PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724694}
7,8 159 703
oceny
7,8 10 1 159703
7,1 40
ocen krytyków
Wołyń
powrót do forum filmu Wołyń

Ponieważ podobnie jak Rosjanie mają na punkcie Polaków kompleks.
W ich oczach Polak to pan Ukrainiec to biedny uciskany chłop.
Natomiast prawda miała się następująco.
Kozacy (Ukraińcy) uciekali przed władzą królewską na dalekie stepy Dzikich Pół. Uważali, że należy im się wolność ponad wszystko a w głowie im były przede wszystkim napady i grabieże.
W tym miejscu pragnę przypomnieć, że Rzeczpospolita Obojga Narodów była najbardziej liberalnym, tolerancyjnym i łagodnym państwem na świecie a elekcyjni królowie nie mieli zbyt dużo do powiedzenia bo elita narodu - szlachta pilnowała swoich praw. W takich krajach jak Rosja, Francja czy Brandenburgia chłopi nie mieli ani trochę lepiej a pewnie nawet i ciężej. Takie są fakty.
Kozacy z nienawiścią i zazdrością patrzyli na szlacheckie swobody oraz bogactwa. Tę sytuację wykorzystał narodowy bohater Ukraińców - bandzior, zdrajca i rogacz (porwano mu babę) Bohdan Chmielnicki. Wyjaśnił swoim ukraińskim kolegom, że nadszedł czas rżnąć szablami polskich panów na co tamci ochoczo przystali,
Podczas ukraińskiego buntu dochodziło do takich bestialskich okrucieństw, że daruję sobie ich opisywanie. Fakt, że Polacy z czymś takim się wcześniej nie spotkali. Mało tego. W ramach swej deklarowanej miłości do Rzeczpospolitej nasz drogi Bohdan sprowadził do Naszej ojczyzny Mongołów dla których mordy i grabieże były chlebem powszednim.
Ukoronowaniem buntu była zdrada Rzeczpospolitej przez Ukraińców - Ugoda w Perejesławiu. Ukraińcy oddali się pod opiekę rosyjskiego cara.
Gdy Kozacy przybyli tłumnie do Perejesławia na zawarcie ugody nagle proszę szanownego Państwa ogarnęła ich zgroza i zdumienie, ponieważ Rosjanie kazali bezwzględnie podporządkować się carowi. Nagle poczuli czym pachnie rosyjski bat kochanego batiuszki. Kozacy, bowiem przesiąknęli złotą wolnością Rzeczpospolitej, którą tak chętnie mordowali a która im dawała tyle swobody. Nie w smak im było bezwzględne zginanie karku przed carem. Część Kozaków zaczęła się buntować ale na to już było za późno i zmuszono ich siłą do poddaństwa a dzielny Bohdan dostał swoje 30 srebrników.
Tak więc Ukraińcy się odwdzięczyli Rzeczpospolitej.
W czasie powstań polskich car chętnie używał Kozaków aby Ci mordowali niepokornych Polaków.
A po latach nadeszły wołyńskie mordy gdzie Polaków zarzynano dla zasady.
Najzabawniejsze dla mnie jest to, że odległym skutkiem Pejeresławia jest dzisiejsza wojna między Ukrainą a Rosją.
Chcieli wolności to mają.
Ani kacap ani ukrainiec nie jest dla mnie bratem.

stadnicki82

Myśleć o państwie, a myśleć o społeczeństwie to co innego.

ocenił(a) film na 9
latosinski_t

Jeżeli uważasz zdrajcę i bandytę za kogoś pozytywnego to.....gratuluję. Rodzice będą dumni.

ocenił(a) film na 7
Lisowczyk

Przynajmniej widać kto jesteś w 100% Polakiem po wypowiedziach.

ocenił(a) film na 9
q124

Zgadza się.
Nie jestem ani mongołem ani bułgarem.
Trafna uwaga.

ocenił(a) film na 10
q124

Zgadzam się. Ukraińcy jak Ukraińcy ale polskojęzyczni obrońcy UPA są o wiele gorsi od najgorszych neobanderowców. Po prostu nie jest przypadkiem że Hitler ze Stalinem mordowali polską inteligencję a po wojnie Stalin dalej prowadził ''To szczytne'' dzieło. Mamy więc osobników polskojęzycznych jako płód ''pracy'' obu panów. Polskojęzyczni po prostu nienawidzą Polski i stąd paradoks że polskojęzyczni dziwnie kochają każdy nacjonalizm byle tylko nie polski.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Lisowczyk

Lisowczyk, zbyt wiele ideologii wrzucasz w swoją wizję historii. Spróbuj spojrzeć na nią bardziej obiektywnie.

latosinski_t

Brednie, Chmielnicki wyrżnął szablami, polskich jeńców, elitę uwczesnych oficerów nigdy nie zostało to odbudowane.

zbyszeksokolowski

w odwecie za wyrżnięcie kobiet i dzieci w taborze pod Beresteczkiem.

karolekkkk04

Brawo! Tamten kolega posługuje się pseudopatriotyczną filozofią Kalego.

Lisowczyk

A jak oceniasz sojusz Polsko - Tatarski, podczas Potopu? To też było sprowadzenie hordy na kraj?

ocenił(a) film na 8
Irry

A sprowadzenie Krzyżaków na nasze ziemie to dopiero był majstersztyk :)

ocenił(a) film na 9
stadnicki82

Tylko Polacy mogli coś tak głupiego wymyślić :)

ocenił(a) film na 9
Irry

To był sojusz korony i tatarów w imię racji stanu.

Lisowczyk

Nie szkoda ci czasu? Ustaliliśmy że jesteś całkiem zdolnym trollem i prowokatorem. Dziś mamy urocze święto (i wcale nie jest to międzynarodowy dzień masturbacji), nowy film o żołnierzach wy... znaczy się "wyklętych". Przenieś się tam. I udowadniaj, że Pilecki i NIL byli "wyklęci". Zobaczysz, że znajdziesz równe dobry odzew co tu.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
szczypiorek_88

Szczypiorek To co napisales to tylko dowod na porażke polskiego systemu edukacji. Masz ogromne braki w wiedzy historycznej czym sie chwalisz publicznie. Targowiczanie i owszem maja odpowiednik dzis ale są nim ludzie którzy sprzeniewierzyli sie Konstytucji własnego kraju w imię doraźnych interesów politycznych. Wtedy była to tzw Konstytucja 3 maja teraz jest to Konstytucja własnego kraju. Jesli juz chcesz tak pluć to rób to albo z wdziekiem swoich moccodawców na stronach typu Niezależna pl w sieci itd itp ale zamilcz tutaj i pisz o filmie bo sie ośmieszasz. Nie wspomne juz ze, jak mniemam twoja ulubiona partia, biegała do Brukseli z absurdalnymi zarzutami wobec własnego państwa duzo wcześniej ale powiedzmy ze to już będzie typowa polityczna przepychanka choć zachodze w głowe jak mozna tak łgać??albo z głupoty albo z cynizmu.i nie pozdrawiam dlatego ze takie poglady jak twoje niszcza ten kraj niewazne czy z niewiedzy czy z cynizmu rachunek jest podobny.

karolekkkk04

Co im pozostało? Mogli się spakować i wyjechać lol. Jak ci nie pasują warunki "szefa", czujesz się niedoceniany, to rzucasz się na niego z nożem, domagając się swoich "praw"? Nie, zmieniasz pracę.

Lisowczyk

wspomniałeś o Targowiczanach, jak widać historia lubi się kołem toczyć aktualnie mamy coś adekwatnie podobnego do tego co miało miejsce wtedy, rządy które zostały odsunięte od władzy swoich układów nie potrafiące pogodzić się z tym i biegają do UE i innych instytucji na skargę.... jeszcze trochę i nasza historia zatoczy koło.... i znowu będziemy walczyć o wolność bo UE stwierdzi, że nasz naród nie potrafi zadbać o swoje interesy, bezpieczeństwo itd....
ps. sorka za taką dygresję ale nie mogłem inaczej bo od długiego czasu mam to porównanie w głowie.

ocenił(a) film na 9
szczypiorek_88

PO nigdy nie było partią dbająca o polskie interesy.
Dla mnie to zdrajcy najgorszego sortu bo odpowiadający za Smoleńsk.

Lisowczyk

Bardzo kategoryczne i jak to często bywa głupie w swojej stanowczości stwierdzenie. Mamy luty 2018 roku, twój wpis jest sprzed kilkunastu miesięcy, a od tego czasu bardzo wiele się zmieniło z kolejnymi fantasmagoriami Macierewicza. Już nawet sam prezes odpuszcza te głupstwa i schodzi z drabinki a ciebie nadal to grzeje? Ustalenia śmiesznych gości suto wynagradzanych, którzy nigdy nie byli na miejscu katastrofy, ale im to w niczym nie przeszkadza pisać raporty i snuć teorie? Ty się masz za historyka? A może histeryka?

ocenił(a) film na 9
SicSemperTyrannis

Nie wiem na jakim świecie Ty żyjesz.
Zagraniczni naukowcy twierdzą, że doszło do zamachu.
Jeżeli jesteś mądrzejszy to tylko pogratulować.

Lisowczyk

Ty zadaj sobie pytanie gdzie Ty żyjesz, bo na pewno nie w świecie. Zagraniczni naukowcy? Co na Ciebie tak podniecająco zadziałało? To, że zagraniczni czy to, że naukowcy? Dodajmy, że naukowcy dziedzin różnych, niekoniecznie związanych ze specyfiką tematu z których żaden nie był na miejscu zdarzenia, które rzekomo bada? Co Ty masz człowieku w głowie skoro 8 lat po wydarzeniu i kilka lat działania pseudo komisji plus dziesiątek zmiennych wersji wydarzenia wierzysz w te bajeczki dla cementowania smoleńskiego luda? Dlaczego nikt ze zwolenników tych czy innych PiSowskich teorii o zamachach i złodziejach nie zwróci uwagi na to, że NIKT dotąd nie został postawiony przed sądem ani NIKT nie siedzi w pierdlu? Przecież machali w Sejmie płachtami z aferami i co? Mają pełnię władzy na każdym poziomie jej sprawowania i mogę zrobić co chcą i z kim chcą. I co? Nic, bo to chodzi o teatrzyk dla homo erectus, bo to nawet trudno nazwać homo sapiens.

użytkownik usunięty
Lisowczyk

ukraińcy nie mają nic wspólnego z Rusinami

ocenił(a) film na 9

Ignorant.
Rusini to lud zamieszkujący dawną Ruś Kijowską.
Od nich się wywodzą Ukraińcy, Białorusini oraz Rosjanie.

ocenił(a) film na 9

Wskutek upadku Rusi powstały trzy odrębne narody.

Lisowczyk

Przede wszystkim Ukraińcy to Rusini, tak było jest i będzie, sztuczny naród, który uciekł z terenów księstwa moskiewskiego przed mongołami do Polski, sami się tu pchali, Polska im dała wszystko, całe wieki nas mordowali (Koliszczyzna, Wołyń itp.), Chruszczow dał im sztuczną tożsamość i nadal są wrogami Polski, finansowani przez Żydów i Niemców którzy ich napuszczają na Polskę, a PIS jako partia żydobolszewicka, robi dokładnie to samo aby zniszczyć Polaków, oddać kamienice Żydom, oddać żydom Polskę i mienie polaków uprzednio zabitych rękami Ukraińców, aby dać Żydom drogę ewakuacji z ogarniętego wojną (szczególnie w niedalekiej przyszłości) Izraela a ukarincy w ramach zapłaty za danie im miejsca za Polaków będą dla nich pracować.

Ketosz

Zagradzam się. Generalnie byli to zbiegli chłopi różnej narodowości. W większości byli to Rusini, ale również i Polacy, a także w niewielkiej ilości Tatarzy, którzy podpadli za coś Chanowi i musieli dać nogę z Krymu.

Ketosz

Czy takie same standardy feudalne funkcjonowały w Europie po wojnie 30 letniej również na zachód od Łaby? Może uwaga o feudalnych standardach w całej Europie jest generalizowaniem?

ocenił(a) film na 9
Ketosz

dlatego Rosja powinna wchłonąć całą Ukrainę - lepszy wróg (sąsiad) znany niż ukryty

Ketosz

Super w skrocie opisane. Mozecie polecic jakies ksiazki o tematyce?

Lisowczyk

Nie wiem czy to polska propaganda, ale dane z 2014 r., wskazują , że 3/4 Ukraina lubi Polaków, natomiast my ich nie lubimy.
Ukraińcom coś się odj.ebało. Pewnie dlatego , że Polska, która była pierwszym krajem, która zaakceptowała ich niepodległość, oraz pomagają im dostać się do UE.Wg mnie(nie jestem rasistą ) nasz naród nie powinien pomagać Ukrainie, ponieważ chcą nas wykiwać i pójść w tango z Niemcami, którzy ich równiez wyd.ymają.Nie dość, że chcą nas wykiwać, wplątać w wojnę, to jeszcze nie przeprosili nas za Wołyń.CO ZA TUPET!


Chrzanic Ukrainę, chodźmy pomóc Węgrom.

ocenił(a) film na 9
Scarface_filmweb

Ukraina jest tworem sztucznym.
Zaczęła istnieć dopiero w 20 wieku i to kogo kosztem? Oczywiście Polski bo połowa ich ziem winna należeć do nas, ponieważ na Kresach Polacy z dziada, pradziada zamieszkiwali te tereny.
Te chamy i bandziory nie zasłużyły niczym, żeby mieć taką ziemię. Żaden z nich nie przelał za nią kropli krwi. Dostali ją w prezencie.
Jako naród nie stanowią (w przeciwieństwie do Polaków) etnicznej europejskiej odrębności ponieważ są spokrewnieni z Białorusinami oraz Rosjanami tworząc z nimi jedną rodzinę.
Ponadto nie mamy żadnego interesu w tym, żeby Ukraina była silna, bowiem gdyby urośli w siłę to prawdopodobnie poszli by z kosami na nas.

Lisowczyk

Wiesz przemocą zniżymy się do ich poziomu, ale niestety nic nie zrobimy z kilku powodów
1)Nasz durny rząd nabiera na ich gadki szmadki
2)Jakbyśmy ich zaatakowali to byśmy rozpoczęli III wojnę światową.
A tak poza tym w wbrew pozorom w przeciwieństwie do nich jesteśmy kulturowo bliżej do Zachodu mimo położenia.Chrzest Mieszka I umieścił nas w zachodnim kręgu kulturowym.
My mamy więcej bohaterów narodowych z jajami a nie takich morderców jak UPA.Ukraina ma tylko UPA i Chmielnickiego.
My natomiast mamy np: Tadeusza Kościuszkę,Józef Poniatowski, Jan Henryk Dąbrowski,, Tadeusz Rejtan,Dywizjon 303 czy Krystyna Skarbek.

ocenił(a) film na 9
Scarface_filmweb

Jeden blad, ukraina nie ma chmielnickiego bo to sa 2 rozne narody. Tak jak lisowczyk powiedzial ukraina powstala w 20 wieku i to bynajmniej nie sa kozacy

ocenił(a) film na 10
Lisowczyk

Przecież gdyby oni w wojnę mieli takie możliwości jak miało SS lub NKWD to znam nie została by żadna powtarzam żadna żywa istota.W obozach koncentracyjnych na wschodzie Polski ukraińscy strażnicy byli gorsi niż załoga SS.Tylko tak jak napisał kolega niżej,nasz durny rząd nabiera się na ich gadki szmatki i ustami Pawła Kowala każe nam myslęc o oni w Donbasie walczą niby na swoją i naszą wolność.Chociaż ta walka idzie im słabo bo nie potrafia wygrać z separatystami złożonymi głownie z chłopów i górników z Donbasu.No ale to są jednak mężczyźni a nie bezbronne dzieci i kobiety jak na Wołyniu.Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Radek1980

Oni nas tak szanują jak alfons k......ę :)
Czczą ludobójców. Takie są fakty.
A Sakiewicz i spółka biegają tam na kolanach, żeby tylko biednym Ukraińcom nic się nie stało.
Zagrożenie rosyjskie to brednie. Polska jest w NATO. O ile Anglicy. Francuzi i Niemcy to wiarołomcy i tchórze to Ameryka nawet z tym idiotą Obamą potrafi pokazać jaja i na nich akurat można liczyć.
Jeżeli na polskiej ziemi będzie chociaż 100 Jankesów to Rosjanie nie zaatakują bo wiedzą czym groziłoby choćby postrzelenie jednego kowboja.
Ruscy to bydło, które atakuje tylko słabszego co pokazuje historia rozbiorów lub chociażby pakt z Hitlerem. Żadni z nich mocarze i wojownicy. Wystarczy solidnie tupnąć i chowają się do budy tam gdzie ich miejsce.

ocenił(a) film na 7
Lisowczyk

Hejtujesz, bo czczą Banderę -- - - - - -- - - -
gadałam z wieloma Ukraińcami i naprawdę SPORA (no niestety nie wszyscy, bywały też zażarte kłótnie) część wstydzi się tego co zrobił i to krytykuje. Jedna dziewczyna wytłumaczyła mi to tak - (mniej więcej) "oddają mu hołd, bo w ich oczach jest bohaterem, też tego nie rozumiem, to prawie jak oddawać hołd hitlerowi". Tam się go wybiela, domorośli historycy znają trochę zmutowaną wersję historii. Kiedyś pisałam z jakimś ruskiem (odskoczę na pobocze na moment) na angielskim forum i oni (nie wiem jaki odsetek) są uczeni w szkołach, że oni ZAWSZE chcieli Polsce pomóc a my ZAWSZE ich zdradzaliśmy i, że w sumie wojny to z naszej winy, mając tak wypaczony przekaz informacji - nie dziwota, że jest jak jest. Ty piszesz Ukraińcy czczą Banderę dlatego ch*** im w d. Pojedź - pogadaj i sam zobacz ILU naprawdę czci go. 10%? 15%? Skrajnych oszołomów i nacjonali. A co z resztą? I będziesz każdego jedną miarą oceniał? Nawet jakby połowa zasługiwała na tego ch***.

ocenił(a) film na 10
Vanillia

Oni nie tylko czczą Banderę. Gorzej że czczą też np Sawura. Ten kult Sawura wygląda jak nagroda za ludobójstwo Polaków na Wołyniu. Bo co to jest innego ?

Raedwald

Jeżeli ktoś dziś pyta, skąd bierze się współczesny antypolonizm, to trzeba mu zacytować tekst porozumienia niemiecko-sowieckiego na rzecz współpracy gestapo i NKWD: „Obie strony nie będą tolerować na swych terytoriach jakiejkolwiek polskiej propagandy, która dotyczy terytoriów drugiej strony. Będą one tłumić na swych terytoriach wszelkie zaczątki takiej propagandy” - pisze Krzysztof Wyszkowski w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.

Mołotow – obrońca niepolskich narodowości

Cóż to za zjawisko, że im dalej od 23 sierpnia 1939 r., tym bardziej bezczelnie zamazywana jest ofiara narodu polskiego na rzecz obrony godności człowieka przed oboma totalitaryzmami, a tym bardziej wydłuża się lista, którą wrogowie polskości prezentują jako rzekome polskie zbrodnie popełnione podczas II wojny światowej i po niej?

77. rocznica paktu Hitler–Stalin jest najwłaściwszą okazją do udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Oto oba ludobójcze systemy zgodziły się, że warunkiem koniecznym dla ich istnienia i rozwoju jest wspólne zamordowanie Polski. Więcej – Niemcy i Sowieci porozumieli się, że razem dokonają ludobójstwa na Polakach, że wspólnie i w porozumieniu przeprowadzą eksterminację polskości.
Jeżeli ktoś dziś pyta, skąd bierze się współczesny antypolonizm, to trzeba mu zacytować tekst porozumienia niemiecko-sowieckiego na rzecz współpracy gestapo i NKWD:
„Obie strony nie będą tolerować na swych terytoriach jakiejkolwiek polskiej propagandy, która dotyczy terytoriów drugiej strony. Będą one tłumić na swych terytoriach wszelkie zaczątki takiej propagandy i informować się wzajemnie w odniesieniu do odpowiednich środków w tym celu”.

Jeżeli ktoś pyta, skąd biorą się współczesne oskarżenia Polaków o zbrodnie na „sąsiadach”, to trzeba mu zacytować „akty inauguracyjne” tej propagandy: oświadczenie sowieckiego komisarza spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa z 17 września 1939 r., że „nic nie zostało z owego poczwarnego pomiotu Traktatu Wersalskiego, który żył kosztem niepolskich narodowości” oraz przemówienie demokratycznie wybranego kanclerza Niemiec Adolfa Hitlera w gdańskim Dworze Artusa dwa dni później.

Hitler w Dworze Artusa

Sowieci rozpoczęli swoją eksterminacyjną walkę z polskością już wcześniej, bo w trakcie tzw. Operacji Polskiej NKWD, gdy w latach 1937–1938 dokonali ludobójstwa ponad 110 tys. Polaków zamieszkałych w ZSRS. Hitler, który mordowanie patriotów polskich rozpoczął od Stutthofu i Piaśnicy, w przemówieniu w Dworze Artusa nadał ton propagandzie nienawiści, mówiąc o rzekomych ofiarach: „Dziesiątki tysięcy deportowano, prześladowano, zabijano w najokrutniejszy sposób. Te sadystyczne bestie dawały upust swoim zbrodniczym instynktom”. Wtedy zostały ufundowane dwa najobfitsze źródła antypolonizmu i oskarżeń, że polskość żyje kosztem „niepolskich narodowości”.

A jeżeli ktoś pyta o odpowiedzialność państwa i narodu polskiego za mordy w Jedwabnem i Kielcach, to należy przypomnieć, że były one elementem okupacji Polski wspólnie przez Niemcy i ZSRS do 22 czerwca 1941 r., a od 1945 r. już przez Sowiety samodzielnie. Te zbrodnie były jednymi z konsekwencji paktu Hitler–Stalin w takim samym stopniu jak rozkazu Himmlera z 27 kwietnia 1940 r. o założeniu Konzentrationslager Auschwitz i uchwały „katyńskiej” Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 r...autorem tego testu jest: Krzysztof Wyszkowski

Raedwald

Sowieckie zbrodnie na Polakach, te znane to jest ok. 374.000 - 1.186.851 (1.500.000)
1920 - pacyfikacja szpitala w Płocku - 100 pacjentów
1924 - Zbrojne napady przygraniczne - 54 osoby
1937 - ludobójstwo - Zamordowano 15 tys.
1937 - Operacja polskia - Zamordowano 112 tys.
1939 - Maskary po zdobyciu Grodna - 300 osób
1939 - Szosa pod Kostopolem - ok 2000 ośób (świadek Edmund Zaremba)
1939 - Rozstrzelanie policjantów przy rotundzie w Zamościu, Kolkach, Sarnach, na Bugu, Wilnie, Grodnie, Polesiu, Mostach Wielkich, Mokranami, Oszmianie, Wołkowysku, tarnopolu, małodecznie, Złoczowie, Borszczowie, Dąbrowicy - 4-5 tys.??
1939 - Zbrodnia w Mostach Wielkich - ?
1939 - Zamordowanie lwowskich dzialaczy studenckich - ?
1939 - Zbrodnia w Mielnikach - 18 osób
1939 - Mordy w Rohatyniu - ?
1939-1941 - Zgony podczas deportacji w głąb Rosji - ok 60 tys. (inne źródła podają 200-400 tys.) A fakty: na 1,2 mln zesłanych w głąb Rosji ocalało 431 tys. Gdzie jest 769 tys. ?
Ofiary eksterminacji w więzieniach śledczych NKWD, łagrach i obozach jenieckich. - 150 tys.
1941 - Masakry Więźniów ok. 35 tys. 50 tys. do 100 tys. ofiar (wedlug tekstu S. Kalbarczyka Wykaz lagrow sowieckich miejsc przymusowej pracy obywateli polskich w latach 1939-1943, Warszawa 1993, cz. 1, s. 11-12)
1941 - Zbrodnia na dominikanach w Czortkowie - 8 osób
1941 - Mord w Folwarki Tylwickie k. Brańska - 40 osób
1943 - Zbrodnia w Nalibokach - 128-250 osób
1944 - Rozstrzelanie 5 Polskich patriotów w piwnicy w Lublinie (sędzia Mgr Marek Kolasiński)
1944 - Zbrodnia w Koniuchach - 38-130 osób
1944 - Zbrodnia w Uroczysko Baran w Kąkolewnicy - Najostrożniejsze szacunki mówią o kilkuset ofiarach, ale padają też liczby 1300-1800 zabitych.
1944 - Mord w lesie we wsi Turza - 300 osób
1945 - Obława augustowska - 600 osób
1945 - Zbrodnia w Przyszowicach - 69 osób
1945 - Zbrodnia w Miechowicach - 380 osób
1945 - Mord W Putnowicach Górnych i w Aurelinie - ok 15 osób
1945 - Proces
szesnastu wysokich przywódców Polskiego Państwa Podziemnego - 4 zmarło w więzieniach
1945-1956 - Zbrodnie NKWD/UB/KBW - Niektórzy badacze uważają, że tylko w latach 1945-1954 w więzieniach ubecji oraz katowniach NKWD zamordowano kilkadziesiąt tysięcy bojowników o wolność niektóre dane mówią o 600.000
-1945 - Likwidacja Obozu Zgoda - 2000 osób
-1945 - Mord UB w Siedlcach - 16 osób
-1945-1946 - KL Warschau (NKWD) - 1800 osób
-1946 - Mord UB w Siedlcach - 10 osób
-1946 - OPERACJA "LAWINA - ok 158 osób
-1956 - Poznański Czerwiec - 57 osób
-1945-1956 - 20 tys. zginęło w więzieniach NKWD i UB, ponad 250 tys. więziono i przetrzymywano w obozach pracy. (prof. Jan Żaryn)
-1944-1954 - więzienie na Zamku w Lublinie zabitych min 180 osób, a ilu zginęło zakatowanych w aresztach?
-1944-1956 - więzienie w Białymstoku zabitych min 250 osób, a ilu zginęło zakatowanych w aresztach?
-1945-1956 - "Kwatera na Łączce" - ok 300 osób
-1945-1956 - Ilu Polaków zginęło w Centralnym Obozie Pracy w Potulicach? (ogółem 3,5 tys. zgonów)
-1945-1956 - Ilu Polaków zginęło w Centralnym Obozie Pracy w Jaworznie? (ogółem 10 tys. zgonów)
-1947 - zbrodnia w Nowym Targu - 3 osoby
-1950 - Proces czternastu - 4 osoby

Sowieci zabili od 1939 do 1941 roku, prawie siedmiokrotnie wiecej osob niz Niemcy, bo az 750 tysiecy (N. Davies: God's Playground, Oxford 1983, t. 2, s. 451)

szwesta

20 września 1939 roku rozpoczęła się heroiczna obrona Grodna. Na miasto runęły wojska sowieckie XV Korpusu Pancernego, VI Korpusu Kawalerii i 21 Brygady Czołgów Ciężkich z Grupy Konno-Zmechanizowanej komkora Iwana Wasiljewicza Bołdina.

Przed wojną Grodno miało jedną z większych jednostek wojskowych, jednak już w sierpniu 1939 r. prawie cała została skierowana na zachodnią granicę. Z kolei 10 września oddziały z Grupy Operacyjnej „Grodno” wyruszył do Lwowa, aby wzmocnić jego obronę.

Miasto było przygotowane tylko do obrony przed Niemcami, na szczęście w ostatniej chwili płk Bohdan Hulewicz nakazał przygotowanie zapasu butelek z benzyną i przeszkolenie ochotników. Kiedy 17 września Sowieci przekroczyli granicę Rzeczypospolitej, w Grodnie rozpoczęły się dywersje komunistycznych komórek, ale udało się je stłumić.

Wobec opuszczenia miasta przez prezydenta obronę przejął wiceprezydent Roman Sawicki i komendant miejscowej Rejonowej Komendy Uzupełnień mjr Benedykt Serafin. Wykopano rowy i zapory przeciwczołgowe, przeszkolono ochotników i służby pomocnicze. Ogólnie obrońców było w sumie ok. 2 tys., w tym liczni ochotnicy cywilni, harcerze, uczniowie miejscowych szkół gimnazjalnych i zawodowych oraz urzędnicy państwowi.

Rosjanie dostali rozkaz opanowania miasta w ciągu jednego dnia, ale napotkali silny opór. Mieszkańcy niszczyli czołgi i odpierali kolejne ataki.

Pamiętam, jak kilkunastoletni chłopiec skoczył na czołg i chciał wrzucić do środka granat przez otwarty właz. Jednak nie zdążył, zastrzeliła go obsługa czołgu. Ale sami nie ustrzegli się butelek z benzyną. Od płonącego paliwa zajęło się ubranie jednego z czołgistów. Pamiętam, że mimo iż był naszym wrogiem, zaczęliśmy go ratować, po prostu odruchowo. Takiego zachowania nigdy nie było widać po sowieckich żołnierzach.
– wspominała prof. Eugenia Dyner

Dopiero 21 września bolszewicy przełamali twardą obronę Polaków i niszczyli kolejne gniazda obrońców. Grodno upadało. Następnego dnia rosyjscy żołnierze rozpoczęli rzeź.

Większość oficerów została rozstrzelana na miejscu. Żołnierzy rozjeżdżano czołgami. Zabito także ok. 300 cywilnych obrońców miasta. Mordów dokonywano głównie na Psiej Górce i „Krzyżówce”, gdzie m.in. zabito około 20 uczniów broniących Domu Strzelca. Według źródeł sowieckich do niewoli wzięto ok. 1 tys. jeńców.

Symbolem obrony Grodna jest 13-letni Tadek Jasiński.
Ale ja widzę na dalekim czołgu jasną plamę. Nagła, straszna pewność! Głogów! (…) Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi – grozi nam. Z sąsiedniego domu z podniesioną do góry pięścią wybiega młody Żyd, ochrypłym głosem krzyczy, o coś oskarża nas i chłopczyka. Dla mnie oni nie istnieją, widzę tylko oczy dziecka pełne strachu i męki. I widzę jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala. Nazywa się Tadeusz Jasiński, ma 13 lat, jedyne dziecko Zofii Jasińskiej, służącej, nie ma ojca, wychowanek Zakładu Dobroczynności. Poszedł na bój, rzucił butelkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał… Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec coraz słabszy,zaczyna konać. Ale kona w objęciach matki i na skrawku wolnej Polski, bo szpital wojskowy jest ciągle w naszych rękach. Matka umierającego chłopca, zrozpaczona i jednocześnie pobudzona czynem synka, szepcze mu: „Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Śpiewają…
– tak wspominała Grażyna Lipińska.

Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski, podczas inspekcji 6 Dywizji Piechoty w ZSRR w grudniu 1941 r., w rozmowie z ocalałymi obrońcami Grodna powiedział: „Jesteście nowymi Orlętami. Postaram się, żeby wasze miasto otrzymało Virtuti Militari i tytuł zawsze Wiernego”.
autorem tekstu jest: MŁ, niezalezna

szwesta

Wieloletnia tresura Polaków w kulcie „wyboru przyszłości”, grubej kreski musiała przynieść namacalne efekty. Roześmiane ubeckie gęby nakryte markowym kaszkietem mówią więcej o III RP niż największe elaboraty.

Masowa ofiara nie ma twarzy. Dlatego jej losem przejmujemy się na pokaz. Czytając o masowych historycznych mordach, wypadkach czy zamachach terrorystycznych najczęściej wzruszamy ramionami, mówiąc, że świat jest okropny. Banalne wynurzenia zastępują jakąkolwiek głębszą refleksję. Na dodatek zbanalizowana i spłycona wiedza historyczna młodego pokolenia pogłębia znieczulicę na nasze narodowe krzywdy.

Tylko tak mogę sobie wytłumaczyć obojętność mas na debatę o przenoszeniu sowieckich monumentów stojących na polskiej ziemi, tudzież zmianie nazw ulic, które wciąż noszą nazwiska najgorszych zbrodniarzy komunistycznych. Wczoraj przypatrywałem się wielkiej debacie organizowanej przez publiczne media pod olsztyńskim Pomnikiem Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, pierwotnie nazwanym Pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej autorstwa Xawerego Dunikowskiego. Debata została wywołana akcją moich kolegów Wojciecha Kozioła i Władysława Kałudzińskiego (internowanych w stanie wojennym), którzy dwa tygodnie temu kolorując na czerwono zdobiącą pomnik sowiecką swastykę, starali się uzmysłowić olsztyniakom mroczny absurd istnienia tego monumentu w ścisłym centrum miasta.

Znakomita akcja! Wystarczyło trochę czerwonej farby, by pokazać czym są rzeczywiście bolszewickie pomniki

Na debacie pojawiły się wszystkie strony sporu: radni SLD domagający się ukarania przez prokuratora (śledztwo jest w toku) moich kolegów, zblazowani własnym niezdecydowaniem politycy PO i sprzeciwiającego się wyniesieniu pomnika klubu prezydenta miasta, historycy z IPN i społecznicy. Czy na otwartą, nadawaną na żywo w Polskim Radio Olsztyn i TVP 3 debatę przyszli masowo mieszkańcy? Poza głośną grupą ONR, Falangą, jedną (sic!) przedstawicielką lewackiej Partii Razem i cynicznie uśmiechniętymi, świetnie ubranymi za wysokie emerytury byłymi ubekami, nikt inny debacie się nie chciał przyglądać.

Cóż, wieloletnia tresura Polaków w kulcie „wyboru przyszłości”, grubej kreski musiała przynieść namacalne efekty. Przysłuchująca się debacie o sowieckim symbolu w sercu Olsztyna, roześmiana ubecka gęba, nakryta markowym kaszkietem, mówi więcej o III RP niż najcięższe elaboraty. Naprawdę miałem ochotę trzasnąć stojącego przede mną ubeka w łeb, by markowy kaszkiet z jego roześmianej gęby uderzył o glebę. Glebę, na którą jego kumple (a może i on?) rzucali w swoim czasie polskich patriotów. No, ale jak bić starca po potylicy, skoro Polska nawet nie może w cywilizowany sposób osądzić takich jak on?

Skoro więc nie potrafimy reagować na zbiorową ofiarę, to może przemówi do nas indywidualna? Skoro godzimy się na to by w centrum stolicy województwa Warmińsko-Mazurskiego stał „Pomnik Wdzięczności Gwałcicielowi”, to powinniśmy zapoznać się z wdzięcznością ofiar?

Boże, kiedyś szłam przez naszą wioskę, a tu tak przy drodze kilku żołnierzy gwałciło kobietę. Wyobrażasz sobie! Jak zwierzęta, jak psy, nawet się nie ukryli, tylko tak przy wszystkich, tak przy drodze! Boże mój, jak człowiek może tak upodlić siebie i innych. I to nie był ten jeden przypadek. Ojciec zabronił mi w ogóle wychodzić z domu. Do dzisiaj pamiętam te ich zapite twarze, gwałcili ją i bili, a ci, co patrzyli śmiali się i wykrzykiwali coś po rosyjsku. Biedna ta kobieta, znałam ją – mieszkała niedaleko nas, miała trójkę dzieci. Po tym wszystkim nie doszła już do siebie, tydzień leżała i w końcu zmarła.

opowiada swoje wnuczce 83- letnia Pani Pelagia we wstrząsającej książce Małgorzaty Okrafki-Nędzy.

Całą wojnę kobiety jakoś przeżyły, a tu przyszli „wyzwoliciele” i tak naprawdę przynieśli nam piekło.

dodaje kobieta, która sama również doświadczyła „wyzwoleńczej dłoni” sowieckich kacapów. Kacapów, którym namiestnicy Moskwy w Polsce stawiali pomniki. Pomniki te, łopatologicznie to przypomnijmy, do dziś stoją w centrach miast. Chronione przez prawo. Do dziś są ozdobione sowiecką swastyką, „zdobiącą” polską ziemię.

Zawlekli mnie do jednego opuszczonego domu, który stał przy budynku szkoły. Wszyscy wiedzieliśmy, że tam przez ostatnie tygodnie mieszkał ich kapitan i jacyś oficerowie. Wprowadzili mnie do jakiegoś pokoju i zostawili. Niewiele widziałam, bo już się ściemniało, a okiennice były zamknięte. Mała naftowa lampka stała na stole obok butelki, chyba z wódką, bo było ją czuć. Oświetlała niewiele. Z lewej strony pokoju było łóżko. Naprzeciwko mnie siedział mężczyzna. Nie wiem, kim był, ale inni żołnierze wykonywali jego rozkazy, więc pewnie jakimś oficerem. Nie miał skośnych oczu, więc nie był Mongołem – na szczęście, bo oni byli okrutni. Palił papierosa. Gdy skończył, nalał do kieliszka wódki, wypił i powiedział, że mam się rozbierać. Mówił trochę po polsku. Oczywiście nie tak od razu to zrobiłam. Krzyknął więc coś po rosyjsku, a potem powiedział, że mam się nie bać, bo jak go będę słuchać, to nie wyrządzi mi krzywdy. Nie miałam oczywiście złudzeń, że mógłby mnie wypuścić, miałam tylko nadzieję, że może chociaż nie będzie bił. I tak też było. Gdy już się rozebrałam, kazał mi się położyć w tym jego łóżku. Brzydziłam się. Ale co ja miałam, kochana, zrobić? Co ja miałam zrobić? Trzymał mnie w tym pokoju trzy dni. Na szczęście inni żołnierze nie mieli do niego wstępu. Tego bałam się najbardziej – że jak będzie miał już dość, to odda mnie innym. Przez cały ten czas pił, jadł, palił i mnie gwałcił. Niekiedy wychodził na jakieś pół godziny.

pisze jedna z setek tysięcy zgwałconych przez „wyzwolicieli” Polek. Bohaterka książki „Bóg liczy łzy kobiet” została zapłodniona przez „wyzwoliciela”. Choć zrozpaczona rodzina i przyjaciele namawiali by abortowała dziecko, Pani Pelagia je urodziła. Zamieniła nienawiść ruskiego bydlaka w miłość, przelaną na niewinne dziecko. „Po raz pierwszy patrząc na nią, nie myślałam o tym rusku”- mówi o pierwszym wrażeniu, jakie miała, gdy dano jej potrzymać swoją córeczkę.

Czy takie świadectwa zmienią nastawienie zwolenników pozostawiania sowieckich monumentów w Polsce? Czy zmienią nastawienie tych, którzy sprzeciwiają się nawet przerobieniu takich miejsc jak olsztyńskie „szubienice” na symboliczne miejsce edukacyjne, gdzie pokazano by czym w rzeczywistości było „wyzwolenie” Polski przez Sowietów? Takie projekty mają w Olsztynie już swoje wizualizacje. Władza jest nawet na takie rozwiązanie głucha.

Jeżeli odważne wyznania gwałconych Polek nie wpłyną na percepcję decydentów, to co innego zrobi na nich wrażenie? Co innego pozwoli przepędzić elegancko ubranego ubeka w markowym kaszkiecie, który trzymając w ustach slim-fajkę szyderczo śmiał się z PRL-owskich opozycjonistów? Opozycjonistów, o zgrozo!, zapewne niebawem nękanych przez organy ścigania.a utorem tego tekstu jest: Łukasz Adamski wpolityce
Wiecej: Książka Małgorzaty Okrafki-Nędzy pt. „Bóg liczy łzy kobiet”

szwesta

17 sierpnia 1920 roku, pod miejscowością Zadwórze, ok. 30 kilometrów od Lwowa, 330 młodych polskich ochotników pod dowództwem kpt. Bolesława Zajączkowskiego starło się z Pierwszą Konną Armią Siemiona Budionnego. Bitwa pod Zadwórzem na kilka godzin opóźniła marsz 1 Armii Konnej na Lwów i ułatwiła przygotowanie obrony miasta, ale z całego batalionu przeżyło zaledwie 12 żołnierzy.

Idących do Lwowa wzdłuż linii kolejowej Polaków zaskoczył, na wysokości Zadwórza, silny ogień z broni ręcznej i maszynowej. Kapitan Zajączkowski rozwinął batalion w tyralierę i uderzył na miasteczko. Około południa udało im się zająć stację kolejową i w ciągu jedenastu godzin odeprzeć kolejnych sześć ataków ponad dziesięciokrotnie większych sił wroga. Niestety o zmierzchu zaczęło brakować amunicji. Najpierw więc zabierano ją rannym i zabitym kolegom, a potem rozpoczęto morderczą walkę na bagnety. Kilkakrotnie Rosjanie wzywali Polaków do poddania się. Za każdym razem słyszeli tylko jedną odpowiedź: „Bóg, Honor, Ojczyzna”.

O zmierzchu kapitan Zajączkowski rozkazał pozostałym przy życiu 30 żołnierzom wycofywanie się grupami do barszczowickiego lasu, ale podczas odwrotu ostrzelały 3 sowieckie płatowce. Sowieci byli tak rozwścieczeni oporem, że wpadli na pole bitwy, rąbiąc rannych szablami, dobijając kolbami, odcinając głowy, ręce i nogi, wyłupując oczy. Kapitan Zajączkowski i kilku pozostałych przy życiu żołnierzy, widząc, co się dzieje, odebrali sobie życie.

Te wstrząsające wydarzenia opisał w „Dziennikach” Izaak Babel, świadek zadwórzańskiej bitwy, służący wówczas w Armii Budionnego.

Z Zadwórza oddziały Budionnego wycofały się na wschód. 20 sierpnia na pole bitwy dotarł polski pociąg pancerny „Huragan” z żołnierzami i rodzinami poległych. Na stacji kolejowej znaleziono 318 ciał polskich żołnierzy zbezczeszczonych i obrabowanych. Zwłoki były tak straszliwie zmasakrowane, że rozpoznano jedynie 106 osób. Jesienią 1920 r. na rozkaz Dowództwa Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczych, na miejscu bitwy saperzy usypali dwudziestometrowy kurhan-mogiłę, na którym w 1927 r. ustawiono czterometrowy obelisk w kształcie granicznego słupa z krzyżem. Jednego z poległych pod Zadwórzem ochotników przewieziono w 1925 r. do Warszawy i pochowano jako Nieznanego Żołnierza w arkadach Pałacu Saskiego. autor: MŁ niezalezna

Co by się stało, gdybyśmy w 1920 roku przegrali z Armią Czerwoną? Albo – nie chcąc prowokować rzezi Warszawy – poddali się przeważającym siłom wroga? Odpowiedź jest prosta: tzw. „Cud nad Wisłą” zapobiegł holocaustowi Polaków przez sowiecką Rosję.

Przypomnijmy fakty: podczas pokoju (!) na terytorium okupowanym przez bolszewików zagłodzono 8 mln Ukraińców. I zabito 111 tys. obywateli polskich, a drugie tyle wysiedlono do łagrów (1937-1938). Tylko za to, że byli Polakami... A zatem gdybyśmy w 1920 roku poddali się sowietom – zwielokrotniony mord katyński rozpocząłby się o dwie dekady wcześniej. Masowe egzekucje polskich patriotów: oficerów, ziemian, duchownych, naukowców, elit intelektualnych itp. odbywałyby się w całej Rzeczypospolitej, a syberyjskie gułagi zapełniłyby się milionami naszych obywateli... Rusyfikacja Polski trwałaby dwadzieścia lat dłużej. I zapewne byłaby skuteczna.
Autor: Lech Makowiecki Źródło: niezalezna

Piłsudski nie wspomógł "Białych" walczących z Bolszewikami, gdyż rzeczeni Biali, chcieli odbudowy "Wielkiej Rosji" w granicach z przed 1914 r, z Polską jako, co najwyżej kadłubowym, zależnym Królestwem Kongresowym, z lat 1815-1831.
Z tego też powodu Bolszewicy pokonali Białych i poczęli szykować się do realizacji zasadniczego swego celu, czyli "eksportu" rewolucji na zachód Europy! A droga na tenże "zachód" wiodła przez "trupa pańskiej Polski"

A czas bolszewikom sprzyjał!
Na Węgrzech rozpanoszyła się władza komunistyczna, siejąc terror nie gorszy niż w Rosji, w Niemczech zaistniała Bawarska Republika Rad, ale nie tylko bo całe ówczesne Niemcy były areną walk, w tym i zbrojnych pomiędzy liczącą ok 5 mln członków / w większości weteranów I w.św/ a skrajnie prawicowymi "Freikorps", także w 90 % złożonych z weteranów wojny, ale tych, którzy w latach 1917-1918 należeli do elitarnych oddziałów szturmowych.

Polski wywiad radiowy już od zimy 1920 / styczeń-luty / ustalił ponad wszelką wątpliwość potężną koncentrację armii bolszewickich w rejonie Smoleńska i przede wszystkim Kijowa, a takoż ustalił szczególną aktywność bolszewickich funkcjonariuszy wysyłanych do Niemiec z instrukcjami i............pieniędzmi w złocie i srebrze na wsparcie niemieckich komunistów!

Piłsudski doskonale wiedział, że jeżeli Bolszewikom uda się wkroczyć do Niemiec to jest już po Europie, albowiem potężny potencjał przemysłowy tego kraju dostałby się w łapska komunistów, z wiadomym skutkiem!

Dlatego też przyspieszył realizację swego planu, wbrew pozorom przede wszystkim politycznego, a nie militarnego polegającego na rozbiciu najsilniejszego - ukraińskiego zgrupowania sowieckiej armii, tylko i wyłącznie w tym celu, aby umożliwić Ukraińcom powołanie własnego niepodległego państwa. Stąd też udział wojsk Atamana Petlury w ofensywie na Kijów i wycofanie się wojsk polskich z Kijowa, 2 dni po jego zdobyciu z jednoczesnym przekazaniem stronie ukraińskiej.

Jak wiadomo, ten wielki zamysł Piłsudskiego nie wypalił, z bardzo różnych przyczyn, jednakże armia polsko-ukraińska zadała wojskom sowieckim poważne straty, zwłaszcza w sprzęcie, dodatkowo doprowadzając do wyczerpania sowieckich zapasów, np zgromadzonej do ofensywy na Polskę amunicji.
Tak, że generalnie armia Bolszewicka przystąpiła do kontrofensywy znacznie słabsza, niż to początkowo sowieci planowali.

A zatem jasnym jest, że gdyby nawet nie nastąpiłaby ofensywa Kijowska, to sowieci i tak by uderzyli, z tym że zupełnie wypoczęci, z większymi zapasami i w większej liczbie! Pozdrawiam! Autor: centurion

ocenił(a) film na 10
szwesta

Te dane są przestarzałe . Według danych najnowszych Sowieci zabili w latach 1939-1941 sto tysięcy osób (Liczba porównywalna z czystkami ukraińskimi ) jeżeli chodzi o obywateli polskich z roku 1939. Jeżeli chodzi o Polaków-obywateli sowieckich dochodzi dodatkowe sto tysięcy osób ale też Ukraińcy zabijali Polaków nie tylko w czasach drugiej wojny. Żaden poważny historyk nie podaje już liczby zesłanych Polaków w takich ilościach. Zresztą nie wiem co ma Twój przydługi elaborat znaczyć, nawet gdyby nie podawał oderwanych od rzeczywistości przestarzałych danych z lat przed otwarciem archiwów (Np szczegółowe dane jakie podawał Sołżenicyn co do liczby ofiar Stalina są dziś uważane za zupełną abstrakcję ) ? Pogodzenie się Polaków z kultem siekierników ?

Raedwald

21 maja 1941 r. szef NKWD Ławrientij Beria wydał zarządzanie o „wysiedleniu społecznie obcych elementów z republik bałtyckich, Zachodniej Ukrainy, Zachodniej Białorusi i Mołdawii”. Dla Polaków zamieszkujących wschodnie ziemie II RP ta zbrodnicza dyrektywa oznaczała kolejny dramat wywózek.
17 września 1939 r. Związek Sowiecki rozpoczął agresję na Polskę, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze RP. Z zajętych obszarów państwa polskiego władze sowieckie dokonały czterech masowych deportacji, których celem była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej ludności.
14 maja 1941 r. Komitet Centralny WKP(b) i Rada Komisarzy Ludowych ZSRS podjęły uchwałę nr 1299-526 o aresztowaniu i skierowaniu na zsyłkę na okres 20 lat „członków rodzin uczestników kontrrewolucyjnych organizacji ukraińskich i polskich”. Tydzień później Beria podjął decyzję, że akcja ma obejmować dawne ziemie II RP oraz republiki bałtyckie i Mołdawię.
Ta deportacja objęła inteligencję, uchodźców, fabrykantów, kolejarzy oraz rodziny oficerów Wojska Polskiego, zamordowanych rok wcześniej w Katyniu i innych miejscach zbrodni, a także rodziny policjantów i urzędników.
Osoby deportowane zaliczono do kategorii tzw. „zsyłposielencew”, czyli tych, dla których zesłanie oznaczało dwudziestoletni przymusowy pobyt w wyznaczonych rejonach (głównie w Kazachstanie). Fala ta - nie licząc Łotwy, Estonii i środkowej Litwy - objęła około 86 tys. osób
— (A. Paczkowski „Czarna księga komunizmu”)
Szczególnie wielu deportowanych pochodziło z zamieszkałych w większości przez Polaków Wileńszczyzny, Grodzieńszczyzny i Białostocczyzny. Z tych obszarów deportacje trwały tuż przed wybuchem wojny sowiecko-niemieckiej, która spowodowała, że straty w bombardowanych przez niemieckie lotnictwo podążających na wschód pociągach sięgać mogły kilkunastu procent. W chaosie, jaki zapanował po ataku III Rzeszy, Wojska Konwojowe NKWD niekiedy samowolnie uwalniały całe transporty tkwiące w Mińsku i jego okolicach.
Większość deportowanych nie miała jednak takiego szczęścia. Celem transportów były obozy pracy. Warunki egzystencji w łagrach na Uralu wspominali po latach:
Sama praca w łagrze była niezwykle ciężka. Po śniadaniu, które składało się najczęściej z wody zabarwionej mąką, w której w dobrym wypadku pływało kilka ciemnych „gałuszek”[rodzaj klusek ziemniaczanych], szło się do pracy, która trwała 10, potem 12 godzin dziennie (bez obiadu). Wychodzono na robotę, o ile sobie przypominam, na godz. 7 rano i kończono ją o 17 wieczorem, potem zaś (po wybuchu wojny) rozpoczynano pracę o godz. 6-tej i kończono o 18 na miejscu pracy. [#] W miesiącach letnich ogromną plagą były […] jadowite muszki, ogromnie utrudniające nie tylko pracę, ale zalatujące w oczy tak, że patrzeć było trudno”
— ” ‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942”.
Część zesłańców próbowała uciekać:
Niektórzy jednak nie wytrzymywali nerwowo i mimo szalonych trudności uciekali. Uciekało za mnie kilku (trzech) i nikomu to się nie udało. Zawsze go pies dogonił i pokiereszował okropnie. Później takiego nieszczęśnika sprowadzano do obozu, z którego uciekł, wyprowadzano na trybunę, pod którą zbierano cały łagier, biedak obdarty, przez psa pogryziony i pokryty nieopatrzonymi naumyślnie ranami, zmuszony do publicznego upokorzenia się czyli tzw. pokajania się […] Widać było wyraźnie jak prócz psa był okropnie pobity i złamany, że ze zrezygnowaniem i płaczem wygłaszał nauczoną uprzednio torturami lekcję”
— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942".

Pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich z ziem wschodnich RP, zaanektowanych przez ZSRS w wyniku agresji rozpoczętej 17 września 1939 r., władze sowieckie przeprowadziły 10 lutego 1940 r. Według danych NKWD, do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono wówczas około 140 tys. ludzi.
Decyzję o kolejnej wielkiej wywózce Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Akcję wysiedlania władze sowieckie rozpoczęły w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Jej ofiarami stały się głównie rodziny polskich jeńców rozstrzeliwanych właśnie przez NKWD w Katyniu, Charkowie i Kalininie (Twer) oraz najbliżsi mordowanych w tym samym czasie polskich obywateli, przetrzymywanych w więzieniach sowieckich.
Przebieg deportacji tak przedstawiała wywieziona wówczas z Białegostoku polska nauczycielka:
Dom otaczały jednostki o wyglądzie zbirów, komunistyczny element polski, z miejskiego proletariatu, do wnętrza wchodzili funkcjonariusze NKWD. Po stwierdzeniu tożsamości (mocno podkreślano narodowość, obawiano się brać Niemców) kierujący „branką” odczytywał decyzję (…) skazującą daną jednostkę na „przesiedlenie”. Robiono ścisłą rewizję (…). Do pakowania pozostawiano godzinę lub 30, a nawet 15 minut. Nie zwracano uwagi na ciężko, nawet obłożnie chorych, małe dzieci, które matki pragnęły zostawić u swoich lub znajomych, kobiety w ostatnim stadium ciąży, starców. Wszystkich zabierano pomimo łez, rozpaczy i oświadczeń lekarzy o niemożliwości zniesienia podróży
— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942” Janina G.; zachowano oryginalną pisownię tekstu)
Wspominając niezwykle ciężkie warunki panujące w czasie transportu, kilkunastoletni chłopiec, deportowany ze Lwowa wraz z matką, pisał:
„>Załadowano nas do wagonów po 30 osób i więcej do jednego. Od razu wagony zostały zamknięte i zadrutowane. (…) Dwa dni staliśmy na dworcu oglądając przez zakratowane okienka nieszczęśników zwożonych bezustannie autami. W wagonach były straszne warunki bytu. Kobiety razem z mężczyznami, ubikacja w kształcie rury drewnianej, wystawiona na zewnątrz wagonu. Ścisk, brak chleba, wody i gorąco doprowadzały ludzi do szału, już w drugim dniu jazdy zwariowały dwie kobiety i zostały umieszczone w specjalnym wagonie. Przejeżdżając przez granicę polsko-rosyjską zapanował smutek i płacz. Wiedzieliśmy, że wjeżdżamy w kraj biedy, nędzy i głodu, mając małe nadzieje na wydostanie się stąd. Jazda ta trwała 17 dni, po drodze zostawialiśmy trupy starców i dzieci, którzy nie przetrzymali tej jazdy

— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942” - Wiesław R.; zachowano oryginalną pisownię tekstu.

Zdecydowaną większość deportowanych skierowano do Kazachstanu, gdzie zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.
Dwunastoletnia dziewczynka, wywieziona w kwietniu 1940 r. ze Lwowa do Kustanajskiej obłasti, tak opisywała swoje doświadczenia z Kazachstanu:
W kołchozie pracowaliśmy razem z bratem bo mamusia moja chorowała i choć pędzili nie szła do roboty. W naszym kołchozie był tzw. predsidatiel od jego humoru zależało nasze życie, gdy chciał dać mąkę, to dał a jak nie to nic nie można było zrobić. Niedał i koniec. Gdy musiałam pójść do szkoły niedługo chodziłam, bo niedawano mi chodzić nazywano nas bandytami i jeszcze inaczej więc nie mogłam tego słuchać i znieść wolałam się nie uczyć i niejeść chleba, a nie słyszeć. (…) Gdy przyszły Święta Bożego Narodzenia u nas nic nie było ani nawet okruszynki chleba. Choć nie wiedziałam jak to się żebrze ale spróbowałam. Poszłam po chatach i śpiewałam noi coś przyniosłam do domu upokarzałam sie bardzo ale trudno iść trzeba bo tam w biednej kibitce zgłodu umiera mamuśa i brat. Gdy przyszła wiosna pracowałam wszędzie, (…) miałam wtedy 12 lat byłam jeszcze bardzo mała siły moje niepozwalały mi na taki wysiłek ale trudno trzeba. Nazywali nas jak mogli najgorzej wogole teraz nie mamy słów do opisania tego co przeszliśmy
— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942” - Danuta G.; zachowano oryginalną pisownię tekstu.
W sumie w wyniku deportacji dokonanej w kwietniu 1940 r. z ziem wschodnich RP wywieziono około 61 tys. obywateli polskich. Wśród nich Polacy stanowili 68 proc., Białorusini 13,4 proc., Ukraińcy 12,3 proc., Żydzi 4,3 proc. Kolejne deportacje zostały przeprowadzone przez władze sowieckie w czerwcu 1940 r. i pod koniec maja 1941 r., tuż przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej. Łącznie według danych NKWD we wszystkich czterech wywózkach zesłano około 330-340 tys. osób.
Związek Sybiraków przedstawia dużo wyższe dane. Według jego szacunków, wywiezionych na Wschód, było ok. 1,3 mln osób, w tym ok. 300 tys. z samej ówczesnej Białostocczyzny.
Celem sowieckich deportacji była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej ludności, miały one rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie totalitarnemu sowieckiemu imperium siłę roboczą. Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana.
Prof. Andrzej Paczkowski, odnosząc się do tej kwestii, pisał:
Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach – od rozstrzelania, poprzez więzienia, obozy i zsyłki, po pracę wpół przymusową - ponad 1 milion osób, a więc co dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób
— „Czarna księga komunizmu” – A. Paczkowski „Polacy pod obcą i własną przemocą”.
Związek Sowiecki, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski, zajął w 1939 r. obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około 5 milionów Polaków, pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi.wpolityce

szwesta

Generał Władysław Anders także był posłańcem polskich nadziei, symbolem wyzwolenia, jakie należało i trzeba było nieść milionom obywateli Rzeczypospolitej zagarniętych przez sowiecki żywioł; był naszym „Mojżeszem” wyprowadzającym tysiące zesłańców i więźniów z sowieckich łagrów – żołnierzy, cywili, mężczyzn, kobiet, dzieci. Gdy wywiódł swą armię z „domu niewoli” i gdy już ze statków stawiała ona stopę na perskiej ziemi – jak starotestamentowy bohater mógł patrzeć na nią i dziękować Bogu za to cudowne ocalenie. Kiedy potem 2. Korpus walczył ramię w ramię z Anglikami i Amerykanami na włoskiej ziemi, zachodni sojusznicy patrzyli na naszych żołnierzy jak na wojsko w jakiejś mierze baśniowe, słyszeli coś o gehennie sowieckiej niewoli, lecz nie byli w stanie na tyle uruchomić wyobraźni, żeby zrozumieć, jakie piekło przeszli Polacy. Któż by zresztą to potrafił? Najlepszy nawet opis zawsze będzie jedynie jakąś próbą przybliżenia tematu – jedynie ten, kto dzień za dniem szedł piłować pnie drzew w trzaskającym mrozie, ten, kto wyjąc z bólu, gołymi rękami wyciągał z dołu z gliną kolejne pełne wiadro, a potem wlókł się z nim kilkadziesiąt metrów i wracał cały przesiąknięty wodą, ten, kto nie mógł spać, bo miliony wszy gryzły niemiłosiernie całe ciało, ten, kto przez cały dzień marzył o kolejnym kawałku chleba – ten tylko, kto to wszystko przeżył, rozumiał, co przeszli inni.

Cały dramat tzw. andersowców tym był większy, że zawierał trzy potężne akty, które w całości tworzyły opowieść w stylu greckiej tragedii. Pierwszy jej akt to upadek wrześniowy i potworne doświadczenie sowieckiej niewoli. Drugi zaczyna się wraz z układem Sikorski–Majski z końca lipca 1941 r. i kończy w trakcie walk o Monte Cassino, które stanowią crescendo historii – tej właśnie części można by nadać tytuł „Nadzieja”, gdyż wiąże się z daniną krwi oraz wiarą, że będzie wolna Polska po zakończeniu wojny. I akt trzeci rozpoczyna się wraz z konferencją jałtańską, a raczej wraz z wieściami o wyniku jej ustaleń, które w końcu dotarły do żołnierzy 2. Korpusu. Gorzkie poczucie beznadziei, porażki i bezcelowości dalszych działań stały się udziałem wielu Polaków walczących u boku wojsk Zachodu. Sprzeciw samego generała Andersa i jego chęć demonstracyjnego zaprzestania walki dobrze wyrażały to wszystko, co czuli i myśleli jego żołnierze – zostaliśmy zdradzeni, sprzedani Stalinowi w najbardziej cyniczny z możliwych sposobów. Bolało to jeszcze mocniej z tego względu, że jednocześnie korzystano z naszego wysiłku zbrojnego. To, co miało być ceną za Niepodległość, krew przelewana na polach bitew – szło w naszym poczuciu na marne.

Tego także zdawali się nie rozumieć nasi sojusznicy – ci na wyższych szczeblach udawali, że nie rozumieją, ci na niższych nie byli w stanie nawet po trosze wyobrazić sobie tego, co oznacza w praktyce sowiecka „wolność”. Patrzyli więc czasem zdumieni na naszych pogrążonych w złości i żalu andersowców. Oni natomiast stanowili armię wyjątkową – właśnie z tego względu, że byli jednocześnie ofiarami i wyzwolicielami. Nieśli ze sobą nie tylko wspomnianą nadzieję, lecz także wiedzę i własne doświadczenie związane z sowiecką niewolą.

Pisane już po wojnie wspomnienia Polaków, którzy na własnej skórze przekonali się o „dobrodziejstwach” systemu sowieckiego, były i są bezcennym wkładem w świadomość europejską, która winna określać stosunek Europy do Rosji. Szczególnie że tzw. upadek komunizmu to w istocie jedynie kolejne przeistoczenie się systemu w taki, który nadal ma identyczne imperialistyczne, bezwzględne cele jak niegdyś. Wcale nie tak daleko Rosji Putina do tej stalinowskiej. Życie ludzkie waży tyle co dawniej – czyli nic. Tak więc pamiętniki Józefa Czapskiego („Wspomnienia Starobielskie” i „Na nieludzkiej ziemi”) czy Gustawa Herlinga-Grudzińskiego („Inny świat”) powinny stanowić lekturę obowiązkową w szkołach – nie tylko polskich, lecz także europejskich.autor: Tomasz Łysiak GPC

szwesta

"po trupie Warszawy na Zachód" (Tuchaczewski w 1920) i "wystarczające okazało się krótkie uderzenie w Polskę ze strony naprzód armii niemieckiej, a potem Armii Czerwonej, aby nic nie zostało z owego poczwarnego bękarta Traktatu Wersalskiego, który żył kosztem niepolskich narodowości. (Wiaczesław Mołotow w 1939

szwesta

Ludwika i Antoni Wołkowiccy byli właścicielami ziemskimi z Brzostowicy Małej na Białostocczyźnie. Komunistyczno-kryminalna banda związała ich ręce drutem kolczastym, do ust wlała wapno i żywcem zakopała. Taka była odpowiedź na nawoływania komandarmów sowieckich do walki „z obszarnikami i kapitalistami”. Wymordowano co najmniej 200 polskich ziemian. Tak zaczynał się Katyń, rozprawa z polskimi elitami.
Największych zbrodni dopuściły się regularne oddziały Armii Czerwonej. (…)
Uznając polskich oficerów za „wrogów klasowych”, a żołnierzy stawiających opór za „bandytów”, Armia Czerwona we wrześniu i w październiku 1939 r. zamordowała około dwóch i pół tysiąca polskich oficerów, żołnierzy i policjantów. Nie zginęli w walce, lecz jako jeńcy wojenni. Powinni być dopisani do rachunku katyńskiego.
Pierwszymi ofiarami sowieckich zbrodni byli obrońcy polskich granic – oficerowie i żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza. Wierni przysiędze żołnierskiej bronili granicy Rzeczypospolitej przed napastnikami, którzy wtargnęli na jej terytorium. W rejonie miasta Sarny (woj. wołyńskie) Sowieci rozstrzelali całą kompanię z batalionu KOP „Sarny” wziętą do niewoli, razem 280 oficerów i żołnierzy!
Znanym i często przytaczanym w literaturze historycznej przykładem zbrodni wojennej na bezbronnych jeńcach była śmierć oficerów i podoficerów Pińskiej Flotylli Rzecznej, którzy – zgodnie z niepisanym prawem honorowym marynarki wojennej na całym świecie – zatopili przed kapitulacją swe okręty, by nie stały się łupem przeciwnika. Zostali za to zamordowani 26 września 1939 r. w Mokranach (rejon Brześcia) –nie przez NKWD, lecz przez regularny oddział sowieckich sił pancernych.
Największych zbrodni dokonali czerwonoarmiści w Rohatynie (woj. stanisławowskie) na żołnierzach polskich i na ludności cywilnej, w Grodnie, Nowogródku, Sarnach i w Tarnopolu, także w Wołkowysku, Oszmianie, Świsłoczy, Mołodecznie, Kosowie Poleskim, Chodorowie, Złoczowie i Stryju. Nie oszczędzali kobiet i dzieci. WRohatynie rzeź trwała cały dzień.
O okrucieństwie i bezprawiu, pod parasolem ochronnym Armii Czerwonej lub z jej aktywnym udziałem, świadczą liczne, przerażające relacje… (…)
Sowiecki Selbstschutz
22 września 1939 r., po obronie Grodna, Sowieci rozstrzelali w Sopoćkiniach (25km od Grodna), strzałem w tył głowy, gen. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i jego adiutanta. (…)
Za oddziałami Armii Czerwonej posuwały się siły specjalne NKWD, dokonujące aresztowań i zbrodni na lokalnych elitach polskich, do czego wykorzystywały informacje przekazywane przez miejscowe jaczejki i organizującą się „milicję ludową”.Tę „milicję”, złożoną z sowieckich kolaborantów różnych narodowości, nielojalnych obywateli Rzeczypospolitej wysługujących się agresorowi, można porównać do Selbstschutzu w niemieckiej strefie okupacyjnej. Jedni i drudzy dopuścili się licznych zbrodni na obywatelach Rzeczypospolitej w pierwszym okresie okupacji.Selbstschutz pomagał gestapo w przygotowaniu „księgi poszukiwanych Polaków”, przeznaczonych do „likwidacji”. Wydaje się, że istniała również sowiecka „księga poszukiwanych Polaków”, osób zasłużonych w pracy dla państwa polskiego, przygotowywana przez komunistyczne jaczejki. Wskazuje na to sprawność, z jaką sowiecka policja polityczna dokonywała aresztowań przedstawicieli polskich elit społecznych.Na polskiej ziemi nie powinno być żadnych pomników „bohaterskiej Armii Czerwonej”. W roku 1939 była ona krwawym agresorem. W latach 1944-1945 przynosiła nam nową okupację. Jakiekolwiek hołdy w przestrzeni publicznej obrażają pamięć ofiar i poddają w wątpliwość suwerenność naszego państwa."Szubarczyk

szwesta

"Wydaje się, że na temat tego polskiego „holokaustu” na Wschodzie powiedziano już wszystko, ale w książce Szubarczyka odkrywamy nieraz nową perspektywę i rzadziej wymieniane fakty jak np. rzezie i drastyczne zbrodnie dokonane przez żołnierzy Armii Czerwonej po 17 września ( str.36-41) czy sowieckie zbrodnie w więzieniach Lwowa, Sambora, Szczerca, Drohobycza, Borysławia, Stryja, Nadwórnej, Złoczowa, Brzeżan, Tarnopola, Łucka, Równego, Dubna, Oleszyc i w innych miejscach, także marsze śmierci ( str.103 – 125). Upiorność tych zbrodni nie pozwala mi wchodzić tu w szczegóły, ciekawy czytelnik odkryje je sam. Lektura ich spędza sen z powiek.
Oprócz stron poświęconych zbrodni Katynia autor ( ostatnią ofiarą był tu ks.Stefan Niedzielak, str.322-5) Szubarczyk przedstawia mniej znane zbrodnie jak mordy w Głębokiem, Berezweczu , masowe mogiły w Kuropatach pod Mińskiem czy kaźń tysięcy Polaków w więzieniach Kijowa. Inną formą zabijania Polaków był przymusowy pobór do Armii Czerwonej prawie 200 tysięcy byłych żołnierzy wojska polskiego za „pierwszego sowieta”.
Nienawiść Rosjan do Polaków nie miała granic, NKWD uciekając przed Niemcami po 22 czerwca 1941 roku pędziło polskich więźniów ze Lwowa piechotą do Moskwy, a wycieńczonych przebijano bagnetami. Straszliwy był los dzieci, opisała to w książce „Tułacze dzieci” Hanka Ordonówna, słynna pieśniarka i aktorka, sama deportowana z Wilna w r.1941. Opiekowała się sierotami, a zmarła z wycieńczenia w Bejrucie w wieku 47 lat. Jej książka była oczywiście zakazana w PRL-u, dopiero w r.2000 wydano ją w kraju ( reprodukcja okładki na str. 303). Szubarczyk opisał też postać przedwojenngo konsula Tadeusza Lisieckiego z Bombaju, który organizował pomoc dla ludności polskiej w Sowietach pod auspicjami PCK i dla transportów polskich sierot.
O traumatycznych przeżyciach polskich zesłańców mówi znakomita praca naukowa dr. Ewy Jackowskiej „Psychiczne następstwa deportacji w głąb ZSRR w czasie II wojny światowej”, praca wydana w r. 2004 w Szczecinie, lecz prawie przemilczana. Autor wspomina ją, podobnie jak książkę ks.Zdzisława Peszkowskiego i dr.Stanisława Zdrojewskiego „Warszawa w grobach Katynia”. Kilkakrotnie Szubarczyk przywołuje dokumentalny film Laurence’a Reesa „II wojna Światowa. Za zamkniętymi drzwiami” , ukazujący kulisy przygotowań do wojny.We wstępie do „Czerwonej apokalipsy” przedstawiono pakt Ribbentrop-Mołotow, autor podkreśla też, że II wojna światowa zrodziła się z nienawiści do Europy wolnych narodów, które wybiły się na niepodległość w wyniku sprzyjających dla nich okoliczności – rozpadu Austro-Węgier, wojennej klęski Niemiec, zrewoltowania i osłabienia Rosji.
Dzisiaj, gdy wolność narodów europejskich mierzy się normami unijnymi, a moloch Wschodu podnosi coraz wyżej pięści - z jaką nadzieją możemy patrzeć w przyszłość ?
Znakomita książka dr Szubarczyka, opatrzona bogatą bibliografią i indeksem, jest dla nas nie tylko bolesnym dokumentem dziejów, ale i przestrogą przed nową apokalipsą. Czyta sie ją jednym tchem, bo powstała z miłości do Polski i na fundamentach rzetelnych źródeł historycznych. W czasach podważania sensu polskości warto pamiętać, że w procesie mińskim sterowanym przez NKWD nie wyparł się Polski Gamber Kurmanowicz, obywatel II RP pochodzenia tatarskiego. Czy zarumienią się lemingi ?" Marek Baterowicz

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones