Recenzja serialu

Star Trek: Discovery (2017)
David Semel
Lee Rose

Oczami nie-fana: Sezon 1

Nigdy nie byłem fanem "Star Treka", a zwłaszcza uniwersum serialowego. W latach 90., kiedy wiele osób z zapartym tchem śledziło przygody kapitana Kirka, moje oczy były skierowane w stronę
Nigdy nie byłem fanem "Star Treka", a zwłaszcza uniwersum serialowego. W latach 90., kiedy wiele osób z zapartym tchem śledziło przygody kapitana Kirka, moje oczy były skierowane w stronę "Gwiezdnych wojen". Zdecydowanie wolałem obejrzeć n-ty raz przygody Jedi i Sithów niż facetów w mundurkach. Jak widzicie, od razu przyznaję się do tego, że stałem z drugiej strony barykady, dlatego też moje opinie prawdopodobnie będą drastycznie inne niż całego fandomu. 

Moja przygoda ze "Star Trekiem" rozpoczęła się w momencie reaktywacji serii przez J.J. Abramsa, który zdecydowanie wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Pokazał, że to uniwersum może się podobać. Jednak Internet przesiąknięty jest krytyką i oskarżeniami o niszczenie genialnego uniwersum. Szanuję każdą opinię i rozumiem, że zagorzałym fanom pewne rzeczy zgrzytały i mogły się nie podobać, jednak ja dostałem dobrą historię z ciekawymi postaciami, w które wcielili się znani mi aktorzy, a to wszystko okraszone rewelacyjnymi efektami specjalnymi.

Z tego powodu moje oczekiwania wobec serialu "Star Trek: Discovery" były zupełnie inne. Chciałem dostać wartką historię ze zwrotami akcji z postaciami, które polubię lub znienawidzę, które nie będą mi obojętne. Miałem nadzieję na walki w kosmosie, na przedstawienie różnych ras oraz wątki związane z innymi wymiarami czy czasoprzestrzenią (bo wiedziałem, że takie pojawiały się w uniwersum Star Trek) i wiele z tych rzeczy dostałem.

Zdaje sobie sprawę, że moje oczekiwania mogły być dość rozbieżne wobec tego, na czym opierało się całe uniwersum. Wiem, że "Star Trek" bazował na odkrywaniu nowych światów i nawiązywaniem kontaktu w pokojowy sposób. Zdaję sobie sprawę z tego, że walk w przestrzeni kosmicznej praktycznie nie było, że każdy serial czy film poruszał problemy, które nawiązywały do naszego życia, ale ja oczekiwałem dobrej space opery i nie liczyłem na nic poważnego i głębokiego.

Akcja serialu "Star Trek: Discovery" umiejscowiona jest 10 lat przed wydarzeniami z oryginalnej serii. Statek kosmiczny U.S.S. Shenzhou dociera na krańce znanego układu gwiezdnego i napotyka na artefakt należący do wrogiej rasy - Klingonów. Znani ze swoich zamiłowań do wojny mimo wszystko przywitani są przez Federację w pokojowy sposób. Sytuacja jest napięta. Pierwsza oficer, Michael Burnham, wierzy, że jedyna możliwość to zastosowanie ataku wyprzedzającego, na co nie chce zgodzić się załoga i kapitan statku, którzy przybyli tu z misją pokojową. Dochodzi do swoistego "zamachu stanu" i rozpoczęcia wojny.


Konflikt z Klingonami to jeden z dwóch głównych wątków w pierwszym sezonie. Drugim jest misja statku U.S.S. Discovery, a tak naprawdę w zasadzie sam statek. Mimo pokojowych zamiarów federacji statek od początku określany jest jako broń, a misją załogi jest umożliwienie jej wykorzystania. Discovery ma być asem w rękawie w dniach niepokoju, czyli takich, które właśnie mają swój początek, a jego być albo nie zależy od rozwiązania problemu z zupełnie nowym napędem.

Kapitan statku, Gabriel Lorca, grany przez Jasona Isaaca, to jedna z barwniejszych postaci całego sezonu, która na swój sposób zaskakuje. W tym przypadku gra aktorska jest bardzo przekonująca czego niestety nie można powiedzieć o głównej bohaterce - Michael Burnham. Jest to jedyna postać z całego sezonu, która była dla mnie nijaka, ale tłumaczę sobie to takimi założeniami twórców. Pierwsza oficer to przyrodnia siostra Spocka, wychowana jak Wolkanie, od młodości skutecznie wyczyszczana z emocji. Może dlatego jej kamienna twarz i szczątkowe ujawnianie jakichkolwiek reakcji nie przekonuje mnie jako widza. Z biegiem czasu widzimy zmianę bohaterki i jesteśmy świadkami uczenia się człowieczeństwa do tego stopnia, że jedna jedyna kropla łzy spływająca po jej policzku robi już na nas wrażenie. Jestem w stanie uwierzyć, że taki był zamysł, niemniej jednak do pewnego momentu ciężko jest przekonać się do tej postaci.


Całe szczęście na mostku obydwu statków, dzięki czemu często pojawia się w serialu, znajduje się porucznik Saru. Wystarczy jedynie wspomnieć, że w rolę przedstawiciela innej rasy wciela się Doug Jones, którego kojarzyć można z roli w takich filmach jak "Kształt wody", "Hellboy" czy "Labirynt Fauna".

Mały problem z odbiorem postaci sprawił mi Anthony Rapp. Na pewno jako Porucznik Stamets jest mocno widoczny i odgrywa znaczącą rolę jednak wciskane na siłę w ostatnich latach w każdy serial wątków homoseksualnych momentalnie mnie odrzuca.


Realizacja efektów specjalnych oraz charakteryzacja stoi na wysokim poziomie i nie ma nic wspólnego z tandetą i kiczem oryginalnych serii. Może poza Kligonami. Kompletnie nie przekonało mnie nic, co było związane z tą rasą. Charakteryzacja wyglądająca tak bardzo sztucznie, jak tylko można było sobie wyobrazić, a język i sposób zachowania irytują w każdej scenie. Dziwne, zwłaszcza że postać Saru pokazuje, iż można było to zrobić lepiej.

Fabuła rozkręcała się bardzo powoli - mniej więcej do połowy sezonu. Można to odebrać jako ukłon w stronę zupełnie nie związanych z uniwersum "Star Treka" odbiorców. W jasny i prosty sposób jesteśmy wprowadzeni w uniwersum, dzięki czemu nie zostajemy przytłoczeni jego wielkością. Druga połowa sezonu nabiera tempa i jest usłana sporą ilością zwrotów akcji, za co można dać duży plus. Od tego momentu ogląda się bardzo lekko i przyjemnie - mimo pewnych głupot (Michael lecąca przez pustkę czy sposób działania nowego napędu) i idiotycznych wyborów postaci, na które można przymknąć oko.

Z perspektywy nie-fana nie żałuję spędzonych godzin przy pierwszym sezonie. Oczekiwałem przyjemnej historii ze zwrotami akcji, z walkami statków kosmicznych, z zabawą czasoprzestrzenią i się nie zawiodłem. Od początku "Star Trek: Discovery" miał być dla mnie czystą rozrywką, a nie powodem do kontemplacji otaczającego mnie świata. Jednak jeśli ktoś wychował się na tej serii w pełni zrozumiem, że to nie jest to czego oczekiwał.
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Drobna uwaga: na samym wstępie chciałbym zaznaczyć, że recenzja była pisana prawie 2 lata temu i dotyczy... czytaj więcej
W serialu tym pokładałam duże nadzieje. Oczywiście nie liczyłam na kolejnego TOS'a, bo taki format snucia... czytaj więcej
[center]UWAGA, RECENZJA ZAWIERA SPOILERY PIERWSZEGO SEZONU![/center] Pierwszy sezon serialu "Star Trek:... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones