PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=745588}

Z archiwum X

The X Files
7,0 13 428
ocen
7,0 10 1 13428
4,7 3
oceny krytyków
Z archiwum X
powrót do forum serialu Z archiwum X

Wygląda na to, że nic już nie uratuje sezonu 10.

To co serwują nam twórcy to autoparodia. Mulder który tylko czeka, aż ktoś mu przepisze psychotropy. Po czym zachowuje się jak rasowy ćpun, mimo że dostał placebo? Nie pamiętam z poprzednich serii, by choć raz zachował się równie nieprofesjonalnie. Owszem czasem jego wiara prowadziła go na manowce, ale zawsze zachowywał rozsądek i logikę w działaniu.

Do tego wątek młodszych kopii naszych bohaterów tak ewidentny, że aż zęby bolą (ruda Einstein!). No i sama fabuła: nie dowiadujemy się kim byli ci agenci mówiący po arabsku, których wypłoszył agent Miller. Nie wiemy też kim była pielęgniarka, która wyłączyła aparaturę? Mam uwierzyć bez zastanowienia w bajeczkę, którą sprzedała Einstein?

Ogólnie rzecz ujmując: dno i metr mułu niestety.

suszyMie

SuszyMie oj daj juz psokoj, bo to ze bedziesz powtarzal w kolko cos nie stanie sie prawda. Nie, nie byl zawsze slabizna. Ogladalam go juz jako czlowiek pelnoletni gdy mial premiere i obejrzalam go ponownie po tych 20 latach, Do 4-5 sezonu jest swietny jako serial w takach klimatach. Kazdy film, kazdy serial bedzie stekiem bzdur i niepowazny, bo to fikcja. Nie ma tam realizmu, jest umownosc, sa ciekawe scenariusze, rozrywka. Tak, znam ludzi, ktorzy swietnie bawia sie na Xenie, bo nie biora jej powaznie i tazy, ktorzy uwazaja, ze to dno. Tak smao tutaj. Przestan sie powtarzac z tym pisaniem o slabiznie i bece. Tak, juz to zauwazylismy. Znalazlabym w latach 90 wieksze slabizny niz akurat ten serial. Nie wiem dlaczego mialabym sie dopatrywac powagi i poziomu rodem z filmu dokumentalnego w takim serialu. Podobaly mi sie tym sposobem zarowno odcinki bardziej ponure, nie odstajace zbytnio od dzisiejszych standardow seriali kryminlanych juz cholernie powaznych i bez dystansu, ktorych jest obecnie pelno w tv, jak i te odcinki od paly z rzeczami, ktore nie mialy wiele wspolnego juz nie tylko z ta fantastyczna tematyka serialu, ale nawet z kanonem produkcji telewziyjnej np. odcinek Hollywood.
Osobiscie LOST nie trawie, moglabym tak smoa po nim jezdzic jak ty po xf, ale nie robie tego, bo wiem ze mogl sie podobac i intrygowac. Miasteczka tez nienawidze, a ogladalam go w latach 80 i do dzis nie podzielam fascynacji nim, Po prostu nie moja bajka, ale jezeli serial zdobyl widzow i wyprodukowano kilka sezonow, to znaczy, ze jednak cos tam w sobie jako rozrywka ma i nie mozna go uwazac tylko za gowno, bo by wtedy poza 1s nie wyszedl. Ty chyba zapominasz, ze to rozrywka, co? I ona moze byc na dobrym poziomie lub gorszym, ale malo kto juz traktuje to tak smiertelnie powaznie jak w latach mlodosci.
Ja uwielbiam tez Angela, za to prawie nie toleruje Buffy, o, po tych serialach moglbys sobie pewnie spokojnie pojedzic i nawrzucac. Ale ich jakos i poziom nie ma nic wspolnego z IQ widzow. O ile odrozniaja to co na ekranie od rzeczywistosci.
A SW? Ja uwazam to za przecietny film kosmicznego fantasy, mily dla oka, jakis kanon i do tego ikone paru pokolen, ale sa przeciez ludzie podchodzacy do tego strasznie powaznie i broniacy kazdego filmu. Dlaczego odmawiasz ludziom i wysmiewasz ich i ich sentyment oraz powazniejsze podejscie do tego czemu fanuja, jednoczesnie zachowujac sie dokladnie jak oni, jedynie po przeciwnej stronie? Oni moga byc za powazni i za bardzo sie przejmowac, a ty na sile trollujesz i wymiewasz, ze cos gowniane i widzowie na poziomie mulu. No, to ok, tak, przyznajemy ci racje, jezeli tak ci zalezy na potwierdzeniu ci twojego zdania i chyba mozesz juz przestac sie powtarzac z tym?
MacGayver tez jest glupi, nawiny i smieszny w kazdym odcinku, co jednoczesnie nie przeszkadza mu byc ikona telewizyjna i podobac sie nadal wielu widzom.

alisspl

Pełne poparcie... Jednak co kobieta-odbiorczyni i wyższość w postaci niższego poziomu hormonów płciowych typu testosteron (co się tyczy właściwie większości rozmówców, w jakimś aspekcie na pewno łącznie ze mną), to skarb dla forum dyskusyjnego i ogółem prowadzenia dyskusji na jakikolwiek temat.

Winter_Midnight

Nie po to kupiłem nowy, żeby teraz wywalać :)

A jedenastą serię jeśli powstanie pewnie będę oglądać, a potem zapewne wylewać na nią hektolitry pomyj tutaj na Filmwebie ;)

Winter_Midnight

No, ale chyba jednak jest roznica dodac lat bohaterowi i doswiadczenia zyciowego, a robic sobie z niego jaja albo kopie bohatera z innego serialu, bo sie w nim niedawno gralo i ma sie taki kaprys. Nie oczekuje gladkiego jak pupcia niemowlecia Duchovnego, ale jezeli Pillegi mogl sie postarac to on tez. Nie miec geby mopsa z workami po bokach i nie wygladac jak zul, tylko jak stary Mulder. Palacz potrafil z godnoscia dla postaci ja pokazywac i starzec, prawda?
Matka Scully - moim zdaniem bezsensownie ukatrupiona - tez nie zostala pokazana jak nierzownowazona staruszka lazaca po Wallmarcie, tylko zachowano rys.
Lubie sarkastycznego Muldera, wcale nie musi byc powazny, ale zapijaczonego pisarza, udajacego muldera to juz nie bardzo.
I nie przemawia do mnie tlumaczenie mi przez zagorzaloych fanow xf, ze przeciez to czlowiek po przejsciach, ze sie zlamal, stracil wiare w misje, ze mu sie z siostra nie udalo i bla bla. Tutaj niestety wylazi nie tyle postarzenie postaci, co niechec aktora do przylozenia sie, bo to taka sezonowka nie i chalturka?
A Anderson nie rozumiem, w swoim serialu gra ok, tutaj jakby zapomniala jak sie gra i wrocila do nieruchomej twarzy z pierwszych odcinkow pierwszego sezonu xf. Nie moglam tam na nia patrzec, ale sie wyrobila dziewczyna. W talkshowach tez wypada naturalniej i lepiej, tutaj jakby nie mogla sobie znalezc kompromisu, bala sie albo rezyser kazal jej grac bez emocji?

alisspl

Fajnie, że i Ty dostrzegasz podobieństwo Foxa Muldera do Franka Moody'ego (Californication).

Nie chciałbym się wpasować swoją wypowiedzią w konwencję "fanów x-files" (bo to tak, jakby uznać, że ktoś walczy pod jakimś sztandarem i jest impregnowany na wszelką krytykę... skąd my to znamy :P - absolutnie nie ograniczam się w tym wypadku wyłącznie do filmów). Moim zdaniem bycie wyrzutkiem społeczeństwa, pogardzanym dziwakiem, wyśmiewanym nieudacznikiem bez "prawdziwej" kariery, do tego sfrustrowanym wymykaniem się mu sprzed nosa czegoś, co widział, ale nigdy nikomu nie potrafił dobitnie tego udowodnić... do tego, gościem który mieszka między małpami w jakiejś leśnej chałupce... :D może uczynić z człowieka oderwanego od rzeczywistości przegranego lumpa (to jeden z mechanizmów radzenia sobie ze stresem, bezsilnością, etc.).

I chociaż zaznaczyłem, że niby się zgadzam z tą wersją wydarzeń, to najzupełniej muszę przyznać Ci rację, że postać Muldera 2016 jest jakimś hologramem zawieszonym pomiędzy dwiema rolami. Jeśli Mulder dawałby sobie inaczej radę i jakimś sposobem został po 12-15 latach starym, ambitnym, młodym, pełnym wigoru, wiary i pasji byłym agentem FBI... to oczywiście w tej roli wyszedł na jakiegoś rzygającego pod siebie pijaka... Jeśli zaś miałby przejść ową metamorfozę ku dołowi... to, moim zdaniem, wypadł w najnowszym sezonie na przyzwoicie adaptującego się do nowych okoliczności eleganta - szybko się ogolił, szybko wszedł w garnitur i generalnie widać, że kontaktuje z rzeczywistością (jak na Muldera). Żeby utrzymać na mocy ten wariant scenariusza Fox powinien bowiem być jeszcze większą świnią, narkomanem (który wcale nie musi korzystać z przypadkowej okazji doznania skutków ubocznych grzybów halucynogennych), zboczeńcem, no-lifem i smrodem :P A nie, z buta: elegancja i szyk wieku średniego. Jeszcze mu kabrioletu brakowało, a wyszedłby taki Nash Bridges.

Zdecydowanie, taki Mulder byłby dla mnie bardziej wiarygodny:
http://www.filmweb.pl/Zly.Mikolaj/descs

Winter_Midnight

Ale ja w sumie nie wiem skad im sie wzial jakikolwiek rys przegranego. Chyba, ze o czyms nie wiem, bo komiksow nie czytalam. Moja ostatnia stycznosc z Mulderem to drugi film kinowy. Tam jest odrobine zdziczaly, odizolowany, zarosniety. Z jednej strony na dobrej drodze by uznac sie za przegranego i watpic, a z drugiej strony na dobrej drodze do kogos bedacego skrzyzowanie Strzelcow, Malkovica i Szerloka. To co go powstrzymuje przed wyjsciem to wyrok sadu wojskowego. Ale jak na kogos kto powinien sie ukrywac, to bardziejej sie ukrywal w zalozeniach fabuly 9s niz w tym filmie. Tutaj to raczej sprawia wrazenie kogos na miare... naukowca-polarnika albo kosmonauty, ktory nie ukrywa sie przed swiatem, jedynie mieszka na zadupiu troche wiekszym niz byl przyzwyczajony.
Do tego ma kobite, ktora kocha, tak wlasciwie normalny dom, troche jak pracownik tamy, lesnik, ale nie ukrywajacy sie przestepca, ktory nie moze kompletnie nosa wytknac...

Zreszta FBI i inni dobrze wiedza gdzie jest... Nagle traci na znaczeniu, nikt go nie chce zabic, fajnie, ze maja go z glowy, gonic sie poszlo meczenstwo i zabijanie przez superzolnierzy... Wiekszym outsiderem i przegranym jest Palacz na koncu 9s.
Potem ta Scully wyskaujaca ni z gruchy, niz pietruchy, ze on musi wyjsc do ludzi, zajac sie sledztwem, bo mu szkodzi taki tryb zycia. A jak to robi, to znow sie go czepia, ze to zrobil i nagle mamy wielka awanture niczym u zmeczonego soba malzenstwa, ktore ma siebie dosc, kiedy chwile wczesniej byla mila i ckliwa scena jak to sie rozumieja, dogaduja, wspieraja...

I sadzilam, ze Carter w ten glupi sposob rozwali im ten zwiazek, ale nie, na koncu filmu sie godza... i jeszcze maja nadzieje, ze cos zrobia, maja 4 lata do 2012...

A w 10s co mamy? Nagle dziada w ortalionie, ktory porzucil Scully, czy moze ona jego, ze sie nie dogadali, on zalamal, albo za bardzo cos scigal, co wzajemnie sie przeciez wyklucza... i co jest glupota w filmie, bo wychodzi, ze Scully nie wie czego chce...

Nie wiem czy w koncu mu anulowali ten wyrok czy nie. W sumie powinni, bo powiedzieli, ze niezaleznie od powodzenia, ze za sama pomoc. Acz w tym samym jest juz blad logiczny, bo jak jakas podrzedna dziumdzia agentowa moze skladac takie obietnice i to o uchylenie wyroku wojskowego, a nie cywilnego, w dodatku wbrew spiskowcom i obcemu pociagajacemu za sznurki...

Dlatego to dziadowanie na sile jest dla mnie z sufitu i niepotrzebnym hankowaniem.
Ale sam Duchovny przyznal sie, ze zajely mu 2-3 odcinki przestawienie sie na Muldera. Biorac pod uwage to, ze to polowa serii, to duzo zabralo czasu antenowego i takie skutki. Do tego dochodzi jednak ta niefrasobliwosc aktorow i wylazace im uszami nastawienie, ze biora udzial w czyms na ksztalt konwentu, imprezki, kabaretu i przedstawienia na podstawie serialu. Cos troche jak improwizowany wystep na scenie, monogram, scenka z talkshow na miare tej z Kimmela.
A ja bym wolala, zeby nawet w odcinkach komediowych grali na tyle powaznie co w ostatnim filmie lub tak jak w komediowych ze starej serii. A oni sa na krawedzi zburzenia 4 sciany, co obecnie jest modne i niestety takze w odcinkach powaznych...

I tak odcinek 3 ok, ale zgrzyta sam watek morderstw, napisany na kolanie, troche za malo powazny Mulder i w motelu i na cmentarzu. Scully nie pasujaca w motelu z tym usmieszkiem i puszczaniem oka do widzow, ze takiego Muldera lubi i bez prob osadzania go w miejscu. Dracy sie Mulder niby zabawny, ale kompletnie nie pasujacy do siebie. A z kolei mnie zabraklo przesadzonej Skully dokonujacej obezwladnienia mordercy... Z wykopami ala Xena, to by pasowalo do konwencji odcinka i wyobrazen o wojowniczych babkach. Z kolei takie kopanie dano nam w odcinku ze smieciarzem, kiedy wlasnie nie powinno takiego wtretu byc, jezeli juz robia spooky i jeszcze do tego smety o Williamie i matce...
Tak samo odcinek 5 - jajcarstwow fajne, ale zupelnie bez sensu z placebo, eksperymentu na miare cpunow z 3 odcinka a nie Muldera i dowalenie Arabami i okropnymi CGI...

Ostatni odcinek jest mi trudno ocenic... Wsadzili Palacza... no tak, swietna postac, ale naprawde Carter chyba nie po to tak nie watpliwie go potraktowal w ostatnim odcinku 9s, zeby teraz go wyciagac z kapelusza jak krolika...
Sam sobie furtki nie zostawil. Juz predzej bym uwierzyla w klona, a nie w to, ze przezyl poparzony czy nie. wubuch pocisku rakietowego w twarz w zamknietej przestrzeni... A gdyby sam byl mutantem, po tym jak wymienial sobie dna czy cos tam z Mulderem, nie bylyby mu potrzebne przeszczepy skory i nie wygladalby jak skrzyzowanie Krugera z Tyrionem...

I nagle te jego pomysly o wygubieniu ludzkosci, Przeciez chcial jej przetrwania chociazby za cene niewolnictwa. Kim niby bedzie rzadzil, jak wszystkich wytlucze? Podobno kiedys to konsultowali sie z naukowcami, a teraz to nie wiem z kim, moze najwyzej z jakims wirusologiem i podstawowym genetykiem.

PCR nie jest taka dokladna metoda na wszystko, sluzy raczej do identyfikacji, a czasowo to dobrych kilka godzin... Problemy z ukladem odpornosciowym juz mamy od dawna, dzieki HIV, ktory jest przeciez rykoszetem badan na malpach i tez skladowa teorii spiskowej o broni biologicznej czy tez eksperymentowaniu na populacji czarnoskorej i azjatyckiej... Czemu po to nie seigneli? A zreszta juz sama ta ospa jest obecnie bardzo dla ludzkosci niebezpieczna i zle robimy, trzymajac ostatnie probki... Gdyby sie wydostala, mielibysmy powtorke sredniowiecza, bo jej najciezsza odmiana zabija ok 70% szczepionych... a nie szczepi sie na nia od lat 80.... Nieszczepieni to 100% smiertelnosc. Istnieje tez wciaz wiele chorob, ktore jedynie przycichly w europie, a na swiecie wciaz zbieraja zniwo. Tyfus sie odradza z powodu lekcewazenia higieny przez ludzi, ze jak na rekach nie wiadac, to czyste i po kiblu nie trzeba myc. Jednoczesnie jest wieksze zageszczenie ludzi, mniejsza izolacja i szybsze przekazywanie zakazenia. Zniknely naturalne bariery jak ocenay, gory, klimat, pory roku, male wioski, zamkniete miasta...
W dodatku bakterie uodparniaja sie na antybiotyki, takze juz w Polsce jest coraz wiecej przypadkow braku ich skutecznosci z powodu zbyt czestego stosowania i przykladania sie do mutacji... No i nowe, dziwne, odzwierzece choroby jak swinska grypa, choroba szalonych krow jakby malo nam bylo ludzkiej grypy, ktora silnie mutuje i kazde sezon to nowa wersja wirusa, ktory moze dorpowadzic do pogromu jaki mial miejsce na poczatku lat 20 w Ameryce...

Podobno populacja ludzka w przeszlosci juz zetknela sie z wirusem na miare HIV co doprowadzilo do drastycznego jej zmniejszenia bodajze do 20%, plus poprawka wlasnie od dziumy i ospy, tak wiec mimo ze sie odrodzilismy, to jestesmy gatunkiem zywych trupow. Wymieramy. Mamy za mala roznorodnosc genetyczna i dochodzi do kumulacji wad i degradacji. Cala obecnie istniejaca populacja to kuzynostwo. Do tego jeszcze zanikanie chromosomu Y i skracanie sie chromosomow przy kazdym podziale...
Czesc populacji zyskala genetyczna odpornosc na tego jaskiniowego hiva, co tez ladnie by sie wpasowalo w teorie mitologiczne serialu.


Moze sie nie znam albo cos zle slyszalam, ale nie wiem jakim cudem w serialu zolnierze i inni ludzie, ktorzy byli na cos szczepieni zarazaja sie OD SLADU po szczepionce? Przeciez tam nie ma tych patogenow... One sa dawno wydalone z organizmu, sluzyly jedynie wytworzeniu odpowiedniego bialka, ktore ma sie szybciej produkowac w organizmie w razie zarazenia i w zwiazku z tym zablokowac patogen zanim sie namnozy...
Wlaczanie i wylaczanie genow to zbyt skomplikowane jak na nasz wiedze... Latwiej wlasnie wyhodowac wirusa, ktory nie bedzie wplywal na geny, a na produkt tychze genow - bialka. W tym przypadku bialka wchodzace w sklad ukladu immunologicznego. Zablokuja je i bez zolnierzy organizm sie nie wybroni. Poza tym wylaczenie, uszkodzenie odpornosci powoduje zachorowania na kilka chorob naraz, nie tylko na jedna, jedynie umiera sie na te, ktora wyniszczy organizm najsilniej...

Palacz swoim planem jeszcze bardziej by zniszczyl roznorodnosc i ci jego wybrami wymarliby w przeciagu pewnie dwoch pokolen, o ile nie jednego. A poza tym po co wybijac ludzkosc, nad ktora ma sie tak wspaniala wladze manipulacyjna? Wystarczy tu podgrzac konflikt, tam podgrzac konflikt, tu cos sprzedac, tam odmowic, tu podsycic nastroje, zrobic sztuczny zamach i juz. Pearl Harbor to pies? Wmawianie przez unie niewolnikom, ze ma na wzgledzie ich wolnosc i nic wiecej? I przeciez robil-robili to doskonale za Zimnej Wojny... I nagle takie zidiocenie... I co z ta paranoja, ze chca go zabic? Najpierw jest nikim, potem staje sie szara eminencja, zmienia losy historii swiata, stara sie by nikt nie wiedzial kim jest i o jego istnieniu, dziala w syndykacie, potem nagle wszystko traci, odwracaja sie od niego, chca zabic, wraca znow, pociaga za sznurki, w koncu zostaje sam z syndykatu... i nagle okazuje sie, ze Mulderowi tez pomagal i znow ni z kija probuja go zabic... Przed smiercia dogaduje Mulderowi, ze wczesniej to nie chcial z niego meczennika robic, potem, ze mial senstyment i ze jest jego synem tym lepszym, a na koniec, ze czekal tylko az zobaczy jak sie zalamuje i teraz to juz moze sobie Mulder ginac...

A w 10s znow pitolenie jak go uznal za wybranca, zapomnienie o tym, ze to jego syn, ze wczesniej probowal go utluc nie raz i nie dwa, ze juz mu proponowal przejscie na swoja strone i ze powinien byc odporny bo mia lw sobie wirusa obcych i rozne bajki ze zmartwychwstaniem...
Znow proponowanie join to me...
Zupelnie te pomysly nietrafione.

Podawanie oslabionych patogenow juz choremu daje szanse na wyleczenie, bo przyspiesza produkcje antycial i wiazanie istniejacych, ale w przypadku bawienia sie genami i odblokowywania samych bialek, to za malo z tego co wiem. Tak bardzo chory umarlby zanim uklad by zwalczyl chorobe, w dodatku bez szczepionki na dana chorobe, zwalczanie spada ko jakies 60%... No i organizm moze byc juz tak oslabiony, ze reakacja immunologiczna moze go zabic... A tutaj te chocki klocki kroplowkowe.
Ja nie mowie, ze oczekuje po tym serialu wiedzy na poziomie, a nie umownosci, no ale poslugiwanie sie medycyna na poziome filmu klasy c, albo pornola, to juz duza przesada. Przeciez mogli wymyslic cos mniej skomplikowanego dla nich, w czym by sie nie pogubili i jednoczesnie pasowalo do mitologii.
A z tymi komorkami macierzystymi, to nie jestem pewna czy zastrzyk zaaplikowany Williamowi nie mial aby mu tego zniszczyc...tego obcego dna.

Statek jak statek, pewnie sie okaze, ze to te rzadowe, ktore sobie tajnie w serialu lataly nie raz. A jezeli beda miec ich syna, to tez nic dziwnego, bo przeciez od 10 lat fani mowia, ze oddanie do adopcji to zaden sposob na ochrone przed odnalezieniem przez tych, ktorzy by znalezc chcieli.


No i te gpsy... Scully jak tabaka w rogu, nie siegnela po to od razu tylko po staroswiecku, Mulder odbierz, Mulder gdzie jestes... Teraz kazdy serial kryminalny to sledzenie komorek... To juz pod koniec 9s bylo... A na pelna skale to... 2008?
No w calej historii serialu tylko ze 3 razy pokazano udzial innych panstw w wiedzy i spisku. Zabawne, ze wciaz udaja, ze Ameryka to jedyny kraj na swiecie i zadnych innych ciagnacych za sznurki nie ma...

A komorki macierzyste... Czemu akurat od Williama? Przeciez moga byc od palacza, scully, spendera czy nawet samego Muldera... Moze cala idea superzolnierzy i hybryd opiera sie na tym, ze je zwieraja w duzych ilosciach i aktywuja w strone, ktorej potrzebuja, np. regeneracja danej tkanki.

2 odcinek pomijam zupelnie, bo mimo ze zrealizowany porzadnie, to lepiej by bylo jakby te godzine dali wlasnie na mitologie... Poza tym te piski uszkadzaly mi uszy na powaznie jak Mulderowi, bo to nie tylko wymysl scenarzystow, ze taka czestotliwosc uszkadza sluch i nie moglam tego ogladac.

alisspl

Ale obszerna i piękna wypowiedź.

Proszę mi dać czas przez weekend do szerszego zapoznania się z nią i ewentualnego ustosunkowania.
Dyskusje o filmach to jedyny, dedykowanie właściwy, cel tego forum... z którego korzysta może co 2 osoba,
w znacznie zbyt dużej proporcji, wypełniając pozostałe karty docinkami osobistymi i agresją emocjonalną.

Winter_Midnight

Alez prosze uprzejmie :) Sam jak widzisz odpowiadam i po miesiacy. A w takie pseudoanalizy filmow czy seriali zawsze lubilam sie bawic. Oczywiscie z nabytym po latach doswiadczeniem, ze to glownie zabawa, rozrywka i nalezy tworzyc sobie do kazdego obrazu i scenariusza taki kolek do zawieszenia niewiary i sceptyzmu. Widze scenariusze na kilku poziomach, tym realnym, z wiedza prawdziwa, zeby nie bylo za wielkich baboli w przedstawianiu zjawisk, wydarzen przez pomyslodawcow szaremu, nieprofesjonalnemu w dziedzinie widzowi i na poziomie universum danego obrazu. Tak wiec moga bohaterowie robic niestworzone rzeczy, nie do pomyslenia w realu, o ile nie przekraczaja przesadnie ram zachowan swoich postaci i regul udostepnionego im swiata. Dlatego stare xf ogladam z przyjemnoscia, czy SG1 bez przesadnego krzywienia sie na to widze na ekranie, ze takie glupie i nieprawdziwe. 10s tez nie oceniam skrajnie zle, bo fragmentach odcinkow dobrze sie bawilam, jedynie wlasnie boli mnie ta przesadzona jajcarskosc po calosci i olanie atmosfery serialu z poczatku lat 90. Boje sie, ze mimo zapowiedzi ten 11s nie powstanie albo kontynuacja tych wybrykow aktorsko-rezyserskich, a to nie to...
Przeciez do ST powracano nie raz i nikt nie kazal tam aktorom i postaciom zachowywac sie jak w starej serii czy nagle jak w innym swiecie... I jakos to sie bronilo, lacznie ze zmianami aktorow i fabul z rozrywkowych na powazne.
Co do gry aktorskiej Anderson doczytalam sie o tej peruce, wiec faktycznie moze to wina tego mopa na glowie co nie tylko jej sciagal skore jak botox, ale jeszcze przyprawial o bol glowy. I troche chyba jednak za chuda jest, dobrze wygladala w 2008 i moglaby tamta wage utrzymac i wyglad, nic by jej nie zaszkodzil z uplywem lat.
Teraz za bardzo moim zdaniem upadabnia sie do Winslet i vice versa, tak samo sympatyczna swinka "Briget Jones" postapila bardzo nierozwaznie pozbywajac sie swojej charakterystycznej twarzy,
Zakladam, ze moge sie w czesci mylic co do rozwazan nad epidemia, szczepionkami i leczeniem tego, ale tak jak patrze wydaje mi sie, ze moja stara, uczona szkolnie i na studiach wiedza jednak jest sensowniejsza niz to co dali mi scenarzysci, nawet jezeli sie konsultowali, a szczerze, dla mnie tej konsultacji nie widac... Moze ktos siedzacy w medycynie naprawde i jednoczesnie udzielajacy sie tutaj moglby ciekawie rozwinac prawdopodobienstwo takich pomyslow w tym 10s? Przepraszam za literowki, ale slabo widze, a tutaj nie radze sobie z pozniejsza edycja, bo mi ciagle serwis jej odmawia, wiec rozne zle klikniecia w klawisze pozostaja w mniejszym lub wiekszym stopniu.

alisspl

"Leśnik", "pracownik tamy", "astronauta", "polarnik" (!!!). Podnoszę czapkę z ziemi i ponownie ją tam rzucam, bo nawet mi przez wyobraźnię nie przeszła taka plejada ciekawych, a jednocześnie zaskakujących porównań. Dla mnie Fox zawsze był piwnicznym molem, skrzyżowaniem nerda buszującego po ówczesnym "bezobrazkowym" internecie na starym komputerze z systemem operacyjnym DOS... a samotnika burczącego sobie coś pod nosem, gdy wychodząc na zewnątrz - tej piwnicy - dostrzegał co krok sieć złożonych spisków oraz intencjonalnych zagrywek rządowych grup interesów (aczkolwiek bez urojeń paranoicznych - czyt. takich, które choć mało prawdopodobne, to jednak mogą się realnie wydarzyć... w przeciwieństwie do urojeń paranoidalnych - czyt. całkowicie nieprawdopodobnych i nierealnych, będących ewidentną produkcją spektrum schizofrenicznego).

Chyba zbyt dawno nie oglądałem ostatnich sezonów 7, 8 i 9 + ostatniej kinówki, by aż tak sobie odświeżyć wizerunek Muldera, z jakim nas pozostawili twórcy i aktorzy. Mam wrażenie, iż w podobnym stopniu - ja i oni - zapomnieliśmy, na czym ostatecznie stanęło, więc wyszliśmy z apriorycznego założenia, że przez tyle lat to mogło się zdarzyć wszystko. Słusznie, bardzo słusznie podkreślasz, że o ile faktycznie Mulder dążył w tym kierunku... że być może mógłby skończyć tak, jak skończył... (brudas sikający na polu golfowym)... ale scenarzyści nie przedstawili nam procesu jaki zaszedł w trakcie tych kilkunastu lat. Zamiast tego, zaraz po powtórkach całej antologii 9 sezonów, ujrzeliśmy wizję finalnych konsekwencji oraz wyborów dokonanych przez głównych bohaterów. W takim ujęciu, aż sam zaczynam powątpiewać na ile to ma prawo być wiarygodne. Zupełnie nie dostrzegłem tego, co napisałaś: "skrótu myślowego, przeoczenia?, zaniedbania? jakim twórcy wybrnęli z rozdźwięku pomiędzy Agentem Mulderem oraz Preriowym żulmopsem Mulderem".

"Ale sam Duchovny przyznal sie, ze zajely mu 2-3 odcinki przestawienie sie na Muldera."
Tak, też trafiłem na ten fragment jego wypowiedzi z wywiadu i bodaj też z odcinka specjalnego.


Nie ukrywam, że dla mnie 10 sezon jest typowym "fan boxem", zaaranżowanym pod oczekiwania widzów - jednak nawet nie wobec tego, że poznają kontynuację serialu, ale że znowu ujrzą swoich ukochanych aktorów na planie. Ich ścieżki tak dramatycznie się rozjechały, tyle ciężkich i długich lat z nimi spędzono, po czym Scully uciekła w swoją stronę, Mulder w swoją - sam Duchovny (pamiętam jak dziś) przyznawał te 15 lat temu, że dla niego to niekorzystne i ograniczające być do końca życia kojarzonym z agentem FBI (wtedy Californication miał dopiero powstać).
Ładunek rozczarowania fanów był ogromny. Zwłaszcza, że duża część tych fanów to nie tylko widzowie TV, ale także autentycznie wietrzyciele spisGów, kosmitów, żydomasonerii, GMO, NWO, Illuminati, bioprądów i tych turbo-mglistych koncepcji nt. kształtu Ziemi (wewnętrzna, zewnętrzna, odwrócona, wywrócona, płaska, kwadratowa :D , z czarnymi dziurami na biegunach... prąć... wie co jeszcze). To trochę tak, jakby całe pokolenie, wyrastających na tym serialu, w tej konwencji oraz na takim zapotrzebowaniu na paranormalną sytuację, powiedzieć: "dobra, skończyło się. To był tylko serial, tylko epizodyczna rola w mojej karierze, teraz chcę być zaszczanym Hankiem, u boku Marylina Mansona - wariant Duchovny... - i niewyżytą seksualnie, arogancką, szowinistyczną nadinspektor Gibson - wariant Anderson" :P


Widzowie podzielili się więc na takich (np. jak ja), dla których "Z archiwum X" już się dawno skończyło - wszystko zostało na tyle wyjaśnione, na ile konwencja pozwalała, a obecne scenki są tylko cieszącym japę pomachaniem do fanów. Coś jak specjalny odcinek Allo Allo (można go znaleźć na YouTube), w którym stare dziadziusie z tego serialu, ledwo już żyjące, odegrały kameralną scenkę ze słynnej kawiarni na deskach teatralnego parkietu, angażując w to aktywnie uczestniczącą publiczność, która dobrze wie, że to nie "Rene" tylko Gordon Kaye do nich przemawia i wciąga ich we "wspominki" pełne naciąganych, sitcomowych gagów, jak z biedy pokroju polskich kabaretów.

Przeciwstawną reakcją są także widzowie, którzy jedynie zawiesili rozdział pt. "Archiwum X" i czekali na jego kontynuację. Zamiast tego dostali jednak starego, pierdzacego lwa z cyrku, oblazłego w muchy i pchły, który tylko udaje, że jest bardzo groźnym królem afrykańskiej sawanny. Zamiast tego wychodzi z lekka... farsa... bo lew nie ma już jednak siły biegać, podrzyguje sobie czasem do papierowej torby, potyka o własne nogi, dostaje zadyszki po krótkim biegu (z resztą aktorzy wcale się z tym nie kryją, to nie Scully i Mulder, tylko Anderson i Duchovny biegają tam z bronią po tym parkingu za jaszczuro-człekiem :P zupełnie wprost mówiący, że już nie mają siły, że już im nie wystarcza zdrowia). Do tego jeszcze te teksty Scully, że jak była młodsza, to i w szpilkach zasuwała po schodach, a Mulder teraz nie może nawet zejść w dół z latarką. :P


Dla mnie było to pełne uroku... a zarazem przerażające, bo chyba każdy człowiek odsuwa od siebie myśl własnej śmierci, własnej starości; utraty bliskich osób, znajomych miejsc, wspomnień. Czymś takim, projekcją tego nieuleczalnego lęku, z którym nieporadnie radzą sobie religie - wymyślone właśnie w tym celu - jest obserwowanie jak z z McGyvera robi się ten gościu: http://az801229.vo.msecnd.net/wetpaint/2016/02/macgyver-richard-dean-anderson3.j pg

Piękny niegdyś Joe Penny ("Gliniarz i Prokurator" - aka. "Jake and the Fatman"), przypomina teraz nieszczęsną ofiarę chemioterapii...

William Shatner - Kapitan Kirk ze Star Treka (przy całym tym jego, przekochanym braku wielkoekranowego talentu!!!! <3 w miejsce przerysowanej konwencji z telenoweli) jest teraz grubym dziadkiem, Sulu ma już ze 180 lat, a Mr Spock, Dr McCoy i "Scotty" już nie żyją...

David Hussellhoff ze "Słonecznego Patrolu", to już dzisiaj tylko kowbojowieśniak, będący wspomnieniem samego siebie, jeżdżący po Europie by dorabiać na jakieś imprezy motoryzacyjne do Krakowa (2014).

Nie mówiąc o marniejących w oczach, byłych Agentach 007 czy byłych Spice Girls.



We fragmencie o epidemiologii czy mechanizmie patogenetycznym HIV, ludzkiej grypy, oporności na antybiotyki, masz moje 100% poparcie. Jest cała gama bardziej wiarygodnych i sprawdzonych naukowo dowodów jak wywołać epidemię (choćby zaledwie 1-2% odporność genetyczna na HIV u rasy kaukaskiej, tzw. homozygotyczna delecja 32 par zasad w genie kodującym receptor CCR5 oraz heterozygotyczna delecja warunkująca relatywnie wolniejszy postęp deficytu immunologicznego), by nie trzeba było wymyślać kosmicznego "voodoo". Co więcej... po co?... I przez kogo? Palacz na bank nie przeżyłby tamtego "zgonu". :P

Liczba absurdów, które wymieniłaś oraz Twoja wiedza z mitologii XF jest przytłaczająca. Nic nie odpisuję na ten temat bardziej szczegółowo, bo po prostu czytałem i czytałem i czytałem, porażony ile rzeczy już zapomniałem lub nigdy nie wiedziałem. Wdając się z Tobą w dyskusję na temat mitologii i niekoherencji zachowań poszczególnych postaci (np. wymieniona ambiwalencja Scully czy "Palacza"), prędko wyszedłbym na sezonowego idiotę - przy moich brakach i/lub lukach pamięciowych. O ile pamiętam, bardzo intensywnie eksploatowałem Archiwum X do 5 sezonu... późniejsze sezony pamiętam gorzej, a 9 to już jak przez mgłę. Głównie z winy tego, że 9 sezonu nie puściła nigdy TVP, o ile pamiętam, zaś odstępy w jakich były serwowane poszczególne sezony oraz ówczesna maniera by w ogóle nie podawać numeru sezonu czy odcinka, a jedynie sam tytuł serialu, sprawiły że wszystko mi się wymieszało. Twoja wiedza działa na mnie jak porządkujący indeks haseł. Dzięki.


PS: "na kilku poziomach, tym realnym, z wiedza prawdziwa [...] i na poziomie universum danego obrazu". To jest zdecydowanie najlepsze i najdojrzalsze podejście do sprawy, moim zdaniem. Dzięki temu serial można ocenić jako idiotycznego gniota 2/10... oraz... fantastyczne widowisko emocjonalne 8/10 lub 9/10 - ja tak na przykład oceniam filmy klasy C, lecące na TV Puls / TV4 / Tele 5. Z resztą czymże innym jest odbiór religii, jeśli nie właśnie takim sposobem wewnętrznie sprzecznej walidacji?

Winter_Midnight

Więcej razy słowa "sezon", to już się chyba nie dało napisać. Edytowałem to później na "serie", "odsłony" i "kolejne roczniki", jako synonimy, ale upłynęło w tym czasie moje 5 minut, więc edycja jest już niemożliwa. :P

ocenił(a) serial na 7
Winter_Midnight

Sorka za wtręt
"David Hussellhoff ze "Słonecznego Patrolu", to już dzisiaj tylko kowbojowieśniak, będący wspomnieniem samego siebie, jeżdżący po Europie by dorabiać na jakieś imprezy motoryzacyjne do Krakowa (2014)."
Tak w sumie to to było bardziej international i teoretycznie "charytatywne" z wpisowym rzędu kilku tysięcy. Feta wtedy była, bo zwyczajowo o Polskę nie zahaczają, a po lekkim burdelu organizacyjnym w Wawie przypomnieli sobie dlaczego.

Khaosth

Masz rację. Nie śledziłem dokładnie "Gumball 3000". Jeden z przejazdów był po prostu w pobliżu, gdy akurat zwrócił moją uwagę i stąd to zapamiętałem, ale nie drążyłem jakoś specjalnie tematu.

Oprócz jednak "Hooked on a Feeling" oraz "True Survivor"... piosenek, z których jedna parodiuje samą siebie, a druga została nagrana jako tło muzyczne do parodii gatunku, David nie zabłysnął ostatnio niczym choćby porównywalnym do jego najsłynniejszych ról: "Knight Rider" i ten cały patrol. :)

Phillosoff

Spieprzyli Gwiezdne Wojny a teraz Archiwum-X. Co jeszcze?

ocenił(a) serial na 8
Phillosoff

wow, ile ekspertów :D

ocenił(a) serial na 9
Phillosoff

Obejrzałem cały sezon początkowo na zachętę dawałem 10/10, ale uwzględniając wady odcinków obiektywnie zasługuje na 6-7/10, ale jako fan daję 8/10

ocenił(a) serial na 7
Phillosoff

Przesadzasz kolego. Nie wiem czego się spodziewałeś. Lata już nie te, i nie tylko bohaterów. Serial poszedł bardziej w groteskę i wcale nie wyszło mu to na złe. Ogląda się bardzo dobrze, Mulder, który stał się prześmiewczy orazi Scully, która po latach zaczęła zamieniać się w samego Muldera. Czekam na więcej i nie spodziewam się czegoś nadzwyczajnego. Fajny sentyment, zwłaszcza dla tych co oglądali ten serial w latach 90. Amen

taksido

W sumie to dawno niczego nie przesadzałem. Ale wiosna za pasem więc z pewnością będę ;)

ocenił(a) serial na 7
Phillosoff

Btw, czemu Einstein się w końcu zgodziła na propozycję Muldera? Wybaczcie, ale nie przekonało mnie to.

Phillosoff

To ja się wypowiem z perspektywy osoby, która obejrzała ZAX dopiero w wieku 20-paru lat i która z dzieciństwa pamiętała tylko muzykę, bo żadnego odcinka nie pozwolili jej obejrzeć rodzice ;)

Serial w pierwszy sezonach rzeczywiście trzymał w napięciu, miał kilka momentów, w których mnie wprawiał w osłupienie i bywały chwile, gdy podskakiwałam ze strachu. Potem stopniowo twórcy dawkowali napięcie, aż doszło do kompletnego rozluźnienia. Prawdę mówiąc to najbardziej mi się podobały te humorystyczne odcinki (vide odcinek z Mulderem zabijającym wampira czy odcinek o typie zmieniającym pogodę w zależności od nastroju), mimo że jestem wielką fanką intryg, zagadek kryminalnych itp., a komedie omijam szerokim łukiem.

Zupełnie nie podzielam negatywnych opinii o nowym sezonie. Jak dla mnie stanowi on całkiem niezłą kontynuację tego, co zostało nakręcone te X lat temu. Oczywiście nie dałabym mu 10, ale daleka jestem również od stwierdzenia, że to dno i kilometr mułu. Bardzo przyjemnie mi się oglądało nowe odcinki. Aczkolwiek trochę żal mi relacji Muldera i Scully.

Wydaje mi się, że ludzie, którzy obejrzeli ZAX w młodości mają teraz w głowie przerysowany obraz całej serii. To zupełnie normalne, sama miałam tak z wieloma filmami. Potem włączałam je po prawie 20 latach i szok, że takie g....no mogło mi się kiedyś podobać ;) Najlepiej po prostu obejrzeć wszystko od początku, łącznie z ostatnim sezonem i zobaczyć, czy rzeczywiście jest słaby w porównaniu do reszty.

Phillosoff

najlepszy odcinek z tej serii jak dla mnie
mam pytanko powiedzcie mi pilnie nazwe kawalka z 5 odcinka z 27 minuty gdy mulder ma faze spiewa jakis facet z chrypką
kojarzy ktoś nazwe piosenki lub kapele? chodzi mi o ten kawałek gdy mulder plynie łódką

ocenił(a) serial na 2
Phillosoff

Zgadzam się...

Phillosoff

Zgadzam się. Kontynuacja niezbyt udana, obejrzałem raz i więcej do 10 sezonu nie wrócę...

ocenił(a) serial na 10
Phillosoff

niee wcale był wzorowym agentem i obywatelem XDDDDDDDDDDDDDD

Phillosoff

ja wole odbierac to tak , ze poprostu Einstein nie chciala sie przyznac oficjalnie ( zwlaszcza gdy zobaczyla skutki i ta wiedza wyszla poza ich dwoje) aby sama nie miec ewentualnych klopotow

nie wiem co mieli na mysli tworcy ( i szczerze az tak mnie to nie interesuje) moze bali sie , ze ktos ich posadzi o propagowanie grzybkow i dla swietego spokoju wymyslili zabieg z placego?

tak czy siak zdecydowanie lepiej pasuje mi wersja , ze Einstein , ktora wydaje sie troche kujonem jak dowiedzialo sie wiecej osob woli bronic swoja dupe niz przyznac sie , ze dala agentowi federalnemu nielegalna substancje ( zdobyte przy uzyciu swojej pozycji w pracy) niz to ze Fox wkrecil sobie takie jazdy ( zwlaszcza , ze jednak mimo wszystko rozwiazali sprawe dzieki jego "wizjom")

a jaki jest zamysl autorow , jak pisalem wyzej za bardzo mnie to juz nie interesuje

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones