PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=775970}

Kształt wody

The Shape of Water
6,4 129 421
ocen
6,4 10 1 129421
6,4 46
ocen krytyków
Kształt wody
powrót do forum filmu Kształt wody

Jestem bardzo, BARDZO zaskoczona tak dużą ilością negatywnych komentarzy o tym filmie.
A czytam oskarżenia o "lewackość", o seksualność głównej bohaterki, tyrady o "złych białych facetach" i "uciśnionych mniejszościach" itp.!!!

TO JEST BAŚŃ. TO JEST FANTASY!
Inne są zasady oceniania fantastyki i wyobraźni ludzkiej.
A przecież ta baśń nie jest wcale tak oczywista - bo jest podszyta smutkiem, niejednoznaczna - i w zależności od naszego nastawienia - możemy uznać, że wszystko zakończyło się albo dobrze, albo w sposób najstraszniejszy z możliwych.

Ta baśń hipnotyzuje i pochłania - bo opowiada o dobru i złu w człowieku. Tylko tyle - i aż tyle.
Żadna z postaci nie jest idealna - choć jasne jest, że Eliza - jako główna bohaterka baśni - jest i Kopciuszkiem, i Belle, i ma w sobie najwięcej cech pozytywnych - ale w baśniach każdy protagonista jest DOBRY.

Jej przeciwnikiem jest Potwór - i chyba każdy od razu rozumie, że tym Potworem jest Strickland!!! Strickland to typowy, baśniowy zły charakter. Ale w tym filmie i on jest wspaniale określony - bo ma swoje motywacje, ma własne problemy, był na wojnie - ogólnie jego okrucieństwo, ma odpowiednie uzasadnienie.

Zresztą największym zdrajcą tego filmu - nie jest wcale Strockland, czy ten generał - ale Brewster!!! - czarnoskóry:) mąż Zeldy - tchórz, oportunista - który bez wahania wydaje przyjaciółkę żony!!
Nawet Giles - choć ogólnie uroczy - pomógł swojej przyjaciółce - dopiero wówczas gdy został odtrącony przez chłopaka z kafejki i gdy nie dostał pracy.

To BAŚŃ o MIŁOŚCI! Prosta historia o zauroczeniu, fascynacji, pożądaniu itp. Każdy zachwyca się "Piękną i Bestią" - a przecież Belle wyznawała miłość nie jasnowłosemu księciu - ALE ROGATEJ BESTII. Podobnie Fiona zakochała się w OGRZE. Dlaczego tak wielu ma problemy akurat ze stworzeniem wyjątkowo humanoidalnym, czującym jak ludzie itp. - bo ma inną skórę, łuski, płetwy???

Dlaczego tak wielu jest urażonych seksualnością tego filmu??? Bo Eliza się masturbuje w wannie?? Bo pożądała akurat człowieka-ryby?? To uprawiała z nim seks?? Wolność seksualna - to chyba dla niektórych oksymoron. Ale co jest złego w namiętności dwóch stworzeń - które nikogo nie krzywdzą - a sprawiają sobie nawzajem dużo radości. Przecież scena w łazience zalanej wodą - aż po sufit - to coś wspaniałego!!! Albo kiedy Eliza wyobraża sobie - jak wyznaje uczucia swojemu księciu - że śpiewa i z nim tańczy!!!

To baśń o SAMOTNOŚCI - bo każdy z bohaterów - od Elizy po Stricklanda jest samotny i każdy cierpi z tego powodu i robi co w jego mocy - aby przełamać samotność.

To baśń o PRZYJAŹNI - a relacje Zeldy i Gilesa z Elizą - są urocze!!!

To baśń, która jest hołdem dla sztuki oryginalnej - dla kina, teatru, malarstwa - to czasami gorzkie zrozumienie, że jedna sztuka wypiera drugą, że tak łatwo jest lekceważyć obraz, taniec, stepowanie. Że zapominamy twórcach i ich dziełach.

Film jest dopieszczony - bo idealnie współdziała ze sobą reżyseria, zdjęcia, montaż, muzyka, scenografia.

JAKIE SĄ INNE KRYTERIA OCENY BAŚNI - niż odwołanie do ludzkiej wyobraźni, do uczuć, do wartości uniwersalnych i ponadczasowych???
Ta baśń to arcydzieło.

ocenił(a) film na 10
Blablabla_19

Jeśli czegoś podobnie nie odczuwam, dlaczego miałabym chwalić? I na odwrót?

WhiteDemon

Sęk w tym, że hiperoblizujesz, przesadasz, używasz przerysowanie infatylnych wzrotów, wobec tego czego nie lubisz. Właściwie rzucasz kupą w coś, tylko dlatego, zę czego nie rozumiesz- na ironię to sie zachowujesz jak główny antagonista z "shape".

Kiedy cos uwielbiasz to piszesz o tym przesadnie i szukasz trzeciego dna, tam gdzie go nie ma - jak z tym młodzikiami.

Nie ma obiektywizmu w świecie filmu, ale ty po prostu jedziesz po dwóch skrjanościach szytych grubymi nićmi.

Nie masz lepszej rzeczy do roboty od trollowania?

ocenił(a) film na 10
Blablabla_19

Pierniczysz, może jest jakiś film który podoba się i mi i tobie, a nawet nie wiesz. :P

WhiteDemon

No i co z tego.

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Dziękuje. Ten film nas łączy, ale obawiam się, że chyba nowy Łowca androidów nas dzieli :) Pozostańmy jednak przy tym, co nas łączy, gdyż na tym buduje się pozytywne relacje. Mieć na uwadze pewne różnice, lecz skupić się na podobieństwach.

Zdajesz sobie sprawę, że w ten sposób w jaki ty to zaprezentowałeś, można ukazać dowolny film. I nadać nawet zwykłej komedii romantycznej bardziej rozbudowaną otoczkę?
A argument, że film jest oryginalny ponieważ " jest mixem gatunkowym" nie jest niczym niezwykłym. I na rany Chrystusa co wy się tak uczepiliście tego seksu z potworem... akurat takie motywy były tylko potwór się zmieniał. W tej relacji nie ma chodzić o sam seks tylko o symbolikę. Ty opisujesz tylko otoczkę - "dwie niemowy" a nie mówisz nic o wtórności tej symboliki i samej historii. A sama historia i przesłanie jest stare jak świat i mało oryginalne. Właśnie te dwie niemowy - symbolizujące kalectwo i inność zakochują się i pokazuję, że każdy na tą miłość zasługuje nawet ktoś upośledzony. A tej wielkiej miłości zagraża złoczyńca. To nic oryginalnego.

Skończymy tą dyskusję bo do niczego ona nie prowadzi. Bo w sumie nie chce mi się tracić kolejnego dnia na czytanie zebranych w jedną całość wszystkich opinii "speców" zachwalających film i doszukujących się czegoś czego nie ma.

użytkownik usunięty
sentia

Po pierwsze nie jestem żadnym specem, więc traktuj to jako analizę zwykłego wielbiciela kina - każdy może sobie na takie coś pozwolić i rozłożyć na czynniki pierwsze dowolny film. A uwierz mi, nawet w takich Transformers 3 można dopatrzyć się ukrytych znaczeń, symboliki bogów, itp.

Po drugie - jest ukrytych w dziele Del Toro wiele znaczeń, symboli, głębszych treści i Sama to przyznajesz, wspominając o symbolice niemych bohaterów. Sama sobie potwierdzasz.
Odnosnie seksu, to nie ja się przyczepiam, tylko wszyscy inni na tym forum (Z Tobą wyłącznie) mają na tym punkcie paranoję. Wynika to z tego, że pewnie nigdy nie widzieli takiego rozwiązania w filmach, więc stąd argument, że ten element jest akurat oryginalny. W innych bajkach były romanse ludzi i dziwnych stworzeń, ale Del Toro pierwszy dał jawną sugestię, że prowadzi to do "bliższego" zbliżenia.

Film nie jest tak oryginalny jak "Ink" Winansa, czy "Dystrykt 9" (w którym był np. sugerowany stosunek z kosmitami- coś jednak innego niż tu, ale wtedy nie było tylu oburzonych), ale jest oryginalny, gdyż łączy w sobie wszystko, co przez dekady wymyśliła kultura i powstaje oryginalna mieszanka.

Czy nikt w tych czasach nie może po prostu czasami podarować sobie doszukiwania się wszędzie teorii spiskowych i poprawności politycznej? Męczą mnie te dogłębne analizy WSZYSTKIEGO. I czego widz niby teraz oczekuje? Człowiek-pająk, źle. Człowiek-ryba, źle. Sam człowiek, zło nieskończone, wołajcie egzorcystę.

Teraz problemem filmu, ba! czegokolwiek, jest nie ilość przekazywanych wartości i ich jakość, ale to, że ludzie nie potrafią się już niczym cieszyć. Jedyne, do czego są zdolni, to krytykowanie, szykanowanie i podkreślanie, że "dawnej robiono lepiej". Nie, robiono tak samo, sęk w tym, że kiedyś to była nowość, w XXI wieku ciężko o jakąkolwiek nowość, bo powstało tysiące filmów, napisano tysiące książek, nagrano tysiące piosenek. Tymczasem, kiedy autor pokusi się o stworzenie czegoś niekonwencjonalnego, to olaboga rety, w kaftan z nim, to musi być jakiś skończony głupiec! To dość dezorientujące.

Skoro stworzenie z tego filmu, to personifikacja gloryfikacji inności i otwarcia się na nią, to czy w takim razie tym samym nie jest Bestia z "Pięknej i Bestii", Peter Parker ze "Spider-man'a"? Przecież każdy film, nieważne czy powstał XXI wieku, czy za początków kinematografii, teraz możemy rozpatrywać pod kątami metafor i porównań. I co złego w tym, że one są? Niech będą, czy trzeba je zaraz zwyzywać i zdeptać z błotem? Zupełnie nie rozumiem, co mają ludzie do Murzynki na ekranie, skoro zaraz krzyczą, że to poprawność polityczna, że biały rasista to poprawność polityczna. Aha, więc "Deja-vu" z Washingtonem też jest krzyczącą poprawnością, tak? Bo główny bohater jest czarnoskóry. No ludzie...

Czasami warto po prostu cieszyć się tym co widzi się na ekranie, bo prawdopodobnie nic podobnego nigdy nam się nie przytrafi. Ludzie to już naprawdę o głowę chyba zachodzą, żeby tylko się do czegoś przyczepić. Film to rozrywka, a niektórzy podchodzą do niego jak do obowiązku obejrzenia i poddania analizie wszystkich wątków. Nie jest złym widzieć i rozumieć, co chciano nam przekazać. Zły jest odbiór. Człowiek to takie stworzonko, które jest milutkie i dobre, dopóki zgadzasz się z jego poglądami. Kiedy jednak okazuje się, że jesteś im przeciwna, wychodzi z niego człekokształtna paskuda, usiłująca przekonać się za wszelką cenę do swoich racji. Trochę jak demon, prawda?

A naśmiewanie się nawzajem ze swojego gustu filmowego i ubliżanie, jest po prostu słabe. Świadczy jedynie o kulturze osobistej.

użytkownik usunięty
Megan_Flyyn

Film po prostu dla wielu jest pretensjonalny i już.

Nie mówi, że wszyscy jeczą na nowe filmy, bo wystarczy sobie zerknąć na odbiór nowego mad maxa, batmanów made in nolana, blade runnera, To, planety małp czy twin peaks żeby wiedzieć, że generalizujesz.

Super bohaterowie to prędzej klasyczny ukłon w stronę mitologii greckiej i potrzeba kultywowania herosów, którzy maja inspirować.

Ni cholery nie wiem co to ma do inności.... tym bardziej, że herosi i heroiny to problemami i psychologią to często zwyczajni ludzie a nie jakies dziwadła.


Co do poprawnosci politycznej... Jasne, że film taki jest. Może to i baśń, eskapizm, ale jednak.

Ironiczne smieszki z rzekomo urojonych teroii o filmie politycznym niewiele tu pomogą, bo film w istocie taki jest i już nawet nie pije, czy to zle czy dobrze. Bezpieczny obraz o dyskryminacji, krojony pod Oscary co zdaje się rosnącym trendem, najpierw oscary dla moonlight, teraz długotrwałem promowanie get out i wpychanie na podium oscarrowe na długo przed nagrodami.

Kształt to taki sam obraz, tylko ubrany w fatałaszki baśni.

Oburzaj sie dalej, albo przestań unosić sie emocjami i sama sie zastanów.

użytkownik usunięty
Megan_Flyyn

Witam.
To chyba komentarz skierowany do użytkowniczki o nicku Sentia. Właśnie tej użytkowniczce próbowałem wyjaśnić, że w filmie jest głębia, metaforyczność, gdyż twierdziła, ze jest banalny i pusty. Użytkowniczka Sentia nie potrafi właśnie zachwycać się filmem dla samego Filmu, rozumianego jako konstrukcja złożona z wielu elementów - zdjęcia, reżyseria, muzyka, aktorstwo, klimat, itp. - którymi można się zachwycać.

Ja oglądam dzieło del Toro właśnie dla zachwytu Filmem - zachwycam się jego klimatem, historią, aktorstwem, warstwa techniczną. A przy okazji film ten ma głębię i metaforyczność, ale gdy oglądam Kształt wody, jego metaforyczna strona to dla mnie dodatkowy walor, drugoplanowy aspekt filmu i dodatkowo plus.

Jak oglądam Pacific Rim to dla Rozrywki i zachwytu. dla "Wow!', dlatego, że to spełnienie mych marzeń z okresu dzieciństwa (era Power Rangers).

Dwie części Łowcy Androidów i Matrix, też oglądam dla ich historii, klimatu, zachwycania się stroną techniczną, reżyserią.ale filmy te mają głębię, ma się jej świadomość, lecz to też Dodatkowy walor, nie pierwszorzędny.

Istnieją też filmy, które specjalnie są tworzone, by je analizować, i w przypadku których głębia nie jest drugoplanowym walorem - Memento, Prestiż, filmy na podstawie scenariuszy Kaufmana. Ale i te filmy ogląda się dla ich aspektów filmowych - zdjęć, klimatu, reżyserii, fabuły.

Użytkowniczka Sentia nie potrafi zachwycać się Kształtem.. ani na płaszczyźnie filmu (zachwyt stroną techniczną, historią), ani na poziomie głębi, którą świadomie lekceważy.
Ja nie doszukuje się głębi, metaforyczności na siłę (jak wspominałem oglądam film dla zachwytu samym FIlmem), ale gdy film ją ma, traktuje jako dodatkowy plus. Użytkowniczka Sentia chciała widzieć głębię, wiec ja wskazałem - ale nadal nie dogodzisz. Nie ma głębi - źle. Jest - też źle. Trzeba traktować właśnie filmy jako rozrywkę, na pierwszym miejscu, a szukanie głębi traktować jako dodatkowy bonus od twórcy, podnoszący wartość danej produkcji.

Suma sumarum ten komentarz odnosi się do Użytkowniczki Sentii.

Pijany albo niespełna rozumu.

użytkownik usunięty
Roxley

No i właśnie z powodu takich "narodowych, aroganckich, ironicznych, podłych idiotów" jak Pan/Pani, nie będę udzielał się więcej na tym portalu.

Przynajmniej jeden dobry uczynek w tym miesiącu.
PS Z „narodowym” to przesada.

ocenił(a) film na 10
tecumseh27

Dziękuję:)
I masz rację:) Tęsknota (i przypomnienie jednocześnie) starego kina, stepowania, aktorów z minionej epoki - to dodatkowy "smaczek" tej baśni.

ocenił(a) film na 8
nan_s

nic dodać nic ująć!

ocenił(a) film na 10
zuzannaniedzielska

:) Dziękuję - to takie miłe, że jest tak wiele osób, które zgadzają się z moim widzeniem tego filmu:)

ocenił(a) film na 7
nan_s

Zgadzam się, to piękna baśń o miłości, urocza, subtelna, ciepła. Jednocześnie uważam też, że nadawanie temu filmowi większej głębi jest przesadzone. Del Toro bawi się metaforami i odniesieniami intertekstualnymi do innych tekstów kultury, ale wszystkie te odniesienia są bardzo powierzchowne (plakaty, wyświetlane filmy, imiona bohaterów i wyrywki ich biografii). Fani sci-fi czy starego kina odnajdą tu drobne smaczki, ale w tym filmie trochę razi mnie chęć przypodobania się krytykom poprzez wrzucanie na siłę modnych wątków o mniejszościach wszelkiej maści. I to sprawia, że mam żal do twórców. Zgadzam się z osobami, które mówią, że ilość nominacji tylko wyrządza krzywdę temu filmowi...
Jeśli chcecie obejrzeć film o mniejszości LGBT, obejrzyjcie "Call me by your name" albo "Tajemnicę Brokeback Mountain". Jeśli chcecie obejrzeć dobry film o rasizmie, sięgnijcie do "American history X", "Koloru purpury" albo nawet "Django". Wrzucanie wszystkiego do jednego wora sprawia, że pokazujemy temat szeroko, ale płytko...

ocenił(a) film na 10
krowka_ciagutka

Ale skoro uważasz ten film za baśń:) - to jak możesz odnosić jego tematykę (i zarazem ocenę) do filmów całkowicie realistycznych - tj. dramatów jak "Kolor purpury", czy "TBM"?? Ja właśnie tego nie rozumiem:). Ten film nie jest o "uciskanych mniejszościach" czy coś podobnego. Eliza nie mówi - ale w tej akurat baśni nie ma to znaczenia - jako, że jej "książę" także nic nie mówi:) Oni są sobie równi, a niemowy bohaterki nie możemy widzieć tak jak w świecie realnym tj. jako pewnego rodzaju upośledzenia:). Niemowa bohaterki to coś jak czar - bo w konsekwencji właśnie rany na szyi - pozwoliły jej oddychać pod wodą:).

Eliza i Zelda są sprzątaczkami. Ale w baśniach jest normalne, że główna bohaterka/bohater to ktoś niepozorny i czasami sprzątający (np Kopciuszek, Śnieżka itp:) Wykonywanie prac sprzątających nie jest w tym kontekście niczym niższym, czy pomniejszającym wartość bohaterek. Bo w baśniach chodzi o ODWAGĘ:), by zawalczyć o coś lub o kogoś:).

Zelda jest czarna, jej mąż też - i co z tego? Ostatecznie oboje mogliby być biali, czerwoni, żółci - bo ona jest "tylko" przyjaciółką głównej bohaterki, a on jest zwykłym zdrajcą.

Giles jest gejem - i co z tego? Równie dobrze mógłby być hetero. Jego orientacja o niczym nie świadczy - a pomógł Elizie dopiero, gdy doznał zawodu. Był bohaterem dość śmiesznym, np. po akcji z kotem. W kontekście baśni - to Giles jest "tylko" Gburkiem:), albo Florkiem z Arielki:)

A akurat nostalgia i tęsknota za dziełami artystycznymi, o których ludzie zapominają - w tej baśni wybrzmiało wyjątkowo mocno.

Czyli w podstawowym założeniu - całkowicie inaczej widzimy ten film:).

ocenił(a) film na 7
nan_s

Wydaje mi się, że problem z tym filmem jest taki, iż pomimo przepięknego opakowania audiowizualnego, ten film nie mówi nic odkrywczego. Podobne rzeczy już przerobił Shrek i to prawie 20 lat temu! Mnie ten film olśnił, ale mam poczucie, że historia sama w sobie jest banalna, mało odkrywcza. Nic z tego filmu nie wyniosłam, poza piękną otoczką. Oczywiście to nie jest coś złego, aby opowiadać pięknie opakowane proste historie, tyle, że przez deszcz nagród, a zwłaszcza nominacji - oczekiwania widzów wzrosły. No i stąd te narzekania i zawody, że to tylko banalna historia o miłości dwóch odmieńców.
Tutaj dokładniejsze omówienie tego filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=eVeAqXXIvZE

nan_s

Nie przejmuj się, to jest tylko Filmweb który dawno zszedł na psy. Siedzą na nim ludzie dla których sianie nienawiści w komentarzach jest jedynym sposobem na życie. Smutne ale prawdziwe.

ocenił(a) film na 8
whitestripes_333

Dokładnie, dałam sobie jakiś czas spokój z filmwebem. Teraz przypomniałam sobie, że w komentarzach takie samo gówno jak na youtubie czy kwejku.

ocenił(a) film na 8
nan_s

Również zgadzam się z Twoją opinią. Niektórzy komentujący mają chyba jakieś problemy ze sobą. "Teraz każda laska, która puszcza sie z psem i kręci z tego filmy na strony porno będzie jak niemowa z tego obelżywego tworu." Ktoś tu chyba za dużo tego typu pornoli ogląda. :>

ocenił(a) film na 8
nan_s

Widziałam . Polecam. Jest to piękna baśń, która zachwyca obrazem, sennymi marzeniami cudownie przedstawionymi. Reżyserowi udało się sfilmować czarodziejski sen. Z rysami oczywiście, gdzie jest ludzka podłość, strach przed nieznanym, opętanie władzą, uprzedzenia. Wszystko, co mamy na codzień. Jednak najistotniejsza jest bohaterka, z mentalnością dziecka, niewinną ciekawością, szczerością tak niczym nieskrępowaną , że przełamuje wszelkie uprzedzenia . BOHATERKA PRAWDZIWA :)

ocenił(a) film na 10
MiniFilm

Pięknie napisane:) - podpisuję się pod każdym słowem.:) - zwłaszcza podoba mi się to sformułowanie: ..."Reżyserowi udało się sfilmować czarodziejski sen"... Tak - coś w tym jest:).

użytkownik usunięty
nan_s

Problemem nie jest fakt iż ludzka kobieta uprawia seks z potworem, a to że filmowi nie udaje się wiarygodnie zarysować tego rodzaj relacji.
W Pięknej i Bestii to działało bo wraz z przebiegiem fabuły, razem z Bellą poznawaliśmy Bestię od ludzkiej strony, jego wrażliwość, intelekt, strach i bolesną przeszłość. Wraz z przebiegiem filmu ich relacja ewoluowała, aż w końcu sam nawet próbował (często w dość niezdarny sposób) okazywać jej nieco ciepła, nie był jedynie pomnikiem LGBT a faktyczną postacią z krwi i kości, to samo w Shreku.
W Kształcie Wody natomiast relacja Elizy z Potworem sprowadza się do karmienia go jajkami i słuchania razem muzyki... serio.
Tak, ja rozumiem że dla głównej bohaterki spotkanie kogoś/czegoś co nie widzi jej "niekompletności" jest niezwykłe, ale
Potwór przez praktycznie cały film swoim intelektem i zachowaniem nie różni się wiele od szympansa, a to sprawia że przywiązanie Elizy
przypomina bardziej chory fetysz spowodowany niezaspokojoną seksualnością i traumą z dzieciństwa niż miłość.

Del Toro po prostu spartaczył wątek romantyczny, zarówno na poziomie scenariusza jak i reżyserii. Zamiast tego skupił się na pobocznych wątkach
politycznych/społecznych i kreowaniu czarnego bohatera, a ponieważ to wyszło tak dobrze (obok fantastycznej oprawy audiowizualnej), a sam motyw seksualnego pociągu między kobietą a nieczłowiekiem jest tak bardzo progresywny to film zbiera za oceanem nieprzyzwoicie wysokie oceny.
Dodaj do tego jeszcze nostalgiczną wstawkę nawiązującą do złotej ery Hollywoodu i motyw białego mężczyzny u władzy
starającego się dobrać do majtek podwładnej w czasach #metoo i masz faworyta tegorocznych Oscarów.

ocenił(a) film na 10

Od razu zaznaczę, że uwielbiam takie dyskusje:) i cenię sobie Twoje zdanie - zatem nie musisz podzielać mojej wizji:)
Ale:):

Po pierwsze - nie zgadzam się w ogóle, że relacja Elizy z jej Księciem:) sprowadzała się do karmienia go i słuchania muzyki:) Facet był w niewoli i przywiązany do łańcuchów:). Dziewczyna, najpierw go uratowała, czym narażała życie - a później, zaczęła uprawiać z nim seks:). Jak widziałeś w filmie - książę nie protestował - był chętny - a sceny w łazience są naprawdę piękne:) - zwłaszcza ta z wodą po sufit. Orgazmy też były - co widać po twarzy Elizy:) Naprawdę uważasz, że relacja oparta na dobrym seksie, z dużą domieszką wdzięczności i fascynacji ma mniejsze znaczenie czy wartość - od relacji Belle i jej księcia, która polegała najpierw na zamknięciu dziewczyny, później na potyczce z wilkami, jeszcze później na daniu jej książek i jednym tańcu w sali balowej??? Eliza była równa jej księciu:). Oboje nic nie mówili. Oboje lubili seks, wzajemne dotykanie się, muzykę i jajka:) To dość dużo jak na początek znajomości:). Zatem o jakim progresie tu mowa?? Czy razi Cię to, że Eliza lubiła seks i orgazmy??? Która/y kobieta/mężczyzna tego nie lubi??

Po drugie - porównanie z szympansem - to trochę dziwne, podobnie jak odniesienia do ryby. Żaden zwierzak tj. szympans np. nie zaspokoi seksualnie kobiety. Jeśli już jakieś porównanie - to nasz książę morski był bardziej mitologicznym bóstwem (coś w rodzaju Apolla, Hermesa, Dionizosa) - którzy jak wiesz odwiedzali świat ludzi, czasem pod przebraniem zwierząt i używali sobie z ludzkimi kobietami. Ale to też tylko metafora. Nasz baśniowy książę - to nie potwór (bo potwora to gra Strocland:), ale zwykły facet, który lubi seks, muzykę, jajka, posiada nadto moce uzdrawiania, oddycha pod wodą, wpada we wściekłość, tj.czuje jak człowiek. Cała sztuka w tym, że jego wygląd jest trochę inny - przez to, chyba nie wszyscy załapali metaforę baśniową lub mitologiczną:).

Po trzecie - nie rozumiem kto niby był w tym filmie ..." jedynie pomnikiem LGBT". Nasz heteroseksualny książę morski??? Przecież on spał tylko z jedną kobietą. Myślisz, że Strickland też się do niego dobierał - i dlatego ten mu odgryzł palce???

Po czwarte - zgadzam się całkowicie, że czarny charakter tj. Strickland został zarysowany koncertowo. Ale nie uważam też, że był jedynym głównym złym tej opowieści. Strickland to zło jawne - takie z którym najłatwiej się walczy. Uważam, że o wiele bardziej niebezpieczny był ten generał - co w białych rękawiczkach wydawał rozkazy śmierci. Już nie wspominając o mężu Zeldy - który bezmyślnie, z tchórzostwa lub ze strachu pomógł Stricklandowi. To tacy jak Brewster przepełniają mnie pogardą. Strickland walczył przynajmniej otwarcie.

Po piąte - nawiązanie do złotej ery Hollywood to tylko dodatkowy smaczek tej bajki - a nie jej treść.

Po szóste - ..."motyw białego mężczyzny u władzy starającego się dobrać do majtek podwładnej" - nie rozumiem? Chodzi Ci o tę scenę w łazience - kiedy Strickland, całkowicie nieświadomy uczuć Elizy, proponuje jej cichy seks? Może rzeczywiście miało to jakieś znamiona molestowania. Ale Gaston wobec Belle zachowywał się podobnie.

użytkownik usunięty
nan_s

Nawet nie próbujesz uwiarygodnić pociągu seksualnego Elizy, zamiast tego używasz go jako potwierdzenia jej miłości. To samo robi film i w tym właśnie leży jego słabość. Potwór/Książę/Bożek/jakkolwiek go nazwiesz nie jest człowiekiem, to stwór wyglądem przypominający nieślubne dziecko topielca i samicy łososia, a zachowaniem średnio rozgarniętą małpę. Film nie robi nic, NIC aby uwiarygodnić uczucia którymi darzy go Eliza, a tym bardziej pragnienie ujeżdżania czegokolwiek co ma między nogami.
I nie, gniew i pociąg seksualny nie świadczą o intelekcie ani tym bardziej humanizmie, jeżeli już to wręcz odwrotnie. Ludzie górują nad
zwierzętami między innymi właśnie dlatego że potrafią tak prymitywne uczucia kontrolować.

Nie chce być niemiły ale po jakości argumentów jakich używasz (a już przede wszystkim umniejszanie wiarygodności relacji Pięknej i Bestii żeby zrównać ją z tą Elizy i Potwora) nie sądzę żeby cokolwiek sprawiło że dostrzeżesz ułomność tej "miłości", więc nie widzę sensu kontynuowania dyskusji.
Widać że film Cie po prostu całkowicie kupił, czy to czarując cudowną muzyką i gęstym klimatem, czy fantastycznymi kreacjami aktorskimi, ale jeżeli tak bardzo Ci się spodobał to myślę że powinnaś dostrzec jego główne przesłanie.

Mówiąc że Potwór pełni w nim rolę pomnika LGBT mam na myśli odniesienie do każdego rodzaju orientacyjnej inności (nawet z opisu Elizy wynika że przyrodzenie Potwora to jakiegoś rodzaju połączenie waginy i penisa), homoseksualizmu, biseksualizmu, transseksualizmu itd. Stanowi manifest o wyższości emocjonalności i miłości nad biologiczną nazwijmy to niekompatybilnością, przekraczając standardowe ramy "Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender", relacja Elizy z Potworem ma przekonać widza że seksualność nie musi być "płynna" jedynie na poziomie płci, ale także gatunków.
W końcu gdyby chodziło o to że liczy się wnętrze a nie wygląd (tak jak np. w Pięknej i Bestii) nadanie Potworowi ludzkich cech i emocji byłoby absolutnym priorytetem, a sam motyw seksu byłby w filmie kompletnie niepotrzebny.

Problem w tym że wiarygodne przedstawienie tak absurdalnej/ultraprogresywnej tezy graniczy z cudem do którego Del Toro nawet się nie zbliżył.

ocenił(a) film na 10

Wydaje mi się, że inaczej rozumiemy pojęcie baśni - przez to nie możemy dojść do porozumienia.

W baśniach - nie istnieje coś takiego jak uwiarygodnienie uczuć - to nie dramat, czy melodramat, czy komedia romantyczna. W baśniach bohaterowie bardzo często zakochują się od pierwszego wejrzenia. Zakochują się zwłaszcza, gdy ktoś ratuje im życie np. Shrek, Piękna i Bestia. Nie muszą nawet zamienić słowa - jak w Śnieżce czy Kopciuszku np. W tej konkretnie baśni - mamy wręcz modelową sytuację - gdy książę ulega czarowi swej wybawicielki i w sumie pozwala jej na bardzo wiele:)

Nie zgadzam się absolutnie, że nasz gniew czy nasza seksualność są oderwane od naszego humanizmu! Nie wiem dlaczego tak uważasz - i trochę mnie to martwi. Przeciwnie - nasz humanizm - to i uczucia i popędy, które są powiązane bardzo ściśle. Chodzi mi o to, że pożądanie to bardzo silne uczucie. Jasne, że zwierzęta też pożądają, mają instynkty itp - ale ludzie też są ssakami. To część naszej natury. Nie można tego oddzielać, a tym bardziej określać jako uczucia prymitywne. Podobnie złość - czy wściekłość. Uważam, że są sytuacje, gdy nasz gniew powinien wybrzmiewać - zwłaszcza, gdy bronimy własnego życia. Nie powinniśmy wówczas starać się o opanowanie - ale nasza wściekłość powinna nas chronić.

Nie wiem, czy oglądałeś np. Łowcę androidów??? To też swego rodzaju baśń. I te androidy przecież ludźmi nie były - tj. były sztuczne, zbudowane z masy kabli, metalu itp, a nie skóry i krwi. Ale to co je określało to uczucia - od pożądania do wściekłości - aż do wybaczenia itp. Przecież nie były tego samego gatunku co my, ale czy słowo "human" do nich nie pasowało??? Moim zdaniem tak:). Czyli seks Deckera i Rachel - choć był seksem całkowicie międzygatunkowym - był przecież ludzki, był piękny itp. I nikt w kontekście "Łowcy androidów" - nie plecie głupot o LGBT, czy o homo czy heteroseksualizmie.

użytkownik usunięty
nan_s

Replikanci to nie maszyny pokroju androida.

Zgodnie z ksiażka Dicka, to istoty stworzone z inyżnierii biologicznej, praktycznie klony, technicznie po prostu sztuczni ludzie. W filmach też padaja do tego odwołania. Rachel to biologicznie praktycznie człowiek

Sama istota BR to zdecydowanie antybaśniowość, a bardziej kwestia pytania czy człowiek może niczym Bóg stworzyc swoje dzieci, które mogą przerosnąc go w ludzkim pierwiastku co z punktu widzenia rozwoju nauk moze stać sie kwestia czasu.

użytkownik usunięty
nan_s

Replikanci to nie maszyny pokroju terminatora*

Kwestia anroidów to wyłącznie błędne polskie tłumaczenie. W uniwersum br, nie ma jako takich mechanicznych robotów humanoidalnych na masową skalę.

ocenił(a) film na 10

Ja te androidy z Blade runnera widzę identycznie jak hosty w Westworld. Jasne, że to nie terminatory. Chodzi o to, że sztuczne:).
Zresztą Terminator - zwłaszcza w części 2 - to przecież też HUMAN:)

użytkownik usunięty
nan_s

Jeszcze co do tego co pisałaś na temat miłości Rachel i Decakarda...

W kontynuacji pada sugestia, że Rachel została zaprogramowana na zakochanie sie w Deckardzie, żeby replikanci mogli zacząć sie rozmnacać - tzn ona akurat była takim modelem.

Nie mówię, że to 100% prawda, ja chcę wierzyc w ich miłość, ale całkoształt jest taki, że cała ta historia miłosna zyskuje bardzo dwuznaczny odbiór, staje się ambiwalnetna. Przez to Br to filozoficzne ciężkie rozkminy czy miłośc to tylko kwestia "zaprogamowania" chemi w mózgu, bilogii czy jakiegoś wiekszego pierwiastka, który został jej przypisany.

"Shape" to prosta gloryfikacja miłosci, gdzie nie ma miejsca na cięzkie pytania, np czy główna bohaterka jest do końca zdrowa psychicznie zakochując się w kims takim. Oczywisćie to baśn, ale br nie bardzo.

ocenił(a) film na 10

Bardziej chodziło mi o to, że jedno i drugie to fantastyka i że w jednym i drugim przypadku mamy seks człowieka i nieczłowieka.

Nie musisz bronić Blade runnera i wskazywać jego problematyki - i moim zdaniem to arcydzieło kina:)

nan_s

Podbijam pytanie: co się dzieje z wyobraźnią i urokiem baśni. Średnia 6,7? :/ Posrało ich - proszę wybaczyć język. Jeden z najpiękniejszych i najlepszych filmów tego roku. Aż ręce opadają czytając co poniektóre komentarze...

ocenił(a) film na 3
nan_s

Popłuczyny.

ocenił(a) film na 10
cyfrowy_baron

Z ciekawości sprawdziłam w SJP co znaczy to słowo:D - i powiedz mi - proszę - co w mojej wypowiedzi podchodzi pod "nieudolne naśladownictwo"?? Bo chyba nie miałeś na myśli płynu po wypłukaniu???:) Czy jest jakieś inne potoczne znaczenie tego słowa?

ocenił(a) film na 5
nan_s

Chodzi o to, że film to garść ogranych motywów. Czepiasz się słówek, stosujesz chwyty erystyczne, piszesz kilometrowe posty w obronie tego filmu. Moim zdaniem jest on średnio-dobry. Fajnie zbudowany, spójny klimat i w dosyć ciekawe nawiązania do baśni, mitologii i klasyki kina. Niestety jest dosyć nudny i nie każdemu może przypaść do gustu.

ocenił(a) film na 10
gmorog_fw

A wiesz, że ja w zasadzie zgadzam się, że film to garść ogranych motywów baśniowych tj. rzeczywiście zawiera ciekawe nawiązania do baśni, mitologii i klasyki kina:) - tylko, że w moich oczach to właśnie jest cały urok, a nie wada tego filmu:).

Jeśli przeczytałeś mój pierwszy post - to dziękuję - nawet, jeśli się z nim nie zgadzasz!

Nie czepiam się słówek:). Napisałam długi post i próbuję przekonywać do tego filmu - bo uważam, że na to zasługuje. Nie uważam się jednak za wyrocznię w sprawach kina:) Po prostu lubię takie dyskusje o filmach:).

ocenił(a) film na 3
nan_s

ten film to popłuczyny.

ocenił(a) film na 8
nan_s

Czym by nie był, to jest po dobry prostu film, przefiltrowany przez wrażliwość reżysera, jeden z wielu, a niektórym z dołu tak pośladki pękają, że hej. ;) Życzę mu Oscara. :))

ocenił(a) film na 10
bartosz_o

:D Tak -zgadzam się:).

nan_s

Ja już dawno przestałam kierować się ocenami na filmwebie, ufam jedynie swojej intuicji. A co do tematu, co się dziwić, skoro od kilku lat już występuje to samo zjawisko. Zbliżają się Oscary, filmy dostają sporo nominacji, a wcześniej statuetki na globach, sags, bafta i co lud robi? Włącza wieczorem film na laptopie w tragicznej wersji z ziarnistym obrazem i udaje potem wielkiego krytyka filmowego. Identycznie potraktowano przecież Zjawę Innaritu, która w sieci pojawiła się na kilka tygodni przed polską premierą. I nie uwierzę, żeby ktokolwiek był w stanie, siedząc w jakimś pokoju w akademiku poczuć klimat filmu, zachwycić się zdjęciami (a Lubezki to mistrz w swojej dziedzinie, Zjawa ma genialne zdjęcia, chyba jego najbardziej zasłużony Oscar). I niestety to samo spotkało teraz Kształt wody. Środowisko filmowe zachwyca się produkcją, a publiczność ma tylko przed oczami liczbę nominacji.

Aczkolwiek jedno trzeba tu powiedzieć, od wielu lat nie było mocnego sezonu nagród. Te filmy są takie middle-middle, niestety. Dobre, ale nie wnoszące wiele do kinematografii. Za kilka lat nikt o nich nie będzie pamiętał. Mało mi już zostało do obejrzenia przed niedzielą. Jutro chyba się przejdę jeszcze na Nić widmo, chociaż nie robię sobie już żadnych wielkich nadziei.

użytkownik usunięty
tolerancja91

Ja właśnie w takiej formie - screena (nie mam innych możliwości, lokalne kino jest dość "słabe") - obejrzałem u znajomego, i Zjawę i nowe Dzieło Del Toro. I potrafiłem dostrzec ich wizualne piękno, cudowność strony technicznej, itp. Twoja teza jest więc trochę wątpliwa. Nawet członkowie Akademii większość filmów jakie otrzymują też ogląda na monitorze 22 cale - dostali "Dunkierkę" w jakości blueray, przeznaczoną ma duży ekran, a i tak większość członków obejrzała ten film na komputerze.
Wielkość ekranu nie ma często znaczenia - ja chciałem dostrzec piękno zdjęć Lubezkiego w Zjawie lub plastyczność kadrów Laustena w Kształcie - i dostrzegłem.
Jak ktoś chce skrytykować film, to skrytykuje nawet, gdy obejrzy na kinowym ekranie.

Sądzę, że tegoroczny sezon jest najmocniejszy od lat, a takie filmy jak Phantom Thread i Trzy billboardy, długo będą w pamięci.

ocenił(a) film na 6
nan_s

Miałam się odniesć, ale [zbyt duża ilość egzaltacji na raz]. Nie mogę tylko pojąć, jak ktoś, kto z takim nabożeństwem opowiada o otwartości umysłu i bogactwie wyobraźni, nie jest w stanie dopuścić do siebie myśli, że "Kształt wody" po prostu mógł się komuś nie podobać XD I niekoniecznie musi to świadczyć o "klapkach na oczach", pliiiiiiiiiiz.

ocenił(a) film na 10
mademka

Czasami aż boję się otwierać posty pod tym tematem:)

Wyszłam z kina - nieco odurzona i zachwycona tym filmem:), po czym otworzyłam filmweb, z chęcią ocenienia filmu - i od razu natknęłam się na hejt zrównujący ten film z zoofilią, sprowadzający ten film do scen seksu, czy też wprost stwierdzający, że film był o niczym.

I chyba dlatego - w zdumieniu ( i nadal pełna zachwytów nad tym filmem:) wysmarowałam pełną uczuć, nie tyle pełną egzaltacji:) wypowiedź o tym filmie. Zrobiłam to i w obronie tego filmu - zwłaszcza w obronie baśniowości/wyobraźni tego filmu.

Na pewno nie miałam na myśli, aby stawiać znak równości, w tym znaczeniu, że np. nie lubisz tego filmu=nie masz wyobraźni:)!!! Twoja ocena tj. 6, czyli film niezły - jest przecież dla Ciebie normalna i uzasadniona. Podobnie jak dla mnie jest uzasadniona 10:). Ale Ty nie piszesz, że film jest o niczym:).
Zresztą - Czas pokaże, czy ten film zostanie zapamiętany:) i kto miał rację.

ocenił(a) film na 6
nan_s

No tak to czasem jest, miłość od pierwszego zobaczenia :P Mnie tym razem ta baśń nie porwała. Z kolei mam wrażenie, że negatywne oceny tego filmu są w mniejszości... (nie opierając się jedynie na Filwebie, ale recenzjach w mediach).

ocenił(a) film na 5
nan_s

ogladała/oglądał film Hellboy ?? jak nie to obejrzyj i potem wróć i zoabczymy czy twoja opinia dalej była by baśniowa.

ocenił(a) film na 10
MaXXi

Oglądałam Hellboya z Ronem Perlmanem:) Oceniłam go jako bardzo dobry film - już 2010 roku:), co widać, jeśli wejdziesz na moją stronę.

Ale Hellboy to - moim zdaniem - ten sam gatunek filmowy co Batman czy Superman. Czyli ekranizacja komiksu.

Baśń to jednak coś innego, a komiks to co innego.
W komiksach bardziej chodzi o tożsamość głównego bohatera - co jest realne. Bardziej chodzi o jego podwójne życie i o konflikt między jego tożsamością, a uczuciami np. - to też jest realne.
A baśń to baśń. Czyli jak wiesz pewnie - miłość od pierwszego wejrzenia, supremacja odwagi nad innymi uczuciami, odniesienie do cudów czy czegoś nieokreślonego.

ocenił(a) film na 5
nan_s

Jasne ale widzisz masz już zaczepienie z czego czerpał reżyser. Zmienił trochę, ubarwił i wyszły Kształty Wody. jakby nie było poszedł drogą na skróty.
Bo pierwsze co, to jak zobaczyłem człowieka amfibie to zaraz mi się skojarzył Hellboy. Już bardziej uważam że lepiej mu wyszedł "Labirynt Fauna" aniżeli Kształty Wody.

ocenił(a) film na 9
MaXXi

Labirynt Fauna również super film, ale mnie właśnie w Kształcie Wody poruszyło to, że Eliza kocha się z tym potworkiem - dla mnie był uroczy, miłość która przełamuje wszelkie konwenanse, przyjaźń miedzy Zelda, Eliza i Gilesem - super sprawa kolejny atut filmu. Piękne fantasy jak dla mnie. Może nie arcydzieło, ale piękny, choć na początku się ciągnie, dlatego u mnie 9.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones