Recenzja filmu

Klasa (2008)
Laurent Cantet

"Jeśli masz mniej do powiedzenia niż cisza ? milcz?

Tak mówi jeden z uczniów, gdy opowiada o swoim tatuażu. Twórcy tego filmu – powiadam wam – wzięli to sobie do serca. Ich 128 minut wymaga od widza wiele – dając w zamian jeden z najlepszych
Tak mówi jeden z uczniów, gdy opowiada o swoim tatuażu. Twórcy tego filmu – powiadam wam – wzięli to sobie do serca. Ich 128 minut wymaga od widza wiele – dając w zamian jeden z najlepszych filmów tego roku.  Jego treścią jest rok z życia klasy – jej uczniów, wychowawcy. Ich losów, problemów. Od drobnych problemów między rasowych, do niecenzuralnych słów i sprzeczek, których efektem może być nawet i wydalenie ze szkoły. Poleje się krew... Jeśliby na siłę szukać w tym filmie głównego bohatera, to byłby nim zapewne François, wychowawca klasy. Jest on całkiem zwyczajny – przynajmniej tak go przedstawiono, a temu zabiegowi nie poświęcono zbyt wiele czasu: właściwie to nic o nim nie wiemy: kamera praktycznie przez cały czas zostaje w klasie, czasem tylko wyjrzy za okno na boisko. Wiedzę o François widz zdobywa podczas projekcji: okazuję się... zwyczajny – po prostu. Nie będzie charyzmatycznym przywódcą klasy, nie tchnie w nią ducha rządnego wiedzy i poszukującego doskonałości. Nie, on po prostu będzie się starał nie zwariować, a nawet, jeśli zdrowie dopisze, to wprowadzi jakieś zasady, a sympatię do uczniów będzie się starał pozyskać inteligentnymi dyskusjami i wytrwałymi próbami zrozumienia ich – co wcale nie będzie proste. No właśnie: uczniowie. Stanowią przekrój ogółu społeczności ludzkiej: są tu skośni, którym grozi deportacja; czarni powodujący bójki; biali pyskaci – każdy wtrąci swoje trzy grosze, każde wyjdzie przed szereg, każde da o sobie znać. To dzięki nim ciągle coś się dzieje, a człowiek taki jak ja – chodzący jeszcze do szkoły – poczuje się jak u siebie. Jednak, o czym tak naprawdę ten film jest? Bo o czymś w końcu jest, nie da się ukryć: oglądałem film z rosnącym zainteresowaniem, więc coś w tym być musi. Jednak trudniej stwierdzić fakt, niż go wyjaśnić, oglądane sytuacje są trudne do jasnego zakwalifikowania: mamy tu wyzywanie się, pełne nerwów dyskusje typu "jeden kontra reszta", a nawet bójki. Do tego dochodzi mnóstwo scen typu: uczennica przychodzi do nauczyciela na koniec roku i mówi, że – mimo iż zdała! – niczego się w tym roku nie nauczyła. Ich interpretację pozostawiam tobie, drogi widzu.  Całość opiera się wyłącznie na dialogach, trudno oceniać ten film na podstawie innych składowych, typu klimat czy aktorstwo. Ten film intryguje, zaciekawia – coraz trudniej o taki efekt, więc tym bardziej należy go docenić. Warto! By uniknąć oklepanych porównań typu "ta Klasa... ma klasę!", powiem tylko: film kończy się wraz z końcem roku szkolnego. Czy więc będę musiał czekać 2 miesiące na podobną produkcję? Mam nadzieję, że nie więcej – bo takie filmy kocham i z całego serca polecam!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Szkoła to nie tylko zmora niemal każdego członka ludzkiej populacji, ale i inspiracja dla X Muzy. Kino... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones