Obejrzałem film pod tym kątem i wydaje mi się, że oprócz tego, że chyba mieli nieco gorszych aktorów, to przede wszystkim zrobili film, który mimo dobrego pomysłu SF jest w sumie przeciętnym filmem, zrobiony w klasyczny, prozaiczny sposób, a Matrix to po prostu ROZMACH. Bracia Wachowscy chyba przyjęli koncepcję "wszystko albo nic" i udał im wygrać, przekonać kogo trzeba. Tutaj jednak za wiele jest kompromisów w stronę ... klasycznych schematów.
Myślę, że to wszystko kwestia oczekiwań (twórców co do swego dzieła). Ten jest bardziej filozoficzny, a matrix widowiskowy.
Matrix porywa, oszałamia, ten skłania do refleksji i jakby przynudza brakiem dynamicznej akcji (jak na S-F).
Przy okazji wg. mnie (i nie tylko, bo to popularna koncepcja) to nie jest fikcja, bo tak w rzeczywistości wygląda życie, podróż przez wymiary (wcielanie się w postaci jak sama nazwa wskazuje). O tym też jest Avalon (gdzie to powiedziane bardziej dosłownie).
W każdym razie tą testową prędkością jest prędkość światła (wg. matematyki, a ta się nie myli) po jej osiągnięciu gra się zatrzymuje.