne!!! - słychać rozmowę dwóch lekarzy:
- Wcześniej nie miała takich objawów. Jej mąż zginął w wypadku w środę. Wypiszemy ją we czwartek.
-Chwila. W środę?? To dziwne, była w moim gabinecie we wtorek twierdząc, że jej mąż już nie żyje.
-Naprawdę? Powiedziała, że zginie jeszcze przed wypadkiem?
-Tak.
-Jesteś pewien, że to był wypadek?

I to jest rozmowa dwóch mężczyzn (lekarzy) słyszana przez Lindę z oddali (ona na jakimś krześle czy gdzieś, a oni na korytarzu czy gdzieś - no trochę oddaleni jakoś) i jest typowy szpitalny pogłos - echo. I ważne jest to, że w pierwszym śnie kiedy Linda dowiaduje się o śmierci męża na chwilę zamiera i słychać właśnie tą rozmowę i to zdanie "Jesteś pewien, że to był wypadek?". Jest to takie typowe dla snów pomieszanie różnych zdarzeń. Taki bardzo typowy dla snu styl zdarzeń.
Robią jej zastrzyk. Odlatuje.

_____________ WTOREK [JAWA]
Budzi się w swojej sypialni. Sprawdza rękę - brak śladów po zastrzykach (bo były we śnie). Idzie do łazienki i zastaje tam męża biorącego prysznic. Wchodzi pod prysznic, przytula się. Schodzi do kuchni, woła córki, jest szczęśliwa nie widząc ran u starszej. Zawozi je do szkoły i każe przyrzec tej starszej, że będzie uważać, nie będzie się bawić, ani biegać (bo L. nie chce, aby te rany ze snu stały się faktem)
Wraca do domu. W koszu ze śmieciami odnajduje padlinę ptaka (ma to sens bo wczoraj-w poniedziałek tego ptaka tam wrzuciła). Biegnie do domu, szuka pigułek. Nie ma. Szuka w książce dr Rotha, _wydziera_ kartkę. Idzie do lekarza. Pyta go czy ją zna, on nie zna. Opowiada mu, że raz się budzi i mąż żyje, a następnie jak się budzi mąż nie żyje. Dostaje receptę na węglan litu. Jedzie do męża do pracy. Namawia go na wspólny wyjazd, on nie chce. Pojawia się blondynka, przedstawia się. Linda wyczuwa jakiś romans. Wraca do domu. Przy zlewie wysypuje tabletki na rękę, ale rozmyśla się i wrzuca je i fiolkę też do zlewu. Powstały widok wygląda tak jak ten który jej się przyśnił.
Burza. Linda woła dziewczynki, robi się zamieszanie, one biegają i starsza wpada na szklane drzwi. Na drzwiach NIE MA NAKLEJEK. Jedzie do szpitala. Przybywa tam też mąż. Ona mówi mu co się stało.
Potem ta mała już leży w łóżku i jej siostra też. Młodsza pyta, czy siostra będzie mieć blizny.
-Nie chcę rozmawiać o bliznach.
-Dobrze.
-Jak dla mnie nie ma żadnych blizn i nie obchodzi mnie co powiedzą inni. Rozumiesz? Jesteś śliczna.
-Jak księżniczka?
-Tak, jak księżniczka. Śliczna księżniczka.

I przebitki tych słów są we śnie nr 2.

Mąż sprząta szkło. Mówi do L. że miała nakleić naklejki. Ona, że przykleiła, a potem poprawia się, że jej się wydawało, że przykleiła.
Mąż trochę się wkurza lub przeraża (w stlu co się dzieje z tą kobietą). Mówi, że przyjedzie matka Lindy. Linda nie chce by matka przyjeżdzała. Być może nie chce też dlatego, że w jej życiu pojawia się coraz więcej elementów ze snów. Coraz więcej się spełnia, a Linda pamięta, że matka także była w tych snach. Nie chce żeby ta jawa była tak podobna do snów, bo nie chce, żeby doszło do śmierci męża.
Kłócą się, potem ona idzie na piętro, wyjmuje z kieszeni spodni kartkę z książki telefonicznej, mnie i wrzuca ją do kosza na śmieci. I łapie się na tym, że już to widziała we śnie. Następny element snu się spełnił.
Wpada na pomysł narysowania PLANU.
PLAN:
Pn- Jim żyje
Wt- wizyta u dr Rotha, wypadek córki
Śr- wypadek Jima
Cz- poinformowanie o śmierci Jima
Pt- rozmowa z Claire (ale to uzupełnie później)
So- pogrzeb Jima, hospitalizacja

Wchodzi Jim i pyta co robi. Chowa plan pod obrus. Wychodzi jej, że mąż zginie w środę, czyli jutro. Prosi go, żeby nie jechał. On nie ulega. Potem prosi go żeby jeśli jutro będzie środa to niech ją obudzi przed wyjazdem. On dziwnie na nią patrzy (bo przecież jest wtorek, no to wiadomo, że jutro będzie środa).
Zmierzcha.

_____________ SEN NR3
Linda budzi się na kanapie. Wstając zrzuca tulone zdjęcie ślubne. Idzie i wyciąga PLAN spod obrusu. Na obrusie leżą puzle. Zastanawia się co ma być w piątek i dochodzi do tego, że spotkanie z Claire. Linda jedzie do Claire. Pyta o męża i dowiaduje się o niedoszłej zdradzie. Dochodzi do wniosku, że mąż był kłamcą i nic ich nie łączyło - byli jak sublokatorzy mieszkający z dwiema dziewczynkami - i w sumie lepiej, że zginął zanim zranił ją i dziewczynki. Linda jedzie do banku, dowiaduje się, że Jim tuż przed wyjazdem (rano) potroił polisę.
Czyli mamy tu przebłysk przyszłości dotyczący środy (zdarzeniowo, bo informacyjnie z piątku), natomiast wcześniej w tym śnie był przebłysk z piątku - w postaci wizyty u Claire. Czyli znów wymieszanie tego wszystkiego we śnie.

Następnie scenka z patrzeniem na jezioro i rozmową z jakimś facetem o rozpoczynaniu nowego życia w jakimś domku nad jeziorem. Może to być przebitka przyszłości. A może też być jakieś miejsce, które Linda wcześniej widziała i o którym myślała i jej się przyśniło. Ma to znaczenie tylko takie, że później na końcu się wyprowadza.
Linda jedzie do domu pogrzebowego, załatwia sprawy, organizuje pogrzeb. Później w domu siedzi na łóżku i mówi do matki "Jeśli pozwolę Jimowi zginąć to tak jakbym go zabiła". Matka odpowiada "Kochanie Jim już nie żyje".
Linda zasypia w koszuli męża.

Następnie w filmie pokazana jest NIEDZIELA poprzedzająca te wszystkie zdarzenia, opisałam ją już wcześniej.

_____________ ŚRODA [JAWA]
Budzi się, dzwoni do koleżanki i pyta jaki jest dzień. Środa. Szuka Jima, a on pojechał odwieźć córki do szkoły. Wsiada do samochodu, probuje go dogonić, odszukać. Mąż potraja polisę. Do męża dzwoni blondynka - on jej odmawia romansu. Mąż dzwoni do domu i nagrywa się na sekretarkę (wiadomość której przebłysk Linda ma w śnie nr.1) Linda dodzwania się do Jima i pada to pytanie 'czy to ty?'. Rozmawiają. Wyznają sobie miłość. Lindzie wydaje się, że uratuje Jima, ale w końcu dochodzi do wypadku. Jim ginie.

_____________ KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Linda leży w sukience. Wokół kartony - szykują się do przeprowadzki. Przybiegają dziewczynki i wołają, że przyjechali - prawdopodobnie ludzie od przeprowadzki. Linda jest w ciąży. Rany córki prawie zagojone.
Linda wspomina męża. Pogodziła się już sytuacją.

----------------------------------
I całość wygląda w ten sposób. I nie widzę żadnego słabego punktu filmu. Poza tym często jest tam mowa, że jej się śni i są typowe dla snów sytuacje, typowy styl i mieszanie chronologii oraz sennej fantazji z przebłyskami przyszłości. Tak naprawdę - w rzeczywistości - kiedy są takie sny z przebłyskami przyszłości to też właśnie są to niewielkie przebłyski, a reszta to marzenie senne. Tak więc film jest nawet realistyczny do tego stopnia, że mógłby zajść w rzeczywistości.

ocenił(a) film na 10
Eleonora

OMG ludzie jak wy rozkminiacie ten film hahahha a szczegolnie autor(ka) tego tematu. Hahahah wyjasnienie calego filmu jakby byl on niezrozumialy i zarabiscie skomplikowany hahah :) Wszystko w filmie jest "wylozone jak na tacy" po co opisywac caly film ? Nie wiem po co wogole ten temat, ale to szczegol. nara.

Poznaj_Rzeznika

nie sadze, aby wsyztsko bylo wylozone na tacy w tym filmie, a sam fakt tej dyskusji swiadczy o tym, ze lubimy sobie madrze podyskutowac, poanalizowac i ogolem przedstawic swoje zdanie na temat pewnych faktow, nikt nie mowi ze film jest niezrozumialy i skomplikowany, mowimy tylko, ze mozna go interpretowac na wiele sposobow i kazdy moze inaczej i po swojemu cos zobaczyc, a to chyba swiadcyz o naszej dociekliwosci i checi dyskusji, jak ci sie nie podoba to nie czytaj;p a temat wielu osobom sie spodobal;p i to wcale nie szczegol;p

ocenił(a) film na 10
Poznaj_Rzeznika

Poznaj Rzeźnika strasznie jesteś żałosny. Zastanów się może lepiej po co w ogóle są fora dyskusyjne. Chyba właśnie po to, żeby na nich dyskutować, prawda? A jeśli ktoś ma ochotę podystutować nawet w dwójkę - z innym użytkownikiem - dokładnie wypunktowując zdarzenia w danym filmie, to chyba też jest to właśnie do tego stworzone miejsce. Natomiast ludzie Twojego pokroju wobez silnej potrzeby jakiegokolwiek zaistnienia na forum bez jednoczesnej zdolności do jakichkolwiek sensownych przemyśleń zmuszeni są uciekać się do wyśmiewania ludzi bardziej inteligentnych. No cóż:)
Mam dla Ciebie następny 'inteligentny' sposób na zabicie czasu - idź do sklepu obuwniczego i zapytaj sprzedawcę skąd i po co tam tyle butów...

Eleonora

;)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Eleonora

... albo czy mozesz kupic dwa lewe ? ...
;p

Eleonora

Witam, obejrzałam "Przeczucie" dwa razy i zdecydowanie nie zgadzam się z teorią snu... aczkolwiek wiedzę Eleonoro, że dużo wysiłku włożyłaś w szczegółowe udowadnianie jej... :) zastanawia mnie na przykład, dlaczego grafik, zrobiony na jawie, we śnie istnieje dalej, a co więcej- Linda dopisuje we śnie informację i potem na jawie ona znowu jest! O ile we śnie mogła coś "dopisać", o tyle na jawie ta informacja nie ma prawa bytu... Jak dla mnie to jest tak- dni ze śmiercią męża, które nazywasz snem, to owo "przeczucie", ale jak gdyby od końca. Natomiast pozostałe dni toczą się "normalnie", i faktycznie najwcześniejsza jest niedziela przed wypadkiem, potem poniedziałek, wtorek, środa i tak do soboty. Film dobry, wciąga i po drodze rodzi mnóstwo pytań... Wuiesz... dla mnie "Premonition" i "dream" się wykluczają, myślę, że Linda faktycznie miała dar i tyle... Ale nie radziła sobie z jego poukładaniem.. Najważniejsze, że poradziła sobie z ingerencją w przeznaczenie... Nie zmieniła celu, ale zmieniła jego realizację :) Pozdrawiam

betta1

a wiecie, ze nawet na stronie oficjalnej filmu, tworcy sie wypowiadaja i wlasnie takie bylo ich zamierzenie, co by bylo gdyby podkrecac kolejnosc dni, gdyby jak karty z talii, dni byly pomieszane i w tym zamieszaniu miala zyc kilka dni wlasnie glowna bohaterka, ot i caly bajer.... zadnych zgrzytow, po prostu wsyztsko zaczyna nagle dziac sie nie po koleji.... ;) Linda po prostu nie wie w jakim dniu sie obudzi jutro, tak jak my zakaldamy ze jutro bedzie czwartek jesli dzis jest sroda, tak u niej nic nie wiadomo, w dodatku jeszcze wyprzedza terazniejszaosc i ma bogatsza wiedze na temat smierci meza;p

comatose

no właśnie, a ważne jest też to, że dni "przeczucia" dzieją się nie po kolei, bo gdyby było tak - sobota: wypadek, a potem cały tydzień przed wypadkiem po kolei, to reszta bohaterów widzxiałaby, że Linda zachowyje się dziwnie np od kilku dni. A tak- ona wie, oni nie wiedzą że ona wie, ona nie wie jaki dzień potem, tym samym nie "układa" wydarzeń po kolei, tylko skupia się na danym, konkretnym dniu, bo ten dzień jest ważny i wart przeżycia. Przeżycia, powtarzam, nie przespania.

ocenił(a) film na 10
comatose

comatose, no ale to wiadomo, że zamierzeniem twórców miało być pomieszanie - to nie stoi z niczym w sprzeczności. To ma widza wciągnąc, zaciekawić i tak się właśnie dzieje. Poza tym wiadomo, że na stronie filmu nie zdradzą wszystkich szczegółów filmu, bo gdyby to uczynili, to pozbawiliby widzów zaskoczenia, a to zazwyczaj prowadzi do tego, że ludziom odechciewa się iść na dany film. To by było finansowo samobójcze posunięcie;>

betta1 z tego co Ty piszesz to jakoś mi się wydaje, że jednak nie rozumiesz tego co ja pisałam. Piszesz np. "bo ten dzień jest ważny i wart przeżycia. Przeżycia, powtarzam, nie przespania." jakiego przespania? przecież ja nie piszę, że Linda jakieś dni przesypia. Po prostu śpi w nocy - co w tym dziwnego? A jest jeszcze taka kwestia, że nie ma takich wizji, że się widzie takie mnóstwo wydarzeń i to w dodatku tak cyklicznie co ok. 12 godzin i mimo, że to na jawie, to się człowiek po tym budzi. Do tego jeszcze nie rozumiem jak Ty widzisz tą kwestię nie istnienia ran u córki, kiedy Linda je odwozi do szkoły - czy to według Ciebie dzieje się naprawdę, czy w ramach jakiejś wizji, czy jak?

ocenił(a) film na 10
betta1

betta1 nie chce mi się znowu wracać do szczegółów tego filmu, ale o ile pamiętam, to nie ma żadnego problemu z tym planem. Linda robi go we wtorek (jawa) i ogląda w sen nr3 śniony po tym wtorku. Przecież normalną rzeczą jest to, że śnimy sobie rzeczy, które istnieją na jawie. Nie wiem dlaczego widzisz w tym coś dziwnego.
I nie rozumiem też tego, że piszesz, że się nie zgadzasz, że te poszczególne kawałki (w sensie kawałków życia Lindy) to sny, ale już wydaje Ci się realne, że to przeczucia tylko koniecznie nie w snach. Przecież w snach właśnie mogą występować i występują przebitki z przyszłości stanowiące owe przeczucia. To jest zupełnie naturalne zjawisko. Realistyczne. A tak jak odrzucasz sny, a zostawiasz przeczucia jak rozumiem na jawie, to jak to widzisz? że ona ma co ok. 12 godzin takie wielkie przeczucie, w którym widzi mnóstwo rzeczy - że na jawie to ma? a potem po tym się budzi? jak to miało by być, że ona się po tym budzi - nie rozumiem. Potem normalnie żyje, a potem znowu ma przeczucie? Jakoś strasznie to udziwniasz jak dla mnie, a wszystko w filmie jest w sumie dość jasne i naturalne.

Eleonora

no tak, tylko dla Ciebie jasne i naturalne było to, że ostatnia scena to dzień pogrzebu i Linda nie jest w ciąży... więc Ty jednak możesz się mylić czasem, co? :) i potem sama przyznałaś, choć wcześniej Twoja pewność była niepodważalna..
a co do planu- to Ty nie czytasz uważnie, we śnie on nadal był, ok - a potem dopisała w tym śnie i dalej na jawie to było! 12-godzinne wizje... nie możesz na 100% powiedzieć że czegoś takiego nie ma, to po pierwsze. po drugie - jeśli chodzi o mały szczegół, to to jest film, nie rzeczywistość! więc nie podciągaj tego na siłę pod sny, wizje itp... a jak jest z "^ zmysłem"? to też wytłumaczysz? nie upieram się, że Twoja teoria jest głupia czy coś... bo potrafisz ją udowodnić... tylko nie wierzę w nią. upraszcza... choć pewnie Ty myślisz inaczej. Twoje prawo :)

ocenił(a) film na 10
betta1

betta1, nie rozumiem po co ten Twój sarkazm. To, że kiedyś napisałam, że zrozumiałam ostatnią scenę inaczej, to już chyba tłumaczyłam na wszystkie możliwe sposoby. Faktycznie nie obejrzałam jej zbyt uważnie, a dokładniej nawet wiem, że coś tam przeoczyłam, bo na chwilę wychodziłam, wyłączyłam film, no i tak wszystko wyszło (myślałam, że włączyłam dokładnie w tym samym momencie, a jednak nie). Uległam po prostu przekonaniu pod wpływem całej wcześniej treści filmu, że pasowałby mi na zakończenie ten dzien, a nie przeskok w przyszłość i po prostu tego dnia się spodziewałam. To jednak zupełnie nie zmianiało treści filmu i mojego jej rozumienia. Nie wiem dlaczego tak reagujesz. Ja po prostu piszę, że nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Np. tego dlaczego sny z przebłyskami przyszłości, które naturalnie występują u większości ludzi dla Ciebie są nie do zaakceptowania, a takie dziwne wizje cykicznie występujące w mniej więcej tym samych odstępach czasowych są już dla Ciebie ok. Ja na serio tego nie rozumiem - zamiast robić uśmieszki mogłabyś mi po prostu to objaśnić - jak Ty to widzisz. Gdzie te wizje się zaczynają, gdzie kończą. Bo rozumiem jeszcze, że ktos ma jakąś wizję, ale dlaczego po położeniu się spać i przed obudzeniem się? Po prostu Ci piszę, że nie rozumie Twojego toku rozumowania, a Ty mi tu jakieś przytyki. I nie rozumiem tego pytania "a jak jest z "^ zmysłem"? to też wytłumaczysz?" więc nie potrafię odpowiedzieć. Jeśli Ci faktycznie zależy na odpowiedzi, to sformułuj to inaczej. Ty się dalej nie ustosunkowałaś do tej kwestii z nie istniejącymi ranami, a ja pytałam na poważnie - wcale nie przez złośliwość, bo może jaśniej bym zrozumiała Twój tok myślenia. A co do planu tygodnia, to nie przypominam sobie, żeby później pojawił się na jawie z jakimiś szczegółami dopisanymi we śnie. Teraz już nie mam tego wszytskiego tak szczegółowo w głowie, ale wtedy specjalnie właśnie taki dokładny plan filmu napisałam i jak na niego zerkam to ten plan się potem nie pojawia, a szczególnie zwracałam na to uwagę - żeby takie właśnie ważniejsze rzeczy odnotowywać.

Eleonora

Cholera Eleonora, weź dziewczyno napisz maila do twórców filmu, bo ta dyskusja robi z niego największą zagadkę w historii kinematografii. Polecam inne produkcje, może w końcu coś odciągnie Cię od tematu i na każdą małą złośliwość przestaniesz regować wykładem od nowa powtarzając swoją mantrę, jakbyś już sama chciała się przekonać do swojej wersji. Jak już zauważono idealna nie jest. Zła tez nie; zależy jak kto zinterpoetuje. Każdy jest w stanie podać argumety za swoją. Nie róbmy tu licytacji kto więcej argumentów wymyśli. To forum powinno być pomocne wszystkim kinomaniakom i nie życze nikomu, żeby wpakował się w taki temat jak ten, bo spędzi na czytaniu dobry tydzień a i tak nic nowego się nie dowie. Sarkazm w wypowiedzi zarówno mojej jak i przypuszczam innych uczestników dyskusji jest wynikiem irytacji i frustracji jaka człowieka napada po prześledzeniu tej przydługiej debaty.

Dyskusja - jeden ze sposobów wymiany poglądów praktykowany przez dwoje lub więcej osób zainteresowanych danym tematem lub zjawiskiem. Przeprowadzana zwykle w formie ustnej, ale nie tylko (np. dyskusje w formie pisemnej prowadzone są na internetowych forach dyskusyjnych). W wyniku dyskusji dochodzi zwykle do ścierania się różnych poglądów, czasami wypracowywania kompromisów i określania wspólnych stanowisk.

Bardzo podoba mi się ostatnie zdanie. Ładnie kiedy dyskusja kończy się kompromisem. Niekiedy nim nie owocuje i wtedy należy ją zakończyć bez niego. Z tego filmu wyłuskałaś juz każdą minutę a i tak żadna teoria nie okazała się całkowicie poprawna. Czy nie warto użyć dla odmiany logiki i stwierdzić, że film ma niedociągnięcia, niż dorabiać kolejne konteksty?
Jeśli tak bardzo potrzebujesz pisać o tym filmie to oglądaj go codziennie i załóż bloga ze świeżymi spostrzeżeniami.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich kinomanów.

brasu

hehehhehehhe uwielbiam was;)))
a film nie ma zadnych niedociagniec;p
juz wszystko przedyskutowalismy;p
do kazdego zgrzytu mamy teorie;p
kazdy do swoejj interpretacji;p
swietny tekst naprawde;p
Eleonora ogladasz to codziennie;p
czy przypominasz sobei o tym filmie jak tylko pojawi sie znowu jakas notka na tym forum;p
pozdrawiam wszystkich wariatow

ocenił(a) film na 10
brasu

brasu, czy Ty masz jakiś problem z głową? Założyłam ten temat, mam go w obserwowanych i co Ty widzisz tak dziwnego w tym, że jak ktoś się tu dopisze, to wpadam to przeczytać i komentuję? Miałam założyć temat i go porzucić?? A jak ktoś mi pisze, że się ze mną nie zgadza i wspomina o jakimś swoim rozumieniu tego filmu, a ja nie wiem za bardzo o co tej osobie chodzi to dopytuję - to też jest takie dziwne??

Dyskusja polega na wymianie poglądów - na dyskutowaniu. Wcale nikt nie musi nikogo o niczym przekonywać, przeciągać na swoją strone itd. Oczywiście może dojść do takiej sytuacji, że ktoś w toku dyskusji zmieni swoje zdanie, ale to nie jest celem dyskusji. Dobijają mnie na filmwebie takie osoby jak Ty, które robią sobie głupie żarty na temat kogoś, kto pisze długie posty. Nie ma wiele takich osób (zachowujących się tak jak Ty), ale i tak jest to zniechęcające. Właśnie przyjemnie by było, gdyby można było sobie poczytać różne interpretacje i ciekawe spostrzeżenia na temat filmów. Ja chętnie takie rzeczy czytam, ale widzę, że niewielu osobom chce się coś takiego pisać, prawdopodobnie właśnie ze względu na takie głupawe reakcje jak ta teraz przez Ciebie zaprezentowana.
Naprawdę nie możesz znieść tego, że istnieje ten temat? Musisz koniecznie do niego wchodzić i żalić się, że Ci nie pasuje?? Masz furę innych tematów. Dlaczego w ogóle tu wchodzisz? Nikt nikomu nie każe czytać tej dyskusji. Masz jakieś chore pomysły. Tak jakby istnienie czegoś pociągało za sobą zobowiązanie wszystkich do przeczytania tego. Weź naprawdę zastanów się zanim coś napiszesz następnym razem.

Eleonora

Po pierwsze, Eleonoro, sugeruję zajrzeć do słownika i przeczytać co nieco o sarkazmie. Zarzucasz mi to? Nie bądź śmieszna, jako jedyna tutaj od początku atakujesz jadem wszystkich, którzy nie zgadzają się z Twoją teorią. Co to ma być za tekst "Ty chyba masz coś z głową"? Nie wiem ile masz dziewczynko lat ani w czym tkwi Twój problem, ale mogłabyś być bardziej stonowana- nie pozjadałaś wszystkich rozumów. A tekst do brasu nie był jedynym, który budzi zastrzeżenia co do Twojego sposobu pisania do ludzi.
Po drugie- TO JEST FILM!!! Nie rób z tego wojny na śmierć i życie! Każdy ma prawo mieć swoją teorię, nie znaczy, że głupią! Ciebie nikt nie atakuje, a jak tylko spróbuje, od razu piszesz, jakbyś chciała pożreć go żywcem. Twoja teoria ma jedną wielką zaletę- jest od początku do końca pukładana, wydedukowana, udowodniona na tyle, na ile się da. Ok? Ale zaletą to jest dla Ciebie- dla mnie film "rozgryziony" do końca - traci wiele. Nieścisłości to zaleta, bo pozwalają na poszukiwania, mnogość teorii. Dlatego uważam, że sny ją uproszczają - w ten sposób można wytłumaczyć wiele. I "6 zmysł" i tym podobne filmy. Zawsze jak się chce, można udowodnić wszystko. A sen- to teoria niepodważalna, bo we śnie wszystko jest możliwe. Dla mnie to za proste. Wolę niedociągnięcia, niejasności, szukanie. I pozostawienie pytań, które są bez odpowiedzi. Mam do tego prawo? Pewnie, że tak. Tak jak Ty do swoich snów.

betta1

Wow, w końcu ktoś to napisał! :D Teoria teorią, dyskusja dyskusją, ale trochę szacunku dla myślących inaczej niż ty, Eleonoro!

ocenił(a) film na 10
ani_ouek

ani_ouek, a możesz mi wyjaśnić, gdzie niby piszę coś takiego, co by wskazywało na to, że nie mam szacunku dla kogoś myślącego inaczej? Czy to ja robię głupie kpinki z innych, jak ktoś pisze, że cos inaczej rozumie? Zobacz sobie pierwsze posty autorstwa brasu w tym temacie (choć wątpię, żeby teraz było łatwo się połapać co było na początku, bo ten temat zrobił się strasznie zaplątany) - on od początku bezczelnie mi docinał, więc nie wydaje mi się by ktoś, kto faktycznie obiektywnie na to spojrzy mógł powiedzieć, że to ja nie mam szacunku dla odmiennego zdania. Natomiast to, że odpowiadam na posty osób, które dopisują się do tematu przeze mnie stoworzonego, to chyba właśnie jest okazywanie szacunku. Oraz to, że się dopytuję o co konkretniej danej osobie chodzi, jak nie rozumiem jej punktu widzenia.

Poza tym wydają mi się podejrzane takie posty pisane przez kogoś kto nie ma blogu (w sensie nawet jakichś ulubionych, ani oddanych na nic głosów, czyli zero aktywności), a nagle stwierdza, że niby tyle się ze mną nastykał, że odnosi takie wrażenie, że niby nie mam dla kogoś szacunku. Oczywiście piszę o Twoim blogu ani_oueku.

Eleonora

Tak się składa, droga Eleonoro, że czytam już od dłuższego czasu Twoje wypowiedzi, przynajmniej te dotyczące "Przeczucia". Ale ty widzę podejrzewasz wszędzie coś nie tak i podważasz wiarygodność wszystkiego! Poza tym... hm... kiedy czyta się twoje posty, człowiekowi aż się zbiera wszystko, żeby się z tobą kłócić, taka jesteś pewna siebie i bezczelnie niedopuszczająca innych głosów. Ale po co? Z góry wiadomo, że zaatakujesz. Nie bawią mnie takie dyskusje. Tyle w tym temacie.

ocenił(a) film na 10
ani_ouek

No tyle, że najwidoczniej widzisz atak w tym, że ktoś ma inne zdanie, bo ja nikogo nie atakuję. Co Twoim zdaniem powinnam robić? Mieć własne zdanie, ale nie wypowiadać się, bo anuż kogoś urażę tym, że się z nim nie zgadzam i że umiem się wypowiedzieć? Na tym polega posiadanie innego zdania, na tym, że jest ono inne. Siłą rzeczy powstają więc sprzeczne opinie, tyle, że wcale nie trzeba się kłócić. Kłótnie rodzą się z tego, że większość ludzi nie może się powstrzymać od sarkazmu. Ja ludziom nie docinam na dzien dobry. Najwyżej jak ktos bezczelnie sobie po mnie jedzie, to potrafię to odwzajemnić, ale nie wchodzę gdzieś i nie uprawiam kpin od samego początku. Pod "Przeczuciem" raz mi się zdarzyło być trochę bezczelną w stosunku do jednej osoby i za to ją przeprosiłam (wielokrotnie). Ale osób bezczelnych w stosunku do mnie było więcej niż jedna. Przykladowo brasu. Ty widać uważasz, że powinnam pozwalać ludziom na kpienie ze mnie i to chyba byłby ten szacunek dla nich - w Twoim rozumieniu. Ale ani nie jestem głupia, ani słaba psychicznie i nie muszę ludziom pozwalać na takie rzeczy.

Eleonora

a co do przykrego traktowania ludzi - np. pamiętany także przez ciebie atak na veronicę. tak, wiem, dawno było. Ale było! Poza tym nie chodzi mi o kłótnię z toba. Tylko sama prowokujesz taki komentarze przez upór i podważanie wszystkiego. Nie mogło być inaczej? Tylko Twoje rozumowanie jest słuszne? Ja nie mam swojej teorii, raczej rozważam kilka. Twoją także. Ale nie powiedziałabym, że jest to jedyna właściwa. Pozdrawiam i wrzuć na luz, dziewczyno. Przecież tu nie chodzi o wkurzanie się. Po prostu nie pisz, jak byś wiedziała najlepiej. Kiedy ktoś ci przytakuje, jesteś miła. Ale jeśli nie... Traktujesz jak głupka, który nic nie rozumie. Poszukiwanie prawdy to piękna sprawa, ale może prawda nie jest jedna? Wiem że nigdy nie powiedziałaś, że tylko twoja teoria jest słuszna. Ale tak się zachowujesz, czy raczej dajesz do zrozumienia, nie pisząc tego wprost. I widzę, że nie tylko ja to tak odbieram. Poza tym - podziwiam za wnikliwość. I sumienność. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
ani_ouek

ani_ouek, przepraszałam veronicę wielokrotnie i nadal ją przepraszam. Zachowałam się wtedy głupio i przecież to przyznałam. Zirytowało mnie wtedy to, że ona napisała, że pozdrawia ludzi nie umiejących zrozumieć prostego filmu. Zirytowało mnie dlatego, że to był komentarz do tamtego tematu (nie mojego!) - odpowiedź na to, że ktos ośmielił się zapytać o jakiś fragment filmu. I tak - rzeczywiście dobija mnie takie komentowanie (jak to jej wtedy). Bo człowiek powinien mieć prawo zapytać o jakikolwiek element i nie dostawać w odpowiedzi tekstu, że jest idiotą, bo nie zrozumiał. Ciekawe, że jakoś nie zauważyłaś tego spektu jej wypowiedzi. Czy ona kogoś przeprosiła? Nie. Bo wszyscy są już najwidoczniej przyzwyczajeni do tego, że jak ktoś chce po prostu o coś spytać, o czymś podyskutować, to należy na niego najechać.

Piszesz mi o uporze - po prostu mam swoje zdanie i jego się trzymam. Uważasz, że powinnam je w kółko zmieniać i wtedy byłabym według Ciebie miła?

Poza tym jest szereg osób, które mają odmienne od mojego zdanie na szereg spraw (lubią inne filmy, czy osoby, których ja nie lubię i na odwrót) i jakoś potrafię się z tymi osobami przyjaźnić i te osoby mnie lubią - wiedząc o tym, że w pewnych sprawach mamy odmienne zdanie. Może więc jesteś po prostu uprzedzona skoro tak wyraźnie widzisz, że niby jestem miła tylko dla tych, którzy mają takie samo zdanie jak ja. Poznałam ostatnio dziewczynę, o której na razie tyle wiem, że nie podoba jej się film, który ja uważam za arcydzieło, ale to miła dziewczyna i chętnie wymienia się pogladami. Nie robi głupich uwag, nie docina komuś o odmiennym zdaniu - wręcz przeciwnie - jest ciekawa cudzej opinii. I podoba mi się - polubiłam ją. I ona też jest miła dla mnie i otwarcie pisze, że chętnie czyta moje komentarze. Może więc nie traktuj ludzi, którzy po prostu mają swoje zdanie, przemyślane zdanie, jak jakichś wrogów. Bo najwyraźniej rzutuje to na Twój odbiór danej osoby (nie jesteś obiektywna). I wiesz też nie rozumiem, dlaczego piszesz teraz te rzeczy, które w sumie wskazywałyby na to, że się w czymś ze mną nie zgadzasz, ale jednocześnie nie wyjasnisz po prostu w czym się nie zgadzasz, tylko masz pretensje do mnie, że mam skonkretyzowane podejście do tego filmu. Tak Ci się spodobało, że brasu teraz na mnie najechał, ale właściwie dlaczego? Przecież on wcześniej jak tu się dopisywał to miał do powiedzenia tyle, że ten film jest bez sensu i oczywiście pare kpin pod moim adresem. Przestępstwem jest, że ja widzę sens? Nie wiem - szacunkiem według Ciebie by było, gdybym nie odpisywała na takie posty, albo stwierdzała, że ja też nagle nie widzę sensu? Mi się wydaje, że jak ktoś się dopisuje to dlatego, że chce podyskutować. Jak ma inny cel to może niech realizuje go w innym miejscu.

ocenił(a) film na 10
betta1

betta1, jeszcze jedno - bo wcześniej nie zauważyłam tego Twojego postu. Nie wiem dlaczego czujesz się od początku przeze mnie atakowana. Nie rozumiem tego. Natomiast co do brasu, to on już wcześniej tu pisał i określenie tego jak się w stosunku do mnie zachowywał mianem 'niemiło' jest określeniem bardzo łagodnym. Z tego też względu napisałam teraz to co napisałam. To nie jest normalne, że ktoś ni z tego, ni z owego wpada w środek rozmowy by mi nawtykać. Ja nie wiem, może powinnam się do takich zachowań przyzwyczaić, bo widzę, że są popularne. Nie to, że w stosunku do mnie, ale w ogóle na forach.
Natomiast co do snów to absolutnie się nie zgadzam z tym, że wszystko by można wyjaśniać snami, a już na pewno nie "6ty zmysł". Wydaje mi się, że skoro tak to odbierasz - to co dotychczas pisałam i to co przeczytałaś (bo nie sądze by chciało Ci się wszystko i broń Boże do tego wcale nie namawiam), to jednak inaczej te sny rozumiesz niż ja. Bo właśnie niewiele jest filmów w których można by się takich snów, czy w ogóle snów, dopatrywać i właśnie z tego względu (na tą tematykę) "Przeczucie" ma u mnie potężnego plusa. I wcale Ci nie zakazuje prawa do tego, że wolisz niedomówienia, tylko po prostu pisz to jasno, że tak wolisz, a nie w ten sposób, że mam prawo to odebrać (i odbieram) jako zachęte do wypowiedzenia się. Jak napiszesz jasno, że wolisz inaczej i nie obchodzi Cię moje zdanie, to przecież nie będę Ci się na siłę narzucać. Jak się wpisałaś, to rozumiałam to jako zagadanie do rozmowy na temat, a co by było, gdyby to rozumieć inaczej.

Eleonora

Problemów z głową zdiagnozowanych nie mam. Ale kto wie, może ten post rzeczywiście wskazuje inaczej (mam problem z głową chore pomysły czy co tam jeszcze zauważyłaś). Uznałbym to za niegrzeczny przytyk, ale odkąd pisze to taka oaza spokoju i zrównoważenia jak Ty, w dodatku najmądrzejsza na tym forum, przebadam się. Będzie jakiś pożytek.

brasu

A ja tam lubie zacieklosc Eleonory i jej niepodwazalne argumenty
to jak dyskusja z maniaczka, ktora widzi swoje i nie da sie wkrecic w cos innego;p
ja juz duzo pisalam na temat filmu i koncepcja snow mi sie nie podoba;p
za bardzo upraszcza wszystko;p
ale kazdy neich wierzy w co chce;p

Naprawde mysle, ze Eleonora jest fajna osoba;p do dyskutowania;p
nawet jesli ma 13 lat;p np;)

ocenił(a) film na 10
brasu

brasu, powiedz mi ktoś każe Ci wchodzić do tego tematu? Kiedyś się tu poudzielałeś. Od początku bezczelnie ze mnie kpiłeś, a w toku rozmowy zrobiłeś się już mniej pewny swoich racji, bo jednak w wielu miejscach faktycznie jej nie miałeś. Kto był wtedy złośliwy? Nie ja przecież. Zgrywałeś najmądrzejszego i docinałeś mi jak bardzo jestem śmieszna myśląc inaczej niż Ty. W końcu nie wyszedłeś na tak cholernie mądrego jak Ci się zdawało więc dałeś spokój.
Teraz przychodzisz tu po jakimś czasie niezmiernie zdziwiony, że odpisuję na posty ludzi, którzy dopisują się do tego tematu założonego przeze mnie. Widać zupełnie inaczej niż ja postrzegasz szacunek dla ludzi. Po pierwsze nie należy bezczelnie kpić z kogoś, a po drugie nie być wiecznie przekonanym, że grunt to zwycięstwo Twoich racji. Ja po prostu mam swoje spojrzenie i tłumaczę je komuś kto tu coś dopisuje. Jeśli się dopisuje to zakładam, że się zainteresował tym tematem, więc należy mu/jej/ się zainteresowanie z mojej strony. Wymieniam poglądy. W sumie nawet się nie spodziewałam, że ten temat tak się rozrośnie. Założyłam go po to żeby dokładnie wyjaśnić swoje rozumienie i myślałam, że po tak dokładnym wyjaśnieniu będzie wiadomo o co mi chodzi. Głupio, że na filmwebie są takie osoby jak Ty, które nie mogą po prostu przeżyć, że ktoś coś napisze. Musisz przyjść i sobie pokpić.

Jakoś comatose ma odmienne zdanie od mojego i nie kpię z niej tak jak Ty ze mnie. Jednak da się tak, wiesz?

Eleonora

wiecie co/
wyluzujcie troche
kto nie chce niech nei czyta
kto sie nie zgadza, niech napisze, ze sie nie zgadza
a kazdy i tak ma prawo do swojego zdania
I kazdy odrobine chcociaz madry przyzna, ze Eleonora moze miec i 80 lat, sadzac po dojrzalosci wypowiedzi;p
broni swojego zdania i madrze je reprezentuje
pisze jak fanka eleonory;p
ale przynajmniej potrawi przytaczac rzeczowe arguymenty potwierdzajace jej teorie snow, ktora mi absolutnie nie podchodzi;p
ale szanuje jej senna teorie i fajnie, ze tak w nia wierzy i jej pasuje
idzcie sie dotlenic;p
brasu zwlaszcza;p pelen jadu i zlosliwosci;p

Eleonora

no ok, zatem, chociaż pewnie pisałaś o tym 1000 razy, proszę Cię, żebyś wypunktowała mi, dlaczego nie zgadzasz się z teorią jawy i tylko jawy, podczas której miała wizje, ok? przyjmijmy, że dni, które dla Ciebie są snem, dla mnie są przewidywaniem przyszłości, próbą jej zmiany. Wobec tego, co wg Ciebie byloby nieścisłością? Pozdrawiam i czekam

P.S. I proszę - nie doszukuj się sarkazmu.

ocenił(a) film na 10
betta1

betta1 nie doszukuję się sarkazmu tam gdzie go nie ma. Sprawiedliwie patrząc powinnaś to zauważyć.

Tylko odpowiedz mi na pytanie, które wcześniej zadałam, bo ja na serio nie bardzo rozumiem Twoje spojrzenie. Chodzi mi o to, czy Twoje spojrzenie różni się od mojego tylko tym, że to co ja nazywam snami Ty nazywasz wizjami? Czy to mają być wizje na jawie i obejmować te same obszary filmu, które ja nazywam snami? Czy też widzisz jako wizje jedynie fragmenty tego co ja nazywam snami (a nie całość)? Bo ja na razie nie bardzo rozumiem Twoje spojrzenie, więc żeby się jakoś ustosunkować musisz mi to troszkę objaśnić. I to, że napisałaś wyżej o tym przesypianiu dni - nie wiem co miałaś na myśli, bo ja mam na myśli sny w nocy, nie to, że jakieś przesypiane dni - dlatego tam napisałam cytując Cię, że chyba nie do końca rozumiesz o co mi chodzi.

Eleonora

w mojej wypowiedzi nie było sarkazmu, a jednak się doszukałaś.

a co do wizji.. dlaczego to nie mogą być rzeczywiste dni, tylko nie po kolei? Może być np taka sytuacja, że ona miała te wizje, dajmy na to rok temu, a teraz, w tygodniu, który oglądamy, wszystko zostało zestawione z faktycznymi wypadkami. Mam na mysli - może to się nie dzieje w jednym tygodniu? Tylko my to tak widzimy, bo ona to tak przeżywa. Po drugie np postać księdza- myślisz, że opowiada o wizjonerach tak bez połączenia z tytułem i filmem? Może to właśnie jest wskazówka, że to się działo... i to były nie tyle sny, co chwilowe utraty kontaktyu z rzeczywistością.. Tzn faktycznie mogły trwać ułamki sekund, jak sen właśnie, a bohaterce i nam (bo oglądamy świat jej oczami) zdawało się, że minął cały dzień... I w tym momencie ok, sny czy wizje to można powiedzieć jedno.
Ale czy Ty całkowicie odrzucasz teorię, że wszystkie te dni wydarzyły się naprawdę? Tylko zostały chaotycznie przedstawione? To mnie ciekawi.

ocenił(a) film na 10
betta1

betta1 w Twojej wypowiedzi były uśmieszki w pewnych miejscach, które razem z treścią sprawiały wrażenie sarkazmu - być może nie zamierzonego, skoro piszesz, że go nie było.

Teraz co do tych wizji. Uważam, że te wydarzenia (niezależnie jak kto je nazwie - wizją, snem, jawą) odbywają się w kolejności takiej jak są pokazane na filmie, dlatego, że wiedza Lindy rozwija się w tym kierunku. Gdyby to były np. wizje, które ona przeżyła (wszystko jedno w jaki sposób, czy jako cykl wizji, czy ciągiem) jakiś czas wcześniej i tylko za pomocą filmu byłyby one zmieszane z dniami rzeczywistymi późniejszymi, to nie byłoby takiej sytuacji, że jej wiedza rozwija się według kierunku wydarzeń pokazywanych w filmie. W tym sensie, że danego dnia ona wie tyle ile wie z wydarzeń pokazanych w tym filmie do tego dnia (przy czym wyjątkiem jest niedziela, za sprawą zabiegu retropekcji). Chodzi mi o to, że przykładowo po przeżyciu np. dwóch dni i jednego snu (tego co nazywam snem) ona ma dokładnie wiedzę z tych wydarzeń (z tych dni i tego snu), a nie ma np. wiedzy ze snu następnego. I jednocześnie w śnie następującym po jakimś dniu jej zakres wiedzy jest bogatszy o to co się wydarzyło tego dnia, który się skończył (i poprzednich). Czyli to jakby wyklucza to, że ten sen, czy wizja - no po prostu te wydarzenia z tego co nazywam snem - mogły się wydarzyć przed tym dniem.
Sorry jak to nadal jest niejasne - ja się naprawdę staram wytłumaczyć. Tylko, że ludzie różnie reagują - jedni mają pretensje, że tłumaczę jak krowie na rowie - że zbyt dokładnie, a inni, że nadal jest niejasno. Jak powiesz, że coś jest niejasno i faktycznie będzie Cię nadal obchodzić moje zdanie to postaram się to jakoś inaczej sformułować.

Co do księdza i jego wywodów na temat wizji to wcale nie twierdzę, że to jest bez związku. Co więcej to moim zdaniem odgrywa w tym filmie dużą rolę, bo bardzo silnie utwierdza Lindę w przekonaniu o tym, że takie rzeczy się spełniają i wyczula ją na świadomość i nazwijmy to 'wypatrywanie' wizji. Z tymże w tym momencie trochę się zagłębiamy w psychologię Lindy, którą można specyficznie postrzegać - jej charakter. Pisałam o tym, jaki sposób postrzegania tego wydaje mi się najciekawszy, ale nie chcę tego nikomu narzucać i akurat to jest ostatnia rzecz, o którą chciałabym się spierać. Dla mnie to jest bardzo fajny element filmu, ale nie chcę się nad nim rozwodzić, bo to jest w dużej mierze kwestia interpretacji (cechy jej charatkteru i pobudki jej zachowania).
I jeszcze chciałam podkreślić, że moim zdaniem sny prorocze, czyli sny z przebitkami przyszłości, można jak najbardziej nazywać przeczuciami. Zwłaszcza, że te przebitki przyszłości w snach mają taki sam charakter - taką sama naturę, jak przebitki w wizjach na jawie. Dlatego, że wizje na jawie nie są w sumie tak dosłownie na jawie - wymagają chwilowego transu. Wizja jest po prostu związana z odmiennym stanem świadomości, ktory może być przeżywany we śnie (no bo sen jest naturalnym odmiennym stanem świadomości), w hipnozie, lub w spontanicznej wizji-spontanicznym transie. Jednak spontaniczne wizje są bardzo rzadkie i nie zawierają takiej mnogości elementów - nie sa tak rozległe - bogate w wydarzenia - jak to, co przeżywała Linda. Dlatego wydaje mi się praktycznie nierealne, żeby ktoś miał takie rozległe wizje w formie wizji na jawie - takich przeskoków w trans (niezależnie od długości takiego przeskoku w czasie rzeczywistym). Nie pasuje mi cykliczność tego i bogactwo w wydarzenia. I jeszcze nie pasuje mi to, że ona w tym co miało by być takimi wizjami (a co ja nazywam snami) ma kontrolę wydarzeń, świadomość taką jak normlanie. Że może racjonalnie zrobić tam całkiem sporo rzeczy. Gdyby to była wizja taka na jawie (nie we śnie) to to by musiał być spory trans - nie to, że koniecznie bardzo długi, ale jednak nie krótki i głęboki - coś bardziej jak hipnoza. Z tego co wiem to nie przeżywa się takich rzeczy. Można mieć takie spontaniczne widzenia (takie na jawie spontaniczne zapadnięcia w trans) rzeczy bardzo ważnych dla danej osoby - np. jak ktoś bliski umiera, ale tak żeby widzieć i rzeczy ważne i różne bzdety, szczególiki typu rozsypane tabletki, odwożenie dzieci do szkoły, pranie, sweterek...to tak się nie da - to są za słabe emocjonalnie rzeczy, żeby mieć tego przebitkę na jawie. No chyba, że ktoś byłby w hipnozie. No, ale tak bez specjalnego wprowadzenia w trans to nie da rady. Natomiast sny są czymś zupełnie naturalnym i przebitki przyszłości w snach także dość często występują. Oczywiście możesz napisać, że to nie musi być realistyczne, bo to film, ale mi się akurat podoba takie podejście do tego, żeby to mogło być realistyczne. Żeby to nie była kolejna fikcja. Coś kompletnie nierealnego. I podoba mi się, że jest to film o czymś takim, bo w sumie nie ma zbyt wielu filmów, w których wizje/sny stanowiłyby tak duży procent całego filmu. Oczywiście możesz to wszystko rozumieć inaczej, ale ja teraz tłumaczę, dlaczego moje rozumienie mi pasuje i dlaczego jest takie realistyczne (przy takim podejściu nie ma w filmie wpadek).

A co do tego pytania na końcu. To tak - odrzucam to, że te dni wydarzyły się naprawdę - znaczy, że te wszystkie wydarzenia są prawdą (włączając w to te według mnie sny), dlatego, że przy traktowaniu ich jako rzeczywistości wiele rzeczy się nie zgadza. Choćby najczęściej wspominana kwestia ran na twarzy tej córki. Chodzi o sam początek filmu, kiedy Linda zawozi córki do szkoły i potem tego dnia dowiaduje się, że mąż zginął - dziewczynka powinna mieć rany na twarzy, a ich nie ma. I są jeszcze inne elementy. Także ogólnie dla mnie to odpada, że to wszystko to jest rzeczywistość. I nawet pomijając już to, że wtedy w filmie byłoby trochę błędów (rzeczy nie zgodnych z logiką z nie wiadomych przyczyn nie zauważonych przez twórców), to nie podobałaby mi się ta kompletna fikcyjność całej historii, a także przesłanie filmu, które przy takim podejściu robi się dość ograne i płytkie.

Tylko błagam pisz do mnie (w sensie pytań) jeśli naprawdę obchodzi Cię moje zdanie. Jak Cię nie obchodzi ja się nie pogniewam, a nie będę tu siedzieć bez sensu i pisać (bo jak kogos obchodzi to to ma sens, ale jak nie to samo rozumiesz, że to strata czasu). Jak po prostu masz odmienne zdanie, to oczywiście pisz je, tylko nie chcę, żeby znowu doszło do takiej sytuacji, że ktoś mnie o coś pyta i odbieram to jako zainteresowanie moim zdaniem (no bo jest to pytanie), a potem się okazuje, że dostaję wyrzuty za to, że na to odpowiadam. Ja na serio nie rozumiałam tego co wcześniej napisałaś i dlatego dopytywałam. Poza tym jak ktoś się dopisuje w ten sposób pod tematem założonym przeze mnie to odbieram to tak, że oczekuje ode mnie jakiegoś ustosunkowania się do swojego wpisu. A to, że piszę długie wywody to dlatego, że chcę coś wyjaśnić dokładnie, żeby ktos miał szansę faktycznie zrozumieć o co mi chodzi, bo chyba często naiwnie sądzę, że kogoś to obchodzi. Wiele osób pisze krótkie posty i ja to rozumiem - można nie mieć ochoty, czy czasu, na pisanie czegoś dłuższego - ale to zawsze pociąga za sobą taką możliwość, że osoba, która to później czyta nie zrozumienie o co chodziło piszącemu. Osobiście często nie wiem o co chodzi w bardziej lakonicznych wpisach i właśnie uważam za okazywanie szacunku to, że ktoś pisze coś długiego, bo stara się coś faktycznie wyjaśnić (a nie odwalić).

Eleonora

ech, ostatecznie raz na zawsze- uśmieszki nie miały byś sarkaznmem, tylko zasugerowaniem, że się nie "rzucam", a raczej z przymrużeniem oka piszę, że też możesz się mylić.. a późniejszy atak na Ciebie, jak napisałaś, był m.in. wynikiem tego, iż zarzuciłaś mi sarkazm --> tym samym jakby potwierdzając moje wrażenie o tym, że tylko atakujesz kiedy ktoś Ci nie pasuje. Ale proszę - zostawmy to, bo to jest bez sensu, uznajmy za wyjaśnione i tyle. Ten film jest wystarczająco zawiły, żeby jeszcze szukać niedomówień gdzie indziej :)

Hm... no i wizje. Co do ran - zgadzam się, to byłoby zbyt duże niedopatrzenie, gdyby tak chcieć na to spojrzeć. Chyba niemożliwe wręcz jest, żeby to była pomyłka... Na pewno tych ran wtedy tam miało nie być. W związku z tym jak wytłumaczyć ich nieobecność? Tylko snami lub wizjami, jak pisałaś niejednokrotnie. Ale czy nie może być tak, że ona przeżywa coś w rodzaju deja vu? Że pokazane są tylko te aspekty, które ona zna wcześniej z przeczuć, tzn w tym akurat dniu wiadomość o śmierci itp. O ranach nie ma jeszcze przeczucia, to tak, jak gdyby rzeczywistość powoli dopełniała się pod wpływem kolejnych wizji Lindy. Bo to jakoś tak jest- wizje Lindy idą do przodu, real jest posklejany w różny sposób.

I jeszcze jedno- skoro ona nigdy wcześniej nie widziała pewnych ludzi, a potem okazywało się, że zna ich z imienia i nazwiska, to w praktyce jest to mało prawdopodobne. Wiem, że są różne teorie na temat wizji itp, ale to teorie, nie da się tego udowodnić. Na pewno Linda miała dar, bo ona widizała tych ludzi w wizjach, rozmawiała z nimi, a potem, na jawie, pamiętała ich. Z kolei oni, którzy też z nią rozmawiali, już w realu jej nie pamiętali... Więc wniosek prosty- nie mogła się z nimi spotkać naprawdę, bo gdyby tak było, to oni by też ją pamiętali. Może zatem to być sen.

Ale zarazem ludzie pamiętają, że z nią rozmawiali, (jak np kochanka) a ona tego nie wie,... To tak, jakby jej wizje dawały jej wiedzę do przodu, a za to, aby poznać rzeczywistość, Linda musi się cofać! Musi wrócić do piątku, kiedy to niby rozmawiała z Claire.. Ale ważne jest, że ona tę rzeczywistość dalej poznaje w wizjach, bo te światy non stop się przenikają.. Zdumiewa mnie tylko, że bohaterka stosunkowo łatwo odnajdywała granicę między dwiema rzeczywistościami, że po kilku dniach tak się z nią uporała.. Nie oszukujmy się, to nie zdarza się na co dzień :)
Nie potrafię poskładać tego filmu tak serio do kupy. Ale moze nie do końca chcę.. I czemu ona nic nikomu nie mówi? Tak jakby sama nie wierzyła... Boi się być uznana za wariatkę? Nie powinnam, skoro to są sny, to nic takiego.. Mówi tylko księdzu, psychiatry nie liczę (zresztą marny z niego psychiatra, gruboskórny i zero empatii...), bo on z góry założył wersję swoją i Linda mogłaby się nawet nie odzywać.
I w końcu- przyjmijmy Twoją teorię snów. Czemu zatem dni (na jawie) sa nie po kolei? żeby co? Linda nie mogła zmienic za dużo? nie wiem... na pewno po to przede wszystkim, żeby ten film uatrakcyjnić :) Chiodzi mi o to, że gdyby przyjąć wersję sen-jawa-sen itp, to nocą miałaby wizje senne, ale tydzień byłby normalny... a tak nie jest. hm...

i na koniec- co by nie napisać, jedno jest pewne- mnogość wątpliwości i różnych opinii potwierdza, że film jest naprawdę dobry. na temat gniota nie byłoby tak ożywionej i długotrwałej dyskusji.

ocenił(a) film na 10
betta1

Co do tego deja vu to ja jakoś tego nie czuję - znaczy nie bardzo czuję/rozumiem jak by to miało być, dlatego, że Linda przez cały czas (czy to sen, czy jawa) zachowuje się dosyć trzeźwo i ma pełnię informacji z tych dni/snów wcześniejszych. I te dni, czy sny, biegną ciągiem - w sensie, że dany dzień biegnie godzina po godzinie, w kierunku rozwoju dnia. Jak się przypomina coś to wydarzenia są bardziej wymieszane w czasie. Poza tym jak by to było takie jakby przypominanie sobie, uświadamianie po czasie, to by nie było takiego silnego związku między bieżącą wiedzą Lindy(wiedzą jaką ma w danej chwili, przeżyciami jakie ma za sobą),a wydarzeniami, które się dopiero (danego dnia, czy snu) kreują (wydarzają). Chyba, że źle rozumiem o co Ci w tym kawałku chodzi. W każdym razie wydaje mi się szczególnie istotne to, że wiedza Lindy rozwija się w takim kierunku jak wydarzenia w filmie i że stan jej wiedzy ma wpływ na to jak te bieżące wydarzenia wygladają. (bo gdyby np. nie miał tego wpływu, to można by od biedy na to patrzeć np. jak na wspomnienia).

Co do rozmowy z kochanką to to jest w śnie Lindy. (już tak piszę 'śnie' bo nie chce mi się robić dopisków typu 'w tym, co rozumiem jako sen', no ale wiesz o co chodzi) A sny jak i wizje/trans mają to do siebie, że to nie jest wyłącznie to co się faktycznie wydarzyło lub wydarzy, ale są w tym też elementy typowe dla fantazji sennej. W sumie chyba jedynie w takich krótkich spontanicznych wizjach na jawie nie ma lub jest ograniczona do minimum ta ilość sennej fantazji. Bo już jak jest np. trans hipnotyczny to podobnie jak we śnie jest mieszanina - i faktycznych zdarzeń, które nastąpią i zdrarzeń, które nastąpiły i jakichś podświadomych treści (których ta osoba może sobie nie uświadamiać) i czystej fantazji (takiej typowo sennej np. z elementami podobnymi do filmu, który się akurat obejrzało). I kiedy piszę o tych snach, to mam własnie na myśli takie naturalne sny w których tylko pewne elementy są przebłyskami przyszłości (przeczuciami), bo w sumie rzadko się zdarza, o ile w ogóle, żeby ktoś miał sen dotyczący przyszłości, któryby dokładnie przedstawiał tą przyszłość (w sensie dokładnych zdarzen, które się potem dokładnie właśnie tak rozegrają). Praktycznie zawsze sa to tylko fragmenty przyszłości powplatane w zwykłą fantazję senną. I np. ten 'dzień' pogrzebu, kiedy Linda spotyka tą kochankę i ona (kochanka) mówi, że już rozmawiały - ten dzień ja określiłam jako sen i uważam, że faktycznych informacji z przyszłości jest tam tyle, że Linda spostrzega te rany na twarzy córki, spodziewa się pogrzebu (choć jego przebieg jest już raczej po prostu fantazją senną, tak jak i ci goście, rozmowa z matką itp), i przebitką przyszłości - informacji z przyszłości jest ta kochanka - samo jej istnienie, które zresztą Linda przeczuwa już od jakiegoś czasu (no i jeszcze zaistnienie tej kobiety od pogrzebów). Także chodzi mi o to, że jest tam w tym śnie pare rzeczy, które faktycznie dotyczą przyszłości wplecionych w zwykłą fantazję senną, a że śni o tym że mąż umarł to jest też logiczne, bo cały czas o tym myśli, spodziewa się tego, wyobraża to sobie. Ja po prostu w ten sposób na to patrzę - tak jak takie rzeczy faktycznie zachodzą (tego typu sny). I właśnie fajne mi się wydaje, że ktoś stworzył taki film, w którym jest to pokazane od strony tej osoby to przeżywającej.

A co do kolejności dni to mamy tylko przestawienie niedzieli. Czyli mamy coś na kształt dużej retrospekcji - że najpierw poznajemy zdarzenia z jakiegoś okresu późniejszego, a potem początek (niedzielę). Poza tą niedzielą dni przebiegają w normalnych chronologicznym kierunku. Myślę, że to całkiem fajny zabieg, choć oczywiście wszystko zamącił, ale jest to pomyślane w ten sposób, że najpierw zastanawiamy się o co chodzi, odbieramy Lindę bardzo jednoznacznie jako bardzo dobrą osobę, a potem nagle widzimy tą niedzielę, zachowanie Lindy i jej pobudki wydają się już mniej sympatyczne. Oczywiście to jest kwestia interpretacji. I ja osobiście obejrzałam ten film dwa razy i za pierwszym razem rozumiałam go tak jak i za drugim (w tym sensie jawa/sen), ale za drugim razem zwróciłam uwage na tą niedzielę - jak Linda się zachowuje - i wyszło mi na to, że ona nie jest taka szlachetna jak wcześniej się wydawało. W sumie to przestawienie tej niedzieli bardziej na koniec powoduje fajne zamącenie psychologicznie, z tymże tak na jedno obejrzenie filmu, to jest dosyć nie do dostrzeżenia. No i poza tym nie upieram się, że ktoś musi to tak odbierać jak ja, ale mi się właśnie to szczególnie w tym filmie podoba. Że można poobserwować od drugiej strony - jaki wpływ na wydarzenia miało nastawienie Lindy do męża i w ogóle do życia.

W każdym razie naprawdę nie narzucam sie ze swoimi wywodami:) Po prostu lubię dyskutować, bo czasem formułując myśli dochodzę do pewnych przemyśleń, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Jednak nie mam zamiaru zmuszać kogoś do czytania tego. Jak się komuś nie chce to rzecz jasna nie ma powodu by to robił. Jak byś napisała otwarcie, że wolisz pozostać przy swoim zawoalowanym w tajemnice spojrzeniu to bym się nie wynurzała. Natomiast jak pytasz, to chętnie wyjaśniam, co jak widzę. Ale naprawdę nic na siłę:)

Eleonora

Tak myślę i myślę i trudno jest podważyć Twoje rozumowanie, a jeszcze trudniwej spłodzić coś takiego, ajk Twoje gigantyczne, dokładne wytłumaczenie wszystkiego po kolei :) Nie wiem czemu teoria snu mnie nie przekonuje, to chyba jakieś takie wewnętrzne wrażenie, że kiedy coś jest absolutnie rozłożone na czynniki pierwsze i logicznie wytłumaczone, traci urok... Oczywiście każdy lubi co lubi, ja lubię odrobinkę niedopowiedzenia, niejasności, a najlepiej - niejednoznaczności. Aczkolwiek choćbym się mocno wysiliła, Twojej teorii podważyć nie potrafię. No i nie chcę :) Póki co jest jedyną niepodważalną ;)

pozdrawiam

Eleonora

Jak kto, kto mi każe. Moja stwierdzona porzez Ciebie choroba. Moje posty zawsze są złośliwe bo taki już mam charakter, ale to z Twojej strony zawsze padało: "ja nie wiem co Ty w ogóle wymyślasz, skąd takie pomysły, to już jest śmieszne itp." Ja ograniczam się do wypomnianego sarkazmu. Więc proszę, łaskawie nie pouczaj mnie o kulturze wypowiedzi i bezczelności której w Twoich grafomańskich postach można znaleźć całe tony. Skąd Ty w ogóle wiesz dlaczego przestałem z Tobą dyskutować? Jak widać dorobiłaś sobie teorię. Z Toba nie ma przecież żadnej dyskusji. A zaglądnałem tu bo nie odznaczyłem "obserwuj temat" i kliknałem na link w mailu. Czy jestem usprawiedliwiony?

ocenił(a) film na 10
brasu

brasu, sam napisałeś pod koniec naszego tamtejszego (poprzedniego) zetknięcia, że może pójdziemy na ustępstwo i uznamy, że Linda była i na prochach, i chora psychicznie, i pijana itd. - no wymieniłeś ileś rzeczy naraz, pisząc, że w ten sposób było by trochę mojego, trochę Twojego. A ja na to Ci odpisałam, że to jest dla mnie już za duży odlot, za wielkie wymyślanie itp. no i poza tym nie potrzebuję tak udziwniać skoro ten film jest dla mnie jasny. W ogóle dziwny jest pomysł tego pójścia na ustępstwo - tak jakby nie można było zostać przy swoim zdaniu. Jak dla Ciebie to jest obraźliwe, że Ci napisałam na coś takiego, że to jest już śmieszne i zbyt odleciane, no to ja nie wiem - poddaję się - nie wiedziałam, że jesteś taki wrażliwy i tak przeżywasz, jak ktoś nie zaakceptuje aż tak odlecianej teorii Twojego autorstwa.

A co do teraz to też przyszedłeś ni z tego ni z owego popluć trochę jadu. Jak nie odhaczyłeś tego tematu, to mogłeś go odhaczyć dostając te maile. Nie musiałeś koniecznie się tu wywnętrzniać. Zresztą już było więcej komentarzy od tamtego czasu - dziwne, że dopiero teraz reagujesz. Mogłeś ten temat już dawno odhaczyć. Do tego jeszcze nikt Cię tu nie napadał więc skąd w Tobie ta chęć kłótni za wszelką cenę? Dla mnie to dziwne zachowanie, taki atak furii, więc stąd pytanie czy masz coś z głową. Ty sam to przekręciłeś na diagnozę choroby. To jest jednak coś innego - pytać o coś, a to stwierdzać. Jak dla Ciebie jest wszystko jedno no chyba sam możesz już zauważyć jeden z powodów przez które ciężko się z Tobą rozmawia.
A to, że piszesz, że Twoje posty zawsze są złośliwe, bo taki masz charakter, to to nie jest żadne usprawiedliwienie Twojej wredności. Najwyżej po prostu stwierdzenie faktu, czyli potwierdzenie tego co i tak już wiadomo.

Eleonora

No i odhaczyłem już i bomba. Oby dalsze wywody sprawiały Ci tyle przyjemności co dotychczas, a podejrzewam że możesz tak bez końca. Kwestia usprawiedliwienia to żart bo nie mam zamiaru tłumaczyć się charakteru. I nie ten najwartościowszym rozmówcą w dyskusji, kto powie najwięcej i najczęściej się powtórzy. Co pozwolę sobie na koniec wytknąć to to, że istnieje wiele wspaniałych dzieł o niebo przewyższających ten film pod względem zawiłości i mistycyzmu więc warto byłoby wykorzystać swój talent do przesadnej analizy i zastanowić się nad czymś rzeczywiście wartościowym, nie nad amerykańskim filmidłem, które przeszło bez echa. Możesz to uznać za komplement na koniec naszego "zetknięcia".

Przyznam Ci się, że rzczywiście do tej pory ignorowałem kolejne wpisy, ale zwyczajnie zaczęło mnie wkurzać, że urządzasz tu sobie coś w rodzaju szkoły poprawnej interpretacji i traktujesz wszystkich jak potrzebujących Twojego oświecenia.

W tym temacie to mój ostatni post i nie będę Cię już więcej drażnił.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
brasu

Nie wiem brasu po co to piszesz, o tym czy "Przeczucie" jest filmem wartym wielkiej dyskusji. Dyskutowałam sobie z szeregiem osób. Po prostu rozmawiałam. Gdybym się miała w kółko zastanawiać, czy coś jest warte dyskusji, czy rozmowy, to mogłabym dojść do wniosku, że nic nie jest aż tak wspaniałe, wartościowe, złożone itd. itd. by o tym mówić. Jak piszesz coś takiego to wyglada to w ten sposób, że za wszelką cenę chcesz się do czegoś doczepić. Może w ogóle zapostuluj by usunąć możliwość komentowania filmów, które według Ciebie są za mało wartościowe.

Eleonora

Myślę, że tylko dla Ciebie tak to wygląda. Znów mnie nie zrozumiałaś co ostatecznie dowodzi, że dyskusja między nami może prowadzić jedynie do wniosku, że porozumienie wykracza poza nasze możliwości.

ocenił(a) film na 10
brasu

No więc otwarcie przyznaję, że faktycznie nie rozumiem sensu Twojego wytyku ("że istnieje wiele wspaniałych dzieł o niebo przewyższających ten film...").

Eleonora

też mi wielce analiza, zachowujesz sie tak jakbyś kręciłą ten film, to śmieszne i żenujące

ocenił(a) film na 10
Beliar

Żenujące jest latanie za mną po filmwebie. Choć może powinnam się cieszyć, że dorobiłam się własnego psychopaty z obsesją na moim punkcie. Natomiast co do tego tematu, to założyłam go dyskutując z paroma osobami, głównie jedną. Wymieniałyśmy się uwagami i po jakimś czasie od obejrzenia filmu nie byłam w stanie dokładnie jej napisać jak przebiegał dany dzień z filmu i jak go rozumiem więc obejrzałam film jeszcze raz i szczegółowo to wypisałam. Przykre, że dla Ciebie wszystko wydaje się żenujące i śmieszne i że nie jesteś w stanie na żaden temat napisać jakiegoś własnego zdania, a jedynie mnożysz sarkastyczne uwagi. Ale widać taki masz charakter i prawdopodobnie nic tego już nie zmieni.

Eleonora

oj biadna Eleonoro;) ty to sie masz z tym przeczuciem;)
czas leci, a slowa zostaja i na nowo jakis psychol sie znajdzie do analizy analizy;)
pozdrawiam;)

ocenił(a) film na 10
comatose

Wiesz co to nawet nie tak, bo akurat uważam, że ten temat choć rozwlekły to jest fajny więc on mi w sumie zrobił przysługę odświeżając go. A poza tym to jest wiesz taki konkretny psychol - mój prywatny już :) - on po prostu lata po różnych tematach, pod którymi się wpisałam, niezależnie jakiego one filmu, czy aktora dotyczą. Chłopak ma obsesję na moim punkcie ;)

Eleonora

a.........
no to jak osobisty psychol to inna sprawa;)
a co do tego, ze temat fajny, to wiesz ze sie zgadzam;p

ocenił(a) film na 10
comatose

no wiem, wiem... taki szalony, fantazyjno - rozpasany, powieściowy temat wyszedł ;P i przy okazji ujawniło się też pare osób, którym wszystko we wszystkim przeszkadza ;P ...ale jak niektórzy mawiają najważniejsza jest przygoda! ;P

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Eleonora podziwiam Cię za ten temat. Oglądałam wczoraj ten film i trafiłam na to forum, poczytałam Twoją teorię, która mnie zastanawia. Forum wyszło strasznie długaśne, nie poczytałam nawet 10% i nie wiem czy dam radę poczytać. A powinnam poczytać bo mam pytanie odnośnie filmu a nie wiem czy ten wątek już był rozpatrywany na tym forum i nie chciałabym się powtórzyć. W każdym razie wyrazy szacunku dla Ciebie :)

ocenił(a) film na 10
alusia567

alusia567, dzięki wielkie za ten cały szacunek i podziw :))) Jaki ten filmweb zagmatwany psychologicznie - te same tematy jedni chwalą, a inni wyszydzają ;P
No więc ja też nie wiem czy jest sens aż cały ten temat czytać, bo to strasznie długaśne wyszło. Jak się tak pisze/czyta na bieżąco to człowieka nie męczy. Jak chcesz, to możesz napisać o co Ci dokładniej chodzi (to pytanie) i jak będę w stanie, to odpowiem. Bo wiesz jednak już trochę czasu upłynęło od mojego obejrzenia tego filmu, więc pewnych rzeczy mogę już nie pamiętać, ale przynajmniej powinnam być w stanie powiedzieć, czy rozmawialiśmy o tym w tym temacie.
dzięki jeszcze raz i pozdrawiam :*

ocenił(a) film na 8
Eleonora

A więc tak - nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Zauważyłam taki motyw - mąż mówi jej przez telefon, że to co powiedział wczoraj to prawda. Mówił to w dzień śmierci czyli w środę, a rozmowa przy dziewczynkach była w niedzielę. Więc wychodzi że niedziela to wczoraj dla środy? Nie umiem jakoś tych faktów poukładać. Według chronologii pokazanej w filmie to faktycznie niedziela była przed środą czyli wypadkiem. Bo jak inaczej wytłumaczyć to "wczoraj"??? pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
alusia567

Mi się wydaje, że on nie mówił o 'wczoraj' tylko jakoś coś w stylu 'to, co mówiłem wtedy przy dziewczynkach'. Bo zdaje się, że gdzieś to już było poruszane - kwestia tej wypowiedzi, ale nie pamiętam w którym temacie. W każdym razie to się na pewno zgadzało z tą interpretacją jaką tu wypisałam, bo na to także wtedy zwróciłam uwagę (wiesz zwracałam uwagę na wszelkie wypowiedzi, godzine na zegarze, stopień ułożenia puzzli na stole itd.). Na 99% on nie mówił 'wczoraj', a 'wtedy'. No, ale dla pewności trzeba by dokładnie tą scenę obejrzeć. Wiesz, generalnie to zamieszanie robi trochę to, że ta niedziela na filmie pokazana jest dopiero później. Ja za pierwszym razem nie zwróciłam na to uwagi i wydawało mi się, że rozwój wiedzy Lindy cały czas idzie do przodu i że cały czas mamy naprzemiennie dzień z nocą. Jednak faktycznie na końcu filmu mamy samą jawę pod rząd. I w takiej sytuacji nawet jak ktoś myśli o tym, że mamy dni jawy naprzemian ze snami, to może odrzucić taką myśl ze względu na ta niedzielę. Ale jak obejrzałam ten film poraz drugi i bez nastawienia, że to jest po tych dniach pokazanych wcześniej na filmie, to stwierdziłam, że oni to tak sprytnie nakręcili, że właśnie w zależności od nastawienia to ta niedziela może być i przed i po poniedziałku i wtorku (w tym sensie, że pasuje do obydwu wariantów). Z tymże jak się na ten film spojrzy tak właśnie jak ja to opisałam - traktując te dni chronologicznie, to robi się o tyle ciekawie, że charakter Lindy nie wydaje się już taki super, ponieważ wychodzi na to, że ona tego męża traktowała mniej więcej jak zło konieczne. Ale to właśnie tylko wtedy widać jak się spojrzy na to bez nastawienia, że ten dzień jest już po tych wszystkich pokazanych w filmie wcześniej, tylko że jest to dzień pierwszy z tego, co oglądamy (czyli normalnie chronologicznie). I wydaje mi się, że pokazanie niedzieli później, to właśnie taki fajny zabieg sprawiający, że w filmie powstaje jakby haczyk, taka informacja niezauważalna na pierwszy rzut oka. Takie drugie dno odkrywane dopiero przy drugim oglądaniu filmu. Bo po pierwszym seansie ma się wrażenie, że to taka prosta historia - prosta w sensie psychologicznym - dobra kobieta walczy o ukochanego męża. Natomiast po drugim seansie cała historia nabiera innego wydźwięku. Już trochę na ten temat pisałam, tylko nie chcę jakoś mocniej tej myśli rozwijać, bo ktoś mógłby się przyczepić, że inaczej to odbiera, a to jest bardziej kwestia marginalna w stosunku do samego podejścia opartego na przeplataniu się jawy ze snem. Chyba na trzeciej stronie tego tematu w ostatnich postach piszę coś szerzej na temat tych snów, tzn. argumentuję jeszcze dlaczego mi to tak pasuje na sny (specyfikę/charakter snów). No ogólnie możesz poczytać ten temat - na ile będzie Ci się chciało. Moim zdaniem to dosyć ciekawy film do takiego właśnie wczytywania się w niego i drążenia. Jest tak sprytnie zrobiony, że tylko pozornie są tam jakieś błędy. Albo z kolei na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko gra, a później przy dokładniejszym przyglądaniu się zaczyna nie grać. Ogólnie można powiedzieć - film budzący kontrowersje ;P Jak byś miała okazję to radzę obejrzeć po raz drugi tylko własnie patrząc na to wszystko jak przeplatające się jawę ze snami i spojrzeć na niedzielę tak jak na pierwszy dzień. Jak się tak spojrzy to wszystko gra - nie ma żadnych błędów i przy okazji można sobie tak poobserwować jak twórcy zmierzyli się z takim zadaniem, jak przedstawienie takich specyficznych snów (specyficznych, bo z przebłyskami przyszłości). W sumie rzadko powstają filmy o takich zjawiskach - takich faktycznie możliwych (nie takie typu "Dogonić przeznaczenie", czy "Efekt motyla", gdzie historie są z góry nierealne). Choć oczywiście nie upieram się, że każdy musi ten film odbierać w ten sposób. Po prostu mi osobiście przy takim spojrzeniu film bardzo się podoba, a i też za poparciem tej interpretacji przemawia to, że znikają wszystkie potencjalne błędy, które przy innych podejściach jednak istnieją.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones