Recenzja filmu

Kret (1970)
Alejandro Jodorowsky
Alejandro Jodorowsky
Brontis Jodorowsky

Jodorowskiego portret zbawiciela

Po raz pierwszy na ekrany polskich kin wszedł film wybitnego artysty Alejandra Jodorowsky'ego. Ponad trzydzieści lat od momentu powstania mamy okazję poznać dzieło jednego z najbardziej
Po raz pierwszy na ekrany polskich kin wszedł film wybitnego artysty Alejandra Jodorowsky'ego. Ponad trzydzieści lat od momentu powstania mamy okazję poznać dzieło jednego z najbardziej kontrowersyjnych i nieodgadnionych twórców. Jodorowsky'ego nie da się zaszufladkować. To pisarz, myśliciel, kompozytor, reżyser, a nawet doświadczony tarocista. Sięgnąć do jego kina, to jak wejść w surrealistyczny obłęd, pogrążyć się w niezrozumiałym świecie nieodkrytych aluzji. Cała zabawa z kinem Jodorowsky'ego polega właśnie na szukaniu odniesień i znaczeń, a nie na czytaniu fabularnej układanki. "Kret" z 1970 roku jest w zasadzie niezbyt skomplikowanym spaghetti-westernem, w którym główny bohater, rewolwerowiec, musi w swej wędrówce przez pustynię pokonać czterech mistrzów, by stać się jedynym i najlepszym wojownikiem. Do tej wędrówki skusi go kobieta i podda się jej nawet za cenę porzucenia swego siedmioletniego syna, któremu właśnie zaczął wpajać swój system wartości. Ale ta mentalna podróż w głąb samego siebie nie przyniesie nic poza rozczarowaniem. Kret pokonując wielkich mistrzów, nie dostaje w zamian miłości kobiety, która go prowadzi. Przeciwnie, ona odchodzi z inną, pozostawiając go na pewną śmierć. Mężczyznę na pustyni znajduje grupa kalek, która zabiera go do swych jaskiń. Po latach śpiączki Kret odradza się jako kompletnie zdezorientowany wybawiciel. Za cel stawia sobie wybudowanie tunelu do pobliskiego miasteczka, by kalecy mogli także korzystać z jego dobrodziejstw. Burżuazyjna beztroska okazuje się jednak skomplikowanym układem opartym na wyzysku, przemocy, rasizmie i gwałcie. Znaczenie miasta wyrasta więc na archetypie metropolii jako miejsca niosącego miażdżące zepsucie.. "Kret jest zwierzęciem kopiącym podziemne tunele. Czasem w poszukiwaniu słońca, wyjdzie na powierzchnię. Kiedy zobaczy słońce, ślepnie". I faktycznie, dokończenie budowy tunelu kończy się tragicznie, a bohater poddaje się rytualnemu samospaleniu. Historia pokazana w filmie dosyć dobitnie przypomina wędrówki proroków i zbawicieli, w tym Jezusa z Nazaretu. Jodorowsky, znany z burzycielskiego podejścia do spraw religijnych, w "El Topo", ukazuje drogę boleśnie oświeconego do męczeńskiej śmierci w myśl nie do końca rozumianych idei. Ten wewnętrzny niepokój był przecież charakterystyczny zbawicielowi chrześcijan. Sama sceneria także wydaje się dość czytelna, bo do złudzenia przypomina biblijne jaskinie trędowatych. Na konotacjach chrześcijańskich rzecz się jednak nie kończy. Mistyczne oświecenie, jakiego doznaje bohater układa się znów w rytuał buddyjski. Takich filozoficznych odniesień możemy u Jodorowsky'ego odszukać jeszcze więcej. Ale to, co stawia jego kino na piedestale sztuki filmowej, czy może sztuki w ogóle, to niezinterpretowany surrealizm, przywodzący na myśl malarstwo Dalego, czy też jego "Psa andaluzyjskiego", rozkładający na łopatki surrealizm współczesny, choćby spod znaku Davida Lyncha. To, co odróżnia dzieło Jodorowsky'ego, to niezwykła plastyka kadrów. Układające się w serię nieodgadnionych obrazów sceny jego filmu tworzą niezwykle bogaty zbiór odrębnych doświadczeń wizualnych. Dla niektórych ta malarska maniera była wręcz nie do zniesienia, ale to, co naprawdę bulwersowało publiczność, to epatowanie przemocą, nagością, kalectwem, seksem i krwią. Inspiracji Jodorowsky'ego szukać należy oczywiście w spaghetti-westernach Sergio Leone, ale i w neorealizmie włoskim (występy Kreta z kaleką-kobietą przywodzą na myśl te z "La Strady" Felliniego), ale czuje się też ogromną bliskość kina Pasoliniego (erotyczne rozpasanie: szczególnie scena jazdy zbójników na mnichach). Dla ówczesnych widzów taki rodzaj ekspresji był nie do zaakceptowania. Po debiutanckim "Fando i Lis", który wzburzył publiczność, zabroniono wysłania "Kreta" do Cannes, a sam film pokazywano raczej pokątnie. W Polsce na przykład doczekaliśmy premiery po ponad trzydziestu latach, ale nieoczekiwanie na pokaz filmu w Muranowie można było wejść nago, a duchowni różnych wyznań w strojach służbowych. Taka interakcja przy okazji "Kreta" nawet dziś wydaje się w naszej rzeczywistości dość odważnym posunięciem. Film Jodorowsky'ego uznaje się dziś za dzieło kultowe. Wielka w tym zasługa Johna Lennona, który zafascynowany filmem "Fando i Lis", ułatwił twórcy realizację drugiego projektu. To dobry moment, by z kinem Jodorowsky'ego się zaznajomić. Najprawdopodobniej w przyszłym roku, po 19 latach przerwy, reżyser powróci na duży ekran filmem "King Shot". By lepiej zrozumieć nowy obraz, naprawdę warto sięgnąć po dzieła poprzednie, a przygodę z Jodorowskym zacząć trzeba od "Kreta", jego największego filmowego osiągnięcia. To oczywiście ten rodzaj kina, który wyzwala skrajne emocje, i niektórzy zapytają na pewno za Gombrowiczem: "dlaczego zachwyca, skoro nie zachwyca?". I dobrze. Bo cóż nam przynosi kino, które nie prowokuje do dyskusji? Seweryn Bartosiewicz
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Alejandro Jodorowsky. Twórca niebanalny, prowokujący, budzący kontrowersje. Twórca poszukujący. Twórca... czytaj więcej
Alejandro Jodorowsky to twórca po dziś dzień budzący kontrowersje, głównie za sprawą takich obrazów, jak... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones