to nie jest film dla każdego
to nie jest też dobry film
plus za sposób pokazania zła,
które w dzisiejszych czasach jest zupełnie
niewidoczne , zwykłe....
Nic. Jest kompletnie pusty.
Jest taka, w mojej opinii dosyć kiepska, polska komedia pod tytułem: "Job, czyli ostatnia szara komórka". Film, którego ideą zdaje się być pozbieranie wszystkich żartów, wykreowanych przez Polaków na przestrzeni lat i przedstawienie ich w formie wideo. Żeby nie było tragedii, reżyser...
jestem ciekawa czy lepszy niż Niedzielne igraszki Glińskiego, który mówi o zupełnie innych czasach przeniesionych na plac zabaw, ktoś widział oba filmy?
Ostatnie 10 minut filmu to prokurator. To nie jest żadna wizja artystyczna, tylko nędza umysłowa, skandal, sadyzm i okrucieństwo. Nie oglądajcie, ludzie tego filmu!!! Ja musiałem służbowo - niestety...
Żałuję, że oglądałem - nie na moją wrażliwość. Poza tym w tym filmie od początku do końca wszystko jest bez sensu i bez uzasadnienia. 12-latek mieszkający w zadbanym mieszkaniu tylko ze sparaliżowanym ojcem, którego bez powodu bije po twarzy. "Zakochana" 12-latka z prezerwatywą. Itd. Szkoda czasu.
Nie do końca rozumiem, dlaczego reżyser postanowił nam opowiedzieć tę historię. Nie wiele z niej wynika, pomimo, że zaczyna się dość i intrygująco, sugerując powieść w tylu Lantimos'a. Później jest coraz gorzej.
W moim odczuciu, scenariusza było tu maksymalnie na 25 minut - bardzo dużo sztucznie, niepotrzebnie...
I nie zająć w nim żadnego stanowiska to jak dać dziecku zapałki. Film przepełniony pustymi scenami, szokujący w finale czymś niewiarygodnie potwornym a reżyser i kamera, jakby stali obok tego pusto się przyglądając. To jest po prostu słabe kino, bo nie można opowiadać takich tematów z perspektywy biernego widza bo...
Kompletnie nie rozumiem... O co tu chodzi? Dlaczego i po co ten film powstał? Czy wszystkie polskie filmy muszą być tak smętno-beznadziejnie-niezrozumiałe?