PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=837774}
6,1 3 388
ocen
6,1 10 1 3388
Osiecka
powrót do forum serialu Osiecka

Obejrzałam przed chwilą 3 odcinki. Film dobrze zrobiony i świetni aktorzy nawet w rolach drugoplanowych. Jak widzę, scenariusz oparto na dziennikach poetki. A Osiecka, jak większość twórców, miała skłonność do konfabulacji. W internecie jest wiele wypowiedzi osób, które znały osobiście Agnieszkę. Mam szczęście, że miałam przyjemność porozmawiać z kilkoma z nich. Opieranie wiedzy o poetce tylko na jej dziennikach zdecydowanie nie pokaże jej pełnego obrazu. Jej opowieści o mężczyznach, którzy padali jej do stóp, to w większości tylko jej konfabulacje, które tak dalece odbiegają od prawdy, że czasami zahaczają wręcz o mitomanię. Prawda, jak zwykle leży gdzieś po środku jak mniemam. W oczach innych wszystkie jej "romanse" wyglądały mniej kolorowo. Na pewno podobała się wielu mężczyznom, bo była interesującą osobą, ale nie na taką skalę, jak ona to widziała. Za wieloma to ona się uganiała i często o mężczyzn zabiegała. Dopóki jej się nie znudzili, albo wyraźnie dali jej do zrozumienia, że nie są zainteresowani, albo już mają jej dość, była na każde skinienie. Osaczała ich. Taki do niej stosunek miał Marek Hłasko. Jej zabieganie o niego budziło wśród otoczenia niesmak. A to co opowiadała o tej relacji budziło ironiczny uśmiech, tak było odległe od rzeczywistości. Jej oddanie i ślepe uwielbienie budziło w nim nieraz pozytywne uczucia, ale ogólnie nie był zainteresowany inną relacją niż przyjaźń. Gdy po pijanemu podarował jej, przed wyjazdem za granicę, swój słynny kożuch jej mitomania wybuchła z całą siłą. Opowiadała niesamowite bajki. Frykowskiego też nie porzuciła, jak twierdzi. To on bardzo szybko stracił zainteresowanie nią. Był kobieciarzem a do tego lubił piękne kobiety. Agnieszka taka nie była, zatem szybko go znudziła. Nie znam wszystkich jej romansów, ale tajemnicą poliszynela jest, że z wiekiem zainteresowanie młodych, atrakcyjnych mężczyzn musiała sobie po prostu kupować. Mieszkali u niej, karmiła ich, płaciła rachunki, kupowała ubrania. Tolerowała zdrady i upokorzenia. Wielu mężczyzn, nie ukrywajmy, interesowało się nią bo była swobodna seksualnie (absolutnie tego nie potępiam, wręcz przeciwnie:)). Byli zainteresowani niezobowiązującym seksem. Ona często, choć oczywiście nie zawsze, liczyła na coś więcej i cierpiała. Bardzo często miała złamane serce, choć w swych imaginacjach to ona łamała je mężczyznom. Była w gruncie rzeczy bardzo samotna, szczególnie w drugiej połowie swego życia. Była także regularną alkoholiczką a pod koniec można powiedzieć, że meliniarą. Lubiła pić w otoczeniu innych, zatem często stawiała przypadkowym żulom, by tylko mieć z kim pić. Ranek zaczynała od wizyty w knajpie obok jej domu i zmawiała 2 setki i galaretę. Haniebnie postąpiła z córką. Nie oceniam jej za to, że nie zdecydowała się wziąć pełnej odpowiedzialności za dziecko, ale fakt, że przez wiele lat nie utrzymywała z nią żadnych kontaktów, już nie jest dla mnie do wybaczenia. Agata pisała o tym, mimo że jej wyznania, spotkały się z ogromną krytyką środowiska i jej przyjaciół. Podobno zawsze powtarzała, że nie będzie podejmować życiowych wyborów w obawie o zapewnienia sobie opieki na starość. Jak powiedziała, tak zrobiła. Agata z żalem napisała, że pomimo buńczucznych zapewnień, to ona i Daniel Passent, odwiedzali ją w szpitalu i opiekowali się nią. Agnieszka trzeźwą matkę widywała bardzo rzadko, gdy już starzejąca się poetka postanowiła nawiązać kontakt ze swą córką. Oto inna strona Agnieszki, jakże odmienna od jej widzenia siebie. A prawda? Jak wspomniałam wyżej, jest pewnie pośrodku...

Barbarra_Ra

gorzkie, ale nie podlega dyskusji.

diepole

Gorzkie, ale myślę, że skoro chcemy poznać poetkę prawdziwą, trzeba się zmierzyć także z drugą stroną jej osobowości. Jej twórczości to nie ujmuje. Była genialną poetką,

Barbarra_Ra

absolutnie tak. Zywotów świetych w tym kraju jest az nadto.

Barbarra_Ra

Skąd wniosek że ludzie chcą poznać prawdziwą poetkę? Może w tym cała rzecz i pomysł na scenariusz. Osobiście jest mi wszystko jedno ale komiczne jest zakładać że moralnym byłoby pokazać /prawdziwą poetkę/. Szczególnie w czasach gdy więcej jest osób w tym kraju które podnoszą larum na burzone pomniki. I Ty byś się spodziewał /a , że tu wchodzi TVP całe na biało. Niezły fikołek.

MicScreAm

Może masz rację... Ja osobiście lubię poznawać biografie fascynujących postaci. Czytam wtedy wszystko na ten temat. Zarówno pozytywne jak i negatywne opinie i wyrabiam sobie swoje zdanie na temat tej osoby. Oczywiście nie każdy to lubi. Pozostanę przy swoim zdaniu, że biografie powinny być w miarę (bo zawsze wyrażają subiektywny pogląd autora) obiektywne. Szanuję jednak odrębne opinie. Widzę po sobie, że jeśli nie lubię jakiejś postaci, jak w przypadku Osieckiej, także wyrażam subiektywne zdanie. Poza tym zauważyłam, analizując historię, że zarówno gloryfikowanie jak i krytykowanie postaci historycznych, kończy się najczęściej wychyleniem wahadła w drugą stronę. Tak mocnym jak mocne i skrajne były opinie o danej postaci. Vide Jan Paweł II. Oczywiście absolutnie nie chcę na tym forum zabierać głosu na ten temat, ale obserwuję to zjawisko. A zwykle ani te skrajne negatywne jak i pozytywne nie są do końca prawdziwe. Bo prawda jest zwykle pośrodku. Kończąc raz jeszcze przypomnę, że szanuję zdanie innych na ten temat i po zastanowieniu przyznaję Ci rację. Ludzie lubią skrajne, czarno - białe wizerunki i często nie są gotowi na inną "prawdę" Pozdrawiam

MicScreAm

czarno-biale, znaczy sztuczne, komiczne, zalosne, karykaturalne, jesli dotyczny osoby, ktora zyla i jest tak jak osiecka / w pewnym sensie/ ikona popkultury. A co do ludzi... oczywiscie, ze gotowi sa zmierzyc sie z prawda, ale taki film, taka, ksiazke o wiele trudniej jest stworzyc. Idealem jest ksiazka i film ,,Godziny" . To tylko jeden z przykladow.

Barbarra_Ra

Oglądałam póki co 3 odcinki i jest pokazane (przynajmniej odrobinę), że się narzuca i idealizuje swoje relacje z mężczyznami. Może jeszcze wyjdzie gdzies ta jej fantazja w tej kwestii. Mam nadzieję, że się rozkręci.

Lisa__Rowe

Ja też mam nadzieję, że się rozkręci. W każdym razie będę oglądać dalej, szczególnie, że uwielbiam Magdalenę Popławską i bardzo jestem ciekawa Agnieszki Osieckiej w jej wykonaniu.

ocenił(a) serial na 3
Lisa__Rowe

Osiecka. Inteligentna, naiwna ,dumna,idiotka.....łe.....

Barbarra_Ra

A to sobie Pani ulżyła! A to Jej Pani dołożyła! No brawo! Czy ta "prawda" Panią wyzwoliła? Odniosła się Pani wyłącznie do jednego aspektu życia (wątku serialu) i wylała Pani pomyje. Nie twierdzę, że Pani kłamie, ale sprowadzając cudze życie do jednego wymiaru i oceniając tenże wymiar (bo Pani ocenia, choć się tego wypiera) też się Pani mija z prawdą, ponieważ nikt nie jest jednowymiarowy. W swojej długiej wypowiedzi dokłada Pani wszelkich starań, żeby drobiazgowo przedstawić nam Osiecką jako pijaczkę ze skłonnościami do łajdaczenia się i konfabulacji i pozbawioną wszelkich skrupułów wyrodną matkę. Kobietę, którą - wedle Pani - mężczyźni interesowali się wyłącznie z powodu jej swobody seksualnej. To jest niby ta prawda o Osieckiej? Żenujące.

I_Graszka

Mnie Osiecka ani ziebi, ani grzeje. To znaczy była wielka poetka i nietuzinkowa postacią, ale ja jej nie oceniam jeśli chodzi o jej życie prywatne. Wielcy ludzie zresztą zwykle nie byli ludźmi dobrymi i miłymi. Chciałabym zobaczyć jej prawidziwa, a nie wymyślona biografie, jeśli już coś mam oglądać. Dlatego zgadzam się z autorka postu.

alicjadsd

Obawiam się, że tu raczej nie można na to liczyć... To raczej będzie laurka. Widzowie TVP to target PiSu. Zatem w wielu przypadkach wielbiciele Osieckiej, na której piosenkach się wychowali. Chyba nie chcą prawdy o swojej idolce. Ale zobaczymy jak będzie dalej:)

Barbarra_Ra

Wychowałam się na twórczości Osieckiej i nie tylko, ale nie jestem targetem PiSu. W książce "Rozmowy w tańcu" Osiecka sama przyznaje: "To ja zawsze uganiałam się za chłopcami. Od tego serce mi posiwiało, a głowa bardziej..."

ocenił(a) serial na 7
Barbarra_Ra

Jakiej prawdy Wy chcecie ? Była człowiekiem z mnóstwem wad i genialną autorką tekstów. Nie mamy prawa krytykować jej poczynań, nie dorastamy jej do pięt.

alicjadsd

Nie chodzi mi o to, żeby serial przedstawił AO jako przenajświętszą panienkę, bo taka nie była i wszyscy, których to choć trochę obchodzi, wiedzą o tym. Odniosłam się wyłącznie do wypowiedzi Autorki komentarza, która twierdzi, że pokazuje PRAWDĘ o poetce, a tak NIE jest. Poniżej jest moja wypowiedź, która bardziej szczegółowo dementuje tę "prawdę" w wydaniu Barbarra_Ra. Autorka nie tylko przeinacza fakty, ale także dokonuje ich jednostronnej, nieprzychylnej dla AO, interpretacji, co trudno uznać za obiektywizm (a więc tym bardziej za prawdę).

I_Graszka

No cóż. Może rzeczywiście nie da się uciec od subiektywnego spojrzenia na jakąś postać. Ja po zgłębieniu niemal wszystkiego na jej temat, zdecydowanie nie lubię tej postaci i najwidoczniej nie udało mi się tego ukryć. A może to zasada wahadła, które odbija w drugą stronę tym mocniej im dana postać jest sztucznie idealizowana. Wszystko, co napisałam o Osieckiej jest prawdą. Zaznaczyłam także, że z pewnością podobała się mężczyznom, ale przedstawianie się jako Femme Fatale i kobieta, na widok której mężczyźni padają pokotem z zachwytu, to więcej niż przesada. W każdym razie Osiecka konfabulowała na całego, żyła w swoim świecie, do którego jednak docierał rozsądek, skoro była często bardzo nieszczęśliwa. Chciałabym, by w jej biografii ten wątek także został pokazany, bo to immanentna cześć jej osobowości.

ocenił(a) serial na 5
Barbarra_Ra

Pytanie, w jakim swiecie chcemy zyc. Jestem wielka fanka tworczosci Osieckiej, szczegolnie wierszy i piosenek. Jako mloda dziewczyna bardzo przekladalam te jej wiersze na jej czlowieczenstwo i wielbilam ja jako czlowieka. Potem przyszla refleksja i odkrywanie Osieckiej w miedzywierszu. Refleksje sa dobre, a co z nimi zrobimy, zalezy tylko od nas.
Kiedys pracowalam z pewnym pisarzem niemalze biurko w biurko. Pisarz ten zdobyl nagrody, byl w czolowce Nike, jego ksiazki maja w Lubimy Czytac ocene powyzej 7. Usmiecha sie na spotkaniach autorskich, wlada piekna polszczyzna, starannie dobiera slowa. A ja pamietam go jako gbura, lubiacego naigrywac sie z tych, ktorzy z nim sie nie zgadzali. Jako inteligentnego chama, ktory zawsze dawal do zrozumienia, ze jest lepszy od wielu z nas.
Tworczosc Osieckiej odbieram teraz troche inaczej przez pryzmat tego, co o niej wiem.
A serial jak na razie (3 odc.) niezbyt mi sie podoba.

ocenił(a) serial na 6
Barbarra_Ra

Co do jednego absolutnie się nie zgodzę. Osiecka w młodości była bardzo piękną kobietą o typowo słowiańskiej urodzie. A że w drugiej połowie życia strasznie się rozpiła, to już inna historia. Faktycznie, Agnieszka często sama wychodziła z inicjatywą, adorowała i zabiegała o wielu mężczyzn, którzy się jej podobali, dlatego szybko im się nudziła, bo kto to widział, żeby pułapka ganiała za myszą. Gdyby była zdystansowana i dystyngowana, to z taką urodą mogłaby spokojnie uchodzić za femme fatale, dla której mężczyźni by się zabijali.
Osiecka była uzależniona nie tylko od alkoholu, ale i od swojej toksycznej, sfrustrowanej, znerwicowanej i histerycznej matki, z ktorą mieszkała aż do jej śmierci (mimo że sama miała dwóch mężów oraz licznych partnerów) i przez którą rozpiła się na dobre. Matka, porzucona przez męża, była zgorzkniała. Nie mogła pogodzić się z faktem, że córka może mieć udane życie osobiste, skoro ona sama takiego nigdy nie miała. Niszczyła wszystkich zięciów oraz partnerów córki, a także zawsze podporządkowaną jej Agnieszkę. Nic dziwnego, że w końcu Agnieszce zostało tylko towarzystwo butelki i kompanów od kielicha. Związek z matką był najbardziej toksycznym związkiem w życiu Osieckiej. Przypomina mi to toksyczne relacje z socjopatycznymi matkami u Herty Müller i Elfriede Jelinek.

ava40

Toksycznych rodziców jest w historii znanych postaci bardzo wiele. Czasem dzięki ich silnej osobowości dzieci osiągały szczyty. Np: Winston Churchill i jego mama Jane Churchill (ma znamienite miejsce wśród moich ulubionych postaci historycznych), jedna z pierwszych w historii niezależnych kobiet. Niewątpliwie niszcząca dla osobowości była mama Agnieszki. I z całą pewnością wpłynęło to destrukcyjnie na jej życie. Paradoksem jest to, że ona sama stała się jedną z najbardziej toksycznych matek jakie znam z literatury i historii. Jeśli chodzi o urodę, to nie będę dyskutować bo "De gustibus not disputandum est". Mnie absolutnie nie zachwyca i z tego, co słyszałam od jej współczesnych, aparycją w większości mężczyzn nie zachwycała. Miała jednak niesamowity wdzięk. Była szalona, miała temperament. No, ale jak mówiłam, każdy ma prawo do własnego gustu.

ocenił(a) serial na 6
Barbarra_Ra

Beata Tyszkiewicz to klasyczna piękność. Barbara Kwiatkowska oraz Teresa Tuszyńska bardzo atrakcyjne, jednak nie miały klasycznej urody.
Pytanie tylko, czy opinia współczesnych Osieckiej nie była podyktowana zawiścią (kobiety) lub odrzuconymi zalotami (mężczyźni). Nie jest tajemnicą, że poetka nie cieszyła się sympatią wśród pań (wyjątek stanowiły oczywiście gwiazdy, dla których pisała) ani wśród mężczyzn, którymi nie była zainteresowana. Osiecka dość pogardliwie traktowała nadgorliwych amantów, a sama wzdychała do mężczyzn jej niedostępnych lub stale się jej wymykających (vide Hłasko). Nie będę już poruszać tematu urody Agnieszki, ponieważ każdy ma swoją opinię, której i tak nie zmieni. Za to nigdy nie nazwałabym Frykowskiego przystojnym. Niski, cherlawy, śmieszny facecik. Gabarytami przypominający Polańskiego, choć o dużo bardziej wyrazistych rysach twarzy. Miał bogatego tatusia, więc mógł obracać się wśród śmietanki towarzyskiej łódzkiej Filmówki, co jak magnes przyciągało piękne, choć niezbyt lotne, panny, które chciały się wylansować u jego boku i liczyły na chociażby drobną rólkę w filmie któregoś z jego kolegów. Nie sądzę, że cieszyłby się takim powodzeniem, gdyby był na przykład robotnikiem fabrycznym. Frykowski z seksbombą PRL-u Ewą Morelle wytrzymał tylko rok. Z Agnieszką też, choć w ich relacji, przynajmniej na początku, sporo namąciła Maria Osiecka. Brak porozumienia duchowo-intelektualnego, że się tak górnolotnie wyrażę, też zrobił swoje. W Stanach Frykowski spotykał się z Abigail Folger, dziewczyną o interesującej urodzie, choć pięknością nikt jej nie nazwał, ba, dla niektórych była wręcz niezbyt urodziwa. Sam miał więc chyba inną definicję piękna niż my :-)
Toksyczny był poniekąd ojciec Osieckiej, Wiktor. Wywierał na córkę ogromną presję, chciał, by realizowała jego niespełnione ambicje. Z drugiej strony to on ją stworzył, zapewnił bezpieczeństwo materialne, świetną edukację, o której inne zdolne dziewczyny mogły tylko pomarzyć, nauczył obycia towarzyskiego, wprowadził w życie ówczesnych elit kulturalnych.
Cóż, dla mnie toksyczna matka to matka, która znęca się nad dzieckiem, stosuje przemoc psychiczną bądź fizyczną, szantaż emocjonalny, techniki manipulacyjne. Matką, która tłamsi dziecko, podcina mu skrzydła, obarcza winą za swoje niepowodzenia, oczekuje od dorosłych dzieci wiecznego matkowania i jednocześnie ma obsesję władzy oraz kontroli. Agnieszka nie wykazywała żadnej z tych cech. Ona po prostu zdezerterowała z macierzyństwa, była matką nieobecną. Sama napisała kiedyś, że "matka i żona to nie rym dla niej". Byłaby toksyczną matką, gdyby została w domu z córką i Passentem, wiedząc, że na matkę oraz partnerkę absolutnie się nie nadaje, gdyby Agata musiała prawie codziennie oglądać w domu pijaną mamusię, korowód jej kochanków, słuchać pijackich awantur. Oczywiście Osiecka mogła postawić na rodzinę, wybrać leczenie, terapię i odwyk, ale na to była zbyt słabym, tchórzliwym człowiekiem. Jej córka, łaknąc kontaktu z matką, sama wychodziła z inicjatywą, inicjowała kontakt. Zdarzało się, że musiała wyciągać zalaną mamusię z knajp, co pewnie miało jakiś destrukcyjny wpływ na jej kształtującą się psychikę, ale jednak na co dzień mogła cieszyć się przytulnym domem oraz stabilizacją, którą stworzył jej poczciwy, kochający ojciec, czego nie może powiedzieć o sobie większość DDA/DDD.

Barbarra_Ra

Nie, nie wszystko, co Pani napisała o Osieckiej jest prawdą. Na przykład o związku Osieckiej z Hłaską napisała Pani tak: "Jej oddanie i ślepe uwielbienie budziło w nim nieraz pozytywne uczucia, ale ogólnie nie był zainteresowany inną relacją niż przyjaźń. Gdy po pijanemu podarował jej, przed wyjazdem za granicę, swój słynny kożuch (...)". Otóż o tym, czym był zainteresowany Hłasko, świadczą między innymi jego listy do Agnieszki Osieckiej, w których dawał wyraz swoim uczuciom, zdecydowanie innym niż przyjaźń, a także wciąż wyrażał nadzieję na wzajemność, był zazdrosny i zabiegał o małżeństwo. A kożucha nie dał jej przed wyjazdem za granicę, lecz przesłał z Izraela z komentarzem "noś go i wyglądaj w nim ładnie" (cytuję z pamięci). Inny cytat z Pani wypowiedzi (o Frykowskim): " lubił piękne kobiety. Agnieszka taka nie była, zatem szybko go znudziła." Agnieszka nie była piękna? Chyba Pani zdaniem, wiele osób uważało ją za kobietę o niepospolitej urodzie. A skoro tak, to wniosek, że deficyt urody zadecydował o znudzeniu się pana Frykowskiego panią Osiecką jest raczej Pani osobistą interpretacją, nieprzychylną dla AO. Na marginesie, nawet jeśli tak było faktycznie, to świadczyłoby źle raczej o tym panu niż o tej pani, prawda? Analogicznie, robienie Osieckiej ZARZUTU z tego, że odwiedzali ją w szpitalu Daniel Passent z ich wspólną córką, jest całkowicie do bani. Widocznie żywili do niej jakieś uczucia, które nie są zgodne z Pani wizją sprawiedliwości na świecie. Ta niezgodność najwidoczniej Panią uwiera, skoro uwzględniła Pani ten fakt w "ujawnianiu" rzekomej prawdy o AO. Swoją krytykę Pani wersji "prawdy" mogłabym jeszcze poszerzyć, ale kto by czytał takie tasiemce. Pozdrawiam.

I_Graszka

Muszę jednak coś dopowiedzieć: nie uważam AO za świętą i nie chciałabym, żeby tak ją przedstawił serial, o którym rozmawiamy. Tyle, że ja nie oczekuję od ludzi, żeby byli święci i bez wad. W szczególności nie oczekuję tego od artystów, którzy na ogół są nieco (często nawet bardziej niż nieco) pokręceni, powichrowani. Tak było, jest i będzie, gdyż mają oni inną wrażliwość niż tzw. zwyczajni ludzie. Owszem, są egocentryczni i niejednoznaczni, czasem nieprzystosowani i trudni do zniesienia dla najbliższych. Widzą świat inaczej i doświadczają inaczej. Często są świadomi swojej inności i tego, że krzywdzą innych (nb. świadectwa tego nietrudno znaleźć także u Agnieszki Osieckiej, co także Pani pomija w swojej wypowiedzi, skupiając się jedynie na jej konfabulacjach gloryfikujących samą siebie). Więc cierpią. I przetwarzają to wszystko na sztukę. Agnieszka wzbudzała zachwyt - zarówno swoją twórczością jak i samą sobą, swoją niezwykłą osobowością. Za to ją kochamy: że była niezwykła i wrażliwa, że w jej poezji znajdujemy prawdę o nas samych. A że nie była święta? No cóż, ja też nie jestem. A Pani (Barbarro_Ra) jest?

I_Graszka

Bardzo dziękuję za tak obszerną i mądrą wypowiedź, choć prezentującą inne spojrzenie na Agnieszkę Osiecką niż ja. Najpierw pytanie: Czy jestem święta? Na szczęście nie i dzięki temu mogę doświadczać życia w pełni i na różnych obszarach:) Poza tym słyszałam kiedyś powiedzenie: Dlaczego istnieją grzesznicy? By nie nudzić Pana Boga. Święci, według żywotów świętych Kościoła Katolickiego, są jednowymiarowi a zatem nudni (przynajmniej dla mnie) . Jednak jak się pozna ich prawdziwe biografie, bo wielu z nich to postaci historyczne, to włos na głowie się jeży:) I tak samo postrzegam wyidealizowane biografie, np. Osieckiej, artykuły, jakich pełno teraz w księgarniach i w internecie. Napisałam, że mój sceptycyzm i chęć przedstawienia negatywnych stron jej osobowości, jest próbą odchylenia wahadła w drugą stronę. Moim zdaniem wahadło dotyczące Agnieszki jest zdecydowanie odchylone w stronę niemal beatyfikacji tej osoby. Jeśli chodzi o detale: Z informacji osób, które ją znały, wynika, że Hłasko, który sam był alkoholikiem, miał czasem napady "uczucia" do Agnieszki, i nie tylko do niej. Szczególnie gdy był w stanie upojenia alkoholowego. Z jego biografii wynika, ze w tym stanie, pisał często wzruszające listy do swoich wielbicieli m.in. Andrzejewskiego, Iwaszkiewicza i kobiet, z którymi miał romanse (miewał romanse symultaniczne:) z dwiema a nawet większą ilością kobiet naraz). Oczywiście czasem wyznawał jej uczucie albo pisał listy, a potem znikała na długie tygodnie a Agnieszka bigla za nim, szukała go i wielbiła nadal. Była niczym przystań, do której mógł zawsze zawitać, bez konieczności tłumaczeń. "Przystań", która go wielbiła. Zresztą tak postępował z większością, jeśli nie wszystkimi swoimi miłostkami. Agnieszka nie była wyjątkiem. Jednak na pewno była bardzo wytrwała w wielbieniu go. Frykowski: podobno zauroczył się nią, bo jako potomek nuworyszy , był pod wrażeniem jej inteligenckiego pochodzenia, manier, słownictwa. A że chłopak był raczej prosty i niewyedukowany to i szybko się znudził połowicą, tym bardziej, że obracał się wtedy w Łodzi, wśród bohemy artystycznej (Polański, Morgenstern, Cybulski) i pięknych studentek Filmówki, był wokół niego rój (był przystojny, bogaty, "zachodnio" ubrany i skory do zabawy). Pani pisze, że Agnieszka była piękna, ale ja tak nie uważam. Nie była brzydka, ale moim zdaniem to nie uroda była jej najmocniejsza stroną. Oczywiście nie żyłam w jej czasach, ale historia kina, filmu, teatru to moja pasja. Szczególnie kina lat 40-ych, 50-tych, 60-tych. Wtedy w tym łódzko-warszawskim towarzystwie brylowały np: Beata Tyszkiewicz, Basia Kwiatkowska, Teresa Tuszyńska, Ewa Morel (druga żona Frykowskiego) i wiele innych. Przy ich urodzie osoba o aparycji Osieckiej mogła być najwyżej niebrzydka. Poza tym rozmawiałam z kilkoma mężczyznami, którzy krótko obracali się w tamtym towarzystwie, i wszyscy potwierdzali, ze z całą pewnością poetka za piękność nie uchodziła. Mężczyźni oczywiście inaczej patrzą na kobiety. Jednak, jak wspomniałam: de gustibus

Barbarra_Ra

Barbarra_Ra Nie wiem skąd bierze Pani swoje informacje ,tu np.cytuję:"A że chłopak był raczej prosty i niewyedukowany to i szybko...",to o Frykowskim,a tu dla Pani cytat o nim z Wikipedii "Ukończył Technikum włókiennicze w Łodzi, a następnie Wydział Włókienniczy na Politechnice Łódzkiej..." i " w 1961 roku wyprodukował jeden z pierwszych filmów 10 minutową etiudę Ssaki.."To w/g Pani był raczej prosty i niewyedukowany ?? Dotarłem do tej wypowiedzi czytając wszystkie wpisy,dalej już nie będę,szkoda czasu na Pani mocno subiektywne wypowiedzi, w dodatku chce Pani sprawić wrażenie,że wszystko wie najlepiej..A swoją drogą to ciekaw jestem Pani edukacji,bo mam wrażenie,że wiedzę czerpie Pani z kolorowych czasopism i portali,których tytułów świadomie nie będę wymieniał,pisze też Pani w którymś momencie,że rozmawiała z kilkoma mężczyznami ,których AO znała..tak?naprawdę?i zechcieli Pani powiedzieć ,że piękna nie była i że w ogóle była beee? no ,jakoś ciężko uwierzyć w Pani konfabulacje..! Oczywiście,każdy ma prawo do subiektywnej oceny,ale z Pani wypowiedzi aż bije niechęć ,brak akceptacji i zrozumienia ,a ,i jeszcze jeden fakt,teraz wszyscy którzy znali AO choć trochę,nagle w swoich opowieściach chcą jawić się,jakby byli z poetką bardzo ,bardzo blisko..Tak więc proszę swoich wypowiedzi nie ubierać w zasłonę wahadła,któremu świadomie chce Pani odwrócić bieg,bo Pani niechęć do osoby AO jest widoczna mimo wszystko,no cóż? wolno Pani inaczej myśleć,każdemu wolno,ale jak już się Pani wypowiada ,to proszę nie naginać faktów! Tym bardziej ,nie nam oceniać,piękną zresztą,i bolesną jednocześnie relację córka-matka czy były mąż-była żona. Taki brak akceptacji dla inności określa jedno słowo-beton/też wieloznaczny/. Na zakończenie będę niegrzeczny i powiem -Nie pozdrawiam!

I_Graszka

Przepraszam, niechcący mi się wysłało:) Nie zdążyłam nawet poprawić literówek. Kontynuując, "De gustibus non disputandum est" i tak proponuję zakończyć temat urody Agnieszki. W każdym razie Frykowski szybko zaczął ją zdradzać, znikać na całe noce i dnie, zostawiając ją samą w jego rodzinnym domu wraz z rodzicami, którzy podobno za nią przepadali. Wydawała im się spokojniejsza i bardziej ułożona niż inne dziewczyny, które Wojtek sprowadzał pod dach rodzinny. Jeśli chodzi zaś o kwestię odwiedzin w szpitalu. Wspomniałam o tym, bo Agata Passent, wyznała, że jej matka często powtarzała :"Że nie będzie w życiu podejmować decyzji w obawie, by miał jej kto podać szklankę wody na starość", "że nie będzie całym swym życiem zabiegać o opiekę bliskich, gdy będzie stara i schorowana". Tą zasadą kierowała się, podejmując decyzję o porzuceniu córki. A jednak na starość, o ironio losu, to właśnie Agata i Daniel Passent opiekowali się nią. Przyjaciele, którymi szczyciła się poetka, jakoś nie byli częstymi gośćmi w szpitalu. Agata powiedziała to z goryczą w jednym z wywiadów. Taka jest moja wiedza o poetce. Z przyjemnością, jednak przeczytam Pani pozostałe uwagi. Proszę, się nie zrażać, że zbyt długi wpis może być nudny. Dla mnie NA PEWNO nie będzie! Miło poznać odmienny pogląd i dowiedzieć się czegoś nowego.

Barbarra_Ra

Jeszcze raz spróbuję wyjaśnić swoje stanowisko. Jeśli, widząc BAJECZNIE KOLOROWĄ choinkę, powiemy, że wiszą na niej czerwone bombki, to będzie prawda, czy nie?

Barbarra_Ra

Niech już Pani wybaczy Agnieszce, że miała odwagę dokonywać w swoim życiu kontrowersyjnych wyborów i nie poniosła za to "należytej" kary - bo to, zdaje się, nieco Panią uwiera, skoro dwa razy pisze Pani o tej szklance wody na starość, którą Osiecka otrzymała choć o nią nie zabiegała (w domyśle: nie zasłużyła). I niech Pani uwzględni, że relacja matki z córką nie była tak jednoznaczna, jak by się mogło wydawać. Owszem, pamiętam wypowiedź Agaty Passent z 1997 roku (po śmierci AO), która mną wstrząsnęła i przyprawiła o szok. Ale ta relacja ma też inne wymiary, jak choćby ten (cytuję, wywiad z 2010 roku, dostępny w sieci):                                                  "Kochasz mamę?   - Tak. Nauczyłam się od niej ogromnie dużo, staram się dbać o jej pamięć i dorobek. Masę rzeczy jej zawdzięczam, nie zamieniłabym jej na inną mamę.   A jakie to rzeczy?       - Empatia. Była osobą bardzo wrażliwą. Ciekawość innych ludzi, umiejętność słuchania. I to, że sprawy materialne nie mają dla mnie wielkiego znaczenia. Fryzura nie jest ważna. Książka do przeczytania jest ważna. Ludzie są ważni. "                                                                                                      Wszystkiego dobrego w czasach zarazy.

ocenił(a) serial na 5
I_Graszka

@Barbarra_Ra - odnioslam sie do postu I_graszki.

ocenił(a) serial na 3
I_Graszka

Dużo w tym racji....

I_Graszka

No ale to była pijaczka latająca za chlopami. Spotykalam ją jako nastolatka na Saskiej Kepie i byl to żenujacy widok. Żenujący oczywiscie mnie, bo jej to bylo już wszystko jedno. A Agata zawdzięcza jej przede wszystkim KASĘ, może nic nie robić (tzn. pisać "felietony ") do konca życia. To co ma mówić? Naprawdę ciężko taką postać lubić, nawet jesli się chętnie słuchalo piosenek z jej tekstami. Więc się juz tak nie ekscytuj...

Tapir_filmaniak

No i mamy całą niepodważalną prawdę o matce i córce. Siebie umiałaby Pani podsumować równie trafnym i krótkim jednym zdaniem?

Barbarra_Ra

Ja potępiam taką "swobode seksualną" nie przystoi ani kobiecie ani mężczyźnie.

Barbarra_Ra

Wypowiedź nacechowana wyraźną niechęcią - delikatnie rzecz ujmując - do Agnieszki Osieckiej. Nie zamierzam polemizować z oceną poetki, bo nie porwałabym się na to nie znając jej. Z jednym jednak zdecydowanie nie zgodzę się. To akurat mogę ocenić, bo mam oczy i widziałam bardzo wiele jej zdjęć. Zarówno z młodości jak i u schyłku jej życia. Była naturalnie piękną kobietą, o klasycznych rysach twarzy. Twarzy co to nie potrzebuje grama makijażu. Aktorki które odtwarzają rolę Osieckiej
- bez obrazy - nie mogą z nią konkurować w tym względzie.

tomaszewska_grazyna54

Zachwyty zachwytami nad rolą Pani Elizy Rycembel jej dojrzałością, grą oczami, ale Agnieszka Osiecka była jedną z najbardziej fotogenicznych kobiet z pięknie zarysowanymi kośćmi policzkowymi itd. Pani Eliza oprócz błękitno-szarych oczu ma inny typ urody, szkoda , że operator nie wycisnął więcej używając światła, aby aktorkę ciekawiej pokazać. Nie chce się wierzyc w te podboje miłosne. Za to magnetyzm na ekranie emanuje od Pani Barbary Garstki jako Elżbiety Czyżewskiej czy Jędrzeja Hycnara w roli Marka Hłaski. O błędach kostiumograficznych nie ma co wspominać, Całość sprawia wrażenie niedoróbki pod względem technicznym od zdjęć, scenografii po montaż i dźwięk.Ale czekam na Panią Magdalenę Popławską. Na pewno będzie wiarygodniej.

ewaska05

Niedoróbki!? Zdjęcia? Scenografia? Przecież wszystko jest jak po wojnie itd

tomaszewska_grazyna54

De gustibus non disputandum est. Mnie się nie podobała.

Barbarra_Ra

No właśnie: "mnie się nie podobała"... Ma Pani święte prawo do tego, co się Pani podoba, a co nie. Ale proszę własnego gustu nie uznawać za prawdę objawioną w sensie ogólnym. Zwłaszcza, że zrobiła Pani z własnej opinii narzędzie do oceny poetki, twierdząc, że Osiecka nie była piękna i dlatego porzucił ją Frykowski, który "lubił piękne kobiety". Abstrahując od urody AO, proszę zauważyć, że swoją wypowiedzią stanęła Pani po stronie wielbiciela pięknych kobiet, przyznając mu prawo do porzucenia niedostatecznie pięknej kochanki. A fakt ten - jeśli dobrze Panią zrozumiałam - miał świadczyć przeciw AO (która według Pani miała fałszywe wyobrażenie o swoich relacjach z facetami). Jeśli to nie jest złośliwość w czystej postaci, to co to jest? A miała być prawda...

I_Graszka

a tam piękna, nie piękna, to rzecz mało istotna przy jej podłym charakterze.

I_Graszka

Dobrze napisane.

Barbarra_Ra

"Biografia to gatunek niemożliwy. Pomysł, że czyjeś życie, a nawet jego fragment, można przełożyć na uporządkowaną opowieść, którą da się zamknąć w kilkuset stronach druku i przeczytać w kilka godzin, wydaje się z gruntu niedorzeczny. Znacznie bardziej niedorzeczne jest jednak przekonanie, że w jakiejkolwiek narracji można oddać coś, co z braku precyzyjniejszych słów nazwiemy pełną prawdą o człowieku. Prawda ta, czyli odpowiedź na pytanie, kim jest lub kim był bohater biografii, jest bowiem niejednorodnym i mnogim procesem z nieograniczoną liczbą zmiennych, a tożsamość bohatera - niestabilną wiązką migotliwych cech.

Każda biografia domaga się kolejnej, uzupełniającej i modyfikującej ją biografii, jest bowiem już na starcie projektem niespełnionym, który razi lukami, opustkami i chronicznym niedomiarem. Raczej zakreśla kręgi wokół pustych, leżących odłogiem pól, niż je pokrywa gęstymi skibami. Kto dziś zresztą gotów byłby sprowadzić człowieka, z jego zawsze złożoną, zmienną i niejednoznaczną historią, do predykatu i przydzielić mu definicyjną formułę, odpowiadając na pytanie: kim był? Choć wiemy, że od tego pytania uciec nie sposób, zdaje się ono pytaniem źle postawionym, na które nie można udzielić odpowiedzi. Zgoda, nie byłoby literatury bez tego pytania. Ale też nie byłoby literatury, gdyby taka odpowiedź była możliwa. Bo literatura całym swoim istnieniem udowadnia, że człowiek zawsze wymyka się przedstawieniu".
Jerzy Jarniewicz
Całość tu: https://www.tygodnikpowszechny.pl/palec-biografa-145042

adaggio

Pięknie napisane. Trudno się nie zgodzić, choć myślę, że należy próbować.

Barbarra_Ra

Napisałaś: "Była także regularną alkoholiczką a pod koniec można powiedzieć, że meliniarą". Zbyt brutalnie to ujęłaś, choroba alkoholowa to straszna przypadłość, niszczy chorego i rodzinę. Myślisz, że bardzo wrażliwa i inteligentna Agnieszka nie cierpiała z jej powodu?

adaggio

Oczywiście, że cierpiała. Pisząc "meliniara" chciałam podkreślić, że osiągnęła już najniższy stopień alkoholizmu. Pokazać do czego zaprowadziła ją choroba. JĄ, osobę tak utalentowaną i inteligentną.

Barbarra_Ra

"Meliniara" oznacza zupełnie coś innego niż najniższy stopień alkoholizmu. Użycie tego akurat słowa w kontekście Pani wypowiedzi jest elementem oceny a nie obiektywizmu, który Pani rzekomo przyświeca. Niby Pani pisze "nie oceniam" i "nie potępiam", ale Pani i ocenia i potępia ( "...nie jest dla mnie do wybaczenia"). Jak się chce uchodzić za głosiciela (głosicielkę) prawdy, to trzeba mocno uważać na własne słowa.

I_Graszka

Ja nie uważam się za głosicielkę prawdy:) Na szczęście nie jestem prorokiem:) Głoszę fakty. A opinie są moje i mam prawo je wyrażać, tak jak Pani ma prawo się z nimi nie zgadzać. Różnica polega na tym, że ja z Panią rozmawiam bez osobistych wycieczek i agresji. Pani tego wyraźnie nie potrafi. Cóż, przykro mi, bo widzę, ze wiedzę ma Pani dużą i byłam jej ciekawa. Teraz zdecydowanie: BEZ ODBIORU. Pa:)

Barbarra_Ra

Zapoznałam się z całą dyskusją, zaciekawiła mnie. W mojej opinii Barbarra_Ra, machając chorągiewką prawdy, okrutnie wartościuje postać Osieckiej.

Cherrymania

Z całą pewnością wartościuję. Pisząc, że mówię prawdę, miałam na myśli, że przedstawiam fakty, które są niewygodne dla tworzenia mitu. Rzeczywiście po zgłębieniu bardzo wielu źródeł (również bardzo pozytywnych) wyrobiłam sobie swoje zdanie na temat tej postaci i jest to opinia negatywna. Widocznie pisząc nie potrafiłam tego ukryć, zatem chcąc czy nie chcąc, przyjmuję ten zarzut, skoro już kilka osób tak to widzi. Z drugiej jednak strony, czy możliwe jest pisanie opinii o kimś bez subiektywnego spojrzenia? Ja najwyraźniej tego nie potrafię, niestety. Wyraziłam opinię i nie udało mi się ukryć niechęci. Mimo wszystko uważam, że miałam i mam prawo wyrażać swoją opinię, tylko zgodzę się tu z adwersarzem, powinnam to zaznaczyć a nie silić się na obiektywizm. Poza tym sądzę, że osoby, które są fanami poetki, także wyrażają swoją subiektywną opinię, tylko w przeciwieństwie do mnie pozytywną. A za uwagi dziękuję. Nawet te "nie po mojej myśli" coś wnoszą do mojego życia i zawsze je analizuję.

Barbarra_Ra

Oczywiście że masz prawo i korzystaj z tego. Ja też mam o niej negatywne zdanie jeżeli chodzi o jej sposób prowadzenia się i jej późniejszy problem z alkoholem.

Smok_Lares

Ludzie, co was obchodzi jej życie.oceniajcie film,twórczość, a nie skupiajcie się na tym, czy była meliniara,czy nie. To obrzydliwe co robicie.była genialna tekściarka,autorka kilku sztuk scenicznych, wniosła wiele do polskiej kultury.była barwnym ptakiem ,którego teraz oskubujecie z piór.jesteście kwintesencja polactwa.

diepole

Nie tylko Polacy odbrązawiają pomniki. Spokojnie, już się zaczyna opluwanie siebie nawzajem. Stop koniku. To szersza moda, zresztą całkiem słuszna, bo prawda jest taka, że znakomita większość artystów i wielkich ludzi, to genialni twórcy bawiący nas, wzruszający, poruszający swoimi dziełami, jednocześnie bardzo często to egocentrycy zapatrzeni głównie w siebie, goniący za sławą i chwałą, za przeżyciami, które będą mogli potem opisać, przedstawić w formie tekstowej, czy wizualnej, wrażliwi, ale głównie na swoim punkcie, gotowi w imię wspomnianych wyżej wartości poświęcić wszystko inne: rodzinę, życie osobiste, dobro innych. Są często w tym bezwzględni i okrutni, bo liczą się tylko oni i ich kariera, ich twórczość, ich sława, ich pozostawiony ślad na ziemi. Myślą, mówią i pokazują czynem: Jestem kimś lepszym, więc nie krępują mnie zasady, które dotyczą innych. Nauczmy się oddzielać twórczość od człowieka. Niekoniecznie człowieka należy oceniać i jak ktoś to tu wyżej napisał, nie sposób go w pełni oddać, opowiedzieć go do końca, ale na pewno można oceniać i poddawać krytyce jego twórczość i, niezależnie od niej, jego czyny. Bywa nierzadko tak, że wybitna twórczość i wiekopomne dzieła okupione są niepięknymi czynami, które rodzą potem frustrację i depresje, a te prowadzą do uzależnień od alkoholu lub narkotyków, bywa że i do samobójstwa. Ot takie to "kolorowe ptaki", jak lubimy, oszołomieni cudną twórczością, ich nazywać, które niezbyt kolorowo kończą swój podniebny lot, bez spełnienia, nieszczęśliwi. Dawno nauczyłem się po przeczytaniu paru biografii oddzielać twórczość od życia twórcy i jego życiowych wyborów oraz uczynków. Dziś, mniemam, umiem chylić czoła przed intelektem, wyobraźnią, kreatywnością i współczuć nieudanego, pełnego smutku i bólu, niespełnionego, pomimo sławy, życia. Nie wszyscy na szczęście tak mają, bywają tacy, którzy potrafią poskromić perlące się pod czaszką szaleństwo, przekuć je w wiekopomne dzieła, a niekoniecznie w życiowe wybory i uczynki. Pierwsza postać w historii, która mi przychodzą do głowy to genialny Jan Sebastian, kantor z Lipska, inna, bardziej współczesna to Franck Zappa, który mawiał: Nie biorę narkotyków, wstaję wcześnie rano, jestem pracoholikiem, prowadzę własną firmę... Fałszywym założeniem jest, że trzeba wieść szalone życie by mieć oryginalne pomysły, i także fałszywe jest założenie, że prowadzenie normalnego życia oznacza dostosowanie się do większość. Tak mawiał tytan rocka, jazzu i chyba trochę też muzyki eksperymentalnej, który nie wpisał się w obiegową konwencję tzw. rockandrollowego życia, czyli sex, drugs & rock'n'roll , a mimo tego kolorowym, niebanalnym ptakiem zdecydowanie był! Staję po stronie Barbarry_Ra. Osiecka była wybitną autorka tekstów piosenek, czasem zahaczała w tym nawet i o poezję, wniosła do naszego życia pewien czar, którego na co dzień łakniemy i którego wciąż nam brak, aby znosić jakoś ten padół łez i rozpaczy, ciągnąć wózek życia, ale jej uczynki i wybory "kolorowe" nie były.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones