PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=586583}

Zjawa

The Revenant
7,2 267 799
ocen
7,2 10 1 267799
6,5 45
ocen krytyków
Zjawa
powrót do forum filmu Zjawa

2,5 godziny męki :))). Mroczny, meczący, powolny. Naprawdę nuda i w dodatku bez większego sensu, bo doszło do zemsty i po to było męczyć widza tyle czasu? No i co z tego, że facet wspomina ciągle żonę? Że mu się pokazuje jako ta "zjawa"? Nie ma to nic do rzeczy w tym filmie. Brak fabuły, brak pomysłu, lenistwo intelektualne i Di Caprio też nie błyszczał. Już raczej Hardy lepiej zagrał.
Realizm przetrwania? Też nie, bo ci wszyscy ludzie mają jakąś dziwną tendencję do ciągłego moczenia się w zimnych rzekach i nie mają ani odmrożeń, ani nikt nie umiera na hipotermię :).
Scena z niedźwiedziem - to było całkiem niezłe i realistyczne, ale tyle samo jest niedorzeczności. Film chaotyczny, raczej bezsensowny, a jak będę chciał pooglądać krajobrazy jakiejś Północy, to włączę sobie Discovery ;).

mordachamordasinski

stary w ogóle nie zwracasz uwagi na szczegóły, tobie się wydaje że jak ktoś wpadnie do zimnej wody to po nim, czy ty w ogole wiesz jaką temperature ma woda pod lodem?? a co z temepraturą powietrza obojętne czy jest -4 czy -15 i tak i tak po kilku minutach dostajesz hipotermi tak??

ocenił(a) film na 5
sliwa15530

Dziecko kochane... Temperatura wody pod lodem ma 2-3 stopnie, przy dnie 5 stopni... Temperatura ciała człowieka ma 36,6 stopni. W temperaturze 2-3 stopni w wodzie hipotermia następuje w zależności od organizmu i zachowania w ciągu 4-8 minut, nieraz wręcz od razu wskutek szoku termicznego ustaje akcja serca. Nie ma znaczenia czy na zewnątrz będzie -4 czy -15 stopni, bo hipotermia to wyziębienie krwi, a nie ciała i krew przestaje krążyć. Wyziębienie ciała to obumarcie komórek skóry, mięśni - odmrożenia. Piszę z pamięci, ale przestań z tego żartować jeśli się na tym zupełnie nie znasz.
Ja już piszę ten post do podobnych do Ciebie ignorantów w trosce o to, że to zgroza jak wy lekceważcyie sobie takie sprawy i odstawiasz "bohatera", bo zobaczyłeś Glassa w rzece. Człowieku - film to film, a rzeczywistość to rzeczywsiyość.

mordachamordasinski

że co?? jakiego bohatera??? Ty tu jesteś człowiekiem lasu wielkim bohaterem i znawcą bagien

mordachamordasinski

dla mnie glass nie jest jakims wielkim bohaterem pozatym w filmie wcale go takiego nie pokazano to nie jest film typu zabili go i uciekł, sprawdziłem to co napisałes wygląda na to że to prawda

mordachamordasinski

jeszcze raz obejrzałem tą scene jak uciekał przed indianami faktycznie jak dopłynąl do brzegu było troche lodu na rzece więc więc woda musiała być zimna, prawdopodobnie by zmarł w rzeczywistości

mordachamordasinski

Ty chyba poprostu spacerowałeś po lesie z domu do szkoły i ze szkoły do domu i wydaje Ci się że jesteś wielkim traperem nawet lepszym od Glassa

mordachamordasinski

Ty w ogóle prowadzisz jakieś monologi z tego co widzę, wiesz ogólnie chodzi mi o to że ludzie byli w gorszych warunkach i przeżyli i pewnie nie czytałeś tej całej historii jak to naprawdę było z Hugh Glassem (bo przecięż po co?) ale z tego co wyczytałem był w jeszcze gorszym stanie po tym ataku niedźwiedzia i jakoś przeżył a Ty piszesz o jakiś aniołach duchach i paranormalnych zjawiskach i udajesz znawce od przetrwania a tak naprawde siedzisz tylko przed kompem i oglądasz filmy

ocenił(a) film na 7
mordachamordasinski

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi za jeden z czynników lub kryteriów oceny filmu, bierze sobie realizm, a właściwie "realistyczność" obrazu. Uważam to za skrajnie dziecinne i nihilistyczne podejście do kina. Czy tylko mi się wydaje, że film jest wyrazem artystycznym, który swoją konwencją może przeciwstawiać się realizmowi prawdziwego życia i ukazywać pewne aspekty przedstawionego świata w bardziej metaforyczny/symboliczny sposób? W ten sposób moglibyśmy dyskwalifikować i podważać niemal każdą produkcję.

ocenił(a) film na 5
wurtz

Właśnie szukałem czegoś surrealistycznego w filmie "Zjawa" i się zawiodłem. Zamiast zagadki, czegoś nierealnego, klimatu tajemnicy, spotkałem prostą opowieść o zemście z elementami surwiwalu... nierealnego w wielu momentach :).
Wyraz artystyczny - proszę bardzo. Tylko wyobraź sobie obraz artysty malarza, który w połowie przedstawia surrealizm, a w połowie ekspresjonizm. Nikt takich obrazów nie maluje.

ocenił(a) film na 7
mordachamordasinski

Zgoda - "Zjawa" to w gruncie rzeczy bardzo prosta historia momentami przypominająca "Essential Killing" Skolimowskiego - według wielu: bez fajerwerków. Mimo wszystko uważam, że ten pierwszy to ciekawa i pięknie zrealizowana opowieść na podstawie pewnego etosu i symboliki z dużym ładunkiem historycznego ciężaru. Miała w sobie pewną surowość, co mi się bardzo podobało. Realizacja najwyższych lotów z pięknymi zdjęciami i nieprawdopodobną pracą kamery. Kilkuminutowe ujęcia... Czapki z głów - czegoś takiego jeszcze w filmie nie widziałem. Fakt - zabrakło trochę mistycyzmu i surrealizmu, ale może twórcom chodziło o zachowanie tej prostoty i surowości. Dla mnie na minus zapisują się "dłużyzny" w pewnym momentach filmu (myślę, że tego rodzaju obraz mógł zostać zamknięty w dwóch godzinach) i niektóre efekty specjalne. Nie porwały mnie te komputerowe jelenie, konie i niedźwiedzie - zwierzęta były po prostu zbyt "animowane" i "wirtualne". Tragedii nie ma, ale wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach można było zrobić to trochę lepiej. W przypadku sceny z niedźwiedziem sprawę ratował doskonały (według mnie) dźwięk. Film z pewnością poleciłbym wszystkim fanom Ameryki z historycznym zacięciem. Ciekawa treść w nowatorskiej i oryginalnej formie. DiCaprio dla mnie świetny - podobnie, jak Hardy. Gra aktorska nie była jednak dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo czego złego można się spodziewać po tym duecie...?

ocenił(a) film na 5
wurtz

Zgadzam się z wieloma Twoimi wnioskami, tylko jakoś trudno mi się było skupić na "pięknych zdjęciach" kiedy cały film to przygnębiające cierpienie i złość wysuwające się na pierwszy plan. Etos tamtych czasów i realiów nie zrobił na mnie wrażenia również dlatego, że nie zaskakują mnie trudy życia pionierów Ameryki. Surowość nadawała klimat mroku i przygnębienia - chyba zbyt nachalnie, bo gubiła w tym klimacie rzeczywiste piękno dzikiej przyrody.
Mamy może inne punkty wrażliwości na tematy artystyczne. Tak jak jeden lubi impresjonizm, a inny nie rozumie co może zachwycać w "bazgrołach" Picassy :).

ocenił(a) film na 7
mordachamordasinski

Na szczęście trailer mnie nie jarał, więc i nie miałem wielkich oczekiwań. Rozczarowania dzięki temu brak.
Moje 3 słowa o filmie --> http://wp.me/p3FBfW-1it

ocenił(a) film na 4
mordachamordasinski

myślałem ze Chuck Norris uczył kamienie jak być twardym ale to jednak był Hugh Glass

użytkownik usunięty
mordachamordasinski

tylko takim deklom sie nie podoba... wracajcie do FF i transformersow i Pacific rimow... wielcy znawcy...BEKA

ocenił(a) film na 10
mordachamordasinski

Rozczarowaniem jest to że piszesz o tym filmie "rozczarowanie" :) dla mnie ten film to pewny i mocnooo zasłużony Oskar (chyba jeden z najbardziej zasłużonych od wielu lat)... to samo w przypadku Leo... no ale co zrobić - wszystkim się nie dogodzi! ;)

ocenił(a) film na 8
mordachamordasinski

Jeśli dla kogoś "Zjawa" to film nudny to niech się nie męczy i obejrzy sobie Inidanę Jonesa (z całym szacunkiem dla Indiany:-) ).
Dawno nie było w kinie tak mrocznego, poważnego i momentami brutalnego dramatu przygodowego.

ocenił(a) film na 6
mordachamordasinski

Niestety muszę przyznać rację, choć nie w zupełności. Obejżałem ten film w dobrym kinie i krajobrazy wyglądały świetnie. To obok muzyki to jedyne co w tym filmie udane. Nie powiem, że straciłem prawie 80 PLN (plus snacks) czy ponad 2.5 h życia oglądając ten film, ale pozostał pewien zawód.
Arnie Grape jest ciągle niestety poza zasięgiem Di Caprio.

ocenił(a) film na 3
mordachamordasinski

Głupi film. Nuda, w telewizji na pewno tego nie puszczą, bo ludzie będą przełączać na reklamy.

ocenił(a) film na 5
Marek_155

Albo na Karolaka :)))). A zresztą to to samo ;)

ocenił(a) film na 10
mordachamordasinski

Gdybyś oglądał do końca wiedział byś że film był w części na podstawie filmu, i jak Ci się coś nie podobało to wypierdalaj bo nikt cię tu nie chce

ocenił(a) film na 5
WHITEHALL_19

Hahaha :))))))))))))
Nie żebym się czepiał, że film był na podstawie filmu, ale naprawdę nie czujesz, że jednak takimi wypowiedziami zwyczajnie obrażacie jego twórców? Których niby uważacie za artystów? Myślisz, że Innaritu jest dumny z takich "wielbicieli" jak Ty i wielu tu podobnych udających intelektualistów, którym słoma z butów wystaje?

ocenił(a) film na 10
mordachamordasinski

Źle mnie zrozumiałeś. Powiedziałem że jeśli nie podoba ci się opinią innych to masz wypierdalaj w podskokach

ocenił(a) film na 8
mordachamordasinski

Może to miało być 2,5 godziny męki? Wszak o męce opowiada, może nie? :)

ocenił(a) film na 5
Sqrchybyk

Hahaha :) To by wiele wyjaśniało

ocenił(a) film na 9
mordachamordasinski

Oglądnij sobie Epokę Lodowcową albo Listy do M to pewnie coś dla Ciebie

ocenił(a) film na 10
mordachamordasinski

OOOoo niezłą miałam z siostrą polekwe jak to oglądałyśmy ^^ Mnie osobiście film sie podobał, ale... Oni chyba byli uzależnienie od hipotermii, bo co wysechł to znowu do wody. Po 2 ten niedźwiedź był tak strasznie sztuczny, że aż oczy bolały. Ale co tam, Leo powinien dostać Oskara chociażby za samo doczołganie się do końca filmu :D

ocenił(a) film na 5
sibi_5

Niedźwiedź był prawdziwy, tresowany. Ja to zauważyłem nawet o tym nie wiedząc. To naprawdę znakomita scena, podziw dla Di Caprio za odwagę - tego mu nie odbiorę, ale to za mało na Oscara:). Di Caprio był niczym robot w rękach reżysera (i niedźwiedzia) i pań od charakteryzacji, nie widziałem w ogóle jego charakteru, jego gry.

ocenił(a) film na 8
mordachamordasinski

Niedźwiedź nie był prawdziwy...

ocenił(a) film na 5
maciekoj

Naprawdę? No to ja już nie wiem kogo słuchać. Dopiero co jeden z wielbicieli "Zjawy" (pod innym wątkiem) twierdził uparcie, że misiu był tresowany... to uwierzyłem znawcy :). Ale sprawdziłem teraz - faktycznie w rolę niedźwiedzia wcielił się kaskader Glenn Ennis. No, ale skubany, naprawdę nieźle mu to wychodziło :). Mnie się ta scena wydawała naprawdę bardzo realistyczna.

ocenił(a) film na 8
mordachamordasinski

Ogólnie film jest lekko przerostem formy nad treścią, ale wg mnie forma naprawdę powala.

ocenił(a) film na 9
maciekoj

Sceny były z prawdziwym, ale wykorzystano też atrapę

ocenił(a) film na 5
mordachamordasinski

Mam dokładnie takie same odczucia. Chciałabym dodatkowo dodać, że Di Caprio gra w zasadzie przez cały film miną pt. "boli jak cholera i zaraz umrę", ale nie umiera, a oglądanie jednej miny przez 2 godziny to tortura dla widza.
P.S. uwielbiam Tarantino, ale "Nienawistna Ósemka" to jakaś kpina. Usnęłam od nadmiaru bezsensownej gadaniny. Jak widać i z tą oceną się zgadzam.

ocenił(a) film na 5
olazet

No właśnie są pewne granice, kiedy inteligentny człowiek traci cierpliwość. Weźmy scenę kiedy zmaltretowany Glass (Di Caprio) leży na swoim zamordowanym synu. Leży, leży, leży i leży... No naprawdę to ma być jego "życiowa rola"? Leży, bo leniwy intelektualnie reżyser nie potrafi zrozumieć widza - tej osoby po drugiej stronie ekranu, którą ta scena irytuje, gdyż widz zaczyna czuć się jak idiota, któremu na siłę wciska się niewyobrażalne uczucie miłości ojca do syna. Zastanawiałem się czy ta scena nie będzie trwała dalszych pięciu minut, dziesięciu, czemu nie do końca filmu, gdyż zdaniem wielbicieli "Zjawy" im więcej "genialnych" zdjęć, ujęć, ostrych obrazów w klimacie surowej zimy - tym większe arcydzieło.

ocenił(a) film na 7
mordachamordasinski

No o niczym w zasadzie ta historia. Nie bardzo wiem dlaczego nie pokazali jak Indianie mordują Hugh, co do tego, że Fitzgerald zostaje przez nich zabity to też bujda (chyba). Reżyser mógł trzymać się faktów. Daje 7 bom człowiek z natury litościwy. Zdjęcia, niedźwiedź i język w którym mówią Indianie, największe zalety tego filmu.

mordachamordasinski

I pod taką opinią mogę się podpisać. W ogólnym skrócie: 2,5 h męki w kinie i oczekiwania pt.: "Zginie już czy jeszcze nie? Niech już zginie i będzie koniec filmu..."

mordachamordasinski

Poszedłem do kina nieco przestraszony kilkoma opiniami odnośnie nudy panującej w Zjawie. Co więcej, pojechałem do kina po męczącym dniu pracy i naprawdę obawiałem się, że zasnę. Tymczasem film od początku do końca podtrzymał moją koncentrację i uwagę. Nie dłużył mi się. Leonardo jak zwykle świetny, zdjęcia, o których wszędzie głośno, również wspaniałe, wszechogarniająca surowość, ból i dzikość - kupiło mnie to :) Dla mnie 8-/10

ocenił(a) film na 6
mordachamordasinski

Trudno się nie zgodzić. Za dlugi, za wolny. Scena z niedzwiedziem na plus, sceny ataku indian na plus, ujecia przyrody na plus i rola Hardego na duzy plus. Oscar dla Leo? Nie widzialem tegorocznej konkurencji w akcji, ale grywal juz o wiele lepsze, zlozone role i oscara nie bylo.

ocenił(a) film na 7
realpa

podpisuje się pod ta opinia .. gdybym nie był w kinie to bym przysną, nawet nie wzbudziła we mnie jakiś większych emocji ostatnia scena dorwania drania :P

ocenił(a) film na 5
mordachamordasinski

zgadzam się w 100%. O ile w Birdmanie można się było bronić wyłącznie pracą kamery, to tutaj już nie - w takim razie po co komu reżyser? Już w życiu nie wydam na Iñárritu nawet złotówki.

mordachamordasinski

A ja zgadzam się z tą opinią. Mimo poruszanej tematyki film jest całkowicie wyprany z emocji. Przyznaję, że zarówno Dicaprio jak i Hardy pokazali światową klasę. Jednak nikt i nic, nawet urzekające krajobrazy, nie zmienią faktu, że widz jest jedynie biernym obserwatorem wydarzeń. Ciężko dopatrzeć się tu dramatu czy przygody. I proszę powstrzymać się od hejtów, bo każdy ma prawo do swojej opinii, a nie każdemu film musiał przypaść do gustu.

mordachamordasinski

Niezrozumiałeś. Zjawa ,upiór to główny bohater a nie jego czerwonoskóra Sq.

ocenił(a) film na 5
peterson78

To tym gorzej. Powtórzę Ci specjalnie swój post do przemyślenia:
"Oto film o którym nie ma co rozmawiać, niema o czym dyskutować. Oto film bez treści, w którym nawet tytuł nie jest zagadką, a jego tłumaczenie jest proste jak budowa cepa. Ludzie zafascynowani filmem nie są w stanie niczego o nim powiedzieć. Nie muszą doszukiwać się wieloznaczności, zagadkowości, tajemnicy, pomimo, że ani autor scenariusza, ani reżyser, nigdzie na napisali, że "revenant" znaczy "zmartwychwstawały" Glass. To Ty tak twierdzisz. Brakuje związku świata rzeczywistego ze światem umarłych, pomimo, że film jest przepełniony obrazami zaświatów. I nic z tego Twoim zdaniem nie wynika, nie ma dwóch lub trzech interpretacji tak typowych dla filmów będących arcydziełami kina - np. "Zielonej Mili". Może kilka osób dających 9 czy 10 próbowało doszukać się treści w tym filmie... w tym ja, który dał mu 5. Ale dla bezkrytycznych wielbicieli "Zjawy" film jest po prostu tandetą - co przynajmniej jeden z autorów wątku otwarcie przyznał. przyznając mu 9."

mordachamordasinski

To na choinkę szedłeś do kina??? Trza se było Discovery włączyć...

ocenił(a) film na 9
mordachamordasinski

Wolę zgubić się w dziczy na trzy godziny z Inarritu i Lubezkim niż odnaleźć "sens życia" z Bergmanem, Tarkowskim i Tarrem czy słuchać dowcipów w chatce Tarantino.
Przed Birdmanem kino Innaritu kojarzyło mi się jedynie z Babel - niezbyt angażującym dramatem, który ciężko zespalał 3 równoległe wątki. Potem był Birdman - świetna dekonstrukcja Hollywood, rozliczenie z kariery Keatona oraz jego życiowa rola, kapitalne pojedynki aktorskie i wielkie przedsięwzięcie operatorskie, aby wszystko utrzymać w stylistyce jednego ujęcia.
Revenant to kino zemsty, nietypowe, bo trwające prawie trzy godziny i będące opus magnum reżysera, jak i operatora.
Zimny, surowy, realistyczny i okrutny. Film niczym mróz dostaje się głęboko pod skórę widza, aby tam lodową igłą siać spustoszenie. To jeden z nielicznych filmów, w którym natura została tak pięknie sfotografowana, a przy tym gra pełnoprawną rolę w dramacie.
A zaczyna się niesamowicie, wręcz epicko - bitwa z Indianami każe marzyć o Lubezkim na polu bitwy II Wojny Światowej lub Śródziemia. Dynamizm jest obłędny, a mnogość rzeczy, czynności i postaci, które równocześnie robią wiele rzeczy odsyła do sztandarowych gatunków gier FPS.
Im dalej film zdaje się być nieco bardziej stonowany, jednak po chwili po raz kolejny twórcy nie dają zasnąć widzowi - scena ataku niedźwiedzia. Bardzo dawno nie widziałem tak realistycznego zachowania zwierzęcia, które bawi się ofiarą, nie zabija jej i nie rozszarpuje od razu, lecz jedynie odstrasza od dzieci. Kolejne kontrataki są wręcz sprowokowane przez Glassa.
Takich przerywników w filmie jest wiele i niestety jest to największa wada filmu - gdyby nie składał się on w całości z długich ujęć to właśnie te dynamiczne sceny byłyby fajnym dopełnieniem, oderwaniem się od długich i statycznych master shotów portretujących przyrodę. Niestety wszystkie te sceny-perełki wykonane są w podobny sposób i przy tym metrażu zwyczajnie zaczynają po jakimś czasie nużyć. Technika, która sprawdziła się przy np. pościgu za samochodem w Ludzkich dzieciach w tym filmie jest zbyt powszednia i zbyt często używana.
Nie ma jednak wątpliwości, że takiego kina zemsty jeszcze nie było. Survival staje się sztuką, w której celebrowany jest każdy moment. Reżyser z operatorem mnożą inscenizacyjne petardy - od stada bawołów i zejścia lawiny, przez sceny z ruinami kościoła i ucieczkę rzeką, aż po zabójstwo Hawka i końcowy pojedynek. Jak wspominałem wcześniej - ilość powtarzających się technik nuży, jednak same ujęcia, historia zemsty i kolejne losy Glassa trzymały mnie za mordę do ostatnich sekund.
Okazało się, że film nie jest ani nudny, ani przesycony cienką metafizyką (sceny z marami sennymi i widziadłami nie są tanią symboliką, to zwyczajne duchy przeszłości, które napędzają zemstę głównego bohatera i wskazują za pomocą prostych znaków, drogowskazów - ruiny kościoła, że również Bóg jest w to wszystko zamieszany), która okazuje się być motorem napędowym dla zemsty, ponieważ ta nie pojawia się tak po prostu, a sam Glass nie może być utrzymywany przy życiu tylko przez swoje umiejętności. Dzięki scenom powrotu żony i syna jego zemsta jest bardziej ukierunkowana, bohater ma "żelazne" powody do zemsty, a jego pojedynek ze słabościami jest tym samym pojedynkiem z naturą. No, bo gdzie szukać dalszej motywacji na zimny pustkowiu jak nie w Bogu i w duchach przeszłości? Ten zabieg wydaje mi się bardzo wiarygodny z racji, że ludzie, którzy walczyli z przyrodą wielokrotnie powtarzali i wspominali o sile, którą trzeba odnaleźć wewnątrz siebie, aby móc przetrwać i walczyć dalej.
Jedyną skazą tego niesamowitego filmu jest jego rozciągnięcie w czasie, a przez to "upowszechnienie" fajerwerków operatorskich, które z jednej strony podkreślają wielkość i klasę Lubezkiego, a z drugiej sprawiają, że nawet mistrz zdaje się być już na wyczerpaniu i zaczyna brakować mu pomysłów.
No, może jeszcze bezpłciowość postaci Glassa, maskowana tajemniczością i dziwne uczucie, że śledzimy jedynie losy bohatera, a nie jego postać jako taką. Dają się we znaki również perypetie głównego bohatera, które z czasem stają się serią niesamowitych zdarzeń, z których każde następne coraz bardziej wyniszcza Glassa, który mimo to walczy. Nadwątla to nieco realizm filmu, jednak filmowi udaje się zeprzeć na drugiej kolumnie podtrzymującej fabułę - motywie zemsty.
Nominacja do Oskara jak najbardziej zasłużona, ta dla Leo wręcz symboliczna - cała droga Glassa w tym filmie to jakby droga DiCaprio po Oskary - w krwi, w pocie i w znoju. Należy mu się za całokształt twórczości, może nie za płaską i nieciekawą postać, ale należy mu się!
Dawno nie widziałem filmu, który w tak wspaniały sposób ukazywałbym piękno, ale też siłę natury. Bear Grylls jest dumny, ja jestem dumny - potrzeba lepszej rekomendacji?
Może to i tylko kino zemsty, może to tylko kolejny film z ładnymi zdjęciami, ale wolę taki kolejny film niż wszystko, co w tym roku nie spełniło oczekiwań.
Bezapelacyjnie - film roku, nie tylko ze względu tego, jak to zrobili, ale ile trudu w to włożyli, bo zima i dzicz nie były jeszcze nigdy tak zabójcze.

ocenił(a) film na 5
katedra

Strasznie długi post i dzięki za szczegółowy opis własnych wrażeń - mam nadzieję, że naprawdę wierzysz w to co piszesz, a nie tylko dlatego, że "Bear Grylls był dumny" ;). Nie będę się odnosił do każdego akapitu, ale ja głębi tego filmu po prostu nie odebrałem. Nie będę sobie niczego wmawiał - jeśli nie chcę obejrzeć go drugi raz, nie tęsknię za nim, nie rozmyślam, nie miałem ani raz dreszcza emocji, nie intryguje mnie, nie zastanawia, nie ciekawi jak był zrobiony... to dla mnie jest to film średni choćby zapowiadano dla niego sto Oskarów :). Niestety, nie potrafię ulegać sugestiom jak większość chwalących ten film pod niebiosa (nie ma tu na myśli Ciebie).

ocenił(a) film na 8
mordachamordasinski

również odniosłam wrażenie bezsensowności tego filmu, trudno mi było odrazu ocenić bo w zasadzie nie wiedziałam o czym był. Jedyne co mnie się spodobało to oczywiście gra Leo (nie sądzę, żeby nie "błyszczał") jak i mistrzowskie ukazanie surowego środowiska, człowiek kontra przyroda i w sumie tylko te dwie rzeczy (no i dość dobry soundtrack) były najlepsze w tym filmie i pozwoliły mi ocenić tak a nie inaczej, natomiast całej reszty mogłoby nie być... Co do gry Leo, lepiej zagrać już nie możne, to szczyt możliwości zagrania roli w ogóle, jesteśmy do gry Leo przyzwyczajeni i niestety już niczym nas raczej nie zaskoczy, pokazał to co umiejętności dobrego aktora mogą pokazać.

mordachamordasinski

Oglądałam, ale nie film chciałam skomentować. Apeluję do was ludzie o wolność wyboru i oceny. Nie muszę się z kimś zgadzać, żeby szanować odmienne zdanie. Każdy ma prawo do swojej opinii i to jest właśnie piękne!

ocenił(a) film na 1
mordachamordasinski

Aż założyłem tu konto :P

i piszę

Ku przestrodze, dla wszystkich tych, którzy mają jeszcze szanse nie obejrzeć tego badziewia.
dla osób, dla których jedynym kryterium oceny filmu jest to czy był ciekawy

Nuuuuuuuuuuuuuuuuuda, nuda, nuda.

Nie oceniam zdjęć, muzyki, nie wiem, kadrowania. może i dobre, może i wyśmienite, nie znam się na "warsztacie".
może.. ale w oderwaniu od interesującej fabuły stają się nic nie znaczącymi dodatkami... o których mówi się/piszę kiedy nie można tego zrobić w odniesieniu do filmu.

Di Caprio świetny? lubię typa, ale w tej roli niemal nie mówi, a jęki i stęki cierpienia nie są chyba zbyt wymagające aktorsko.
tak wiem mimika. mimika? serio? :)

W "arcydziele" pełno jest dziwnych scen np połamany-zgruchotany Di Caprio pełznie jest półżywy czołga się i syczy cierpi resztką sił dociera do skraju skarpy w dole (5km niżej :) ) płynie rzeka pionowa ściana jak on zejdzie myślę sobie, wszak ledwo żyje Di Caprio patrzy w dół iiiiiiii cyk jest już na dole teleoprt jakiś? nie pokazali jak szedł za chwilę Di Caprio zwinny niczym delfin pływa w tej rzece, a potem biegnie i prawie nic mu nie jest, wtem nagle znów jest półżywy ale spotyka indianina, który szczęśliwie buduje mu szałas zanim się powiesił (lub go powieszono) whaaaaaaaat? :)

Film żenada Jak dla mnie jest to taki marny Cast Away, tyle że w zimie

użytkownik usunięty
mordachamordasinski

Z przykrością muszę się zgodzić. Film jakiś taki bezpłciowy. Poza tym: niedźwiedź, żywcem pogrzebany, lodowate wodospady, skok z koniem w przepaść... Tak mogłoby być w Bondzie, ale tu chyba miała być inna konwencja. Rola Leonarda też taka sobie: charczy, warczy, jęczy, robi bolesne miny. Ale do kogo miał grać? Do niedźwiedzia? Na Oscara zasługuje najwyżej charakteryzator.

ocenił(a) film na 7
mordachamordasinski

Czytam te komentarze i tu chyba najważniejsza jest psychologia. Ja też w penym momencie nastawilem się na arcydzieło bo taka jest otoczka tego filmu. Od tygodni DiCaprio dostanie Oscara etc. Arcydzieło... A film jest naprawdę mierny. Na pewno poniżej oczekiwań. Co z krajobrazów zdjęć charakteryzacji kiedy fabuła jest tak uboga? Możliwe że niektórzy zobaczyli w tym filmie więcej niż ja, ale jednak nie potrafię zrozumieć zachwytów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones