Oczarowana książką, sięgnęłam po film.... i nie jestem rozczarowana. Film bardzo dobry a Michael Fassbender naprawdę oddaje ducha Rochestera. W książce jest co prawda więcej szczegółów i wątków - może w filmie zabrakło rozmyślań Jane ale i tak ogląda się dobrze a czas przyjemnie płynie. Polecam!
oglądać entą ilość razy a np. Jane Austen nienawidzę . Nie lubię ani ekranizacji ani książek. Robiłam kilka podejść i nie daje rady, deprymują mnie jej książki a tutaj mogę ciągle i ciągle. Można powiedzieć romans romansowi nierówny, tutaj jest mrok, jakaś tajemniczość, trud życia, odkrywania.
A Jane Austen tam jest...
Film jest...niezły. Jednak dla kogoś, kto nie przeczytał książki wiele wątków może być niejasnych. Cała historia potraktowana bardzo powierzchownie. Osobiście bardziej polecam miniserial z 2006 roku.
Przecież to klasyczne romansidło tyle, że z dobrym aktorstwem i dobrze zrealizowane. Widzę, że zachwyty film wzbudza głównie u kobiet, co wiele wyjaśnia. Zaobserwowałem, że tego rodzaju uczucia są właściwe zwłaszcza pewnemu rodzajowi pań - takim mianowicie, które są w codziennym życiu dość frywolne; to taki rodzaj...
Pewnie głównie "dzięki" Wasikowskiej, która działała mi na nerwy, sama nie wiem czemu ;| Jednak wszystkim, którzy lubią tego typu historie jak "Trędowata" czy "Wichrowe wzgórza" film powinien się podobać. No chyba, że również maja awersję do Wasikowskiej ;)
Właśnie obejrzałam Jane Eyre 2011 i może gdybym nie oglądała serialu BBC z 2006 roku uznałabym ten film za bardzo dobry, a tak ....
Czytają książkę zawsze wyobrażałam sobie Jane w podobny sposób jak została przedstawiona w mini-serialu.
Natomiast ta Jane nie jest "moją" Jane, ten Rochester nie jest "tym"...
Dlaczego on jej nie szukał? Tak bardzo chciałam zeby ta scena gdy otwiera drzwi i w nich stoi on
była naprawdę.
Film można uznać za dobry, jeśli nie zna się pierwowzoru i innych adaptacji. Na tle wersji BBC z
2006 wypada co najwyżej średnio, a bez znajomości książki ciężko się połapać, o co tak
naprawdę w tej historii chodzi. Szkoda mi trochę Fassbendera. Byłby z niego świetny Rochester,
ale Mia nie podołała swojej roli i...
Niestety, słabizna. Bardzo czekałam na ten film i rozczarowałam się. Między głównymi bohaterami nie ma ani grama chemii. Rochester gra jakby połknął kij i nie sprawia,
przynajmniej we mnie, szybszego bicia serca. Wręcz dziwię się, że Jane chciała mieć z nim cokolwiek wspólnego. Mia, no cóż... nie jest to jej...
i do tego mówia po angielsku. Na youtubie można znaleźć cos o nazwie "The Autobiography of
Jane Eyre", super. Łydki pana R. sa idealne. Jest w tym dramatyzm i emocje, których brakuje tej
ekranizacji.
...nie dorównuje serialowi BBC z 2006. Mia Wasikowska mogła się bardziej postarać. Za to do
kreacji Michael'a Fassbendera nie można się przyczepić, zagrał wyśmienicie :).
po prostu genialna!!! To chyba jedna z nielicznych rzeczy, które mi się podobały. Generalnie film jest nastrojowy i ma fajna "aurę", ale te stare zamki, wrzosowiska i dwory... no coś pięknego! Ja chce tam być T__T
...jest po prostu tak tragicznie nudny, 'szaro-bury' i mdły, że to po prostu przechodzi wszelkie ludzkie pojęcie!
Między głównymi bohaterami nie uchwycono żadnych, ale to żadnych emocji. Wasikowska i Fssbender krążyli wokół siebie przed kamerą niczym para obojętnych manekinów, kukieł, niezdolnych nawet do użycia mięni...