PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671051}

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Star Wars: Episode VII - The Force Awakens
7,2 241 091
ocen
7,2 10 1 241091
7,4 41
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Czytając komentarze, natknąłem się na multum narzekań na to, jak to Rey z Finnem pokonali Kylo Rena, Sitha trenowanego przez Luke'a.
Wszyscy praktycznie zarzucają tej walce absurd. Ja nie - dlaczego?
Uwaga, skupcie się, bo nie będę powtarzał:

1. Ren to nie mistrz pokroju Dooku, Palpatine'a czy Vadera, tylko jedynie ADEPT, i to adept pełny emocji, a jak każdy wie, emocje często są przeciwnikiem zdrowego rozsądku (aka Anakin w II epizodzie i łomot jaki otrzymał od Dooku).
2. Rey wykazała w tej walce że moc jest w niej silna - cholera wie, może to bedzie wyjaśnione w następnych częściach - może nie - ja osobiście uważam, że jest córką Luke'a, a ojciec jej w jakiś tajemny sposób w tej walce pomógł - ja to kupuję.
3. Kylo dostał postrzał od potężnej kuszy Chewiego co dodatkowo było pokazywane kilkukrotnie (kapiąca krew)

No i najważniejsze:

1. Każdy się czepia, że nowicjuszka pokonała adepta który porzucił trening Jedi (nie jest powiedziane po jakim czasie), natomiast nikt nie czepiał się, gdy w V epizodzie Luke trenowany kilka godzin przez Obi-Wana i zapewne kilka dni przez Yodę (raczej nie w walce na miecze, ponieważ Yoda w tym okresie miecza już nie miał) kilkukrotnie zagroził Vaderowi a raz nawet go ciął i gdyby nie potężny pancerz, Vader miałby znów problem z kończyną. Oczywiście stare tetryki fanboy'ujące Starą Trylogię ponad wszystko (żeby nie było, też preferuję ST ponad nową, co nie przeszkadza mi być fanem Przebudzenia Mocy) wyjadą mi z "a Vader nie walczył na sto pro, nie chciał uszkodzić syna, hurr durr..." ale takie tłumaczenie zdecydowanie do mnie nie trafia. Faktem jest, że żyjący przez większość czasu pod kloszem wieśniak z Tatooine poradził sobie nienajgorzej z najpotężniejszą pod względem mocy i jedną z najpotężniejszych pod względem walki na miecze świetlne postacią w Galaktyce, podczas gdy zdana na siebie przez większość życia, potrafiąca dobrze walczyć złomiarka (dodać trzeba - że również silna mocą) i szturmowiec, który z pewnością przeszedł szkolenie w walce - także wręcz - pokonali Z TRUDEM ciężko rannego ADEPTA.

O ile rozumiem zarzuty, że VII zbytnio przypomina IV i o ile rozumiem czemu tylu osobom nie przypadł do gustu Kylo Ren (mimo wszystko, najsłabsza postać z nowych) o tyle nie rozumiem tego jasiolenia dużej części fanatyków i mieszania z błotem filmu. Po prostu, niektórzy muszą narzekać i zaniżać ocenę z powodu zawodu tego, że VII epizod nie jest epizodem V czy VI - uważanym przez wielu za najlepsze. Moi drodzy, oceniajcie film taki jaki jest, a nie dlatego że "nie spełnił oczekiwań".

ocenił(a) film na 10
okolioza77

Nie napisałem, że ukończyła jakieś szkolenie, ale pewnie od dziecka musiała umieć sobie radzić i na pewno stoczyła wiele potyczek. To też nie jest tak, że ona go pokonała od tak sobie. Dopiero pod koniec ich walki rzuciła się na niego w gniewie i to zapewne dodało jej sił.

AntyNedzaUmyslowa

Ten młodziutki adept jak go określiłeś potrafił na początku filmu zatrzymać w locie strzał z blastera. Gniew może i doda sił, ale na pewno nie umiejętności i finezji we władaniu mieczem świetlnym. Każdy i tak zostanie przy swoim, jak wspomniałem sam fakt, iż część widzów ma jednak wątpliwości powoduje, iż nie było to takie logiczne.

ocenił(a) film na 10
sajok

To przecież tylko film SFi dla młodzieży :) STAR WARS bo STAR WARS, ale można nagiąć kilka rzeczy :) poza tym widać strzał z blastera łatwiej zatrzymać niż szalejącą babę z mieczem :)

AntyNedzaUmyslowa

Ha, i tu mnie masz ;) Nic nie jest w stanie powstrzymać szalejącej baby z mieczem, nawet adept ciemnej strony mocy. Zatem poddaję się sile Twoich argumentów :)

ocenił(a) film na 10
sajok

''Czesze'' się i pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
Gheric

Gheric, w pełni się zgadzam z Tobą, a do tego trzeba jeszcze dodac, że nie tylko Kylo Ren był ranny, ale też nie miał na celu zabijac Rey w tej walce. Dostał przecież rozkaz od Snoke'a aby ją pozyskac dla ciemnej strony mocy, wcześniej też miał ją przyprowadzic do niego, ale uciekła. Od początku chcieli ją żywą, jako cennego sojusznika, wielkie źródło mocy. Pod koniec walki Ren proponuje jej, że będzie ją uczyc, chce aby przeszła na jego stronę. Jest wyraźnie zaskoczony jej mocą oraz determinacją. Poza tym Rey posiada umiejętności w walce wręcz, potrafi się posługiwac bronią białą, chociażby tym kijem w walce z kolesiami którzy chcą ukraśc BB-8... to w połączeniu z uwolnieniem jej mocy i Renem który sam nie jest stabilny psychicznie a do tego został zaskoczony, może tłumaczyc taki przebieg walki. Jeśli chodzi o starcie z Finnem, wygląda to raczej jakby Ren się z nim bawił i omal go nie zabija przecież... Myśle, że te wszystkie okoliczności sprawiają, że młoda uzdolniona przyszła jedi mogła zaskoczyc młodego adepta ciemnej strony mocy :)

ocenił(a) film na 9
Gheric

Tak jak mówisz Kylo był ranny a Finn miał szczęści machając mieczem jak cepem. Rey to coś innego. Poczuła "kopa" mocy, chociaż nad tym nie panowała. A Kylo Ren nie był Sithem :)

Gheric

Gheric w pełni się zgadzam.

Najważniejsze dwie kwestie są takie. Po pierwsze Kylo był ranny. A po drugie, chciał przeciągnąć Rey na złą stronę mocy. Nie walczył 100% by ją zabić. Przecież jej proponuje, że będzie ją uczyć.

Dlatego, podczas gdy ranny Kylo próbował ją zrekrutować...ta obudziła w sobie moc i zaczęła go atakować na maxa. Widać było, że go to zaskoczyło a przez to że był ranny, nie umiał się wybronić.

Natomiast z Finnem to była zabawa a nie walka. A jak ten podczas zabawy trafił w Kylo, to ten od razu zaczął poważniej walczyć i po chwili Finn już był przypalany...

Pseudo-fani nie rozumieją prostych rzeczy dziejących się na ekranie.

XellosMaster

Wszystko zależy od tego, co chciał osiągnąć Kylo Ren - Finna chciał podreczyc, co zrobił, a z Rey obchodzić się w miarę ostrożnie, żeby jej nie zabić.

Gheric

Troszkę mnie zawiódł film, niestety postać Finna mi się póki co nie podoba, Rey też nieszczególnie zresztą. Może się to zmieni.
I tak dużo lepszy od wielu filmów i wciąż świetny film sci-fi choć też zwróciłem uwagę, że bardzo przypomina Nową Nadzieję.
Co do walki Luke-Darth Vader to ja myślę, że taki Vader pewnie w ogóle nie ćwiczył walki w czasach Imperium i tak jak tu emocje miały coś na rzeczy.
Uwielbiam części stare i nowe.
Też myślę, że to córka Luke'a.
Dobre argumenty.
Nie mam nic do tej walki, a jedynie do tego Kylo Rena, bo mimo rany to jednak spora kompromitacja przegrać z nowicjuszką i wcześniej męczyć się z amatorem. Pewnie silna moc dziewczyny w połączeniu z jego słabą i emocjami oraz raną i być może nieposiadaniem przez dłuższy czas kogoś z kim mógłby potrenować złożyły się na jego porażkę.
Mam nadzieję, że odszedł w niepamięć wraz z tą planetą i nie będzie uprzykrzał życia widzom w następnych częściach.
Liczę, że każda następna część będzie lepsza od otwierającej trylogię. Tak w mojej opinii było w obu poprzednich przypadkach.

ocenił(a) film na 3
Gheric

Tyle że największy problem z tym filmem jest nie to że ewidentnie odstaje od ST czy nawet od NT i że scenarzyści zrobili kopiuj wklej z IV części, ale właśnie niespójność w fabule (jeśli takowa w ogóle tam jest), słaba gra aktorska i zbyt disneyowska atmosfera nie pasująca do tego typu filmów. Podejrzewam że gdyby nie to, że jest to kontynuacją ST to pozytywnych komentarzy byłoby jak na lekarstwo.

ocenił(a) film na 9
Archibald_I

Chyba oglądałeś inny film. W sumie jedyna rzecz, jaka mi w nim nie leży to wnuczek Vadera. Jego charakter rozwydrzonego dzieciaka jakoś mi nie pasuje.

ocenił(a) film na 3
Kandara

Mroczny Palant po prostu idealnie pokazuje zaangażowanie twórców by zrobić dobry film. Zamiast postarać się go dopiąć w każdym szczególe, zostawili go żeby wszystkich raził w oczy. Oprócz tego jest właśnie wiele niedopracowanych szczegółów. Może faktycznie przesadziłem, ale jakimś wielkim arcydziełem to to nie jest -raczej średni. No i oczywiście wadą jest skopiowanie wszystkiego z Nowej Nadziei. Generalnie film miał w sobie za dużo z Disneya jak na porządny film science-fiction. Nie ten klimat.

ocenił(a) film na 9
Archibald_I

Miałam odwrotnie. Klimatu disneya nie czułam wcale, za to poczułam klimat ST, ale też czegoś nowego. Co się tyczy fabuły, to szczerze mówiąc taka powtórka z nowej nadziei mi nie przeszkadzała, w sumie to ledwo zwróciłam na to uwagę, więc trudno, żebym z tego powodu odcinała jakieś punkty, ale ok rozumiem, że można na to marudzić. Ja też nie pogardziłabym czym innym, ale takie rozwiązanie mi po prostu nie przeszkadza. Do tego dochodzą emocje. Kurcze no! Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam tak podekscytowana w czasie oglądaniu filmu oraz tuż po nim. Może na "Ostatnim Samuraju" - chociaż nie raczej nie aż tak. Więc pewnie na "Drużynie Pierścienia", to przecie tak dawno. To było... mogłabym spróbować to opisać, ale brakuje mi weny. Ogólnie motylki w brzuchu i w głowie, ciarki i lekkie rozpłynięcie. Jeśli film to potrafi, nie może być zły. W końcu emocje są ważne.

ocenił(a) film na 3
Kandara

Takie małe porównanie z ST: w Nowej Nadziei przed skokiem w Nadprzestrzeń z Tatooine była półminutowa scena , gdzie sprawdzali koordynaty czy mogą skoczyć i o mało ich wtedy przez to nie złapali. A w Przebudzeniu Mocy lądują od tak na planecie, bez żadnych przygotowań. Dla mnie to jednak trochę klimat zatraciło. Ale o gustach się niby nie dyskutuje. W każdy, razie mi ten film nie podszedł. Taka nowa Nowa Nadzieja, tylko gorsza.

ocenił(a) film na 9
Archibald_I

Czepiasz się pierduł. No tak... skoro siedzisz z notatnikiem i analizujesz scena po scenie, tylko po to, żeby się do czegoś przyczepić to się nie dziwię. :P

ocenił(a) film na 9
Kandara

A zerknęłam na Twoje filmy...
Klątwa Czarnej Perły ma 10, a tam dopiero był klimat Disneya po całości i masa dziwnych nielogicznych rozwiązań. :)

ocenił(a) film na 3
Kandara

Oj tam, z rok temu to oceniałem. Z perspektywy czasu to Klątwa Czarnej Perły arcydziełem nie jest, chociaż to z grubsza dobry film.
Jednak porównujesz dwa filmy, które należą do zupełnie innych gatunków. Miejscowy brak logiki w filmie, w którym ważnym elementem fabuły jest magia i legendy to nic niezwykłego.

ocenił(a) film na 9
Archibald_I

Tyle, że SW nigdy nie były niczym innym. Jedyna różnica polega na tym, że akcja dzieje się w kosmosie. A dokładniej "Dawno, dawno temu w odległej galaktyce", taka konstrukcja wstępu kojarzy mi się z baśnią i to co dostajemy w środku baśnią jest. Mamy przecież rycerzy, księżniczki, absolutne zło i absolutne dobro. Mamy też magię, bo czym innym jest moc? Mamy legendy, wystarczy wspomnieć opowieść z "Zemsty Sithów", którą Sidonius namieszał w głowie Anakinowi. No właśnie... To jest baśń, kosmiczne fantasy, a nie SF, bo czego jak czego, ale nauki tam akurat nie ma.

ocenił(a) film na 3
Kandara

Akurat Star Wars jest raczej przykładem SF, a nie kosmiczną baśnią. Wstęp jeszcze o niczym nie świadczy. Skarżyć się by można jedynie na Moc, ale takie elementy pojawiają się w wielu innych przykładach z gatunku SF.
I jeśli mówimy jeszcze o NT, to Moc to raczej żadna magia a Midichloriany. :D

ocenił(a) film na 8
Archibald_I

A czy czasem s-f nie skupia się na wpływie rozwoju technologii na człowieka? Dlatego tak często akcja dzieje się w przyszłości. SW zaś według mnie to po prostu fantasy w kosmosie ;)

ocenił(a) film na 3
sundayborn

Przecież SW to futurystyczna wizja ludzkości, z elementami Mocy. Oficjalnie podpinało by się to pod Space Opera.
Może czas skończyć tą dysksusję o SW7, bo nigdy nie dojdzie się do porozumienia - to jak dyskusja między ateistami a wierzącymi. Mi po prostu film nie podszedł, komuś innemu mógł się podobać.

ocenił(a) film na 8
Archibald_I

Nie powiedziałbym, że to wizja ludzkości, Lucas raczej nie miał takich ambicji tworząc ten "nowoczesny mit". Nigdzie zaś nie jest napisane, że "Przebudzenie..." musi się wszystkim podobać ;)

ocenił(a) film na 8
Archibald_I

Wizja ludzkości to np Mass Effect ale na pewno nie Gwiezdne Wojny. Gwiezdne Wojny to science fantasy.

ocenił(a) film na 8
Archibald_I

Star Wars od dawna się zalicza do Science fantasy.

ocenił(a) film na 3
Kandara

Ale chodzi o to że właśnie dużo było takich scen i nieścisłości.

ocenił(a) film na 9
Archibald_I

No właśnie to jest czepianiem się pierduł. :D

ocenił(a) film na 3
Kandara

Gdybym znalazł 1, 2 takie sceny w filmie to faktycznie miałabyś rację. Ale jeśli takie coś jest na każdym kroku, to nie czepiam się pierdół, tylko niedopracowania do końca filmu, który miał być wielkim hitem i powinien stać na wyższym poziomie. W każdym razie znam wiele innych filmów, które są lepiej wykonane i w odbiorze też są lepsze.

ocenił(a) film na 8
Kandara

Słuszna uwaga, w końcu ocena filmu to subiektywne, indywidualne wrażenie. Bywają dobre filmy oglądane przeze mnie z wielkim zainteresowaniem (dla mnie np. "Enter the Void"), do których nie mam ochoty wracać, przynajmniej nie w najbliższym czasie po seansie. Zaś te, które mam ochotę ponownie obejrzeć - tak było z "Przebudzeniem..." - mają za to u mnie dodatkowe punkty ;)

Gheric

Finałowa walka była całkiem dobra, podobnie jak film. Nie wiem czego ludzie się spodziewali po nowych postaciach. Disney ładnie wprowadził widza w nową historię, właściwa akcja czeka nas (mam nadzieję..) w następnych epizodach.

ocenił(a) film na 10
Gheric

czy to prawda że abrams usunął scene z rycerzami ren jak w filmie robią rzeźnie na jedi , wogóle są oni pokazani w filmie?

ocenił(a) film na 8
Gheric

1. Zapomnij o częściach I-III. Udawajmy, że nigdy ich nie było, a SW znowu da się oglądać.
2. Na każdą twoją wątpliwość co do zdolności Luke'a, Rey i tego czarnego (oczywiście mówię o Benie Solo!) we władaniu mieczem jest jedna odpowiedź - moc jest w nich silna... i silna jest w ich rodzinie... w retrospekcji chyba celowo nie pokazano rodziców, żeby nas czymś... "zaskoczyć". Trzymajmy się zasady, że to nie mięśnie i miecz świetlny jest najpotężniejszym sojusznikiem, ale... moc! Tym samym dlaczego ten... Solo, tylko raz użył swojej mocy 'push', aby powalić dziewczynę, a później nie potrafił. Przegrał i to z kretesem, a śmoc w nim okazałą się słaba. Inaczej niż Obi-Wan, który odniósł ideologiczne, a nie fizyczne zwycięstwo nad swoim uczniem, który nawet po ciemnej stronie nie mógł zabić swojego mistrza.

ocenił(a) film na 4
Gheric

Już nie miałam siły tłumaczyć tego wszystkiego znajomym, psioczącym pod niebo na tę finałową walkę, na Rey i na Kyle Rena. Cieszę się, ze ktoś jeszcze podziela moją opinię :) Też mam wrażenie, ze Rey jest córką Luke'a. Pożyjemy - zobaczymy :)

ocenił(a) film na 10
Gheric

Obejrzałem Przebudzenie mocy i jestem rozdarty, no może nie tak jak Kyle Ren ;) ale jednak, bo film bardzo mi się podobał, ale faktycznie mimo, że czerpie garściami z EU to się od niego różni? Czy to dobrze? Myślę, że tak, bo co to byłaby za frajda jakby wszystko było wiadomo, poza tym EU powstało, gdy nie wiadomo było czy VII-IX w ogóle powstaną. Co do mocny stron to zdecydowanie początek - imponujący, dobrze że Han Solo nie widział co Rey wyprawia z Sokołem Millenium, bo by zszedł na zawał ;) Co do nowych postaci UWAGA będą spojlery!!!! to Rey wypada nieźle - nie wiemy o niej za wiele, ale postać ciekawa, tajemnicza i budząca sympatie - co do jej udziału w walce finałowej to miała ten swój wyjątkowy styl walki mieczem świetlnym polegający na pchnięciach zaczerpniętych ze sztuki walki kijem, także walczyć umiała i nie była lajkiem w tej kwestii. Poza tym, w pewnej chwili gdy uciekając trafia nad skarpę, tajemniczy głos dodaje jej sił i odtąd to ona przejmuję inicjatywę w walce z Kyle Renem. Rodzą się pytania skąd u niej Moc jest tak silna?! na te pytanie otrzymamy odpowiedzi w następnych filmach i dobrze :) Finn zabawna postać, choć romansu z Rey raczej sobie nie wyobrażam, raczej będzie to przyjaźń. Co do innych postaci to BB-8 wymiata - rozśmiesza bardziej niż C3PO i R2D2 w poprzednich częściach. Poe Dameron też fajna postać, zabawny był ten tekst "że przez maskę słabo słyszy Kyle Ren'a", to będzie taki następca Hana Solo. I tu muszę przyznać, że stary poczciwy Han Solo jest najlepszy ze wszystkich tych postaci razem wziętych, tym bardziej szkoda, że już go więcej nie zobaczymy :( Co do Kyle Rena to postać, której jeszcze nie widziałem przynajmniej w tym uniwersum - rozkapryszony dzieciak największych bohaterów galaktyki w dziejach, mający manię wielkości, próbuje nieudolnie nawiązać do przodków na czele ze swoim dziadkiem Vaderem. To postać pełna sprzeczności, zakłada maskę by się upodobnić do dziadka, mimo, że nie musi jej nosić - tekst Hana Solo miażdży - "weź synu zdejmij tą maskę, bo robisz wiochę". Ogólnie mroczne wcielenie Bena Solo jest żywcem wzięte z KoToRa, a jego pierwowzorem była za pewne jakże świetna postać Revana. Młody Starkiller (kolejny znajomy z gier tym razem z The Force Unleashed, z której twórcy filmu czerpali tworząc Kyle Ren'a), uważający się za ucznia i następce Vadera będzie na pewno barwną postacią, którą oglądać będziemy zapewne do końca tej trylogii, a wraz z kolejnymi dwoma częściami będziemy świadkami postępów zarówno Rey jak i Kyle Rena. Sam jestem ciekaw czy na końcu Kyle Ren jest w stanie przejść jeszcze na jasną stronę mocy, bo tu chyba przekroczył wszelkie granicę, których nie przekroczył nawet Vader (nie zabij Luke'a, nie dał go zabić Imperatorowi). Jeśli chodzi o walkę finałową, to mimo, że chciałby być jak Vader na tą chwilę nie dorasta mu do pięt, więc nie ma się co dziwić, że go pokonali, poza tym był trafiony blaster przez Chewbaccę, walczył z nimi długo, a i z nie dostał kopa Mocy jakiego dostała pod koniec Rey. Mnie ciekawi najbardziej Snoke, czy jest Sithem - w końcu jak sam mówił w rozmowie z Kyle Renem wyczuł "przebudzenie mocy", z drugiej przecież żadnych Sithów już nie miało być! Mam nadzieje, że okaże się zwykłym dziadkiem który wykorzystuje zdolnego Kyle Rena, sam nie mając możliwości władania mocą.

ocenił(a) film na 7
Gheric

ja tylko nie rozumiem, dlaczego zasnęła w trakcie walki?

ocenił(a) film na 7
Gheric

1. Emocje zwiększają moc ciemnej strony, mnie bardziej zastanawia dlaczego nie bił piorunami i duszeniem. Dlaczego? Bo był ranny i nie mógł polegać tak bardzo na walce w zwarciu.
2. Tak to możliwe, że ona jest jego córką. "Prawda jest z przodu a nie z tyłu" ten cytat może to wyjaśniać.


1'. Tak Darth Vader nie chciał zabić syna, było w nim zbyt wiele światła, znacznie więcej niż w Kylo gotowym zabić ojca z zimną krwią.
Teraz pewnie Kylo zostanie zmechanizowany i przejdzie dalszy trening i dopiero Luke go dojedzie ^^

Jabolak

Mnie się akurat wydaję, że Kylo nie zabił ojca z zimną krwią. Ja mam wrażenie, że on to zrobił z nadzieją, że stanie się zły, że zabicie ojca pozwoli mu w pełni stanąć po ciemnej stronie mocy. Mam wrażenie, że samo zabicie było gwałtowne. Takie bicie się z myślami: zrobić to czy nie zrobić. I w końcu wyszło na to, że to zrobił. Bardziej uznałabym to za nie planowany rzut monetą i silna chęć stania się złym. Jednak wydaje się, że to nie zmieniło za wiele w zachowaniu Kylo. Nawet jest gorzej, bo on ma wrażenie, że zabicie ojca jednak nic nie dało i czuje głęboko w sobie, że nie musiał tego robić i tak naprawdę nie chciał. I to jest tragiczne. Ja mam wrażenie, że w momencie kiedy Kylo pyta Rey o przejście na ciemną stronę mocy, to widzę wręcz błaganie w jego oczach. Jest niesamowicie samotny, a jedynym jego towarzyszem jest Hux, z którym tylko rywalizuje i czuje się od niego gorszy. Dlatego mam wrażenie, że Reya jest dla niego takim światłem na posiadanie sprzymierzeńca. W dodatku Kylo poznał jej umysł, zobaczył, że ona też się boi i czuje się samotna. Dla mnie Kylo to postać bardzo ciekawa i nie mogę doczekać się kolejnej części :) Tylko mimo wszystko wolałabym innego aktora, no ale pewnie się przyzwyczaję ^^

ocenił(a) film na 7
Melchan

Wiesz jak zdjął maskę to jako jedyny w sali zacząłem się śmiać bo wygląda jak klon mojego kolegi Necla:) Ale odbiegam:P Decyzje o zabiciu ojca podjął dużo wcześniej, wahał się pomiędzy światłem ale jasnej strony mocy nie reprezentował żaden Jedi który mógłby mu pomóc (bo przecież u ostatniego w oczach stracił wszystko kiedy wybrał ciemność). Jest postacią tragiczną bo jedyna osoba która może zaoferować to czego tak pragnie czyli wzrost mocy reprezentuje zło. Zabicie własnego ojca zabiło w nim światło. Ale podejrzewam, że scenarzyści sprawią, że go polubimy (jako bardziej zmechanizowanego), także pewnie się poświęci podobnie jak Vader

ocenił(a) film na 6
Gheric

@Gheric Ciekawy pogląd, jednak nie mogę się z Toba zgodzić. Miałem wielkie nadzieje co do tej produkcji i ogólnie w stosunku do tragicznej nowej trylogii, jest to ogromny postęp i powrót do korzeni.
Nie da się jednak ukryć, że autorzy zmasakrowali całkowicie klimat "ciemnej strony" i postaci z nią związanych. Po genialnym wstępie Kylo Rena i gęstej atmosferze prawi jak za czasów Vadera miałem nadzieje. Niestety Kylo z minuty na minute staje się kims innym - sfrustrowanym dzieckiem, słabym, zupełnie niegodnym naprawdę świetnej mrocznej charakteryzacji (skopiowanej z Revana). Przeczytałem Twoje argumenty jednak biorąc pod uwagę ważne fakty:
- Kylo był uczniem Luke , a drugi może ważniejszy fakt
- wraz z Knights of Ren wykończył poozostłych adeptów Jedi co nie było zapewne łatwiejsze niz walka z Finnem czy Rey.

Nie mogę uznać, że nie powinien mieć przewagi nad Finnem czy Rey. W oczy rzuca sie również jego niekonsekwencja w działaniu - początek walki gdy z łatwością za pomocą mocy rzuca przeciwnikiem, wcześniej równie łatwo "zamrażał ruchy" postaci. Nagle rezygnuje z tych atutów i wdaje się w walkę, gdzie okazuje się być niewiele lepszy od stormtropera. Rozumiem Twój tok myślenia, lecz po pierwsze nie jest to czego oczekiwałem od postaci, która z takim "kopem" debiutuje i jest tu symbolem ciemnej strony. Finn i Rey przechodzą przyspieszony kurs "wszystkiego" - jest to niewiarygodne i niestety mroczny klimat ulatuje z ciemnej strony jak powietrze z balona, na końcu mamy już tylko "flaczek":) Dodać do tego wszystkiego można absurdalna wręcz rolę Captain Phasmy, która budząc nadzieje w trailerze, pokazała się trzy razy, po czym została ogłuszona i bez problemu (!) wyłączyła i naraziła tym samym najważniejszą konstrukcje jaka zbudował First Order. Po kapitanie tak elitarnych jednostek mogłem spodziewać się trochę większej odwagi, chociażby oporu, który prezentował Poe, nie chcąc wydać danych. Phasma została ośmieszona na całej linii. Tak samo daleko jest Kylo do Vadera , jak Phasmie do Bobba Fetta (do którego ja porównywano przed premierą).

ocenił(a) film na 9
Duszolap

Finn nie przechodzi żadnego przyspieszonego kursu wszystkiego - parę razy machnął mieczem i gdyby nie Rey zostałby posiekany na kawałki ;)
Jakkolwiek trafia do mnie poniekąd argument o tym, ze najpierw Kylo używał mocy i to w imponujący sposób, a następnie to zarzucił i starał się nie wiadomo czemu pokonać Rey w walce na miecze, o tyle już fakt, ze wraz z Knights of Ren wykończył pozostałych adeptów - nie jest argumentem- przynajmniej na daną chwilę, ponieważ nie wiemy w jaki sposób się to odbyło - może zdrada? zasadzka? Poza tym, jak sam napisałeś, Kylo nie zrobił tego kompletnie sam, jak np Anakin w świątyni Jedi z młodzikami tylko miał wsparcie Renów.
Z Phasma prawda, wygłupili się nieco, ale z drugiej strony Boba Fett przytaczany przez Ciebie również zakończył żywot w dość śmieszny sposób wrzucony przez oślepionego Hana Solo (przez przypadek) do Sarlacca, a i tak należy do jednych z najbardziej uwielbianych bohaterów pobocznych :D

ocenił(a) film na 6
Gheric

Myślę, że nikt nikogo nie przekona chociaż obie strony widzą sens niektórych argumentów. Nie da się zmienić odczucia, nawet jeżeli będziemy tutaj wymieniać się argumentami to nic nie zmieni tego, że dla mnie po prostu ciemna strona i Kylo Ren są ogromnym rozczarowaniem. Możemy iść dalej w dyskusji, a tak naprawdę chodzi o to jakie ktoś ma oczekiwania of filmu.

Zgadzam się w pełni z @Mr.President1 oraz @Woj8ech (poniżej)

Możemy próbować logicznie jeszcze "rozpracować" czemu ktoś powinien lub nie powinien wygrać (faktycznie Finn, sprzątacz to nie jest kolejny argument na jego korzyść;) - nie będę jednak dalej brnął w potyczki argumentami. Oczekiwałem filmu, w którym ciemna i jasna strona będzie miała równą reprezentacje, walki na miecze będą efektowne, atmosfera gęsta - w tej materii film totalnie zawiódł nie dostarczając po stronie "imperium" właściwie żadnego bohatera, który by stanowił realna przeciwwagę dla jasnej strony. Film na tym po prostu traci w odbiorze, nie ma tych emocji, które towarzyszyły każdemu pojawieniu się Vadera na ekranie, praktycznie każdy Sith nawet z nieszczęsnej nowej trylogii wypadł tutaj lepiej. Rozumiem, że bohater ciemnej strony nie musi być kopia Vadera (chociaż bardzo by chciał), ale okazuję się być jedynie dobrze ubranym zagubionym młodzieńcem. Żadna inna postać w filmie nie wypełnia tej pustki jaka zaczyna się po zdjęciu maski przez Kylo Rena i zniszczeniu początkowego wrażenia ( w tym momencie zamarzył mi się film o Darth Revanie który się w grobie przewraca pewnie widząc, kto kopiuje jego image;)

Jeżeli chodzi o Bobba Fetta - tak, końcówkę miał marna (podobno przeżył wg oficjalnego "kanonu" - tak jako ciekawostka), ale mimo wszystko zdążył kilkoma scenami wcześniej wyrobić sobie opinie skutecznego twardziela, bounty huntera, a nie zostać Kapitanem Niedojdą Boję Się, która niewiele widzi bo jej zasłania hełm:) (tak z przymrużeniem oka odebrałem scenę jej schwytania nawiasem mówiąc;)

ocenił(a) film na 7
Duszolap

Zakładam, że masakrując podobnych sobie uczniów użył całej mocy wykorzystując siłę emocji "[...]Dzięki pasji osiągam siłę[...]" ale nie podali ilu tych uczniów było oraz jak wspomniałeś "jak". Podejrzewam, że używał mocy zamiast walcząc mieczem świetlnym. O ile Imperator był mistrzem używania mocy a Vader miecza to tutaj może być na odwrót... Bardziej zastanawia mnie jak się ma Snoke do Imperatora i Vadera kiedy przecież obowiązuje zasada dwóch...

ocenił(a) film na 4
Gheric

https://www.youtube.com/watch?v=nmTathL_Mfk

Gheric

Ja się na tej walce zawiodłem, ale nie z powodów, które wymieniłeś.

Byłem jedną z nielicznych osób, które były pozytywnie nastawione do nowego miecza świetlnego i czekały by zobaczyć jego zastosowanie w praktyce.

Co otrzymałem? Nic... Po prostu nic!

Świetlna garda nie miała absolutnie żadnego zastosowania! Chyba że jej przeznaczeniem jest drapanie barku przeciwnika w przypadku siłowania się na miecze... W takim razie naprawdę, jest BARDZO przydatna i niezwykle BARDZO potrzebna... -,-

Poza tym walka mi się podobała. Ren uderzający się w ranę bardzo do mnie przemówił (swoją drogą, mnie się ta postać podoba).

Co mi się nie podobało, to walka Finna ze szturmowcem z tonfą. To było takie niepotrzebne... Tylko po to, by pokazać miecz świetlny w akcji przed finałowym pojedynkiem. Wiadomo że Finn, w końcu nie jedi, tylko zwykły żołnierz, z mocy nie korzysta, więc nie będzie potrafił odbijać strzałów itp. Więc MUSIAŁ się znaleźć jakiś szturmowiec, który go spostrzeże, wyrzuci blaster, wyjmie tonfę i powie "Come at me bro!". No i do tego Finn tę walkę przegrał...

Gheric

Problem w tym, że ten Adept wyciął w pień cały nowy zakon Jedi trenowany/szkolony przez Luka.
On nie jest adeptem tylko Mistrzem zakonu REN jak nazywa go sam Sith and Sithami.
Kylo trenował od dziecka moc oraz walkę mieczem.
Finn czyścił kible (szturmowiec), Ray Solo lub Skywaker moc w niej jest silna ale bez przesady Anakin, Luke, Mace, Yoda musieli trenować aby manipulować innymi a tu on wszystko robi od tak bo ma moc ale nie wie co to jest bo jej tego nie nauczył.

Kylo (Ben) chwilkę wcześniej rzucił Ray o drzewo, Finna mógł unieruchomić mocą i przeciąć na pół. Nie zrobił tego z prostego powodu w części VIII Finn będzie drugim najlepszym pilotem zaraz po Poe.

Największy minus filmu to ukazanie historii w tzw. "Od zera do bohatera"

ocenił(a) film na 7
Gheric

Problem z walką finałową sam zauważasz w swoim komentarzu. Otóż walczą jakieś słabe w szermierce dzieciaki, których nie da się nawet porównać z Yodą, Obi-Wanem, Palpatinem czy Vaderem. Luke był szkolony, trening mógł być znacznie dłuższy niż pokazano to w filmach i to przez dwóch wybitnych mistrzów, więc mógł po prostu wskoczyć na taki poziom. I to właśnie walki największych "wymiataczy" w Galaktyce ludzie chcą oglądać, a nie adeptów trzymających miecz po raz pierwszy w ręku. Fabuła epizodu VII po prostu pod tym względem się nie udała. Już wolałbym zobaczyć dziadka von Sydowa machającego mieczem z pomocą CGI i z wiedzą, że nikt go od 50 lat nie zdołał pokonać. Przy takiej fabule pojedynek wyglądał jak wyglądał, problemem nie jest sam przebieg pojedynku, ale to, że do walki stanęli tak słabi szermierze, jakich jeszcze w serii nie było. I to widać, że nie są żadnymi mistrzami, patrząc na pojedynek Anakina i Obi-Wana z Zemsty Sithów trudno nie być czymś takim rozczarowanym. Lucas pokazał, jak nakręcić porządny pojedynek, wystarczyło zrobić tego kalkę. No ale cóż, mamy, to, co mamy.

ocenił(a) film na 5
Mr. President1

Disney nakręcił film dla gimbusów i licealistów, a że są one głupie, bezczelne, żenujące i sfrustrowane, to i tacy bohaterowie musieli się pojawić. Kylo Ren to parodia Vadera, nie wiem, czy się z tej profanacji śmiać, czy płakać... Starej trylogii nic nie przebije.

ocenił(a) film na 7
Matrioszek

O pozostałych filmach też można powiedzieć, że są skierowane do gimbusów i licealistów, ale tutaj Disney uderzył w jeszcze bardziej dziecinny ton serwując historię Rey od zera do bohaterki, co jest bardzo częste w bajkach. A Kylo Ren to fatalny bohater, kogo oni obsadzili w tej roli? Co do starej trylogii, to przyznaję, że oglądając dobre 10 lat temu Zemstę Sithów czy Atak klonów mam do nich wielki sentyment, świetne są pojedynki na miecze świetlne i przede wszystkim intryga polityczna Palpatine'a. Jako kanclerz przewodzi siłom Republiki, a jako Darth Sidious Federacji Handlowej. Jeden człowiek prowadzi wojnę po obu stronach konfliktu, żeby legalnie otrzymać władzę od Senatu. Znakomita intryga. W jej świetle nawet Mroczne Widmo ma sens. Dlaczego Federacja Handlowa wprowadza blokadę handlową Naboo? Ponieważ Palpatine jest senatorem z tej planety i jako Sidious wskazuje swoją ojczyznę wicekrólowi na cel ataku. To daje mu popularność i stołek kanclerza, odważnie występuje w obronie planety i zaczyna się jego marsz na absolutną władzę nad Galaktyką. W Przebudzeniu Mocy nie wiadomo, co Snoke próbuje osiągnąć, ani dlaczego niszczy parę planet, oby w kolejnych częściach coś z tego wynikło, bo jak na razie jest słabo.

ocenił(a) film na 9
Mr. President1

Przepraszam, że się wtrącę, ale terminem stara trylogia określa się Nową Nadzieję, Imperium Kontratakuje oraz Powrót jedi :). Mroczne Widmo, Atak klonów i Zemsta Sithów, to nowa trylogia. A i od siebie dorzucę, że chociaż walki w nowej trylogii wyglądały ładnie, to jednak bardziej przypominały balet, niż walkę. Pojedynek w przebudzeniu jest bardziej realistyczny pod tym względem - zero baletów, a zwykła dość chaotyczna rąbanina. Tak właśnie powinna wyglądać walka na miecze.

ocenił(a) film na 7
Kandara

Tak, oczywiście, przepraszam za błąd, wiedziałem, że stara trylogia to ta najpierw nakręcona, ale napisałem odwrotnie. :)
Dla mnie, walki na miecze świetlne nie muszą wyglądać realistycznie. W końcu to święcące, kolorowe patyki, a nie prawdziwe szable czy rapiery, w pojedynkach na które należy oczekiwać sensowności w zachowaniach szermierzy. Sam wygląd miecza świetlnego jest taki, by był on jak najbardziej spektakularny, więc myślę, że i walka z jego użyciem powinna być jak najbardziej widowiskowa, efektowna. Miecze świetlne nie mają masy, więc pojedynki powinny opierać się na szybkości, nie na sile uderzenia. Właśnie dlatego, by odróżniać posługiwanie się takim mieczem od prawdziwej broni białej, by było to coś niezwykłego, magicznego, a nie naśladowanie pojedynków oficerów w XVII wieku (o ile Sienkiewicz pisał zgodnie z realiami). Gwiezdne wojny nie są odwzorowaniem rzeczywistości, więc choć dziwne jest to, że w pojedynkach obowiązuje pewien kodeks honorowy i nikt nie próbuje zadać ciosu, dopóki przeciwnik nie wyciągnie miecza, to do konwencji uniwersum taka umowność pasuje. Chociaż zależy to chyba od gustu. Jedni mogą woleć normalne pojedynki, drudzy popisową ekwilibrystykę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones