PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=767406}

Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

Three Billboards Outside Ebbing, Missouri
7,9 224 092
oceny
7,9 10 1 224092
7,8 54
oceny krytyków
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri
powrót do forum filmu Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

Kto byl mordercą?

ocenił(a) film na 9

Nie jest to powiedziane wprost, ale wiele wskazuje na to, ze gość z baru byl gwałcicielem i mordercą. Dlaczego? Po pierwsze opowiadał ze szczegółami o wydarzeniu, a gdy spostrzegl, ze za nim ktoś siedzi, byl przerażony, stąd cała późniejsza akcja. Dwa: z rozmowy z czarnoskórym policjantem wynika, ze gość z baru wrócił do kraju 9 miesięcy temu. W tej scenie końcowej filmu to bylo właśnie 9 miesiecy od tego wydarzenia: na poczatku filmu Mildred mówi, ze 7 miesięcy temu zabito jej córkę. Wplaca "kaucje" za pierwszy miesiąc, chwile później musi zaplacic za pierwszy miesiąc (pieniadze przynosi maly Meksykanin), za kolejny miesiąc płaci Woody. Oznacza to, ze akcja filmu rozgrywała się w ciągu dwóch miesięcy. Jest więc szansa, ze gość z baru byl mordercą, choć jest kryty przez dowódcę, jako tajniak wojskowy, który powrócił z misji. Zwłaszcza, ze komisarz nie pokazuje wyników badań. Macie jakieś inne przemyślenia w tej kwestii?

ocenił(a) film na 8
RosieMader

Ja bym obstawiał gościa z baru, gdyż z jego opowiadania wynikało, że zgwałcił dziewczynę a jego koledzy patrzyli .Czyli na 99% byli to jego koledzy w wojska. Kiedy nowy komendant wysłał próbki DNA do badań przypuszczenia Dixona się potwierdziły,ale wyższe władze postanowiły podać fałszywy wynik , aby uniknąć skandalu , pomyślcie sobie jak by to wszystko odbiło się na reputacji wojska i wgl. USA, afera na skalę światową, ludzie mający chronić kraj gwałcą i podpalają młodą, niewinną dziewczynę. Gdyby film opowiedział całą historię do końca pewnie by go przycisnęli i by się przyznał

ocenił(a) film na 9
michalBialystok

Właśnie skończyłem oglądać film... ;) ajajaj... co za majstersztyk... co za kino... ;) oczywiście pozostał apetyt na więcej, lecz z takim zakończeniem zmuszającym do myślenia też mi się bardzo podoba ;)

Co do końca filmu to nie wydaje mi się że ten gość z baru zabił jej córkę. Stawiałbym na to że owszem może i jest gwałcicielem, lecz nie skrzywdził córki Mildred. Mysle ze ktos mogl mu opowiedziec cale zajscie lub pokazac jakis film nakręcony telefonem z nocy morderstwa, a on po prostu przechwalał się do kolegi. Przestraszył sie ze moga go powiazac z tym lub innym gwałtem co mogło doprowadzic jego lub jego znajomych do złapapania i dalszych konsekwencji.

Taka jest moja wizja po obejrzeniu filmu ;) Z reszta w liscie do Mildred komendant mowi ze pewnie go zlapia jesli bedzie sie przechwalal gdzies w barze lub w celi.

Po badaniach DNA ktore wykluczaja goscia z baru nie wydaje mi sie ze mialby az takie plecy czy to z armii czy z innych organow w Stanach czy gdziekolwiek indziej, dlatego nie pasuje mi teorie z wojskiem itp;)

To jest własnie piękne w tym filmie;) Na końcu kazdy staje sie dedektywem i w miare jak ogladal i wczuwal sie w kazda postac mniej czy wiecej, to na koncu na swoj wlasny sposob kazdy wymierza sprawiedliwosc temu czy innemu bohaterowi;)

ocenił(a) film na 8
Primo92

O wiele bardziej kupuję wersję, że armia zatuszowała całość, bo wtedy scena z Mildred i Dickinsonem w drodze po niego nabierają sensu. Wątpliwości, które mają wynikają nie z faktu, że jednak się wahają czy jadą do właściwego sprawcy tylko z faktu, że zaczynają rozumieć że spirala przemocy do niczego nie prowadzi. Mało tego można iść krok dalej, że Dickinson zapamiętał blachy, bo spodziewał się że wojskowy może być kryty i przewidział to już w barze (chociaż z tym ostrożnie, bo kłóci się to z ogólnym wizerunkiem Dickinsona jako mało bystrego gościa, który kiblował w akademii).

Twoja wersja z gościem przechwalającym się cudzą zbrodnią brzmi mało prawdopodobnie, szczególnie w świetle wizyty gościa w sklepie Mildred. Makes no sense.

amfre

Chłopak był ambitny, co też pokazało jak umotywował się słowami swojego szefa, że widzi go jako detektywa. Nie oddał odznaki, bo ona była dla niego najcenniejszą rzeczą w jego smutnym życiu. Dlatego niby ją zgubił. Pogardliwe spojrzenia w barze w jego stronę pokazały, że ciężko to będzie wszystko poukładać bez policji. Kiedy los wystawia mu sprawcę, staje na wysokości zadania i dość inteligentnie i bohatersko zdobywa materiał do badań. Nie jest aż tak głupi. Widzi, że nowy szef mu w niczym nie pomoże i sprawa zostanie uwalona, oddaje odznakę. On już wie, że drugiej takiej szansy nie będzie miał, a z drugiej strony też się pod tym nie podpisuje. Tak to widzę.

RosieMader

To był gość z baru. I nie dlatego, że mamy jakieś niejasne wskazówki aby tak uważać, ale dlatego, że inaczej film jako opowieść nie miałby sensu.
Nie dostajemy zakończenia historii na ekranie. Można filozofować, że to co nam reżyser zaserwował to jakieś przesłanie o życiu i jego goryczy, ale nie, tak nie jest. Bo przecież wiemy, że katharsis NASTĄPI w momencie gdy w Idaho Mildred ujrzy twarz człowieka z baru. Wiemy przecież, że w tym momencie wszystko stanie się jasne i już tylko od niej będzie zależało co z tą jasnością zrobi.
Wiemy co zrobi bo wiemy już kim jest morderca jej córki.
Tego nie trzeba było pokazywać.

ocenił(a) film na 9
Korshak

Przede wszystkim dziękuję za Wasze wypowiedzi w tak kulturalnym tonie. Nieczęsto się to tutaj ostatnio zdarza.

Zakończenie pozostaje otwarte. Można podążać za teorią, że to gość z baru był mordercą, wszak wskazuje na to wiele poszlak i okoliczności. Z drugiej jednak strony kusząca jest również teoria, że to nie on był sprawcą tej właśnie zbrodni. Dlaczego więc Mildred decyduje się do niego pojechać? Bo w przyrodzie musi panować równowaga. Jadą wymierzyć sprawiedliwość komuś, kto popełnił zbrodnie i musi ponieść tego konsekwencje. Tak trochę, jakby Mildred wierzyła, że za wyrównanie czyjegoś rachunku ktoś wyrówna jej. Albo po prostu sprawiedliwości stanie się zadość.

ocenił(a) film na 9
RosieMader

Tak. Jeszcze przypomnijcie sobie scenę, w której Mildred oskarża księdza: że jeśli należy do kleru, to należy do gangu, który dopuszcza pedofilem i przez to jest współodpowiedzialny. To mi pasuje z tym, że chce ukarać innego gwałciciela - nawet jeśli to nie jest gwałciciel i zabójca jej córki - bo: jest z tego samego gangu, dopuścił sie tych samych rzeczy.

ocenił(a) film na 9
Korshak

Niekoniecznie. Mysle ze popelnil zbrodnie wlasnie w Meksyku, co potwierdziloby to ze maly, gruby Meksykanczyk dostarczyl 5000 dolarow. Czyli byl gwalt i spalone cialo w Meksyku ale sprawa zostala zatuszowana, bo winny byl kryty przez wojsko.

azlotko

Meksykańczyk był posłańcem szeryfa przecież? Nie szedłbym tym tropem.

ocenił(a) film na 7
azlotko

Najprawdopodobniej komendant w momencie wręczania pieniędzy dziewczynie z firmy bilboardowej, poprosił ją aby wersję z małym Meksykańcem przekazała Mildred i Redowi, chcąc pozostać anonimowy. Dziewczyna motała się w opisie Meksykańca kiedy wypytywał o niego Red.

ocenił(a) film na 8
miewam__koszmary

Po prostu szeryf wziął jakiegoś Meksykanina i kazał mu doręczyć kopertę w odpowiednie miejsce za pewnie drobną opłatę. Dziewczyna motała się w opisie bo to zachowywała się jak głupia trzpiotka i dla niej pewno każdy Meksykanin rzeczywiście wygląda tak samo.

ocenił(a) film na 9
RosieMader

Już na początku się mylisz niestety. Akcja filmu trwa niecały miesiąc, pierwsze 5k to kaucja, drugie (od szeryfa) to dopiero zapłata za 1 miesiąc :)

aolgg

Powiedziane jest, że zapłacił mały Meksykanin- być może za 1 miesiąc zapłacił karzeł,który pałał do niej uczuciem a za następny szeryf:)

ocenił(a) film na 8
MonIk20

Monlk20 jak ty oglądasz? Meksykanin był tylko kurierem, potem się dowiadujemy, że były to pieniądze od szeryfa.

ocenił(a) film na 9
AJC

wydaje mi sie, ze zaplacil za jeszcze jeden miesiac w przod. Najpierw Meksykanin a potem dostala nastepne pieniadze od szeryfa.

ocenił(a) film na 8
azlotko

To szeryf odpowiadał za pieniądze przekazane przez Meksykanina. Mamy to powiedziane CZARNO NA BIAŁYM w liście od szeryfa. Czasami naprawdę już tracę wiarę w ludzkość, jak można nie rozumieć tak absurdalnie prostych rzeczy.

ocenił(a) film na 9
kozas15

szukam drugiego dna :P tranquillo !

ocenił(a) film na 8
RosieMader

Skoro nie wiemy kto zabił dziewczynę, to znaczy, że w tym filmie nie chodziło o ustalenie mordercy. Punkt wyjścia, tzn. zbrodnia jest tutaj tylko pretekstem. Wbrew wielu opisom, "Trzy billboardy" to nie kryminał. Podobnie jak i nie komedia.

ocenił(a) film na 6
rombra

Jedyny rozsądny komentarz. : )

ocenił(a) film na 8
RosieMader

W koncowce filmu jest rozmowa tel Mildred i Dixkinsonem gdzie Dixkinson mowi auto było z Idaho ,a to ciekawe musze tam jechać pada odpowiedz.Skad ten watek z Idaho?Moze cos przegapiłam w filmie.

ocenił(a) film na 9
kobow

miał rejestrację z Idaho

RosieMader

To nieistotne. Nie o tym jest ten film.

ocenił(a) film na 7
RosieMader

przecież ty opierasz swoją teorie na scenie (rozmowa szeryfa z alkusem) w której jest ona obalana czyli zwyczajnie wyciągasz złe wnioski. ten motyw poszukiwań mordercy to tylko tło tego filmu

ocenił(a) film na 8
RosieMader

Mordercą był gość z baru i mówi o tym bardzo ważny szczegół. List od szeryfa do Mildred, w którym jest napisane, że morderca zwykle przychodzi do baru i się tym przechwala. Jej życzy takiego właśnie złapania sprawcy.

ocenił(a) film na 9
anna1345

Gdyby bylo tak jak mowisz to znaczyloby ze szeryf zna morderce i jest to ustawione.

azlotko

Szeryf Willoughby raczej mordercy nie znał ale w liście napisał, że sporo przestępców wpada przez swoją głupotę chwaląc się "osiągnięciami" w areszcie lub barze.

ocenił(a) film na 9
Daroufo

Nie podobalo mi sie zakonczenie ...albo jest otwarte albo nie ...

azlotko

A jakie było?

ocenił(a) film na 8
anna1345

Ludzie jak wy oglądacie te filmy. Szeryf napisał, że często się zdarza, że sprawa wypływa po latach ktoś np. przechwala się gdzieś w barze(TO TYLKO TAKI PRZYKŁAD). Film gra na naszych oczekiwaniach, wszystko dzieje się właśnie bardzo filmowo, ktoś się wygaduje a Dickson słucha rad szeryfa i działa spokojnie i z rozmysłem i niby już ma kolesia na widelcu.

A potem się okazuje, że figa z makiem i to nie ten gość. Film jest w miarę inteligentny, ale nie ma w nim nic zagmatwanego.

ocenił(a) film na 7
anna1345

No wlasnie o to chodzi. W ten sposob zabawil sie z nami rezyser. Moment w barze, w ktorym siedzi natrzchmielony Dickens i zaraz obok facet, ktory juz wczesniej byl przedstawiony widzom. Malo tego - probowal nastraszyc Mildred. Dodajmy jeszcze krajobraz baru i pierwsza rzecz o ktorej mysli widz sa slowa kapitana o przypadkowym wykryciu sprawcy.
Potem jest scena z nowym kapitanem i Dickensem. ''Dobrze sie spisales...ale to nie on'' ZONK.
W ten sposob rezyser probowal zaskoczyc widza.

RosieMader

Powiem wam ze tez lamie sobie glowie kto to zrobił z jednej strony to.zbyt oczywiste ze mialby to zrobic ten facet z baru ( pozniej sie owiadujemu ze jest prawdopowodnnie zolniezem) co przyszedl wczesniej postraszyc glowna bohaterke w sklepie . Ale za nim przemawia tez jedna kwestia ktorej tu nikt nie poruszl . Mianowicie facet w momencie kiedy uswiadomil sobie w barze ze Dixon wszystko slyszal kiedy opowiadal co.zrobil.tej.dziewczynie.. po prostu gosc byl przerazony i malo powiedziec spanikowany sadzac po wyrazie twarzy.. To dla mnie tez jakies "za" za teoria ze to.jednak.on .

ocenił(a) film na 9
bakman65

Chyba masz racje! W takim razie ni epodoba mi sie takie zakonczenie ....

ocenił(a) film na 8
bakman65

Bo prawdopodobnie zgwałcił jakąś dziewczynę. Ale nie w Missouri i nawet nie w Stanach tylko w Iraku. Oczywiście, że był spanikowany, ale definitywnie nie zgwałcił i nie zabił córki głównej bohaterki. Film nie podaje nam kto to zrobił i to nie ma znaczenia, to jest dramat nie kryminał.

bakman65

W którym momencie był przerażony lub spanikowany? Właśnie obejrzałem film i jak dla mnie to wręcz odwrotnie - był poirytowany, co przeszło w gniew, ale żadnego strachu tam nie było. Jedyne zawahanie nastąpiło wtedy, kiedy okazało się, że gość, którego przed chwilą pobił jest gliną, co oczywiste bo mógł za to beknąć. Obicie ryja policjantowi, to nie zupełnie to samo co obicie ryja przypadkowemu gościowi z baru.

ocenił(a) film na 7
RosieMader

Widzu, tu chodzi o to, że to TY masz wybrać. Ja wybieram, że to był morderca córki Mildred, bo to by oznaczało, że zginęła jedna osoba mniej. Oraz wybieram, że dojechali do celu, przyłożyli mu lufę do skroni, gość się zeszczał i sfajdał w gacie po czym przyznał się do zbrodni i poddał się dobrowolnej kastracji, żeby już nikogo w ten sposób nie skrzywdzić. Mildred natomiast zabiła nienawiść w sobie i przebaczyła oprawcy ratując w ten sposób swoją duszę od śmierci.

ocenił(a) film na 9
Don_Pellegrino

Kocham tę interpretację. Moim zdaniem film jest też o tym, że zło można zwyciężyć tylko dobrem.

Don_Pellegrino

Tak, a potem wszyscy odjechali w kierunku tęczy na jednorożcach. Na bank zawodowy żołnierz dałby się zaskoczyć starej babie i wiejskiemu chłopakowi, którym dopiero co bez odrobiny wysiłku wytarł podłogę. Niektórzy to chyba powinni zostać przy oglądaniu bajek żeby potem nie przeżywać filmów bez happy endu.

ocenił(a) film na 7
RosieMader

Wiemy, że to facet z baru, bo odwiedził kobietę, aby ją przestraszyć. Gdyby faktycznie był na Bliskim Wschodzie 9 miesięcy wcześniej to nie wiedziałby o sprawie gwałtu i nie interesował się sprawą.
Badania DNA mogą się nie zgadzać, bo przecież gwałt był zbiorowy, więc nie wiadomo czyje dna zabezpieczyła policja. Wiedział, że kobieta go szuka, więc zadbał o alibi - wpisali go zapewne na listę, że był w Iraku. Scenariusz oczywiście ma dziury, bo nie wiemy co to za tajne dane, kim jest ten jego oficer przełożony, czy jest żołnierzem, w jakim był kraju?.

mates_z

Tylko w barze ten morderca gwałciciel przechwalając sie kumplowi powiedział że nie chciał beknąć za to ostatniego dnia służby wiec wychodzi na to, że naprawdę był na służbie a nie, że zadbali o jego alibi

prof_mateusz27

Na służbie, tak, ale nie jest powiedziane czy za granica czy już w kraju.
Może właśnie z okazji końca służby robili sobie wypad do miasta żeby się napić i coś im głupiego strzeliło do głowy zamiast spokojnie wrócić do koszar.
Armia jest jak państwo w państwie. Co się stanie w armii zostaje w armii.
Ale film nie jest o tym.
Film jest o spirali zła która sama się nakręca, a którą może przerwać tylko odpuszczenie.
Film jest o ludziach zagubionych, czy to przez śmierć w rodzinie, czy trudne dzieciństwo.
Łajza z posterunku przestała być łajzą dopiero jak uświadomił sobie że stracił fuchę - czyli wszystko co miał. Dotarło do niego co robił, więc uchwycił się tego co mu zostało, po części po słowach starego szeryfa a po części po tym jak przeżył pożar, a gość którego bez powodu pobił podał mu szklankę z sokiem, choć był na niego wkurzony.
Po prostu przychodzi taki czas żeby po własnej tragedii przestać być zły na cały świat, przestać się wydurniać i zaakceptować rzeczywistość.

ocenił(a) film na 8
RosieMader

Jeśli facet z baru był mordercą córki to film traci, bo scena z baru, przepowiedziana przez szeryfa, odziera film z tego co nieuchwytne, z tajemnicy, z zaskoczenia. A on może i kogoś zabił, albo bardzo chciał i się puszy.

ocenił(a) film na 9
Jendryn

Dokladnie sie z Toba zgadzam! Dokladnie, tak. 3/4 filmu to nieuchwytny morderca zeby potem na koncu zepsuc caly film.

ocenił(a) film na 9
RosieMader

Co myślicie na temat teorii że mordercą mógł być Oficer Jason Dixon?
1) W pewnym momencie filmu matka Dixona mówi coś w rodzaju ,,czy idziesz do swojej kobiety", niby takie rzucone od niechcenia, ale mi zapaliła się lampka pt. Może Dixon spotykał się swojego czasu z Angelą i coś doprowadziło do takiego a nie innego zakończenia znajomości?
2) W momencie kiedy pali się komenda Dixon wydaje się niezbyt przejęty tym, że nagle wszystko trawi ogień i wbiega w niego prawie że ,,ot tak". Może to świadczy o jakimś ukrytym zamiłowaniu do ognia? Może Charlie w barze (przy rozmowie Mildred z Jamesem) jedynie się przechwalał podpaleniem bilboardów, a prawdziwym sprawcą był Dixon? Jeśli nie to gdzie on był w czasie podpaleń (wychodził w ten wieczór z domu rodzinnego).
3) Niepokojąca i dość zaskakująca jest rozmowa Dixona z Mildred przez telefon, pod koniec filmu. Czułem, że coś jest nie tak w tym momencie (łzy Dixona?).
4) Zachowanie Dixona w obrębie całego filmu - z początku widz ma wrażenie, że to typowy wiejski głupek, który ma siano w głowie i obchodzi go tylko alkohol, ewentualna bitka raz na jakiś czas (np. Na tle rasowym) i tyle. Z biegiem wydarzeń w filmie widać u niego pewną zmianę, robi się ... bardziej dojrzały? Więcej dostrzegający? Jakaś nagła i szybka ta zmiana.

Wiem, że większość to domysły i do profilu mordercy pasuje mocno ,,mężczyzna z baru", ale na pierwszy rzut oka wydawała mi się to zbyt oczywista kwestia.
Może Dixon zdecydował się pojechać z Mildred na końcu, żeby mieć pewność, że ,,mężczyzna z baru" zostanie zabity zanim wyda się wersja, która by go oczerniła?

Jeśli coś mi umknęło w ramach filmu to dajcie znać, chętnie podyskutuje ;)

ocenił(a) film na 9
evileqq

Overthinking :D
Z tym sie akurat w ogole nie zgadzam :)

ocenił(a) film na 9
azlotko

Może jakaś argumentacja sensowna?
Co taki post wprowadza do dyskusji? Równie dobrze mogłeś nic nie napisać.

ocenił(a) film na 10
evileqq

Mam wrażenie, że jednak ta teoria to nadinterpretacja. Nie wiemy chyba, ile lat ma Dixon (jeśli wiemy, proszę mnie poprawić), ale Angela byłaby chyba dla niego za młoda. Plus, jeśli by się z nią spotykał, jest mało prawdopodobne, że w tak małym miasteczku utrzymaliby to w tajemnicy.
Podczas pożaru Dixon czytał list ze słuchawkami w uszach. Był skupiony na muzyce i tym, co chciał przekazać mu szeryf, przez co nie dostrzegł płomieni i o tym, że cała komenda płonie zorientował się w ostatniej chwili. Jego wbieganie w ogień było raczej aktem desperacji, a nie przejawem piromanii.
Zauważ, że Dixon przez cały czas trwania filmu przeszedł naprawdę wiele. Samobójcza śmierć drogiego mu Willoughby'ego, afera z billboardami, pobicie i wyrzucenie z okna Reda, spalenie połowy twarzy szpecące go na całe życie. To miało pełne prawo znacznie na niego wpłynąć. Od samego początku nie był jednak "typowym wiejskim głupkiem", tylko zagubionym policjantem, który poświęcił swoje życie osobiste, by opiekować się niesamodzielną matką. On nigdy nie był głupi, tylko sfrustrowany swoją sytuacją, a poczucie to potęgowało szukanie ukojenia w alkoholu. Pewnie spory wpływ na niego miała również właśnie matka (np. sama mówiła o czarnoskórym "asfalt"). Nie popieram niektórych zachowań Dixona, ale nie można sklasyfikować go jednoznacznie jako negatywną postać (mnie osobiście szczególnie chwyciła za serce scena powrotu do domu po bójce i to, jak Jason nie dopuścił, by jego matka zobaczyła go w takim stanie i zapewniał, że wszystko w porządku).
Rozmowa telefoniczna z Mildred? Mam wrażenie, że łzy Jasona wynikały z bezsilności i poczucia winy z powodu nieodnalezienia sprawcy. Zrobił Mildred nadzieję, a potem ją zawiódł.
Gdyby to był Dixon, dlaczego z takim zapałem szukałby mordercy po śmierci szeryfa? Policyjna odznaka była wszystkim, co miał i nie wierzę, że byłby w stanie dopuścić się takiej zbrodni. Jeśli to on stałby za gwałtem na Angeli, chyba chciałby zatrzeć wszystkie ślady? Zauważ, że podczas pożaru komendy jedyne, co uratował, to akta sprawy córki Mildred. Gdyby to on był mordercą, z pewnością pozwoliłby im spłonąć i w ten sposób śledztwo stanęłoby w miejscu. Poświęcenie, z jakim Jason próbował zdobyć DNA człowieka z baru, to, że dał się tak brutalnie pobić w imię odnalezienia sprawcy utrzymuje mnie w przekonaniu, że ze śmiercią Angeli nie miał absolutnie nic wspólnego.

ocenił(a) film na 9
cthulhu_898

Według mnie przemiana Dixona wydała się zbyt nagła, szybka. Przeszedł wiele, ale czy dla osoby, dla której bójki, łobuzerski tryb życia to codzienność np. Bilboardy były kwestią którą aż tak by się przejął?

Nie zgadzam się co do teorii na temat Dixona i jego matki, bardziej mi to wygląda na bycie podręcznikowym maminsynkiem (a przez to również życiową niedojdą czyt. Dobrze mi z mamą, będą z nią mieszkał nawet podczas dorosłości).

Kreowanie ,,faceta z baru" na mordercę jest dla mnie nazbyt oczywiste i szczerze mówiąc byłbym rozczarowany gdyby okazało się, że tak naprawdę było.

ocenił(a) film na 10
evileqq

Przysłuchaj się uważnie temu, co Willoughby pisał Dixonowi w swoim liście. Jason nie mieszka z matką "bo tak mu wygodnie", tylko dlatego, że jego ojciec umarł i niesamodzielną matką nie miał się kto zająć. W filmie było to podane w dosłownej ekspozycji, więc nie wiem, jak mogło Ci to umknąć.

Wszystko spadło na niego w bardzo krótkim czasie. Natłok wydarzeń może wywołać szybką przemianę u bohatera. Szczególnie pod wpływem samego szeryfa, w którym Jason z pewnością widział autorytet. Zauważ, że zachowanie Dixona zmienia się od momentu otrzymania listu.

Być może jest to jeden z powodów, dla których twórcy zdecydowali się zakończyć historię właśnie w takim momencie. Owszem, teoria z "mężczyzną z baru" jest najbardziej przewidywalna, ale i chyba najbardziej prawdopodobna. "Trzy billboardy..." to nie jest typowy kryminał, w którym najważniejsze jest dorwanie mordercy, więc myślę, że również dlatego nie skupiono się na szczególnym rozwinięciu tego wątku. I mnie lekko rozczarowałoby takie zakończenie (choć jestem w stanie to wybaczyć), to jednak nie skłaniam się do teorii, że za morderstwem stoi ktoś z otoczenia Mildred i Angeli, a już na pewno nie Jason.

cthulhu_898

Czytam Waszą dyskusję, i chciałbym zaprezentować swoją teorię. Mordercą nie jest facet z baru, gdyż DNA tego gościa nie pasuje.

Podszedłem do sprawy inaczej. Profilowo pasuje mi on to mordercy, jak i wydaje mi się że język filmu nam to podpowiada.

Zauważyliście, że w jednej z ostatniej scen kiedy Dixon sięga do kredensu po próbówkę, jest tam karteczka z napisem Evidence? Ponadto widzi że on lub jego matka zażywają psychotropy. Ponadto przeczytałem waszą dyskusję o zmianie Dixona, i tak - najbardziej mi on pasuje.

Zaszła w nim zmiana, pasuje do profilu mordercy. Dlaczego śledztwo nie ruszyło z miejsca? Bo akta ofiary leżą u niego na biurku i to on się nią zajmuje. Ponadto zauważcie że na początku jest dużym dzieckiem, czyta komiksy, otacza się zabawkami. A kim była ofiara? Dzieckiem/nastolatką.

Dixon był psychopatą. Zauważcie jak odnosił się do matki (sugestia że utnie jej łeb).

Kolejna sprawa - przemiana. Wiedział że źle zrobił, zrozumiał błąd i dlatego postanowił go naprawić. I dlatego zajął się sprawą dla dobra tej kobiety. Robił to nie by zmylić coś, ale właśnie w wyniku wewnętrznej przemiany.

Jednak moja teoria ma lukę. Dixon dostarczył również swoją próbkę dna, gdyż był cały we krwi. Być może podczas badań jego osoba została z góry wykluczona, nie mniej jakbym pracował w laboratorium, sprawdziłbym i jego.

I symbolika. Na końcu Dixon znalazł odznakę. Czyli odzyskał hm... poczytalność. Chciał się ukarać, dlatego zadzwonił do matki zamordowanej ze strzelbą zwróconą w stronę twarzy.

ocenił(a) film na 9
PanStanislaw

Bardzo ciekawa teoria!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones