gówniarstwo trza czasem trochę przygasić bo inaczej jak się rozkręcą to mogą nie jeden seans popsuć.
Wcale się nie dziwię, że wyszło tak kiepsko. Język polski jest bardzo skomplikowany, zalicza się przecież do jednego z najbardziej skomplikowanych języków na całym świecie. Twórcy filmu mogli to olać i dać kwestię po angielsku jak to robi wielu innych, także i tak wielki plus za to, że zdecydowali się na polskie dialogi. Było to bardzo miłe zaskoczenie na seansie :)
To strasznie irytujące, aż tak trudno wziąć aktorów z danego kraju do zagrania krótkich scen? : / To samo tyczy się scen w innych amerykańskich filmach w innych krajach, nie tylko Polska jest tak besztana.
Ludzie się śmiali, ale tak naprawdę nie wiem z czego... Te sceny w lesie były... żenujące. Myślałem, czy tych milicjantów grają Polacy, którym kazano "kaleczyć" polski, czy amerykanie, którzy wypowiadali kwestie ćwicząc ją dwa, trzy razy. W sumie nie chce mi się tego nawet sprawdzać, bo i po co. Sama ta scena kaleczy Polskę i nie ma się z czego śmiać
Moja teoria jest taka, że twórcy filmu wysłali kogoś do jakiegoś polskiego sklepu w Chicago u kazali krzyknąć "Ej, kto chce zagrać Polaka w filmie? Dajemy 50 baksów!". Na pewno nie są to nawet półprofesjonalni aktorzy, a Polskę to może widzieli ich rodzice albo dziadkowie...
Żonę Magneto zagrała chyba jakaś Caroline Brzezinski(jeśli dobrze zapamiętałem z napisów). Ogólnie to chyba wszystkie polskie role odegrali jacyś potomkowie emigrantów.
Jak byly premier Donald Tusk nie potrafil normalnie mowic po polsku to czego oczekujecie od aktorow? Dziewczynka Magneto calkiem ladnie krzyczala w naszym jezyku, uslyszec polski w X-menach to przyjemny smaczek i tego trzeba sie trzymac:)
Przynajmniej dobrze oddali tamte czasy, kapusie nadawali, i zjawiała się milicja.
Najlepsze jest to że Magneto do jazdy dali Fiata 124 który miał udawać Ladę 1200 która chyba miała udawać Fiata 125p - bo Amerykanie i tak nie znają się na europejskich samochodach, a na tych komuszych to już w ogóle - a w Berlinie Wschodnim użyli prawdziwego 125p xD
No jak widać wydali kasę na konsultantów od wszystkiego a na konsultanta od samochodów nie wystarczyło. Np. w scenie gdy Henryk/Erik/Magneto przychodzi pozabijać ludzi na hucie widać przez dobrą minutę parking i tam są dwa Trabanty 601 i dwa Wartburgi 353 ale nie ma ani jednego Malucha - samochodu którego było w PRL od chu i ciut ciut. A np. w pierwszych Avengers jak Czarna Wdowa jedzie po Bannera do Kalkuty to jak wół na pół ekranu przejeżdża Kaszlak. Ogólnie samochody to nie jest coś do czego twórcy filmów przywiązują uwagę u siebie, niestety. W filmach przywiązuje się uwagę do charakteryzacji miasta, ulic, architektury, budynków, ubiorów ludzi, reklam - ale temat pojazdów na drogach to jest temat który scenografowie traktują po macoszemu: ot, scena w Ameryce to rzućmy jakieś amerykańskie krążowniki, w Europie - dobra; na pałę dajemy to co w Europie wówczas produkowano, w UK - dobra, jak jest Londyn to chu ważne że jest od groma piętrusów i czarnych taksi reszta to tam chu ważne żeby miało kierownicę po złej stronie, w Bloku Wschodnim - okej, walnijmy masę ruskich samochodów i dla niepoznaki jakiegoś Trabanta albo Skodę i tak nikt się nie kapnie bo przecież nikt nic o tych samochodach i tak nie wie; w Japonii - dobra, to rzućmy kilka modeli Toyot, Nissanów, jakieś futurystyczne fury - jak w Azji a szczególnie w Indiach - to napier od groma trójkołowców. A jak jest scena w Afryce lub Ameryce Pd - a to napier cokolwiek na pałę. Jako fan motoryzacji od przedszkola aż do teraz, bardzo mnie to pali ale wierzę że kiedyś ktoś odda szacunek i tej części scenografii
Już prędzej obstawiałbym, że to byli esbecy, którym doniósł tamtejszy agent Bolek.
Można by też zdubbingować te kwestie. Przynajmniej tych drugoplanowych aktorów, na pewno wyszłoby lepiej niż teraz.
No dokładnie, przecież Polaków jest pełno na całym świecie, żaden problem wziąć 5 do prostej roli. Przecież chyba łatwiej znaleźć Polaka niż ruskiego, który mówi po polsku.
no własnie ja tez sie zastanawiam co stało na przeszkodzie żeby rodowitych polaków zatrudnić nawet jakiś klasy C aktorów byle by po polsku mówili xD. Nic pod względem aktorskim tam nie było trudnego do odegrania, wypowiedzieli by swoje kwestie poprawnie kase by pewnie mniejsza wzieli i było by git
Gdyby akcja dziala sie, powiedzmy, we Wloszech i Magneto mowilby po wlosku kaleczonym akcentem nie smialbys sie , bo nawet bys nie wiedzial, ze cos jest nie tak... Zamiast sie cieszyc, ze uwzglednili kilka zdan po polsku w scenariuszu to oczywiscie polski narod potrafi tylko marudzic i smiac sie z innych. Brawo dla gimbazy.
Zgadzam się. Ludzie kompletnie nie potrafią się cieszyć z niczego,aktor miał na prawdę ciężko nauczyć się naszego TRUDNEGO języka w tych kilku zdaniach,szkoda że takie fajne stronki jak filmweb nie są tylko dla dojrzałych ludzi mogących powiedzieć coś konstruktywnego. Pozdrawiam.
Z tymże problemem nie był sam Magneto, a praktycznie wszyscy Polacy w tym filmie. Wiadomo, że Fassbender nie będzie mówił płynnie po polsku. Można za to było zrobić to tak, jak robi się od lat, czyli 1-2 kwestie po Polsku i później przejście na angielski. Tutaj niby tak było, a jednak nie do końca, bo momentami ten kaleki polski ciągnięty był aż za długo. Po co na siłę wpychać aktorów w nie swoje klimaty? Dla imersji i klimatu? Koniec końców wyszło odwrotnie, choć oczywiście w głównej mierze dla osób mówiących naszym językiem. Jestem bardzo ciekaw, czy w przypadku "popularniejszych" języków, typu włoski, francuski itd również podchodzi się do tematu aż tak po łebkach.
dzięki Ci za mądre słowa :)
cieszy mnie, że są myślący ludzie na tym forum.
Arabskie kwestie zapewne też nie były aż tak płynnie wypowiadane jak myślicie, tylko nie znacie języka i uważacie, że jest pięknie. To tylko aktorzy, a nasz język jest jednym z najtrudniejszych do ogarnięcia, to, że postać magneto gada takim łamanym polskim jak najbardziej do zaakceptowania, w końcu gość w polsce był tylko jako dzieciak i wtedy zapewne tylko gadał w naszym języku, później mścił się X lat i już zapewne ani razu nie używał języka aż do przeprowadzki do pruszkowa także go kaleczy niczym dżoana krupa, wcale mnie to nie dziwi i jest jak najbardziej ok. A robotnicy i policjanci - naprawdę niektórzy myślą, że twórcy filmu nie mają co robić tylko specjalnie dla obsadzenia 5 robotników i 5 policjantów będą ściągać z naszego kraju "prawdziwych" polaków ogarniać im wize itp żeby zagrali 5min w filmie to jest cholernie naiwnym człowiekiem. Wiadomo, że cały filmowy Prószków to była jakaś hala w stanach i las z chatką nieopodal więc nie było sensu ściągać tam aktorów PL, tak samo jak nie byłoby sensu nagrywać tych scen w Polsce bo nic charakterystycznego tam nie było - a tak, ludzie na całym świecie (oprócz polaków wiecznie narzekających ofc) będą pod wrażeniem, że taki fassbender nauczył się coś tam brzdąkać po PL, a nawet nie będą sobie zdawać sprawy z tego, że troszkę ten język kaleczy, tak jak my nie zdajemy sobie sprawy z tego, że zapewne wiele nieanglojęzycznych scen w filmach też jest językowym kalectwem tylko tego nie wyłapujemy bo nie jesteśmy specami od języków ;)
Kaleczony nie kaleczony - plus za to, że wszystkie kwestie bez problemu można zrozumieć! W niektórych amerykańskich filmach/serialach za nic nie zrozumiesz zdań "po polsku" bez dodatkowych napisów. Jak dla mnie spoko, że podjęli wysiłek i uwzględnili te zdania po polsku. Czy mogło być lepiej? Oczywiście. Ale nie widzę powodów do marudzenia xd
nooo najlepszy polski dialog z ust hollywoodzkiego aktora jaki słyszałem :D kołysanka ździebko kulawa ale ogólnie ok :)
ta kołysanka była po polsku? :D poważnie jestem zaskoczony i chyba posłucham jeszcze raz.
Tu jest polska ii mówi sie jak zjeb . naprawdę !!!!!!! fajnie że polski akcent w filmie ii tak czy siak :p
Pomimo tego śmiesznego języka, cieszę się, że jest polski akcent w takim filmie, a sama scena bardzo dobra. Poza tym, zważywszy na to, co się dzieje później to wszystkim chyba się głupio w kinie zrobiło, że się śmiali.
Chociaż śmieszył mnie ich akcent to i tak podziwiam, bo mimo wszystko dało się ich zrozumieć.
Hmm, seans oglądany przeze mnie miał miejscowość przez "U". Choć fakt, jest też taka miejscowość przez "Ó". Więc zwracam honor autorowi posta nie popełnił On błędu ortograficznego, lecz ja przez słaby rekonesans.