PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=776316}

Król Lew

The Lion King
7,3 86 415
ocen
7,3 10 1 86415
5,0 27
ocen krytyków
Król Lew
powrót do forum filmu Król Lew

Złe recenzje tego filmu są dla mnie bardzo jaskrawym przykładem małej otwartości na to, co inne. Przywiązanie do doświadczeń i emocji pierwotnych z dzieciństwa powodują, że staramy się je ciągle i ciągle odtwarzać. To z tego powodu ludzie w pewnym, dojrzałym wieku powtarzają jak mantrę: "a za moich czasów..." Nienawidzimy tego, prawda? Świat się zmienia i to co było nie wróci. Dlatego warto otworzyć się na inne i nowe. Dla mnie film cudowny, urzekający i przepiękny. I wzruszałam się o wiele bardziej niż na animacji. Zarzut, że ten film nie porusza emocji jest dla mnie absurdalny. Niechęć do zmian widzę na codzień w swojej pracy z ludźmi - porażające. A potem dziwią się, że nie potrafią odnaleźć się w ?nowym świecie". Zacznijcie od Króla Lwa w nowym wydaniu.

ocenił(a) film na 8
Ceglas

Gdyby Zmienili fabułę to ludzie nadal by się czepiali mimiki i braku emocji i i tak by ten film skreślili. Gdyby zmieniono fabułę to nie byłby już "Król Lew", prawda? Piszesz, ze nie udało się odtworzyć oryginału, a moim zdaniem, udało się to najlepiej ze wszystkich dotychczasowych prób.

ocenił(a) film na 4
lelen_lis

Tak jak pisałem, nie można wszystkim dogodzić i każdy będzie psioczył na co innego. Faktem jednak jest to, że Disney odcina kupony od swoich klasycznych animacji, a nowy "Król Lew" nie wnosi nic KONKRETNEGO do znanej już historii. Z tym nie można polemizować. Nie wiem też skąd wiesz, że było wiadomo od początku, że będzie to kopia oryginału. Ja uświadomiłem sobie to dopiero widząc pierwszy trailer. Nawet jeśli, to czy to jest jakieś usprawiedliwienie? Oceniam efekt końcowy filmu i idąc do kina nie interesuje mnie konwencja ani efekty. Po prostu chciałem zobaczyć po raz kolejny poruszającą historię, a zobaczyłem jedynie zwykły skok na kasę.

ocenił(a) film na 8
Ceglas

To czego Ty chciałeś/ Całkiem nowej historii w tym uniwersum, czy tej samej, ale z nowymi wątkami?
Nadal uważam, że gdyby zmian było zbyt wiele, to poszedłby hejt, że to już nie jest "Król Lew" - ludzie lubią to, co już znają i dlatego te filmy tyle zarabiają i dlatego brak większych zmian to strategia, nie przypadek, a to już wina widzów, którym do hejtu wystarczy brak jednego dialogu, piosenki, tekstu piosenki, konkretnej postaci, choreografii sceny, itp.

ocenił(a) film na 4
lelen_lis

Pisałem Ci już wyraźnie, czego oczekiwałem. Ciągle przytaczasz opinie hejterów, z którymi także się nie zgadzam. Ja mówię o sensownych argumentach. Zrozum, że to nie jest tak, że ludzie uważają ten film za nieporozumienie, bo gdyby nie oryginał, można byłoby spojrzeć na niego przychylniej. No właśnie, gdyby. Istnienie oryginału całkowicie neguje sens istnienia tej wersji w TAKIEJ FORMIE. Zawsze można przecież zachować ogólny zarys fabuły, ale sprzedać SWÓJ pomysł i odkurzyć temat. Zaryzykować. Brak zmian to strategia i chłodna kalkulacja, która jak widać się opłaca i jak ktoś już napisał, zadowalająca niewymagających widzów. I to nie jest obraza, ale stwierdzenie faktów.

ocenił(a) film na 8
Ceglas

Tylko DLACZEGO istnienie oryginału wyklucza tzw. remake całkowity? To nie Disney wymyślił to zjawisko:

"Przykładem remake’u całkowitego może być Psychol Gusa van Santa (remake Psychozy Hitchcocka, który od oryginału różni się niemal wyłącznie drobnymi szczegółami, aktorami i faktem, że jest to film kolorowy. Także Omen z 2006 roku, będący remakiem filmu z 1976, jest oparty niemal na identycznym scenariuszu – wyjąwszy parę dodanych scen. "

"King Kong" Petera Jacksona też jest dosłownym remakiem klasyka, dodaje jednak od siebie trochę rzeczy i to jest fajne ale tam mieli trzy godziny w kinie = wersję reżyserską, a ten "Król Lew" musiał się zmieścić w akceptowalnych 120 minutach.

ocenił(a) film na 4
lelen_lis

Nie neguję samego zjawiska remake'owania filmów, ale wyłącznie pod warunkiem, że nowa wersja ma coś widzowi do zaoferowania od siebie. Przykładów nie brakuje, np. "Człowiek z blizną" czy "Mucha", czyli filmy powstałe szmat czasu po oryginałach i faktycznie były to filmy na ówczesne czasy, które co ważne dawały coś od siebie i nie kopiowały poprzedników scena w scenę. Przykłady remake'ów "Psychozy' i "Omena" to właśnie przykłady złych filmów, które podobnie jak "Król Lew", kopiują pierwowzór niemal w całości. W "Psychozie", o ile pamiętam, wszystko było niemal identyczne. Nawet odtwarzali ruchy, ustawienie aktorów i wypowiadane teksty. "King Kong" też był powielany wielokrotnie i wiadomo było, jaki będzie rozwój fabuły i zakończenie, ale jak sam podajesz już różnica w długości świadczy o tym, że Jackson nie był tylko marnym imitatorem, ale starał się przynajmniej w ten film tchnąć jakiegoś ducha.

ocenił(a) film na 8
Ceglas

Ale co nowy "Król Lew" kopiuje niemal w całości, poza kilkoma takimi samymi ujęciami ( najwięcej jest ich w "Kręgu Życia" ) i może niekiedy pracą kamery? Skoro fabuła oryginału jest dobra, to po co ją zmieniać? Ja liczyłem tylko na jakieś jej rozszerzenie, na przynajmniej trzy piosenki z musicalu ale gdy zobaczyłem czar projekcji, czyli 118 minut to już wiedziałem, że na nowości nie ma szans a i tak bawiłem się najlepiej jak dotychczas, bo ten film ma po prostu ducha oryginału i nie jest tak wykastrowany z klimatu, jak "Piękna i Bestia", ani tak sterylny i teatralny, jak "Aladyn", nie popełnia też błędów "Księgi Dżungli", gdzie piosenki nie pasowały do kontekstu scen, przynajmniej jedna i gdyby nie brak duchowości postaci Rafikiego i ogólnie, "magii", którą Ten się posługiwał, byłby to remake idealny.

ocenił(a) film na 4
lelen_lis

Oglądałeś obie wersje "Króla lwa" i pytasz mnie co ta nowa kopiuje w całości? Sam już nie wiem czy zabłądziłeś na forum i rozmawiamy o innych filmach, tracisz rozeznanie w tym co piszesz, a może uprawiasz tu kiepski trolling? Skoro fabuła jest dobra to masz rację, nie ma najmniejszego sensu niczego zmieniać i najlepiej sprzedać widzowi drugi raz ten sam produkt.

nawieczor

"hieny są hetero" Hieny są właśnie homo. Ed jest gejem i podrywa Banzaia.

ocenił(a) film na 2
nawieczor

Współczesne kino (zresztą nie tylko, bo to co napiszę tyczy się również muzyki, a nawet, o zgrozo książek) mnie zawodzi. Mam wrażenie że wszystkim zależy tylko na biciu kasy podtykając nam głośne (po)twory, które niby mające głęboki przekaz są puste i głupie. Mam dopiero 30 lat, ale oglądając, czy to filmy, czy to bajki widzę jak bardzo kino się przez te wszystkie lata zmieniło. Teraz to wszystko jest jakieś głośne: pełno krzyków, wybuchów, popyrtańców, wszyscy się prześcigają by pokazać jak najlepsze efekty specjalne. Dzieci śmieją się, że ktoś poślizgnął się na skórce od banana (przykład), a te żarty nie wychodzą naturalnie. Te stare produkcje potrafiły poruszyć do głębi i nie mówię tylko o "królu lwie", ale też np. "Pocahontas", czy nie disneyowskiej "Anastazji" Te bajki nosiły ze sobą przesłanie i nie było ono sztuczne tak jak jest to teraz. Tworząc ekranizację swoich bajkowych hitów jak dla mnie disney ponownie stracił w oczach. Widać, że zależy im już tylko na biciu kasy. Kiedyś ta marka kojarzyła się z czymś magicznym, teraz, jak dla mnie coraz bardziej tylko z tandetą.

Agatonik

What? Właśnie w tym filmie nic nowego nie było. Nie mówię, że to dobrze czy źle... Stwierdzam fakt - remake niczym kalka.

ocenił(a) film na 3
Agatonik

Jedno pytanie. Czy widziałaś oglądałaś animację w kinie? Jeżeli nie to zapewniam Ciebie, że zmieniłabyś zdanie co do tego, że nowy "Król lew" jest bardziej wzruszający (a może nie). To że w pewnym wieku ludzie mówią: "a za moich czasów" to jest absolutnie normalne. Jesteśmy przywiązani do rzeczy i osób, które wywołują u nas duże emocje. Te emocje są jeszcze większe kiedy jesteśmy dziećmi, bo wszystko ma takie "nowe" barwy i jest świetne. Jednak to wszystko jest najzupełniej normalne, bo czy nie można lubić "Króla lwa" (który był na owe czasy bardzo nowatorski - kreska połączona z efektami komputerowymi) bardziej? Oczywiście to kwestia gustu. Idzie nowe :) Osobiście nowy "Król lew" nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, a z pewnością nie przywołał żadnych emocji, które pierwotny "Król lew" u mnie wywołał. Pomimo niesamowitych efektów komputerowych to twór pusty. To tylko moja opinia, ale Beyonce była absolutnie okropna (żeby użyć tylko takiego słowa), a jej śpiew to jakby wycie upiora na uroczysku. Wiem. To tylko moja ocena, ale niestety jest tak mizerną piosenkarką, że tylko zgrzytam zębami kiedy ją słyszę (a staram się aby takich okazji było jak najmniej).
Podsumowując. Pewnie (nie wiem do kogo się odnoszę, ale zaryzykuję) kiedy Ty będziesz w tym pewnym, dojrzałym wieku i zobaczysz za kilkanaście lat (może wcześniej) "nowego" "Króla lwa" w 56 K, gdzie piosenki będzie śpiewała kolejna "Beyonce" to może dojść do tego, że powiesz: "a pamiętam jak za moich czasów".
Przy okazji. To nie kwestia tego, że ludzie (ja) są mało otwarci na to co inne :), to kwestia tego, że to inne jest tak strasznie bezpłciowe, że nie warto poświęcać temu po prostu czasu. Liczy się dobrze i ciekawie opowiedziana historia. W tym przypadku historia była, ale zabrakło dobrego "narratora", którego z chęcią by się posłuchało. A teraz ... kamieniowanie! :)

ocenił(a) film na 8
pendrago

Nie będzie żadnego kamieniowania:)) Szanuję i Twoje uczucia i Twoją opinię. A Beyonce też nie słucham.

ocenił(a) film na 3
Agatonik

Na pewno? Pokaż dłonie! Muszę się upewnić, ze niczego tam nie ukrywasz ;)
Dziękuję :) Tak rzadko się "słyszy" takie słowa o poszanowaniu czyjejś opinii tutaj na filmwebie. Czuję się zaskoczony :)
To tylko na szybko może jeszcze kilka słów. Świat się zmienia, ale to wszystko kiedyś wróci. Pod inną postacią, ale to wszystko już było. Najlepszym tego przykładem jest "Circle of life". Krąg życia. Przeważnie zmieniają się tylko dekoracje, także już naprawdę trudno mówić o czymś nowym. Ale to takie moje "bajdurzenie". Pozdrawiam i gratuluję dobrego gustu muzycznego :D

ocenił(a) film na 8
pendrago

Pozdrawiam:))

Agatonik

Przywiązanie do doświadczeń i emocji pierwotnych z dzieciństwa powodują, że staramy się je ciągle i ciągle odtwarzać.

Tak działa ludzka psychika. Tak samo jest np ze związkami. Próbujemy odtworzyć nasze relacje z rodzicami w dorosłym życiu wchodząc w intymne związki aby to poprawić.

ocenił(a) film na 8
Zetnakatel

I dobrze mieć świadomość tego mechanizmu. To ułatwia otwieranie się na nowe, świadome podejmowanie prób zrobienia czegoś inaczej. Powtarzanie scenariuszy rodzinnych jest w części przypadków powtarzaniem toksyczności.

ocenił(a) film na 2
Agatonik

Inność i zmiany w tym wyciskaczu nostalgii?

Agatonik

Czyli jarać się tym filmem bo jest zrobiony w CGI? To ta innośc jak rozumiem wg Ciebie.

ocenił(a) film na 8
mania19

Na pewno jest to inne od animacji standardowej. I mi bardziej pasuje. Tobie nie musi:))

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Dla mnie odświeżony Król Lew jest całkiem niezły, obraz realistyczny, więc można dać mu to na plus. Minusem dla mnie są piosenki. Nie mówię o tym, że są trochę zmienione, ale brakuje mi w nich takiego "kopniaka" jak w animacji - zwłaszcza piosenka Skazy. W wersji oryginalnej jak i w dubbingu pl (mówię o animacji) piosenka Skazy jest dość mroczna, słychać chęć zemsty, a w tej to takie tam śpiewy o zemście. Tak to odbieram.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Film animowany ROZDZIERAŁ SERCE, film cyfrowy ogląda się z zainteresowaniem, ale bez większyzch emocji - to spora różnica, wynikająca z kilku powódów, ale jeden jest ewidentny - film cyfrowy jest bardziej zawoalowany.
Trudno w to uwierzyć, ale bajka była bardziej dosadna przez to, że była przejrzysta, jednoznaczna. Śmierć Mufasy (i tego następstwa) zostały ukazane wprost), tymczasem tu wszystko spowija mgła niedopowiedzenia (do tego stopnia, że dzieci na sali dopytywały, co się właściwie stało?). Podobnież finałowa scena pojedynku Simby ze Skazą - jest tak niejasna, tak nieczytelna, że gdy Skaza spadał w przepaść, dzieci dopytywały, któ wygrał?! Film cyfrowy pogrywa z emocjami dzieci, bawi się z nimi w ciuciubabkę nie nazywając rzeczy po imieniu. Traktuje dzieci jak dzieci. O katharsis nie może być mowy.
Co więc pozostaje?
Obojętność,
obojętność wypełniana popcornem.
Bolesne doświadczenie.
A to przecież seans miał nim być. Miał być katartycznym doświadczeniem żywcem wyjętym z tragedii greckiej i film animowany tym właśnie był: opowieścią o śmierci, traumie i przepracowaniu, a następnie przezwyciężeniu jej bez zaprzeczania jej. Śmierć pozostawała w pamięci, naznaczała na całe życie. Nie wolno jej było wymazać, zanegować pomimo usilnych prób (hakuna matata). Śmierć jest taką samą wartością jak życie. Bez tej pierwszej nie docenialibyśmy tej drugiej. Dlatego w oryginale, w spotkaniu ojca z synem po latach, Mufasa gniewnie mówi mu: ZAPOMNIAŁEŚ MNIE. ZAPOMNIAŁEŚ MNIE I ZAPOMNIAŁEŚ, KIM JESTEŚ.
PAMIĘTAJ!

ocenił(a) film na 8
AutorAutor

Czuję Twoje przywiązanie do wersji animowanej. I je szanuję. Ja tego nie mam. Do mnie bardziej przemówiła i wzruszyła mnie ostatnia wersja. I do końca nie potrafię tego wyjaśnić. Po prostu tak jest. Nie oglądałam filmu z punktu widzenia dziecka, tylko dorosłej osoby, jaką teraz jestem.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Nakłaniam do ponownej lektury obu filmów i ich konfrontacji, pouczające doświadczenie.

ocenił(a) film na 4
Agatonik

Pierwsza wersja Króla Lwa prócz prostej fabuły, miała to coś co powodowało że można było to oglądać wiele razy i za każdym razem mieć z tego dziecięca radosc, tym czymś był i jest "klimat"osiągnięty właśnie przez genialna animacje oraz postacie może trochę przerysowane może w niektórych momentach kiczowate. W nowej wersji pozostała tylko prosta fabuła .

ocenił(a) film na 8
styker

Każdy odbiera przez swoją emocjonalność. Dla mnie nowsza wersja jest bardziej poruszająca.

Agatonik

Piszesz tak, jakby co najmniej ludzie wydawali wyrok przed obejrzeniem. Obejrzałem i nie podchodziłem do niego z niechęcią. Koło oryginału to po prostu nawet nie stało w kwestii emocjonalnej. Dość zabawne, że rysunkowa kreska potrafi przekazywać dużo więcej emocji, niż realistyczne zwierzęta. Kiedy antylopy zbiegały w dół i był najazd kamery na Simbę w starym filmie - czuło się ciary. Tutaj nic. Zero. Ten film nie jest zły, ale w starciu z oryginałem ponosi sromotną klęskę.

ocenił(a) film na 8
chryssalid

i powtórzę setny raz: super, że Twoje przywiązanie emocjonalne i estetyczne do starszej wersji trwa. Mnie nowe podobało się bardziej. Może?

Agatonik

A ktoś napisał, że nie może? Rzuciłaś tezę o małej otwartości na zmiany. Wypadałoby ją jakoś obronić, a nie kierować rozmowę w kierunku rzekomego zarzutu, jakobym zmuszał Cię do takiego samego odbioru obrazu jak ja. To nie w otwartości problem, tylko w tym, że ten film nie ma tego czegoś, co miał stary i wiele osób to zwyczajnie odczuwa, co zresztą widać po komentarzach.

ocenił(a) film na 8
chryssalid

I w dalszym ciągu podtrzymuję tezę, że jest to emocjonalne przywiązanie do pierwowzoru, kojarzące się zapewne z dzieciństwem. Stąd mała otwartość na zmiany.

użytkownik usunięty
Agatonik

czlowieku przeciez w tym filmie wszystko jest dokladnie takie samo jak w starej wersji tylko z jedna nowa piosenka i nedzną grafiką ktora moze wyglada dosc ladnie ale w ogole nie oddaje emocji bohaterow i ich mimiki, co tu nowego

ocenił(a) film na 5
Agatonik

Ten gniot to 1:1 animacja z lat 90 praktycznie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones