Jak dla mnie, mocny odcinek. Chyba najlepszy w czwartej części.
Szczerze pisząc, myślałem iż Hood posunie chudą agentkę FBI.
W porównaniu do poprzedniego odcinka, obecny dobry.
Przegięcie.
Słabowity Proctor?
Co to za jasnowidzący makumba z warkoczykami?
Przegięcie, z ujęciem mordercy Rebeki. I ustaleniem ojcostwa.
Jak dla mnie, jeden z najgorszych odcinków, o ile nie najgorszy.
Jak dla mnie, robi się serial trochę zagmatwany.
Interesującym wątkiem może być interes Proctora. Po cienkim lodzie stąpa....
nie podoba mi się motyw, że co odcinek zaczynamy z dupy fabułę. Niby kontynuacja jest, ale jakoś nie do końca.