Jego wybór był nielogiczny, bo zamiast wybrać sławną, bogatą, utalentowaną artystkę muzyczną, która na niego od początku leciała, była w nim bezwarunkowo zakochana i trzymała jego poziom, wybrał jakąś barmankę z prowincji, która przed laty dała mu kosza, a teraz łaskawie go zaczęła zauważać i na niego lecieć, bo zdobył pozycję społeczną, dobrą i prestiżową pracę, dorobił się majątku i zrobił się z niego przystojniak.
Prawie do końca miałem nadzieję, że jednak będzie z blondyną, bo takie właśnie zakończenie mnie widziałoby się szczęśliwe dla tego filmu.
Może i tak, ale tamta to była jego upragniona i utęskniona wybranka serca z lat młodzieńczych, a przecież wszyscy dobrze wiemy, że stara miłość nie rdzewieje :)
"...zamiast wybrać sławną, bogatą, utalentowaną artystkę muzyczną, która na niego od początku leciała, była w nim bezwarunkowo zakochana i trzymała jego poziom..."
Litości!
Samantha James (w tej roli niesamowita Anna Faris) to przecież karykatura kobiety! Ta postać skupia w sobie całe zło show biznesu, jest bezsensowna, beznadziejnie głupia i pusta niczym studnia na środku pustyni! Faris rewelacyjnie oddała w Samancie te wszystkie "zalety", które zacząłeś wymieniać, hehe ;D
Serio lepszy wybór to psychiczna dziewka, która odwalała chore akcje, rzucając się na niego na każdym kroku? :D Nawet jakby miała kasy jak góra Mount Everest, to nikt by nie wytrzymał z tak toksyczną i pokręconą osobą :D Wiadomo, że to komedia dla beki, ale litości, ta jego przyjaciółka milion razy lepsza :D