Nie wiem co wybrać, jest tego tak dużo.
Palpatine znikąd?
Leczenie wężo-bazyliszka w norze?
Zdemaskowanie się Huxa, tak bez żadnego późniejszego znaczenia?
Finn płynący na Gwiazdę Śmierci, bez celu i sensu?
Rycerze Ren biegający od punktu do punktu i nie robiący kompletnie nic?
Rey wnuczką, bo tak?
Kylo, który wszystkie walki z Rey w trzech częściach przegrywa?
Lando bez potencjału?
Czy może ta straszna twarz Hana Solo?
Co do tych nagle wprowadzonych postaci, to powiem szczerze, że mogłyby być ciekawe, gdyby nie to, że mają tak mało czasu ekranowego, dlatego ten film powinien być rozłożony na dwie części:
1. Żeby lepiej poznać i pobyć z tymi postaciami
2. Żeby finał był bardziej satysfakcjonujący, ponieważ nagromadzenie akcji jest tak duże, że w pewnym momencie odbiłem się dosłownie od tego, co działo się na ekranie.
A nie skleiłeś, że Leia poświęciła się tak jak Luke, żeby Rey zdołała wygrać? Przecież Kylo już ją miał za*ebać, kiedy wtrąciła się jego matka...
Kylo właśnie spoko gość tak naprawdę nie chciał nigdy zaje.bać Rey, tylko był dla niej strasznie miły. Nawet miecz opuścił już, a ta mu w żołądek prosto włożyła, wstyd.
Dla mnie bezcenna scena to ze statkiem na pustyni, który po pewnie 20 latach odpala jak gdyby nigdy nic, co akurat może przy tej technologii nie było niczym zaskakującym, może wyjątkowy model, coś jak stary golf. Ale, że nikt go nie splądrował..., droida suszarki nie wziął to dopiero dziwactwo w tym jakże bezwzględnym świecie SW
Sokoła też nikt nie splądrował przez długi okres. Po prostu Abrams jest bajkopisarzem. W Mandalorianinie statkiem zainteresowali się w kilka godzin czy dni.
Widocznie na Jakku nie było Jabbów więc może nie było komu rozgrabić Sokoła :)? Po za tym ten Sokół nie był taki całkiem porzucony o ile się nie mylę, więc miał odpowiednią protekcję by rdzewiał sobie spokojnie na Jakku.
Powiem tak, nasuwa mi się scena z "Chłopaki nie płaczą", byle frajer może sobie tak tutaj wejść? Właśnie tak był chroniony Sokół.
Logicznym jest, że nie każdy statek uległ natychmiastowemu rozszabrowaniu po porzucenia go na kilka minut, to Mandalorianin tworzy bajki pokazując coś takiego. Sokół na Jakku o ile pamiętam miał jakiegoś właściciela, po za tym leżał na czymś w rodzaju złomowiska, to wystarczyło żeby nie został rozmontowany, choć niekoniecznie starczyło żeby nikt absolutnie do niego podejść nie mógł. No oczywiście bezproblemowe latanie takim rdzewiejącym od x lat złomem to kolejna głupotka nowej trylogii filmowej ale... to jednak SW i w tym uniwersum latanie byle złomem po kosmosie to nic dziwnego.
Akurat "Mandalorianin" to też żaden wybitny serial. Trzeba brać pod uwagę, że w uniwersum SW wielokrotnie pozostawiano statki na pustyniach i innych otwartych terenach bez opieki i nie każdy taki pojazd zostawał od razu splądrowany. Tym bardziej w tak krótkim czasie.
Co do technikali i sprawności statku po 20 latach rdzewienia na pustyni, to cóż to jest Star Wars, prawa fizyki mają tu niewielkie zastosowanie. Tego typu kwestie nigdy w ramach SW nie były jakoś specjalnie poruszane i wyjaśniane, zresztą byłoby to bezcelowe.
To ja uzupełnię tylko cudownie wieczne statki o X-winga Luka, który przeleżał swój czas w morskiej wodzie, która wiadomo ma właściwości konserwujące, a po wydobyciu z niej i usunięciu kilku wodorostów od razu możemy nim latać wzdłuż i wszerz galaktyki. Wow. Do tego Sokół Millenium rozbijający się na jednej z planet, po wyryciu na niej długaśnego śladu (czyli solidnie przyłożył) wymieniamy 1-2 części, które wiadomo rosną na drzewach i są kompatybilne pomiędzy jednostkami, a następnie możemy dalej bez problemu latać.
Postuluję, żeby technicy/producenci Imperium, Nowego, Najwyższego czy Najszerszego porządku poszli na praktyki do rebeliantów, którzy mają niezniszczalne maszyny. W porównaniu do nich cała flota Imperium jest chyba robiona z kartonu. I z każdą kolejną odsłoną rebelia ma coraz bardziej pancerne jednostki, a Imperium coraz bardziej papierowe. W 15 części SW pewnie Imperium (czy jak się wtedy będzie nazywać) wpadnie na pomysł robienia superturbookrętów z superultra wielkimi działami z baniek mydlanych.
Dla mnie strasznie głupie że tego sokoła naprawiali tylko w środku hahahaha a byłby zdarty dookoła jak kapsel w podstawówce szurany po korytarzu. działko chyba odrastalo jak ogon jaszczurce
dla mnie to szarza konna po powierzchni gwiezdnego superniszczyciela...brakowało pojedynku rewolwerowców
;0
KonradFe: "Rose jest w SW od dwóch filmów i też nie wiemy po co?"
To akurat wiemy: Rose jest w SW, ponieważ rynek chiński jest potężny i niezmierzony :)
Ale KK nie musiała tego wiedzieć. Może jej to nawet nie obchodziło, ważne, że miała w filmie azjatycki token.
Raczej to wręcz odgania Chińczyków i od produkcji, i od postaci, bo nie jest Chinką, zaś pokazywana jest tak głupio, że tylko Azjatów może oburzyć. Ona jest jakimś dziwacznym tworem dla amrykańskich Azjatów, dla tych prawdziwych jest zaprzeczeniem pewnych zachowań akceptowanych w ich kulturach.
Może była jakaś inter-galaktyczna stajnia która te bizony przetransportowała tam. xD
"Najgorszy był Palpatine: „zauważyłem tę wasza niewidzialna więź mocy i teraz, proszę ja was, użyje specjalnego promienia żeby tę moc przechwycić i się odmłodzić”"
To było najlepsze xDDD
„zauważyłem tę wasza niewidzialna więź mocy i teraz, proszę ja was, użyje specjalnego promienia żeby tę moc przechwycić i się odmłodzić”
Jesteś genialny, płaczę ze śmiechu. Hahah
Powiem szczerze, że mi się nawet film podobał, może dlatego, że wykorzystałem na niego darmowy voucher. Dobrze się bawiłem, wzruszałem, przechodziły mnie ciary.
Fakt, mogli kwestie walki z Palpatinem, wielkim siedliskiem całego zła galaktyki, zostawić na kolejny film... Skoro miał być taki potężny... Zginął prościej, niż Darth Maul, któremu skopał tyłek w serialu Wojny Klonów. Współczesne kino jest jednak błyskawiczne, od razu wstrząsnąć widzem i od razu przynieść ulgę.
"Leia, której zostało nagle kilka minut życia, mimo, że w poprzednich scenach wydawała się całkiem normalnie funkcjonować."
Zostało to wytłumaczone. Chodziło o Bena.
Walki na statku w kosmosie i skok Finna z koleżanką na Sokoła... to dopiero coś!
Też o tym pomyślałam, ale oni zdaje się jednak byli w jakiejś tam atmosferze. Zabawne jest, że w ogóle przestano się już przejmować tym, że atmosfery są różne i że wcale nie dobre dla ludzi itp. W starych SW przynajmniej jakieś maski nosili...
Akurat z Leią wszystko jest jasne bo Maz Kanata chwilę wcześniej powiedziała, że jak nawiąże kontakt z synem pochłonie to jej całe siły jakie jej zostały - czyli do ostatniego tchu.
Postaci wprowadzone bez sensu? Meriadok "Merry" Brandybuck z LOTR bije wszystkich na głowę HAHAHAHAHAHA :D każda scena z nm to "...mofo co ja pacze" :)))))))))
Śmierć Rena po pocałunku to numer jeden dla mnie. Zresztą cała sala myślała podobnie. Jak się pocałowali to połowa osób biła brawo, a potem tylko głośne "CO?!".
Scena śmierci Huxa też idiotyczna, po prostu takie zdemaskowanie szpiega znikąd, tak z dupy (mogli przecież pokazać, że ktoś to widział lub oglądał na kamerach). W ogóle byłam pewna, że pojawi się znowu, bo to było tak bezsensowne, że aż trudno było uwierzyć w to, że naprawdę go zabili.
Martwa Rey. Techniczne beznadziejnie wykonana scena, chyba jakąś lalkę do tego wzięli.
Ledwo dychająca Rey, która nagle pokonuje Palpiego. Naciągane jak majtki babci XD
Akurat u mnie bili brawa (w tym ja, bo mimo że nie byłam za ich romansem, to ten wątek pociągnęli sensownie i już wolałabym miłe zakończenie), ale jak tylko Kylo padł to była mieszanina śmiechu i niezadowolenia.
My ze znajomymi śmialiśmy się w kinie w tym momencie, mówiąc po jej uzdrowieniu: "No to teraz ona jego uzdrowi", później znowu on ją uzdrowi, później ona jego uzdrowi... i tak w kółko. Żenada
Ja miałam w odwłoku ich romans. Cała scena biła po oczach ściągą z Szekspira, ale w najkiepściejszej interpretacji i wykonaniu. Dla mnie po prostu tej chemii nie było, bo jej nie rozwijali prawidłowo w filmach do tej pory, nie było tej podszytej erotyzmem fascynacji jaka była między Leią i Solo chociażby. A to, że umarł szybko zaakceptowałam na zasadzie, że aha, to takie wyczerpywanie sobie Qi i uzdrawianie swoimi siłami życiowymi co znam z mitologii/filozofii wschodu, co nie raz widziałam w ich filmach czy powieściach. Raczej rozśmieszyło mnie to, że to było takie właśnie kiepskie Romeo i Julia, raz jedno, raz drugie, prawie się spodziewałam, że teraz ona go ożywi heh.
Panienka2 - u mnie to samo, a byłam na seansie wczesnym popołudniem, gdzie było masę młodzieży i młodych dorosłych - przez cały film cicho, zero śmiechów, braw, głupich komentarzy.
Byłam mile zaskoczona, bo jak zobaczyłam przekrój wiekowy to myślałam, że będzie głośno.
Acha, nie było to w Polsce.
dzisiaj byłem na tym w kinie, sala niemal pełna i cały przekrój fanów: od kilkulatków po facetów dobrze po 50-tce, cisza na sali do samego końca. Wiec nie wiem gdzie śmiechy-moze w szpitalu dla umysłowo chorych oglądali niektorzy albo w koszarach wojskowych...no trudno mi to odgadnąć.
A tak się Jar Jar starał z tymi swoimi żarcikami i grą słowną ... A tu cisza powiadasz podczas całego seansu, nikt się nie zaśmiał. Jak na pogrzebie.
No to proponuję jeszcze raz na seans się udać, wyłapać zamierzone zabawne momenty. A może i przy okazji inne, niezamierzone, głupoty w tym filmie zrozumiecie.
może kiedyś sobie jeszcze to obejrzę ale na pewno nie szybko, bo jeszcze się odbija :P
To twoja wieś ma jakieś kino, czy oglądacie ze szwagrem na lapku pirata i ci się pomyliło, że to takie kino z miasta?
"Śmierć Rena po pocałunku to numer jeden dla mnie. Zresztą cała sala myślała podobnie. Jak się pocałowali to połowa osób biła brawo, a potem tylko głośne "CO?!"." - ale to było logiczne, oddał jej moc i umarł, czego się ludzie niby spodziewali?
"Scena śmierci Huxa też idiotyczna, po prostu takie zdemaskowanie szpiega znikąd" - zdemaskowanie oparte na doświadczeniu, wyrażnie jest powiedziane, że skierował oddziały szturmowców w zły zakątek statku
"Ledwo dychająca Rey, która nagle pokonuje Palpiego" - przecież wszyscy dzedaje jej w tym pomogli, kurde bele, oglądacie te filmy?