Recenzja serialu

Ultraviolet (2017)
Jan Komasa
Sławomir Fabicki
Marta Nieradkiewicz
Sebastian Fabijański

Uwaga!!! Słaby serial kryminalny?

Na dwoje babka wróżyła: dla jednych popiół, dla innych diament. Czy polskie produkcje małego ekranu mogą być dobre? Czy akurat ta jest dobra? Odpowiedzi jednoznacznej niestety nie ma. Tą recenzją
Na dwoje babka wróżyła: dla jednych popiół, dla innych diament. Czy polskie produkcje małego ekranu mogą być dobre? Czy akurat ta jest dobra? Odpowiedzi jednoznacznej niestety nie ma. Tą recenzją proponuję zgrabny kompromis.

Pokrótce: Ola Serafin układa sobie życie na nowo w rodzinnej Łodzi. Będąc nielicencjonowanym kierowcą na wynajem, zostaje świadkiem wypadku, który policja uznaje za samobójstwo. Ola nie zgadza się z policjantami i rozpoczyna własne śledztwo, w którym pomaga jej amatorska grupa Ultraviolet. 

Serial zaczyna się dość skomplikowaną zagadką, która napawa nadzieją. Zaraz potem widz dostrzega kanciastą grę Nieradkiewicz i Fabijańskiego przy akompaniamencie nieporadnego udźwiękowienia. Coś jednak skłania do dalszego oglądania. Historia po pierwszym odcinku w zasadzie nie jest ciągła, każdy odcinek to nowa zagadka do rozwiązania. W zasadzie do obejrzenia, ponieważ nie są to wybitnie zawiłe sprawy. Czasem między pistoletem, krwią, a telefonem Sony skapnie jakiś żart czy szczegół z życia którejś z postaci, ale to aktorzy i ich gra głównie budują charakter postaci. Trzeba przyznać, że obsada robi co może, lecz niestety efekt psują zbyt długie, niezręczne ujęcia, a te rozpraszają. I można tak narzekać, gdyby przyjąć serial za kryminalny do szpiku kości. Obrałem inną taktykę.

"Ultraviolet" zacząłem oglądać tylko z powodu wykorzystywania przez grupę amatorów źródeł dla nich dostępnych i wykorzystaniu ich w dobrej sprawie. To nie zagadki kryminalne robią tu wrażenie, ale sposób ich rozwiązywania, który pokazany jest bardzo rzeczywiście (co potwierdzą bardziej zorientowani w informatyce). Aktorzy nie udają, że dekodują Enigmę za pomocą kalkulatora i ściany liczb, a sam widz nadąża nad każdym etapem rozwiązania. Obsada świetnie radzi sobie w ciasnym, wirtualnym świecie, w którym są naturalni, choć na początku wydają się jednowymiarowi. Uwidacznia się też duża doza improwizacji, która i wzmacnia chemię między bohaterami, i daje pole do popisu kreacji aktorskiej.
 
Jest to dobra produkcja, jeśli podejdziemy do niej na świeżo. Mi przeszkadzał jedynie brak osobistych historii bohaterów, które widz mógłby razem z nimi trawić (moje widzimisię). Scenariusz, dialogi oraz obraz stoją na dobrym poziomie, a widz może się zaangażować na długie godziny myśląc "Jak kogoś złapać?" zamiast klasycznego "Kogo złapać?".
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones