Najlepsze stare polskie filmy. Top 10 filmów, które warto obejrzeć

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Najlepsze+stare+polskie+filmy.+Top+10+film%C3%B3w%2C+kt%C3%B3re+warto+obejrze%C4%87-146417
Najlepsze stare polskie filmy. Top 10 filmów, które warto obejrzeć
źródło: Materiały prasowe
Wbrew słowom inżyniera Mamonia z kultowego "Rejsu", że "w filmie polskim nuda, nic się nie dzieje", nasza narodowa kinematografia ma się czym pochwalić. Wybór dziesięciu filmów reprezentujących żelazną klasykę polskiej X muzy nie jest więc wyborem łatwym. Wiadomo jednak, że kiedy wyliczamy najlepsze stare polskie filmy, nie może zabraknąć wśród nich właśnie "Rejsu". Jakie jeszcze polskie filmy trafiły na naszą listę? Zobaczcie top klasycznych polskich filmów: od Machulskiego do Wajdy.

TOP 10: NAJLEPSZE STARE POLSKIE FILMY



Układając nasz top i wybierając najlepsze polskie filmy staraliśmy się połączyć przyjemne z pożytecznym. Są tu więc filmy na podstawie klasycznych dzieł rodzimej literatury, ale są też filmy kultowe, do których po prostu często wracamy. Nawiasem mówiąc: kategorię "stare polskie filmy" zdefiniowaliśmy dość szeroko, decydując się na kino sprzed 1989 roku.

Oczywiście, o kanonie filmowym możemy dyskutować w nieskończoność. Piszcie w komentarzach, jakie jeszcze filmy zobaczylibyście na tej liście. "Sól ziemi czarnej"? "Salto"? "Sami swoi"? "Gorączka"? "Trzecia część nocy"? "Piętro wyżej"? Jest z czego wybierać. Proszę Państwa: a to filmowa Polska właśnie!

Jeden z najważniejszych debiutów w historii polskiego kina, który świetnie gra z konwencjami kina światowego: "Vabank" to przecież rewelacyjny heist movie. Historia jest prosta: są lata 30. w Warszawie, główny bohater, kasiarz Kwinto (Jan Machulski), wychodzi z więzienia i postanawia odegrać się na Gustawie Kramerze (Leonard Pietraszak), właścicielu banku, przez którego został aresztowany. Reżyser Juliusz Machulski daje nam galerię barwnych postaci, spienięża retro styl i świetnie czuje komediowy ton. Sednem filmu jest precyzyjna sekwencja napadu oraz następujące po niej humorystyczne rozwiązanie fabularnych zagadek, jakie zostawił po drodze reżyser. Zaiste, filmowe ucho od śledzia: nie powinno się udać, a jednak się udało.


"Barwy ochronne" to Krzysztof Zanussi u szczytu twórczych sił. W czasie letniego obozu językowego dochodzi do konfrontacji dwóch osobowości - ścierają się cyniczny docent Szelestowski (Zbigniew Zapasiewicz) i młody idealista, magister Kruszyński (Piotr Garlicki). Zanussi przeprowadza wiwisekcję polskiej inteligencji, z satyrycznym zacięciem krytykując uniwersytecki światek. Reżyser piętnuje środowiskowy konformizm, karierowiczostwo i korupcję, których metaforą jest tytułowa mimikra. Brawurowy portret środowiska idzie w parze z rewelacyjnym pojedynkiem aktorskim. Zapasiewicz i Garlicki sprawiają, że zainscenizowany przez reżysera moralitet kipi od emocjonalnej prawdy. W końcu to Zanussi z czasów, gdy w intelektualnych tyradach jego bohaterów było jeszcze miejsce na wątpliwość.


Stanisław Bareja jak żaden inny reżyser dał nam komediowy destylat polskości - tyleż tej z czasów PRL-u, co tej uniwersalnej i aktualnej po dziś dzień. "Miś" to jego opus magnum: kipiąca od absurdu opowieść, której bohaterem jest prezes klubu sportowego "Tęcza" Ryszard Ochódzki (Stanisław Tym). Bareja obśmiewa wszystko: od propagandy przez lizusostwo po krętactwo. W gruncie rzeczy dostajemy tu specyficzną, śmieszno-straszną lekcję historii. Ale dostajemy też po prostu czyste komediowe złoto i pochód kultowych scen oraz cytatów w wykonaniu takich mistrzów humoru jak m.in. Krzysztof Kowalewski, Jerzy Bończak czy Zofia Czerwińska. Komedia obowiązkowa i kino absolutnie kultowe.


Prawdopodobnie najgłośniejszy debiut w historii polskiej kinematografii. "Nóż w wodzie" sprowokował nie tylko polityczny skandal, ale i stał się katapultą do międzynarodowej kariery Romana Polańskiego. Podczas podróży nad jezioro małżeństwo zabiera młodego człowieka, którego następnie zaprasza na swój jacht. W trakcie rejsu dochodzi do rywalizacji pomiędzy mężczyznami. Polański już tu sygnalizuje swoje ulubione tematy, od klaustrofobii przez seksualne napięcie po grę z gatunkami filmowymi. Mimo minimalistycznego konceptu uwodzi też mnogością kontekstów: "Nóż w wodzie" to zarazem krytyka konsumpcjonizmu tzw. "małej stabilizacji", psychoanalityczna dekonstrukcja męskości, jak i - po prostu - trzymający w napięciu pojedynek aktorski. W rolach głównych Zygmunt Malanowicz, Leon Niemczyk i Jolanta Umecka.


"Ja w ogóle nie lubię chodzić do kina. A szczególnie nie chodzę na filmy polskie", mówi inżynier Mamoń (Zdzisław Maklakiewicz) w - o ironio - jednym z najchętniej oglądanych i najbardziej kultowych filmów polskich. To ten rodzaj ironii, która trafnie podsumowuje sedno sprawy. "Rejs" jest w końcu filmem, który mimochodem, niemalże od niechcenia, przeprowadza coś na kształt zbiorowej, narodowej kuracji - oczywiście kuracji śmiechem, w której pomagają m.in. Stanisław Tym i Jan Himilsbach. Stanowiący fabularny punkt wyjścia rejs statkiem po Wiśle można nawet czytać jako metaforę ojczyzny jako tonącego okrętu. Ale Piwowski, zainspirowany dokonaniami czeskiej nowej fali, nie daje się porwać czarnowidztwu i reżyseruje (a nieraz po prostu podgląda) tę naszą rzeczywistość z przymrużeniem oka - trochę ciepłym, a trochę zrezygnowanym.


"Przypadek" to film, w którym pięknie spotykają się polityka i metafizyka, rzeczywiste i wyobrażone: kinowy egzystencjalizm wcielony. Krzysztof Kieślowski opowiada trzy warianty historii studenta Witka Długosza (Bogusław Linda): trajektoria jego losów zmienia się zależnie od tego, czy zdąży on na pociąg do Warszawy. Chłopak raz jest aparatczykiem, raz antykomunistą, a raz zachowuje dystans od polityki. "Przypadek" to zarazem skrócona historia Polski post-stalinowskiej z jej różnymi obliczami, jak i filozoficzny namysł nad kwestiami przeznaczenia i tytułowego przypadku. Jak żyć? Którą drogą podążać? Kieślowski nie udziela odpowiedzi, ale wie, jak pytać.


"Rękopis znaleziony w Saragossie" to jeden z najbardziej znanych w świecie polskich filmów, ceniony przez Scorsesego, Coppolę i Buñuela. Zasłużenie! Ekranizacja powieści Jana Potockiego to przede wszystkim popis intrygującej szkatułkowej formy, w labiryncie której mieści się zarówno western, kino płaszcza i szpady, fantastyka, burleska, jak i romans. Historia młodego oficera, który wyrusza do Madrytu, by objąć stanowisko kapitana w gwardii walońskiej i wybiera najkrótszą, podobno nawiedzoną drogę, to przecież zaledwie punkt wyjścia do symfonii nieskrępowanej filmowej wyobraźni, której popis dał tu reżyser Wojciech Jerzy Has. W obsadzie m.in. Zbigniew Cybulski, Bogumił Kobiela, Beata Tyszkiewicz, Zdzisław Maklakiewicz, Barbara Krafftówna i Leon Niemczyk.


Reżyser Andrzej Munk i scenarzysta Jerzy Stefan Stawiński łączą siły po raz trzeci (po równie wybitnych filmach "Człowiek na torze" i "Eroica"), by raz jeszcze zdemitologizować historię polski. Tym razem w konwencji słodko-gorzkiej. Komedia "Zezowate szczęście" to historia życia niejakiego Jana Piszczyka (Bogumił Kobiela) - oportunisty, któremu los ciągle płata figle. Munk łączy Chaplina z Gombrowiczem i opowiada o pechowcu, którego desperackie próby zjednoczenia się ze wspólnotą raz za razem biorą w łeb, obracając się przeciwko niemu. Tragiczna historia Polski, jaka odbija się w losach bohatera, okazuje się dla niego zbyt dużym wyzwaniem. Piszczyk to zarazem przykład godnego potępienia konformizmu, jak i ofiara absurdów historii: człowiek, który lawirując w meandrach polityki, łamie sobie kręgosłup.


"Pociąg" to film, który w brawurowy sposób łączy kino gatunkowe i artystyczne: jest tu historia sensacyjna, jest melodramat, jest i egzystencjalizm. Jerzy (Leon Niemczyk) i Marta (Lucyna Winnicka) podróżują tym samym pociągiem, gdzie wskutek braku wolnych miejsc trafiają do jednego przedziału. W tym samym składzie podróżuje zbiegły morderca. Tytułowy pociąg to oczywiście błyskotliwa makieta społeczeństwa: ludzi podzielono według posiadanych biletów, ale wszyscy pędzą ku temu samemu celowi - jedni w luksusowych wagonach sypialnych, inni w niewygodnej drugiej klasie. Reżyser Jerzy Kawalerowicz po mistrzowsku ogrywa klaustrofobiczną przestrzeń i podsumowuje Polskę, dyskretnie sygnalizując głęboki społeczno-historyczny kontekst. Ale snuje też uniwersalną opowieść o poszukiwaniu spełnienia, najlepiej podsumowaną przez słowa wypowiedziane przez Lucynę Winnicką: "Nikt nie chce kochać, wszyscy chcą być kochani".


Jest co najmniej kilka filmów Andrzeja Wajdy, które mogłyby znaleźć się na szczycie tego zestawienia - od "Kanału" przez "Popiół i diament" po "Człowieka z marmuru" i "Panny z Wilka". Stawiamy jednak na opartą na "Ziemię obiecaną", epicki fresk o XIX-wiecznej Łodzi, kapitalizmie i polskości, zrealizowany na podstawie powieści Władysława Reymonta. Oto Polak, Niemiec i Żyd, choć nie mają nic, postanawiają mieć wszystko. Trzej przyjaciele, Karol, Maks i Moryc, zakładają fabrykę w Łodzi, chcąc jak najszybciej dorobić się fortuny. Wajda imponuje tu skalą i rozmachem - zarówno myśli, jak i inscenizacji. "Ziemia obiecana" to film błyskotliwy zarówno w ogóle społeczno-historycznej panoramy jak i w szczególe portretów psychologicznych. W rolach głównych najwspanialszy tercet w historii polskiego kina – Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn i Wojciech Pszoniak.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones