Odwiedzimy Deadwood na dużym ekranie?

Dekadę temu jednym z popularniejszych seriali stacji HBO był "Deadwood". Mimo oddanego grona fanów miał on jednak za małą widownię i kanał skasował go po trzech sezonach. Wydawało się, że na tym historia mieszkańców Deadwood się zakończy. Teraz jednak okazuje się, że serial może zyskać nowe życie.


Pierwszym, który zasugerował, że coś się wokół serialu dzieje, był Garret Dillahunt (czyli Jack McCall). Opublikował on następującego tweeta:


Potem o te "plotki" przedstawicieli HBO zapytali dziennikarze The Hollywood Reporter. I wbrew oczekiwaniom w odpowiedzi portal nie dostał zwyczajnego zaprzeczenia. Przeciwnie, potwierdzono, że rozmowy na temat filmu rzeczywiście są prowadzone. HBO zastrzegło jednak, że są one na bardzo wczesnej fazie, więc nie należy z nich wyciągać wniosku, że "Deadwood" naprawdę powstanie.

Filmy inspirowane dawnymi przebojami telewizyjnymi są ostatnio w modzie. Do kin właśnie wchodzić będzie "Kryptonim U.N.C.L.E.", a w przygotowaniu jest chociażby "Baywatch". Samo HBO ma w tym roku już jedną kinową kontynuację serialu, czyli "Ekipę".

Deadwood to owiana tajemnicą, wyjęta spod prawa osada na Dzikim Zachodzie. Co zaskakujące, miasto nie zostało wymyślone na potrzeby serialu, ono naprawdę istnieje! W miejscu tym spotykali się nie tylko poszukiwacze złota, ale i rzesze nietuzinkowych postaci, toczące okrutną walkę o władzę i majątek. Losy autentycznych postaci splatają się z historiami tych fikcyjnych. W Deadwood króluje przemoc, bezprawie, a ludzie chodzą własnymi ścieżkami. Bohaterami produkcji są przestępcy, byli żołnierze, najemnicy, rewolwerowcy, robotnicy i kobiety lekkich obyczajów. Kolejne odcinki prowadzą widzów w barwny świat Dzikiego Zachodu, gdzie rządzi prawo pięści, króluje wyuzdanie i rozpusta.