Recenzja filmu

Avatar (2009)
James Cameron
Artur Kaczmarski
Sam Worthington
Zoe Saldaña

Na wschód od Edenu

Avatar. Słowo to 25 grudnia 2009 roku weszło na stałe do słownika każdego kinomana. Tego dnia zrealizowana z wielkim rozmachem, jedna z najdroższych produkcji w historii kina pojawiła się w
Avatar. Słowo to 25 grudnia 2009 roku weszło na stałe do słownika każdego kinomana. Tego dnia zrealizowana z wielkim rozmachem, jedna z najdroższych produkcji w historii kina pojawiła się w naszych kinach. Wszelkie spekulacje zostały zakończone, zostaliśmy postawieni przed faktem, gotowym dziełem. Po pierwszych seansach cały świat obiegła wiadomość – istotnie, mamy do czynienia z rewolucją. James Cameron zapowiadał wielki przełom w historii kina zarówno trójwymiarowego jak i kina w ogóle. Nad objętym tajemnicą projektem prace trwały jeszcze na miesiąc przed zapowiedzianą już światową premierą. Kiedy film ujrzał światło dzienne wszyscy zrozumieli – Cameron nie rzucał słów na wiatr. Zanim wspomnę o efektach, muszę zacząć od scenariusza filmu, nad którym głównie ubolewają krytycy nieprzychylni nowemu filmowi Camerona. Rzecz dzieje się na planecie Pandora, zamieszkiwanej przez Na’vi – rasę podobną do ludzkiej, posiadającą własny język, armię, piramidę społeczeństwa, a nawet religię. Przed kilku laty na Pandorze pojawił się człowiek i stworzył na niej bazy, z których pod przykrywką humanitarnego cywilizowania planety prowadził prace nad eksploatacją drogocennego surowca znajdującego się na tej planecie. Film rozpoczyna się w momencie, gdy stosunki między ludźmi a Na’vi są w rozsypce i istnieje ryzyko wojny. Ludzie próbują więc włączyć swoich ludzi w obce plemię za pomocą tytułowych Avatarów – postaci wyglądających jak Na’vi, jednak sterowanych z bazy za pomocą myśli człowieka znajdującego się w specjalnej kapsule. Jednego z Avatarów otrzymuje główny bohater, Jake Sully – sparaliżowany od pasa w dół żołnierz, który w przyszłym czasie ma stać się pośrednikiem między Na’vi, a ludźmi. Jake’owi udaje się zdobyć zaufanie i przyjaźń Na’vi, jednak w wyniku zaostrzającego się konfliktu ujrzy on przerażającą działalność człowieka i zmuszony zostanie do dokonania wyboru, z którą cywilizacją ma wiązać przyszłość. Film opowiedziany jest w sposób dość schematyczny, znany już w kinematografii. Obca rasa (którą tutaj o dziwo są ludzie) dokonuje podboju nowych terytoriów, pojawia się wątek miłosny, bohater będzie musiał zdecydować o poświęceniu w imię wyższych celów, w końcówce nie obejdzie się bez wielkiej sekwencji batalistycznej. Owszem to wszystko jest nam już znane, ale w tak magiczny sposób nie zostało to chyba jeszcze ukazane. Wszyscy mieszkańcy Na’vi oraz Avatary głównych bohaterów zostały zrobione komputerowo, ale z jakim skutkiem! Postacie są wykonane z taką doskonałością, że gdyby faktycznie istniała taka rasa, a człowiek by ją nakręcił kamerą, to prawdopodobnie nie byłoby widać różnicy. I tutaj znajduje się też klucz do fabuły. Cameron uzbraja swoich bohaterów nie tylko w łuki i włócznie, ale również w sumienie i uczucia takie jak gniew czy miłość, przez co całość wygląda niesamowicie naturalnie. O ile część kinomanów lubiących „wybuchowego” Camerona może być tym faktem zawiedziona to jednak zapewniam, że tej drugiej części lubiącej tkliwe dramaty niejednokrotnie łezka się w oku zakręci. O efektach 3D chciałbym napisać wiele, ale może skupię się tylko na tym co widoczne dla oka, bez zagłębiania się w techniczne szczegóły. Istotnie mamy przełom. Nie tylko wspomniane przeze mnie postaci są perfekcyjnie wykonane, ale cały otaczający świat także. Zachwycający świat Pandory urzekł mnie swoją kolorowością, przepychem, różnorodnością stworzeń. Myślę, że nietrudno sobie skojarzyć tak doskonały świat z biblijnym Edenem, gdzie tak jak i na Pandorze, człowiek żył w idealnej harmonii z przyrodą, co jest niejednokrotnie podkreślane w filmie, na przykład polowanie nie kończy się tylko na ustrzeleniu zwierzyny, ale na swego rodzaju modlitwie, w której myśliwi oddają cześć zarówno ciału jak i duszy zwierzęcia. Efektami 3D również jestem zachwycony. Największe wrażenie robią rośliny pandorskiej dżungli, fruwające dookoła nasiona drzew i… urządzenia komputerowe w ludzkiej bazie. Niestety nie widziałem tego filmu w IMAXie, ale podejrzewam, że to faktycznie tam przeżycia związane z tą technologią będą dla widza największe. Na brawa zasługuje również James Horner, twórca muzyki do "Avatara", która swoją delikatnością fantastycznie współgra z pięknymi obrazami planety, jednak swój kunszt Horner ukazuje w dynamicznych sekwencjach batalistycznych, gdzie w połączeniu z wzniosłymi utworami wynoszą obraz na poziom wręcz artystyczny. Film zamyka utwór I See You w wykonaniu Leony Lewis, który wydaje się być nawiązaniem do My Heart Will Go On Celine Dion, który pojawił się na końcu poprzedniego film Camerona – "Titanica", do którego muzykę także skomponował Horner. Zdaje się być tylko kwestią czasu, kiedy utwór ten podbije zarówno listy przebojów jak i serca słuchaczy na całym świecie. Brakiem wyczucia ze strony twórców "Avatara" byłoby, gdyby postacie wygenerowane komputerowo zagrały lepiej niż prawdziwi ludzie, więc aktorzy musieli wznieść się na wyżyny swoich możliwości. Na szczęście podołali oni zadaniu, na największe brawa zasługuje Stephen Lang – odtwórca roli pułkownika Quaritcha, który swoją charyzmą, zaciętością i zdeterminowaniem przypominał mi Mickeya Rourke'a z roli Marva w "Sin City". Na koniec muszę ostrzec widzów w środkowych rzędach – w końcówce uważajcie na wystrzeliwane strzały! Mnie jedna ugodziła prosto w serce i przygwoździła do fotela nie chcąc mnie z niego wypuścić nawet po zakończeniu seansu. Podsumowując – okazuje się, że to nic nowego pod słońcem. Cameron spełnił swoje obietnice, ponownie wcielił się w postać wielkiego wizjonera kina i ponownie osiągnie  sukces. Zachęcam do obejrzenia tego filmu każdego, chociażby po to, aby nacieszyć oczy magicznym światem planety Pandora.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Avatar, Avatar i jeszcze raz Avatar. Takie filmy jak najnowsze dzieło Jamesa Camerona nie łatwo jest... czytaj więcej
Jamesa Camerona nikomu przedstawiać nie trzeba, podobnie, jak pytać, czy ktoś widział co najmniej jeden z... czytaj więcej
"Avatar", film z gatunku science-fiction, na który wiele osób czekało z niecierpliwością. Zapowiadany... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones