Wczoraj miałem przyjemność obejrzeć ten film, a jestem wielkim fanem oryginału, na którym za młodu byłem parę razy w kinie, a na starym VHS-ie obejrzałem go niezliczone razy. Trudno porównywać ten film z oryginałem, bo oryginał zawsze wypadnie lepiej - subiektywne oceny zamglone przez emocje z dzieciństwa zawsze przysłonią racjonalny osąd. Mimo to postaram się dość obiektywnie zwrócić uwagę na plusy i minusy, a dodam że oryginał znam na pamięć i porównywałem piosenki ;)
Ogólnie już na samym początku seansu uśmiech zawitał na mojej twarzy i prawie wcale z niej nie schodził, a jeśli już się to zdarzyło to w momentach:
- śpiewu Skazy, bo jednak z całym szacunkiem dla pana Żmijewskiego to przyznać trzeba, że starał się ile mógł, ale piosenka została zmasakrowana, a do oryginału pana Barbasiewicza (raz go spotkałem!) nawet się nie zbliżył
- gdy padło: "Niech żyje nowy Król" - po co zmienili tak kluczową kwestię przy śmierci Mufasy?
- napisów końcowych, bo nie było "Can you feel the love tonight"
Ogólnie film oceniam bardzo dobrze. Oczywiście, że w uwagi na "realizm" niektóre epickie sceny z animacji (która mimo wszystko jednak pozwala na lepsze efekty i umowny realizm) nie były już tak porywające np. wizja Mufasy czy rozpędzone Gnu w wąwozie.
Na pewno muszę pochwalić scenarzystów, którzy uwydatnili postawę młodego niepokornego Simby czy Skazy, który jest bardziej antypatyczny niż w oryginale (mimo że nie pożarł Zazu). Ciekawie też pokazano zawiązanie sojuszu z hienami, które miało miejsce dopiero na potrzeby "puczu tysiąclecia" i Shenzie była ich władczynią. inny fajny motyw, że Timon i Pumbaa nie mieszkali sami jako banici, aczkolwiek trochę wręcz przejaskrawiono jak mają wywalone na wszystko ;)
Poza rodzicami z dziećmi, byłem najstarszy na widowni, co znaczy że Król Lew łączy pokolenia w wielkim kręgu życia. Pokolenie dzieci "Króla Lwa 1994" przychodzi oglądać ten film nie tylko z dziećmi, ale i dla samych siebie.
W skrócie: świetny film. Naprawdę mimo pewnych różnic (nie zawsze na minus) może się podobać każdemu. Happy Hogan podołał wyzwaniu ;)