Recenzja filmu

Śniegu już nigdy nie będzie (2020)
Małgorzata Szumowska
Alec Utgoff
Maja Ostaszewska

Śnieg spadł

Fabuła koncentruje się na Żeni, mężczyźnie z Ukrainy, a konkretnie z Prypeci, którą z wiadomych powodów  opuścił w wieku siedmiu lat. Pracuje jako masażysta, który za pracą przybył do Polski.
Małgorzata Szumowska to jedno z najgłośniejszych nazwisk w świecie polskiego i zagranicznego kina. Każdy jej film wywołuje nie lada emocje i spotyka się zarówno z zachwytem, jak i bulwersacją. Po dość kontrowersyjnym i przerażającym art-horrorze "Córka boga" kręconym w irlandzkich lasach Szumowska wraca na polskie podwórko i do spółki ze swoim byłym mężem i najbliższym współpracownikiem Michałem Englertem tworzy "Śniegu już nigdy nie będzie". Najnowszy obraz reżyserki z pewnością zachwyca formą, lecz co z treścią? Co Szumowska ma na myśli, mówiąc, że śniegu już nigdy nie będzie?

Film doceniono już na samym początku, zapraszając go na zeszłoroczny festiwal w Wenecji. Niestety Małgorzata Szumowska opuściła Lido z niczym, ustępując miejsca na podium "Nomadlandowi". Fabuła koncentruje się na Żeni, mężczyźnie z Ukrainy, a konkretnie z Prypeci, którą z wiadomych powodów  opuścił w wieku siedmiu lat. Pracuje jako masażysta, który za pracą przybył do Polski. Dzięki swoim umiejętnościom hipnotycznym rozpoczął pracę na zamkniętym osiedlu zamieszkanym przez wyższą klasę średnią. Odgrodzeni od zwykłych ludzi i mieszkający w identycznych białych domach bogacze czekają z utęsknieniem na Żenię, w którym widzą nie tylko masażystę, lecz również powiernika ich sekretów i kogoś, z kim mogą bez skrępowania porozmawiać.


Żenia bowiem nie jest tylko masażystą. Jest również hipnotyzerem, który niesie odprężenie i spokój cierpiącym burżujom. Jest kochankiem, przyjacielem, kimś bliższym od najbliższej rodziny. Nie wiem, jak udało mu się opanować hipnozę do takiej perfekcji. Być może katastrofa w Czarnobylu zostawiła w nim fizyczny ślad, nie tylko psychiczny, co może tłumaczyć przesuwanie przez niego przedmiotów bez ich dotykania. Żenia jest magicznym łącznikiem, kimś, dla kogo oni wszyscy żyją i na kogo czekają.

Uwagę przykuwa wątek bliskiej znajomości Żeni z Wiką graną przez Weronikę Rosati. Ta sama aktorka gra bowiem i jedną z mieszkanek osiedla, z którą potem Żenia nawiązuje romans i matkę głównego bohatera pojawiającą się w jego retrospekcjach ze szczęśliwego życia na Ukrainie. Można doszukiwać się w tej więzi czegoś w rodzaju kompleksu Edypa. Żenia dobrze wspomina swoją matkę, lecz nie pamięta swojego ojca. Raczej nie żywił wobec matki głębszych uczuć, lecz nie możemy tego wykluczyć.


Bardzo szanuję Małgorzatę Szumowską. Jest naprawdę wyrazistą autorką, jej filmy naprawdę mocno zapadają w pamięć, mimo że powodują ciężkość umysłu i poruszają bardzo trudne życiowe tematy. I w tym wypadku reżyserka wzięła na warsztat temat bardzo ważny, a który z każdym następnym dniem staje się coraz bardziej palący i alarmujący: ekologię i dbanie o Ziemię. Niestety, odwrotnie niż między innymi w przypadku "Body/Ciało", "Śniegu już nigdy nie będzie" nie zachwyca i nie traktuje o tym temacie tak, jak mógłby traktować.

Miło, że to Szumowska została wytypowana do tegorocznego wyścigu po Oscary (z którego niestety odpadła), lecz to niestety nie jest ten film. Statuetka prędzej należałaby się jej samej za jej ciężką pracę i ekscentryczność, ale "Śniegu..." ewidentnie blednie przy innych tytułach, jak np. przy duńskim "Na rauszuThomasa Vinterberga, czy wystawionym przez Czechy "Szarlatanie" naszej rodaczki Agnieszki Holland

W przypadku tego filmu możemy mówić o zmorze każdego artysty: przerostu formy nad treścią. Szumowska zabiera nas na osiedle bogaczy, wprowadza nas w życie elit: pokazuje, co robią w wolnych chwilach, co czytają, gdzie wysyłają swoje dzieci do szkoły. W tej niesamowitej formie znajdują się jednak śladowe ilości treści, która bardziej skupia się na głównym bohaterze i jego otoczeniu, niż na proekologicznym przesłaniu, do którego nawiązuje między innymi sam tytuł.

Problemem ukazanym przez Szumowską i Englerta jest konsumpcyjny tryb życia. Nie tylko nuworyszy, lecz nas wszystkich. Nasz sposób życia coraz bardziej skupia się na braniu, posiadaniu, konsumowaniu. Jeśli nic z tym nie zrobimy, jeśli nie spróbujemy choć trochę nie myśleć tylko o nas samych, zjemy tę planetę i będziemy się kłócić o jej resztki, jak hieny walczące o kości martwego zwierzęcia. Reżyserka piętnuje nasz konsumpcjonizm nami samymi. Personifikuje nasz styl życia w postaci grupy bogaczy, którym najłatwiej o roztrwanianie pieniędzy, karczowanie lasów i niszczenie środowiska w celu zdobycia wygód.


Niestety, te nieliczne "ekologiczne" sceny, jak ścięcie drzewa Ewy, czy zasadzenie drzewa przez Wikę i jej syna, nikną w całym filmie, skutkiem czego niknie też podstawowa wartość tego obrazu.

Podsumowując, "Śniegu już nigdy nie będzie", choć porusza ważny temat, nie sprawdza się niestety jako dydaktyczno-moralizujący film o ekologii zachęcający do zmiany stylu życia. A co do śniegu, nieprawdą jest, że już nigdy go nie będzie. Są ludzie, którym los Ziemi nie jest obojętny i którzy podejmą działanie, by zapobiec katastrofom i wyginięciom. Nie tylko zwierzęcym.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Śniegi topnieją, Małgorzata Szumowska kręci dalej. Po chłodno przyjętej "Córce Boga" reżyserka wraca do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones